Ostatnie wzrosty na parkietach w Stanach Zjednoczonych doprowadziły indeksy do nowych historycznych rekordów. Inwestorzy ucieszyli się z zapowiedzi trzech obniżek stóp procentowych w tym roku przez FOMC, choć de facto, nie padła żadna wyraźna deklaracja ze strony władz monetarnych odnośnie terminu pierwszej redukcji stawek.
Niemniej powolna zmiana nastawienia decydentów na bardziej luźne stanowisko daje nadzieję, że dalsze zwiększenie atrakcyjności akcji, które należą do grupy ryzykowanych aktywów.
Dobra passa parkietów może zostać jednak przerwana i giełdy mogą utknąć w martwym punkcie. Tak przynajmniej ostrzegają dwaj najbardziej znani z czarnych prognoz stratedzy banków Morgan Stanley i JP Morgan Chase. Wszystko – ich zdaniem – zależeć będzie od „jakości” wyników finansowych jakie wypracowywać będą spółki.
Dalsza ekspansja giełd w USA będzie prawdopodobnie uzależniona od wzrostu oczekiwań dotyczących zysków. Trudno uzasadnić wyższe wyceny na poziomie indeksów wyłącznie na podstawie czynników fundamentalnych, biorąc pod uwagę, że prognozy zysków na lata 2024 i 2025 w tym okresie ledwo się zmieniły – ocenił Michael Wilson, strateg Morgan Stanley.
Z kolei Mislav Matejka z JPMorgan podkreślił, że jeśli nie dojdzie do przyspieszenia w kontekście zysków, inwestorzy mogą czuć się rozczarowani i mogą zamykać pozycje. .
Obawiamy się, że wzrost zysków może z wielu powodów być niezadowalający – stwierdził Matejka.
Jak podaje Bloomberg, mediany szacunków zysków spółek zostały w ciągu ostatnich pięciu miesięcy zrewidowane w dół, przy czym analitycy spodziewają się obecnie wzrostu zysku na akcję w tym roku o około 9 proc. w porównaniu z 11 proc. na początku listopada 2023 r. Choć te wyliczenia spadają, jednak giełdy w USA w dalszym ciągu rosną w atmosferze optymizmu co do potencjalnych obniżek stóp procentowych i rozwoju sztucznej inteligencji.
Morgan Stanley i JPMorgan prezentują jedne z najbardziej pesymistycznych prognoz spośród głównych banków na Wall Street. JPMorgan przewiduje, że indeks S&P500 zakończy 2024 r. rok na poziomie 4200 pkt, co oznacza spadek o 20 proc. w porównaniu z piątkowym zamknięciem, natomiast Wilson spodziewa się, że benchmark spadnie do 4500 pkt.