Traderzy opcji zaczęli obstawiać ponowną podwyżkę stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych, a amerykański rynek obligacji odreagowuje jastrzębie przebłyski w wypowiedziach urzędników. Rynkowy pesymizm wraca na salony i chociaż może być na wyrost, obawy analityków to zdrowa odmiana po miesiącach nadmiernego optymizmu.
Rentowność wrażliwych na politykę monetarną dwuletnich obligacji skarbowych podskoczyła po ostatnich danych makroekonomicznych z USA, a później kontynuowała wzrost, osiągając najwyższy poziom od listopada 2023 r. wynoszący 5,01%. Ruch w górę zapoczątkował odczyt inflacji CPI, która przyspieszyła w marcu do 3,5%. Roczna dynamika wskaźnika nie obniża się już od blisko roku, co psuje nastroje na rynku.
Gospodarka USA okazuje się wyjątkowo odporna, ostatnie dane o zatrudnieniu ponownie przebiły oczekiwania, a inflacja nie chce spaść. Ceny surowców rosną i pokonują kolejne rekordy, a Stany Zjednoczone wpompowują miliardy dolarów w strategiczne sektory gospodarki, czym zwiększają swoje szanse w wyścigu z Chinami, ale także swój dług. Ograniczaniu wydatków budżetowych nie pomagają nadchodzące wybory. Oczekiwania inflacyjne pozostają więc cały czas wysokie.
ReklamaSpadek nastrojów dotarł też na amerykański rynek akcji, czemu pomogły napięcia na linii Iran-Izrael. Do poniedziałkowego odbicia akcje na Wall Street przeżywały najdłuższą serię spadkową od 18 miesięcy. Inwestorzy, których większość wierzyła w grudniu, że Fed dokona w tym roku sześciu lub siedmiu obniżek stóp procentowych, aktualnie wahają się, czy mogą oczekiwać na jedną, czy dwie. Ostatnio rynek zaczął wyceniać również możliwość ponownego podwyższenia stóp procentowych.
Taki scenariusz zaczęto brać na poważnie po ostatnim odczycie inflacji oraz wypowiedzi byłego amerykańskiego sekretarza skarbu Lawrence’a Summersa. W komentarzu na temat aktualnej sytuacji gospodarczej dawny urzędnik stwierdził, że trzeba wziąć pod uwagę, że następna zmiana stóp procentowych zostanie dokonana w górę, a nie w dół. Prawdopodobieństwo takiego scenariusza ocenił na 15-25%.
Argumentując za podwyżką, Summers zwrócił uwagę na wzrost śledzonej bacznie przez Fed “super inflacji”, która uwzględnia koszty mieszkania, żywności oraz energii i wzrosła w marcu do 4,8%, czyli najwyższego poziomu od 11 miesięcy. - Patrząc jakie są fakty, obniżka stóp w czerwcu wydaje mi się niebezpieczna i byłaby znacznie większym błędem od popełnionego przez Fed latem 2021 roku - skomentował były sekretarz skarbu.
W ostatni czwartek o podwyżce stóp procentowych napomknął również prezes nowojorskiego banku Rezerwy Federalnej, John Williams. Odpowiadając na pytania podczas konferencji w Waszyngtonie, urzędnik powiedział, że nie jest to jego podstawowy scenariuszem, ale ”jeśli dane powiedzą, że do osiągnięcia celów Fed będą potrzebne wyższe stopy procentowe, to oczywiście bank będzie chciał je podnieść”.
"Financial Times" przedstawił różne analizy rynku opcji, pozwalające określić, jak na prawdopodobieństwo podwyżki stóp procentowych w USA patrzą traderzy. Według Eda Al-Hussainy’ego, specjalisty ds. strategii cenowych w Columbia Threadneedle Investments, wyceny opcji wskazują na około 20% szans wystąpienia takiego scenariusza w tym roku.
Bank inwestycyjny Piper Sandler ocenia z kolei, że rynkowe dane sugerują, że szanse na wzrost stóp procentowych w ciągu najbliższych 12 miesięcy w USA wynoszą 25%. Na 29% prawdopodobieństwa w tym samym okresie wskazuje zaś przeprowadzona przez PGIM analiza danych od Barclays.
W poszukiwaniu neutralnej stopy - co jeśli Fed się myli?
Zdecydowana większość analityków, komentatorów i traderów obstawia wciąż, że Fed obniży stopy procentowe do końca 2024 roku. Rynkowy konsensus przewiduje, że najbliższe cięcie może pojawić się już w lipcu (40% szans), natomiast niemal na pewno zobaczymy je we wrześniu.
Jeszcze kilka tygodni temu scenariusze biorące pod uwagę ich podniesienie w zasadzie nie istniały. W porównaniu do niezdrowego optymizmu z początku roku, kiedy rynek wyceniał wbrew logice 6-7 obniżek głównej stopy procentowej w USA, redukcja oczekiwań to krok we właściwą stronę.
Stopa procentowa to najważniejsza cena w gospodarce rynkowej, ale jest ona określana arbitralnie przez urzędników, którzy nie dysponują często pełnym obrazem sytuacji. Ich decyzje kształtują oprocentowanie kredytów, odsetki lokat, mogą pobudzić koniunkturę, napędzając inflację oraz ją ograniczyć, do czego dąży obecnie Fed.
Najważniejsze pytanie dotyczy stopy neutralnej, czyli punktu równowagi. Powyżej tego poziomu stopy procentowej polityka monetarna staje się restrykcyjna i prowadzi do ostudzenia inflacji. Poniżej dzieje się odwrotnie. Problem polega na tym, że ekonomia to nie nauka ścisła i tęgie głowy spierają się o to, gdzie leży "punkt zero".
Pomimo że na tle minionych 20 lat stopa procentowa w USA wydaje się być obecnie wysoka, nie jest wykluczone, że w rzeczywistości jest zbyt niska, jak na aktualne warunki rynkowe. O takim scenariuszu pisał niedawno główny analityk Bankier.pl Krzysztof Kolany w tekście "Czy Fed się myli? A jeśli tak, to czym to grozi? Możemy mieć spory problem".