TikTok wie, kiedy śpisz i z kim pijesz kawę. Ekspertka o „szpiegowaniu” chińskiej aplikacji

TikTok wie, kiedy śpisz i z kim pijesz kawę. Ekspertka o „szpiegowaniu” chińskiej aplikacji

TikTok, zdjęcie ilustracyjne
TikTok, zdjęcie ilustracyjne Źródło:Shutterstock / Daniel Constatne
TikTok nie tylko zbiera nasze dane, ale łączy je też w mapę powiązań, których rzadko jesteśmy świadomi. Czy trzeba obawiać się chińskiej aplikacji? Czy nas szpieguje? Czy można bezpiecznie korzystać z TikToka? Na wątpliwości odpowiada ekspertka ds. cyberbezpieczeństwa.

TikTok jest obecnie jedną z najgorętszych aplikacji na świecie – nie tylko przez swoją popularność, ale również przez bany, jakie serwują appce kolejne kraje Zachodu. Po USA, Francji czy Wielkiej Brytanii rekomendację zakazu używania aplikacji przez urzędników wystosował też ostatnio polski think tank doradzający premierowi Morawieckiemu.

W związku z chińską aplikacją narastają coraz większe obawy, nie tylko od rządów i przywódców krajów, ale też od zwykłych użytkowników. Dr Karolina Małagocka, ekspertka w obszarze cyberbezpieczeństwa z Akademii Leona Koźmińskiego, tłumaczy nam jakie dane zbiera TikTok i co o nas wie.

Krzysztof Sobiepan, Wprost.pl: Powiedźmy, że właśnie zainstalowałem TikToka na nowym telefonie. Na co właśnie pozwoliłem, klikając „zgadzam się” bez czytania? Jakie dane będą zbierane przez aplikację?

Dr Karolina Małagocka, ALK: TikTok, ale też szereg innych aplikacji mobilnych, ma dostęp do bardzo wielu danych. Na niektórych systemach lub korzystając z rozwiązań zabezpieczających można sprawdzić tak zwany poziom prywatności aplikacji. Badamy tak między innymi, do jakich informacji ma dostęp dany program.

Przeciętny użytkownik może dość prosto sprawdzić jakie rodzaje danych zbiera aplikacja – bezpośrednio w sklepie z aplikacjami jak Play Store czy App Store. Możemy również dostosować parametry prywatności, czyli określić zgody na dostęp do jednego typu danych, a zabronić programowi korzystania na przykład z mikrofonu czy lokalizacji. To z kolei można zmieniać bezpośrednio w ustawieniach telefonu.

Obawy krajów Zachodu wprowadzających zakazy instalacji TikToka dotyczą jedna tego, jakie dodatkowe dane aplikacja może zbierać i niekoniecznie chwalić się tym swoim użytkownikom.

Inna sprawa to profilowanie, czyli drobiazgowa analiza surowych informacji w celu połączenia ich ze sobą i stworzenia dokładniej charakterystyki konkretnej osoby.

Jak może przebiegać taki proces?

Po pierwsze, mamy wspomniane już zbieranie rozległych danych przez TikToka. Drugi etap to już agregacja – to, co program jest w stanie o nas wywnioskować, na różne sposoby przetwarzając zebrane informacje.

Sama lokalizacja telefonu pozwala nie tylko określić, gdzie dokładnie przebywamy, ale też z kim wchodzimy w interakcję. Program może wiedzieć m.in. że użytkownik A spędził godzinę z użytkownikiem B, w kawiarni C.

TikTok drobiazgowo śledzi też to, co polubiliśmy w aplikacji. Z badań profesora Michała Kosińskiego z Uniwersytet Stanforda wiemy zaś, że po samych lajkach danej osoby da się z 70-proc. prawdopodobieństwem określić nawet intymne strefy jej życia. Dajmy na to orientację seksualną lub wychowanie się w niepełnej rodzinie.

Zbieranie danych pozwala na stworzenie pogłębionego profilu naszej osoby. Aplikacja wiele wie o naszych zainteresowaniach. Wie, jakich innych aplikacji i funkcji telefonu używaliśmy danego dnia. Monitoruje także nasze codzienne rutyny – najpewniej wie, kiedy wstajemy i kładziemy się spać, w jakiej części dnia najchętniej sięgamy po telefon lub kiedy wychodzimy z domu i dokąd idziemy.

Sprawdziłem informacje TikToka w sklepie Play Store. Jak podają twórcy, ich appka zbiera aż 11 rodzajów danych o użytkownikach. Czy faktycznie musimy zezwalać na wszystko, o co prosi program?

Możemy wyłączać niektóre dostępy, o które aplikacja prosi. Głównym problemem jest to, że aplikacja potrafi wtedy mocno stracić na atrakcyjności dla użytkowników.

TikTok może na przykład stracić przydatne funkcje, serwować nam zawartość nie tak jak trzeba, możemy stracić możliwość wrzucania filmików na platformę, mieć utrudniony kontakt z innymi i tak dalej. W praktyce oznacza to, że większość użytkowników nie będzie stosować tych narzędzi. Bo po prostu chcemy, by nasza aplikacja działała perfekcyjnie.

Czy boimy się TikToka, bo zbiera dane? Czy dlatego, że jest z Chin? Przecież użytkownicy nie obawiają się dziś o to, ile danych zbiera Facebook czy Twitter.