Inflacja spadła. Glapiński zatriumfuje, a analitycy się martwią [GOSPODARCZY TGV #10]

Inflacja w Polsce zgodnie z planem spadła, ale trudno mówić o wystrzale korków od szampana. Podobnie jest w strefie euro. Korki nie strzelają też u patodeweloperów, bo rząd chce im się dobrać do skóry, oraz u osób, które dopiero przejdą na emerytury - ich świadczenia będą niższe. Być może ucieszą się natomiast beneficjenci 500 plus, bo znów wrócił temat waloryzacji świadczenia. Zapraszam na Gospodarczy TGV, czyli subiektywne gospodarcze podsumowanie tygodnia.

Inflacja w Polsce spada, ale korki od szampanów nie strzelają

W piątek 31 marca Główny Urząd Statystyczny poinformował w tzw. szybkim szacunku, że inflacja w Polsce w marcu wyniosła 16,2 proc. rok do roku. Ostatnio niższy odczyt inflacji GUS podał ponad pół roku temu - w sierpniu 2022 r. (16,1 proc.).

Zobacz wideo Kalisz: Inflacja spada, ale w sposób automatyczny

Spadek inflacji - w lutym wynosiła ona aż 18,4 proc., najwięcej od ponad 26 lat - nie jest zaskoczeniem. Ekonomiści spodziewali się go z powodów statystycznych (tzw. efekt bazy - GUS porównuje już obecne ceny z tymi po m.in. szoku energetycznym po wybuchu pełnoskalowej wojny w Ukrainie). Dezinflacja, czyli spadek inflacji (spadek tempa wzrostu cen, ale nie spadek cen!) ma w kolejnych miesiącach postępować. Pytanie tylko w jakim tempie, bo w marcu znów wzrosła w Polsce inflacja bazowa (z 12 proc. do ok. 12,2-12,3 proc. - dokładne dane NBP poda 17 kwietnia), czyli presja inflacyjna w Polsce nie słabnie. Inflacja cały czas ma tendencję do bycia bardzo uporczywą. Dlatego piątkowe dane o inflacji, delikatnie rzecz ujmując, nie zachwyciły ekonomistów.

Miesiąc do miesiąca, tj. w porównaniu z lutym br., ceny w Polsce wzrosły przeciętnie o 1,1 proc., a od początku roku już aż o ok. 4,9 proc.

Inflacja w strefie euro też wyraźnie w dół

Również w piątek 31 marca wstępne dane o inflacji w strefie euro podał Eurostat. Wyniosła ona w marcu 6,9 proc. rok do roku. To najniższy wynik od roku (ostatni niższy to 5,9 proc. w lutym 2022 r.) i wyraźnie niższy niż w lutym br. (8,5 proc. rok do roku).

Tutaj w gruncie rzeczy wyjaśnienie jest podobne co w polskim przypadku - inflacja spada głównie z powodów statystycznych, wciąż natomiast wyraźnie drożeje żywność czy usługi, a inflacja bazowa wręcz wzrosła (z 5,6 proc. do 5,7 proc.). Sprowadzenie inflacji w rozsądne tereny (cel Europejskiego Banku Centralnego to 2 proc.) będzie czasochłonne, a kolejna podwyżka stóp przez EBC (najbliższe posiedzenie 4 maja) jest prawdopodobna.

Przyzwoite dane inflacyjne spłynęły w piątek z USA, gdzie poznaliśmy odczyt inflacji PCE za luty br. PCE, czyli Personal Consumption Expenditures, to kluczowy dla amerykańskiego banku centralnego wskaźnik. Inflacja PCE wyniosła 5 proc. wobec 5,3 proc. przed miesiącem, a ważniejszy wskaźnik PCE Core (czyli inflacja bazowa) 4,6 proc. wobec 4,7 proc. w styczniu. Z kolei w czwartek okazało się, że zannualizowany PKB USA urósł w czwartym kwartale o 2,6 proc. kwartał do kwartału. To mniej niż wcześniej szacowano (2,7 proc.) i mniej niż w trzecim kwartale (3,2 proc.). 

Rząd PiS idzie na wojnę z patodeweloperką

W ostatnich dniach mieliśmy też kilka propozycji (mniej lub bardziej oficjalnych) ze strony rządu na poprawę sytuacji na rynku mieszkaniowym. Minister rozwoju i technologii Waldemar Buda zapowiedział w piątek 31 marca, że mikrokawalerki będą musiały mieć przynajmniej 25 m2. Obiecał również likwidację podatku od czynności cywilnoprawnych przy zakupie pierwszego mieszkania na rynku wtórnym oraz zwiększenie minimalnej dozwolonej odległości między ścianami nowych budynków z oknami (z 8 do 10 metrów).

Wcześniej w tym tygodniu rząd przyjął z kolei projekt ustawy zakładający, że budowa jednorodzinnych budynków mieszkalnych (także powyżej 70 m2) będzie możliwa jedynie na podstawie zgłoszenia.

Rząd przyjął także projekt ustawy znoszący użytkowanie wieczyste np. dla przedsiębiorców, wspólnot i spółdzielni mieszkaniowych czy mieszkańców osiedli (chodzi np. o parkingi czy drogi wewnętrzne).

Minister Buda zapowiadał w tym tygodniu także uruchomienie serwisu z cenami transakcyjnymi z rynku mieszkaniowego (ma to zwiększyć możliwości negocjacyjne przyszłych nabywców) i zablokowanie handlu cesjami na rynku pierwotnym (czyli "bukowaniu" wielu mieszkań w początkowej fazie budowy i potem odsprzedawaniu tych umów).

Nowe emerytury będą niższe

GUS opublikował najnowszą tabelę średniego dalszego trwania życia w Polsce. Na podstawie tego dokumentu ZUS już od 1 kwietnia br. (do końca marca 2024 r.) będzie wyliczał wysokość nowo przyznanych emerytur. 

Tegoroczna tablica, choć korzystna z "ludzkiego" punktu widzenia (mamy żyć średnio o ponad rok dłużej niż GUS szacował przed rokiem - to efekt znacznego spadku liczby covidowych zgonów), jest jednak niekorzystna dla nowych emerytów. To prosta matematyka: im dłuższe przewidywane dalsze trwanie życia, tym niższe świadczenie, bo licznik (kapitał emerytalny) ZUS będzie dzielił przez wyższy niż rok czy dwa lata temu mianownik (średnie dalsze trwanie życia).

Eksperci wyjaśniają, że emerytury przyznane na podstawie wniosków złożonych od 1 kwietnia mogą być nawet o kilkaset złotych niższe niż świadczenia osób, które zawnioskowały o nie raptem kilka dni wcześniej. Przykładowo, według wyliczeń "Faktu", przy założeniu kapitału emerytalnego w ZUS w wysokości 600 tys. zł, emerytura przyznana kobiecie w wieku 60 lat od kwietnia br. wyniesie o 152 zł mniej niż świadczenie przyznane do marca br. (2359 zł brutto vs. 2511 zł). 

Od 2035 r. w UE zakaz sprzedaży samochodów spalinowych

Zapadła ostateczna decyzja unijnych krajów dotycząca przepisów o zakazie sprzedaży nowych aut emisyjnych po 2035 roku. We wtorek podjęła ją Rada Unii Europejskiej (a już kilka miesięcy temu Parlament Europejski). Polska była przeciwna jako jedyna. 

Co ważne, zakaz dotyczy wyłącznie sprzedaży nowych aut spalinowych - wciąż będzie można nimi jeździć (pytanie, czy będzie można wjeżdżać np. do centrów miast). Niewykluczone też (taką obietnicę dostały Niemcy), że przepisy zostaną jeszcze złagodzone w ten sposób, iż sprzedaż nowych aut spalinowych będzie możliwa. Jest jednak warunek - będą one zasilane e-paliwami, neutralnymi pod względem emisji CO2.

Kolejny odcinek sagi z waloryzacją 500 plus

Temat wraca co jakiś czas, a konkretów wciąż brak. Ale odnotujmy - serwis wyborcza.biz poinformował, że w PiS zapadła decyzja o podwyższeniu 500 plus do kwoty 700 zł. Partię rządzącą miała do tego przekonać ofensywa wyborcza Donalda Tuska. Kilka dni wcześniej w rozmowie z portalem i.pl przewodniczący Klubu Parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości Ryszard Terlecki mówił, że rozmowy o podwyżce 500 plus trwają, a o decyzji PiS poinformuje podczas kongresu programowego.

Na doniesienia "Wyborczej" zareagował wiceminister finansów Artur Soboń, który poinformował, że rząd nad waloryzacją 500 plus nie pracuje. Z drugiej strony - rząd może nie pracować, ale w siedzibie PiS dyskusje mogą trwać - jedno drugiego nie wyklucza. Ba, wręcz byłoby dziwne, gdyby w gronie polityków PiS nie pojawiały się rozmowy nt. dalszego losu sztandarowego programu.

Ponad miesiąc temu prezes PiS Jarosław Kaczyński powiedział w rozmowie z tygodnikiem "Sieci", że "waloryzacja 500 plus będzie pewnie koniecznością, ale kiedy i w jakim stopniu, dziś za wcześnie mówić". 

Obietnice wyborcze to jedno, a sugestie ekonomistów drugie. Międzynarodowy Fundusz Walutowy zasugerował bowiem, żeby Polakom nie pomagać, albo jeszcze przykręcać śrubę. Chodzi głównie o kredytobiorców, którym, według MFW, powinno się zakończyć wakacje kredytowe (tymczasem rząd nie wyklucza ich wydłużenia na 2024 r.) i być może jeszcze podnieść stopy procentowe. 

Jest problem z ukraińskim zbożem w Polsce

Komisja Europejska zdecydowała o rekompensatach dla Polski za straty wywołane importem zboża z Ukrainy. Polscy rolnicy dostaną 29,5 miliona euro z unijnego budżetu. W tym pakiecie pomocowym, oprócz Polski, pieniądze dostaną także Bułgaria - prawie 17 milionów euro, oraz Rumunia - nieco ponad 10 milionów euro. Ale możliwy jest kolejny pakiet, z którego dla Polski przypadłoby kolejnych ok. 30 mln euro. 

Sprawa ukraińskiego zboża rozsierdziła polskich rolników. W tygodniu odbywał się tzw. okrągły stół w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi między resortem a stroną rolniczą (reprezentowaną m.in. przez lidera AgroUnii Michała Kołodziejczaka). Przed spotkaniem doszło do awantury, ale potem - przynajmniej według ministra rolnictwa Henryka Kowalczyka - udało się porozumieć. 

Zboże z Ukrainy "zalewa" Polskę i inne kraje regionu. Rząd podkreśla, że Polska może wspierać eksport ukraińskiego zboża do krajów afrykańskich, ale sytuacja naszych rolników jest priorytetem. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.