Majówka zaczyna się już w przyszłą środę w związku, z czym jest wyjątkowo długa. W Polsce nieodzownie okres ten kojarzy się z grillowaniem. Z badania UCE RESEARCH i Grupy BLIX wiadomo, na jakie wydatki nastawiają się osoby, które planują tego typu aktywność. Najczęściej deklarowany jest przedział 50-100 zł (34,5 proc.), a w drugiej kolejności - od 100 do 150 zł (31,7 proc.). Tym samym w kwocie 50-150 zł chce zamknąć swoje zakupy łącznie 66,2 proc. badanych. 57,7 proc. ankietowanych zamierza zrobić potrzebne zakupy w promocjach. W zeszłym roku tak deklarowało 71,4 proc. osób.
Dr Maria Andrzej Faliński, wieloletni dyrektor generalny Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji, uważa, że wskazania są raczej niedoszacowane. - Na pewno wydamy więcej. Podejrzewam, że większość osób umawiających się na grilla zapłaci za produkty co najmniej 100 zł. Sam alkohol, lekko licząc, tyle dzisiaj kosztuje. Do tego trzeba dodać mięso i inne rzeczy, jak np. węgiel. Nie ekonomizowałbym zresztą wskazań respondentów. To kwestia przyzwyczajenia i ostateczny koszt nie ma raczej większego znaczenia - komentuje dr Faliński.
Inaczej sprawę widzi Piotr Kuczyński, ekonomista i główny analityk firmy Xelion, który jest zdania, że wskazanie wydatków przekraczających 100 zł na osobę to wyolbrzymienie, zwłaszcza jeśli spotkanie przy grillu ma charakter składkowy. W praktyce to oznacza, że każdy coś ze sobą przynosi. - W siedmioosobowym gronie budżet na produkty potrzebne na grilla wyniósłby co najmniej 700 zł. Oczywiście wszystko zależy od tego, co komu w duszy gra, ale deklaracje konsumentów są przesadzone - ocenia Kuczyński.
Z kolei autorzy raportu twierdzą, iż wybór przedziału cenowego od 50 do 150 zł może być powiązany stricte z preferencjami konsumenckimi. Wynika ze sposobu, w jaki ludzie planują swoje grillowanie w oparciu o dostępne oferty promocyjne.
- Osoby, które planują wydać do 100 zł, mogą skupiać się na prostych produktach na grilla, takich jak kiełbasa czy karkówka. Te artykuły są często sprzedawane w przystępnych cenach i od wielu lat stanowią najpopularniejszy wybór Polaków. Wydaje się również, że ta grupa osób preferuje bardziej kameralne spotkania grillowe, być może w najbliższym gronie rodzinnym. To sprzyja również oszczędnościom, gdyż nie trzeba przygotowywać większej ilości dań - wyjaśnia Marcin Lenkiewicz, jeden ze współautorów badania.
Jak wynika z raportu UCE RESEARCH, Hiper-Com Poland i Grupy Offerista, opartego na analizie przeszło 7,6 tys. cen detalicznych z całej Polski, w ostatnim miesiącu art. spożywcze na grilla rok do roku zdrożały średnio o 3,9 proc. To prawie dwa razy większy wzrost niż odnotowany ogólnie w całym marcu br.
- Wśród produktów na grilla są artykuły, które najmocniej drożały przed Wielkanocą, czyli ketchupy, musztardy, majonezy i przyprawy. Mówiąc wprost, ich ceny nie zdążyły jeszcze wyhamować po świętach, a już zaczęły być podbijane w związku z nadchodzącym sezonem grillowym. Uważam, że te produkty jeszcze bardziej pójdą w górę, ale w kolejnym okresie, tj. tuż przed wakacjami, a więc w połowie czerwca - mówi Robert Biegaj, współautor analizy z Grupy Offerista.
Analizując poszczególne kategorie artykułów na grilla, widać, że najbardziej zdrożały sosy, marynaty i przyprawy - o 10,8 proc. licząc rok do roku. W tej grupie towarów najmocniej poszły w górę ceny przypraw grillowych, bo aż o 29,3 proc. Dla porównania, ketchupy i musztardy podrożały odpowiednio o 8,3 proc. i 7,2 proc. Drugie miejsce w zestawieniu drożejącej żywności na grilla mają napoje bezalkoholowe. Ich ceny wzrosły o 8,2 proc. w ujęciu rocznym. Na trzeciej pozycji w rankingu widać pieczywo i przekąski (chleb, bułki oraz chipsy) ze średnią podwyżką o 5,1 proc. Na czwartej widać mięso i wędliny ze średnim wzrostem rok do roku o 2 proc. Całe zestawienie art. żywnościowych zamykają warzywa ze średnim spadkiem o 7,1 proc.
Z przedmiotowej analizy wynika również, że niespożywcze produkty na grilla rok do roku zdrożały aż o 27,6 proc. - Niestety, o ile żywność póki co jakoś utrzymuje ceny na w miarę stabilnym poziomie, tak tutaj mamy drożyznę na całego. Szczególnie dotyczy to elementów plastikowych i papierowych. Tacki rdr. podrożały aż o 86,1 proc., a sztućce jednorazowe - o 39,7 proc. rdr. Znacznie mniej poszły w górę ceny rozpałki i węgla, bo o 12,3 proc. i 6,7 proc. Prognozuję, że dopiero pod koniec sezonu ww. produkty będą wolniej drożały. Konsumenci powinni obserwować promocje i kupować tego typu artykuły z wyprzedzeniem. Wówczas będą mogli choć trochę zaoszczędzić - zaznacza Robert Biegaj.