Głodowa śmierć rolnego potentata

Bartłomiej MayerBartłomiej Mayer
opublikowano: 2024-03-25 20:00

Zbankrutował dawny tuz z branży hodowlanej - Zakłady Mięsne BM Kobylin, na których znany miliarder stracił grube miliony. Sądy i prokuratury mają pełne ręce roboty.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Historia staczania się Zakładów Mięsnych BM Kobylin może przyćmić niejeden film sensacyjny. O tym jednym z największych producentów trzody chlewnej i bydła w Polsce PB pisał ponad siedem lat temu w kontekście biznesowej wpadki Zbigniewa Komorowskiego, twórcy Bakomy, udziałowca Polskich Młynów i Bioagry oraz jednego z najbogatszych Polaków (ostatnio majątek szacowany na 1,54 mld zł dał mu 51. miejsce na liście magazynu „Forbes”). Ważny rozdział tej historii właśnie został zamknięty w październiku zeszłego roku, gdy kaliski sąd ogłosił upadłość BM Kobylin. To jednak wcale nie kończy sprawy, tym bardzie, że wydarzeniami związanymi z firmą zajmują się sąd i prokuratura.

Śledztwo Prokuratury Okręgowej w Gorzowie Wielkopolskim zaowocowało aktem oskarżenia przeciwko Leszkowi K. i Szymonowi B., byłym członkom zarządu spółki. Każdy z nich jest oskarżony o popełnienie 99 czynów określonych w art. 18 Kodeksu karnego w związku z art. 219 k.k. (niezgłoszenie pracownika do ubezpieczenia społecznego) oraz w art. 77 ustawy o rachunkowości w związku z art. 11 kk (nieprawidłowości w prowadzeniu ksiąg rachunkowych), za co może grozić kara do dwóch lat pozbawienia wolności. Leszkowi K. postawiono też zarzut z art. 296 k.k. w związku z art. 12 k.k. (wyrządzenie szkody w wielkich rozmiarach w obrocie gospodarczym), co jest zagrożone karą pozbawienia wolności od jednego roku do 10 lat.

Z Leszkiem K. ani z Szymonem B. nie udało się nam skontaktować (żadna z firm, w których obecnie pracują - jako członkowie zarządu lub prokurenci - nie ma strony internetowej ani adresu e-mail, żadna też nie podała w zgłoszeniu do KRS numeru telefonu).

Według naszych informacji Prokuratura Okręgowa w Ostrowie Wielkopolskim w listopadzie 2023 r. zdecydowała się przedstawić zarzuty Adamowi P., byłemu zarządcy przymusowemu BM Kobylin, co jednak nie nastąpiło z uwagi na jego stan zdrowia.

Zakup w ciemno

Początkowo wydawało się, że inwestycja Bioagry w BM Kobylin jest skazana na sukces. Jeszcze kilka lat temu firma z siedzibą w Zdunach prowadziła hodowlę około 50 tys. tuczników oraz kilku tysięcy byków, co dawało mu status potentata w branży. Nic więc dziwnego, że wpadła w oko Zbigniewowi Komorowskiemu - przedsiębiorca uznał, że będzie świetne uzupełniała jego rolno-spożywcze biznesy, zwłaszcza, że już współpracowała z jego Bioagrą, od której kupowała pasze.

- Stąd wziął się pomysł, aby połączyć biznesy na wzór amerykański — produkcję bioetanolu, z której odpadem była pełnowartościowa pasza, z hodowlą bydła - wyjaśniał przed laty w rozmowie z PB Marek Krzystyniak, ówczesny prokurent w Bioagrze.

Właśnie ta spółka została inwestorem w BM Kobylin. Transakcja odbyła się w pośpiechu.

- Nie można powiedzieć, by przeprowadzono klasyczne due diligence. Czas gonił, bo wkrótce miała wejść w życie niesławna ustawa dotycząca obrotu ziemią, która w ogóle uniemożliwiłaby taką transakcję. Trzeba było więc oprzeć się przede wszystkim na oświadczeniach zarządu BM Kobylin oraz jego właściciela, czyli należącej do Wiktora Gryki spółki Barter – wyjaśnia Michał Gandziarski, były członek zarządu BM Kobylin, dziś członek zarządu Bioagry.

Właściciela firmy Barter, znanej przede wszystkim z handlu gazem płynnym i węglem, „Forbes” dekadę temu również umieścił w gronie najbogatszych Polaków. Wiktor Gryko ostatni raz znalazł się na liście w 2014 r. Majątek o wartości 240 mln zł dał mu wtedy 91. miejsce (we wcześniejszych latach też zajmował pozycję w przedostatniej dziesiątce rankingu).

W kwietniu 2016 r. Bioagra kupiła 50 proc. udziałów BM Kobylin (zmiana w KRS, m.in. wykreślenie firmy Barter jako wspólnika, nastąpiła w maju), ale gdy przedstawiciele nowego inwestora weszli do zarządu firmy, złapali się za głowy.

- Okazało się, że w szafach jest pełno trupów. Przedstawione oświadczenia i dane finansowe były zafałszowane. Faktycznie aktywa BM Kobylin na koniec 2015 r. były o prawie 40 mln zł mniejsze, niż wynikało to z przedłożonej dokumentacji. BM Kobylin był w bardzo złej kondycji, miał gigantyczne długi, a w dodatku pod drzwiami firmy ustawiła się długa kolejka wierzycieli, którzy żądali natychmiastowego zwrotu pieniędzy – twierdzi dzisiaj Michał Gandziarski.

Przedstawiciele Bioagry wielokrotnie deklarowali później publicznie, że zostali oszukani przez Barter i gdyby tylko znali faktyczną sytuację przedsiębiorstwa, nigdy nie zdecydowaliby się na tę inwestycję. Czy stan spółki był taki, jak opisują, i czy faktycznie doszło do przestępstwa, rozstrzygnie sąd. Biegły z Instytutu Ekspertyz Ekonomicznych i Finansowych w Łodzi doszukał się licznych nieprawidłowości w danych księgowych i finansowych BM Kobylin, które przed transakcją firma Barter przedstawiła Bioagrze (chodzi m. in. zawyżenie wartości aktywów o około 31 mln zł). W styczniu tego roku Sąd Okręgowy w Łodzi zlecił temu samemu biegłemu przygotowanie opinii uzupełniającej – ma na to trzy miesiące.

Wielomilionowe długi

- Wkrótce po transakcji okazało się, że łączne zadłużenie BM Kobylin przekracza 200 mln zł - mówi Michał Gandziarski.

Zgodnie z prawem zarząd już dawno powinien złożyć wniosek o upadłość. Zrobiły to jednak dopiero nowe władze, w których zasiadali przedstawiciele Bioagry. Pismo w tej sprawie trafiło do kaliskiego sądu zaledwie kilka tygodni po zakupie, jeszcze w maju 2016 r.

Bioagra chciała jednak ratować nowy nabytek. Ustanowiony przez nią zarząd BM Kobylin złożył 1 czerwca wniosek o wszczęcie postępowania sanacyjnego. Jednocześnie - jak mówi Michał Gandziarski - inwestor zadeklarował, że jest gotów dofinansować firmę kwotą 60 mln zł oraz udzielić jej kredytu kupieckiego (łącznie nawet około 100 mln zł). Te pieniądze oraz bliska współpraca obu podmiotów miały pomóc BM Kobylin wyjść na prostą i zrealizować układ z wierzycielami - przede wszystkim bankami i innymi instytucjami finansowymi, wobec których zaległości były największe. Warunkiem było jednak pozostawienie w spółce własnego zarządu, który natychmiast miał przystąpić do restrukturyzacji.

Niespodziewana decyzja

W 2016 r. zatrudniający ponad setkę pracowników BM Kobylin miał majątek wart około 95 mln zł i był partnerem handlowym dla co najmniej kilkuset lokalnych podmiotów. W opinii przedstawicieli Bioagry była spora szansa, że po wejściu nowego inwestora i rozpoczęciu restrukturyzacji wszystko będzie szło w dobrym kierunku i spółka wkrótce stanie na nogi.

Ku zaskoczeniu Bioagry wypadki potoczyły się inaczej. Jak relacjonuje Michał Gandziarski, 20 lipca Sąd Rejonowy w Kaliszu oddalił wniosek sanacyjny BM Kobylin, uznając, że spółka nie ma wystarczającego majątku, aby pokryć choćby koszty postępowania. Deklaracja Bioagry - za którą stał miliarder - okazała się niewystarczająca.

BM Kobylin zaskarżył decyzję do Sądu Okręgowego w Łodzi, który nakazał ponowne rozpatrzenie sprawy. Gdy we wrześniu 2016 r. o otwarcie postępowania sanacyjnego wystąpili także wierzyciele wielkopolskiego przedsiębiorstwa, na tapecie znalazły się oba wnioski. Kaliski sąd je połączył i w październiku otworzył sanację. Pierwotnie pozostawił zarządzanie w rękach Bioagry, a po tym, jak zarząd reprezentujący inwestora zrezygnował, w lutym 2017 r. powołał zarządcę tymczasowego - DGA Centrum Sanacji Firm z Poznania. Dziś Andrzej Głowacki, prezes grupy DGA, twierdzi, że Bioagra przygotowała nierealny plan restrukturyzacyjny i chciała, by zarządca go realizował. Przedstawiciele Bioagry odpowiadają, że plany opracowane przez DGA nie spełniały wymogów formalnych.

W opinii przedstawicieli Bioagry właśnie w lutym 2017 r. rozpoczął się wieloletni okres faktycznych rządów lokalnych przedsiębiorców, skupionych wokół podmiotów należących do Wiktora Gryki. Zdaniem inwestora kluczowe znaczenie miało dwóch zarządców, którzy nastali po DGA: Adam P. i Kamil Klemienia.

Powrót do macierzy

Zaangażowanie prawnika Adama P. było pomysłem Macieja Jusiela, przedsiębiorcy działającego m.in. w branży rolnej, współwłaściciela i/lub menedżera kilkunastu firm, który pojawi się jeszcze w tej historii.

Adam P. przyznaje, że o BM Kobylin miał wtedy wiedzę „szczątkową, a nawet prawie żadną”. Funkcję objął pod koniec kwietnia 2017 r. Zapewnia, że dążył do zażegnania konfliktu między Bioagrą a Barterem - zwaśnione strony usiadły do stołu i w lipcu 2017 r. podpisały porozumienie. Nie przyniosło ono jednak oczekiwanego efektu.

We wrześniu sąd zdecydował o zatwierdzeniu planu restrukturyzacyjnego dla BM Kobylin i zobowiązał zarządcę do przedstawienia propozycji układowych, co ten uczynił w listopadzie. Firma miała kilkuset wierzycieli, a dług wobec około 25 z nich przekraczał 1 mln zł. Największe były zaległości wobec instytucji finansowych: mFactoringu (ok. 35 mln zł), PKO BP (27 mln zł), Banku Polskiej Spółdzielczości i BGŻ BNP Paribas (dziś BNP Paribas, po ok. 25 mln zł) oraz Banku Millennium, BZ WBK i ING Banku Śląskiego (po kilkanaście milionów złotych).

– Większość wierzytelności miała zabezpieczenia rzeczowe, co wyłączało je z układu – mówi Adam P.

Dlatego konwersja wierzytelności na akcje, która była elementem porozumienia (układ przegłosowano korespondencyjnie, nie obyło się bez komplikacji), objęła tylko kilku z kilkuset wierzycieli.

– Wśród nich Barter, który stał się jednym z dwóch największych udziałowców BM Kobylin i faktycznie przejął kontrolę nad firmą – mówi Adam P.

Kobylin wrócił więc w znacznej części w ręce firmy, która nieco ponad rok temu go sprzedała.

Ostatecznie po decyzjach sędziego komisarza, zatwierdzeniu przez Sąd Rejonowy w Kaliszu, zażaleniu jednego z dłużników i oddaleniu go przez Sąd Okręgowy w Łodzi we wrześniu 2018 r. układ zaczął obowiązywać. Zgodnie z jego postanowieniami Adam P. miał pełnić funkcję zarządcy BM Kobylin jeszcze przez dwa lata.

Kłopoty z dzierżawą

Zdaniem Bioagry jednym z kluczowych problemów BM Kobylin w okresie zarządu tymczasowego była dzierżawa majątku. Dzierżawiło go co najmniej kilka podmiotów, wśród których przedstawiciele Bioagry wymieniają Artpol Trading i Farm2Farm oraz wspomniany już Barter i firmę PGPBiT, która zawarła najwięcej tego typu umów. To zarejestrowana w lutym 2017 r. w Lesznie spółka trzech udziałowców – firmy Barter, Macieja Jusiela oraz Artura Florczaka. Ten ostatni jest również jej prezesem, a także prezesem i współwłaścicielem firmy Farm2Fram.

Wątpliwości Bioagry wzbudza przede wszystkim tryb dzierżawy za czasów obu zarządców. Michał Gandziarski mówi, że podmioty, które wygrywały wtedy przetargi oferowały najwyższe ceny, ale później wcale ich nie płaciły lub płaciły jedynie niewielką ich część.

– Jeśli zdarzało się, że proponowana przez nie cena nie była najwyższa, zarządca organizował „dogrywki”, dzięki którym i tak finalnie te firmy wygrywały przetargi. Zarządcy przymusowi nie dochodzili należności czynszowych, tylko je częściowo umarzali lub potrącali z fikcyjnych wierzytelności generowanych przez te spółki. Gdy problem stawał się na tyle duży, że nie dało się już potrącić wierzytelności czynszowych i trzeba byłoby egzekwować spłatę zadłużenia, zarządca zawierał umowy dzierżawy z nowymi spółkami, których właścicielami były te same podmioty. W tym czasie wyprzedawano również kolejne części majątku BM Kobylin, zwłaszcza ruchomości, w tym będące w leasingu. Dodatkowo mimo szumnych zapowiedzi wcale nie realizowano planu restrukturyzacji – twierdzi Michał Gandziarski.

Adam P. przedstawia fakty inaczej, zaznaczając, że zakres jego uprawnień był ograniczony, bo wcześniej rada wierzycieli zastrzegła sobie na wyłączność podejmowanie decyzji dotyczących dzierżawy.

Przypomina, że BM Kobylin nie miał już wtedy własnej trzody chlewnej ani wystarczających funduszy na jej zakup. Dzierżawa była więc sposobem wykorzystania majątku spółki i uzyskania wpływów oraz jednym z zapisanych w planie restrukturyzacji środków restrukturyzacji (obok m.in. zmniejszenia zadłużenia, ograniczenia kosztów czy zmiany struktury działalności). Dodaje, że pierwsze przetargi na dzierżawę - przede wszystkim fermy przeznaczone do chowu świń - rozpisywał już jego poprzednik, on zaś kontynuował tę działalność, bo to było obowiązkiem zarządcy.

- Jako zarządca rozpisywałem bardzo dużo przetargów na dzierżawę majątku BM Kobylin. Robiłem to za każdym razem, gdy dotychczasowa umowa dobiegała końca. Na wszystkie te przetargi zgodę wyrażała rada wierzycieli – mówi Adam P.

Zaznacza, że rada ustalała też treść umów, zaś jego zadaniem było tylko sprawdzenie ich formalnej zgodności z prawem.

Były zarządca przyznaje, że dzierżawcom zdarzały się opóźnienia w płatnościach. Zapewnia, że wzywał ich wówczas do zapłaty. Zdarzało się też, że warunki umów, w tym stawki opłat, zmieniano w trakcie ich obowiązywania, ale zawsze działo się to za zgodą rady wierzycieli i przy akceptacji sędziego komisarza.

- Tuż przed moim odejściem z funkcji zarządcy łączne zaległości były znikome w porównaniu do wpływów w okresie moich rządów. Na moje polecenie prawnicy złożyli pozew o zapłatę zaległej kwoty, nie znam dalszych losów tego postępowania - mówi Adam P.

Zupełnie inaczej przedstawia to Michał Gandziarski. Twierdzi, że dzierżawcy permanentnie zalegali z czynszami, a ich zaległości były gigantyczne - sięgały co najmniej kilku milionów złotych rocznie. Wpływy zaś były znikome, a zarządca zdecydował o wystąpieniu z powództwem dopiero pod koniec sprawowania funkcji.

Według Michała Gandziarskiego w BM Kobylin dochodziło też do kradzieży na wielką skalę.

- Firma Barter wywiozła cały pociąg węgla. W podobny sposób znikały maszyny, np. wydana Wiktorowi Gryce sieczkarnia o wartości co najmniej 600 tys. zł – twierdzi członek zarządu Bioagry.

Wartość majątku spółki BM Kobylin, który w ostatnich latach wyprzedano, utracono lub zagubiono, szacuje na kilkadziesiąt milionów złotych.

Śladem poprzednika

Następcą Adama P. został Kamil Klemienia. Twierdzi, że zarządcą BM Kobylin był dwukrotnie (od 25 września 2020 r. do 17 lutego 2021 r. i w 2022 r. od 29 stycznia do końca maja), a pomiędzy (od połowy kwietnia do końca czerwca 2021 r.) sprawował funkcję nadzorcy sądowego (Bioagra kwestionuje ten kalendarz). Co mówi o dzierżawie majątku BM Kobylin?

- Mój poprzednik wypracował model współpracy ze spółkami PGPBiT, Farm2Farm i Artpol Trading polegający na tym, że dzierżawcy nie płacili czynszów dzierżawnych, ale ponosili wszelkie koszty działalności BM Kobylin, czyli płacili raty układowe, podatki, wynagrodzenia pracowników i wszelkie inne opłaty. Potem ustalano saldo i na podstawie potrąceń dokonywano rozliczeń.

Ze sprawozdania nadzorcy sądowego z wykonania układu w 2021 r. wynika, że np. Farm2Farm i Artpol Trading, które miały w tym roku zapłacić BM Kobylin ponad 3,7 mln zł, faktycznie zapłaciły niespełna 620 tys. zł. Na bieżąco czynsz regulowały – jak mówi Kamil Klemienia - tylko dwie firmy: ZMP Biernacki Skup i Hodowla Bydła i PPUH Henryk Kowalczyk.

Ostatni zarządca zapewnia, że nie podpisywał żadnych nowych umów dzierżawy - obowiązywały tylko zawarte przez poprzedników. Przedłużał jednak umowy podpisane przez Adama P. - w przypadku Farm2Farm aż do 26 września 2024 r., mimo że dzierżawca nie regulował należności i prowadzono z nim „intensywne rozmowy na temat spłaty istniejących zaległości”. Ze sprawozdania Kamila Klemieni wynika, że podobnie było w przypadku kilku innych dzierżawców.

Ruina po restrukturyzacji

- Nigdy nie twierdziłem, że kondycja finansowa BM Kobylin jest dobra. Gros zadłużenia zostało wygenerowane w latach poprzedzających moje wejście do spółki – zapewnia Kamil Klemienia.

Mimo to w podsumowaniu sprawozdania z czynności tymczasowego zarządcy przymusowego z 24 lutego 2021 r. napisał, że po planowanej sprzedaży nieruchomości w Zdunach i Gogolewie „sytuacja finansowa spółki najprawdopodobniej poprawi się (…) pozyskane środki najprawdopodobniej pozwolą na prawidłową obsługę zobowiązań pozaukładowych oraz rat wynikających z Umowy Restrukturyzacyjnej”.

Kamil Klemienia wyjaśnia, że jednym z głównym powodów rezygnacji z funkcji w 2022 r. było to, że dzierżawiący przestali regulować należności.

- Nie chciałem firmować swoją osobą okoliczności, na którą nie miałem wpływu – tłumaczy były zarządca.

O tym, że sytuacja BM Kobylin „spełnia wszelkie kryteria do ogłoszenia upadłości” dowiadujemy się dopiero ze sprawozdania nadzorcy sądowego Sławomira Łuki, które dotyczy okresu kwiecień - wrzesień 2022 i jest datowane na 8 listopada tegoż roku.

Michał Gandziarski uważa, że zarządcy w złożonych do kaliskiego sądu pismach przyznali, że doszło do uszczuplenia majątku BM Kobylin. Nie złożyli jednak w tej sprawie zawiadomienia do prokuratury. W zasadzie tylko poinformowali sąd, który również nie podjął żadnych działań w kierunku wyjaśnienia sprawy.

- BM Kobylin stał się po prostu ruiną, a majątek firmy wart co najmniej kilkadziesiąt milionów złotych zapadł się pod ziemię. Z samych tylko nieopłacanych przez pięć lat czynszów dzierżawnych uzbierało się 20 mln zł. Ponadto gdy zrobiliśmy spis majątku, brakowało ruchomości o wartości ponad 8 mln zł, odkryliśmy też nowe, przeterminowane zobowiązania na sumę około 13 mln zł. Majątek - ruchomości i bydło - był sprzedawany poniżej wycen, to kolejne miliony złotych. Prawie milion złotych był wart węgiel, który ukradła firma Barter. Przykładów jest znacznie więcej, można by je mnożyć – twierdzi Michał Gandziarski.

W jego opinii historia BM Kobylin pokazuje, jak można w majestacie prawa wyprowadzić z przedsiębiorstwa miliony złotych i nie ponieść za to żadnej odpowiedzialności.

Już pod koniec zeszłego roku staraliśmy się skontaktować z wierzycielami BM Kobylin. Prośbę o komentarz wysłaliśmy do firmy Barter i jej prezesa Wiktora Gryki. Jak wynika z naszych informacji, mejl trafił do Zdzisława Łapicza, członka zarządu i dyrektora finansowego firmy Barter, ten jednak nie odpisał. Komentarza nie dostaliśmy również od samego Wiktora Gryki. Natomiast Artur Florczak z firmy Farm2Farm nie odbierał telefonu ani nie odpowiadał na esemesy.