Pestycydy są wszędzie

liderzyinnowacyjnosci.com 1 miesiąc temu

Z chorobami i szkodnikami roślin jest bardzo trudno walczyć. Najczęściej robi się to przy użyciu środków chemicznych, powodując tym samym poważne konsekwencje dla ludzkiego zdrowia i środowiska. Pestycydy zatruwają bowiem wodę, glebę i powietrze. Zamiast szkodliwych preparatów i oprysków rośliny powinny być chronione w inny sposób. Rolnictwo ekologiczne jest alternatywą dla tradycyjnych metod, przekonywała mgr inż. Medera, prezes Jednostki Ceryfikującej Bioekspert, współautorka „Atlasu pestycydów”, podczas jednego z posiedzeń Komisji Ochrony Środowiska Federacji Stwarzyszeń Naukowo Technicznych – NOT.

Środki ochrony roślin stosuje się, aby ograniczyć straty w produkcji roślinnej, powodowane przez różne szkodniki takie jak owady, larwy, ślimaki czy chwasty. Wpływa to na zwiększenie plonów, ale z drugiej strony jest źródłem innych problemów. Oddziałuje szkodliwie na ludzkie zdrowie i środowisko naturalne. W Polsce liczba środków ochrony roślin dopuszczonych do obrotu, które zawierają kilkaset różnych substancji aktywnych, wynosi ponad 2500. Różnią się od siebie budową chemiczną, klasą toksyczności, selektywnością i okresem karencji. Bez względu na ich rodzaj i przeznaczenie, przyczyniają się do spadku liczebności gatunków zwierząt i roślin oraz dramatycznej utraty różnorodności biologicznej w europejskim krajobrazie rolniczym i przyrodniczym.

Ślady chemicznych środków stosowanych w rolnictwie można znaleźć wszędzie, w owocach, warzywach, miodzie, sokach, a choćby w ludzkich włosach – mówiła mgr inż. Dorota Medera podczas kwietniowego posiedzenia Komisji Ochrony Środowiska FSNT NOT, współautorka „Atlasu pestycydów”, wydanego niedawno przez Fundację im. Heinricha Bölla, wspólnie z Koalicją Żywa Ziemia i Polskim Klubem Ekologicznym Koło Miejskie w Gliwicach. – Eksperci od lat ostrzegają przed stosowaniem pestycydów, które są poważnym zagrożeniem dla różnorodności biologicznej. Powodują masową śmierć pszczół, dżdżownic i wielu innych zwierząt. Glifosat, główny składnik pestycydów, zabija też żyjące w glebie bakterie. Badania pokazują jak niebezpieczne są dla środowiska i ludzkiego zdrowia.

Każdego roku na świecie dochodzi do około 385 milionów przypadków zatrucia pestycydami. Istnieje wiele dowodów, iż ma to związek z podwyższonym wskaźnikiem występowania schorzeń przewlekłych, takich jak choroba Parkinsona czy białaczka dziecięca. Pestycydy zostały również powiązane ze zwiększonym ryzykiem zachorowania na raka wątroby i piersi, cukrzycę typu drugiego, a także astmę, alergię, otyłość i zaburzenia endokrynologiczne. Osoby pracujące na obszarach wiejskich są najbardziej dotknięte przykrymi konsekwencjami.

Rośnie liczba badań naukowych związanych ze skutkami wynikającymi ze stosowania szkodliwych substancji – informowała prezes Dorota Medera. – Eksperci zdobywają coraz większą wiedzę na temat szkodliwego wpływu na ludzkie zdrowie ludzi i środowisko pestycydów, których roczne zużycie na świecie wynosi w tej chwili ponad 4 miliony ton. Połowa to herbicydy, które są używane przeciwko chwastom. Około 30% to insektycydy zwalczające owady, które zagrażają zbiorom, natomiast 17% to fungicydy stosowane przeciwko chorobom grzybowym.

Według prawa unijnego stosowanie środków ochrony roślin musi być ograniczone do minimum przez zmniejszanie dawek lub częstotliwość zabiegów. Każdy kraj członkowski ma również prawo zakazać u siebie korzystania z chemicznych środków, w tym glifosatu. Luksemburg jest jedynym państwem europejskim, który od 2021 r. zakazał stosowania wszystkich produktów zawierających herbicyd. Niektóre kraje, takie jak m.in.: Austria, Włochy, Holandia, Belgia i Niemcy, ograniczyły stosowanie tego preparatu zwłaszcza w miejscach użyteczności publicznej, takich jak parki czy tereny rekreacyjne. Polska nie wprowadziła takiego zakazu, co więcej, zwiększyła sprzedaż wielu środków ochrony roślin, mimo planu ograniczania ryzyka związanego ze stosowaniem pestycydów.

Podejście do pestycydów w krajach członkowskich

– Średnie zużycie chemicznych preparatów ochrony roślin w Unii Europejskiej wynosi 3,5 kg na hektar – wyliczała prelegentka. – Dla porównania, w Holandii jest dwukrotnie wyższe. W Polsce sięga 2 kg, czyli poniżej ustalonej normy, ale wskaźnik przekroczeń dopuszczalnego poziomu pozostałości środków chemicznych w żywności i w paszach jest u nas znacząco wyższy niż w Holandii. Wykazały to próbki pobierane w ramach monitoringu prowadzonego we wszystkich krajach Unii Europejskiej na takich samych zasadach. Prowadzone są to to, żeby stwierdzić czy produkty kierowane na rynek są wolne od szkodliwych pozostałości.

Pobrane w Polsce próbki ujawniły zawyżenie o ponad 5% zawartość chemicznych substancji, powyżej najwyższego dopuszczalnego poziomu, a 2% w Holandii, gdzie jest duży udział upraw szklarniowych, m.in. pomidorów na wełnie mineralnej. Warto zaznaczyć, iż zimą uprawia się w Polsce pomidory w tej samej technologii, nawadniane kropelkowo i chronione tymi samymi środkami ochrony roślin, bo jesteśmy w jednej Unii. Mit o zdrowszych polskich pomidorach jest w tej sytuacji przesadzony i nieprawdziwy.

Przekroczenia występujące w krajowych produktach wskazują, iż polscy rolnicy stosują za duże dawki środków ochrony roślin lub nie przestrzegają zalecanego okresu karencji. Wykryto je zarówno w warzywach, owocach jak również w uprawach polowych, które trafiają do konsumentów. Najwięcej było ich w próbkach jabłek, bo prawie w połowie.

W polskich sadach stosuje się 10,5 kg środków ochrony roślin na hektar, choćby takich, które straciły już swoje dopuszczenie – ostrzegała prezes Jednostki Ceryfikującej Bioekspert. – Najwięcej próbek pobieranych było w województwie mazowieckim gdzie jest największy region sadowniczy w Europie. Okazuje się, iż 62% wykazywało pozostałości kaptanu, stosowanego zapobiegawczo do ochrony drzew owocowych. Stosowany w formie oprysków podrażnia drogi oddechowe, powoduje poważne uszkodzenie oczu, reakcję alergiczną skóry i jeszcze cięższe schorzenia. Z wiatrem opryski mogą być przenoszone na duże odległości i szkodzić przyrodzie.

Pestycydy wykryto nie tylko w produktach, ale również w glebie. Są wśród nich choćby takie których stosowanie było zabronione już w latach 70 ub. wieku, a ich ślady przetrwały w glebie ponad 50 lat.

Globalny rynek pestycydów rośnie lawinowo

– Jeszcze nigdy w historii nie stosowano tak dużo chemicznych środków ochrony roślin jak w tej chwili – tłumaczyła prezes Dorota Medera. – W zależności od regionu i stopnia rozwoju przemysłowego pestycydy wykorzystywane są z różną intensywnością, ale konsekwencje ich stosowania wszędzie są takie same. Są jednak kraje, w których zużycie chemicznych środków ochrony roślin jest dużo mniejsze niż w Polsce. Takim przykładem jest Dania, gdzie prowadzi się intensywne rolnictwo, ale stosowanie preparatów jest o połowę niższe niż u nas. Z drugiej strony niektóre państwa członkowskie, takie jak Francja czy Belgia, co roku dopuszczają odstępstwa, zezwalając na stosowanie pestycydów, które zostały zakazane w UE ze względu na ich toksyczność.

Pestycydy niszczą nie tylko chwasty, ale i glebę, która jest domem dla 1/4 wszystkich znanych gatunków. Życie w niej jest tak bogate, iż łopata zdrowej gleby zawiera więcej żywych organizmów niż jest ludzi na Ziemi. Dziesiątki tysięcy gatunków bezkręgowców, bakterii i grzybów nieustannie filtrują naszą wodę, odzyskują składniki pokarmowe, przeciwdziałają chorobom przenoszonym przez glebę, budują warstwę próchniczą, wychwytują gazy cieplarniane i regulują klimat. Gleba stanowi więc nie tylko podłoże na którym uprawiamy żywność, ale jest niezwykle cennym zasobem. Zabijanie w niej życia szkodzi nam wszystkim.

W 2020 r. Komisja Europejska przedstawiła swoją strategię „Od pola do stołu”, jako jeden z filarów Zielonego Ładu i „Strategię różnorodności biologicznej”. Celem obu programów było m.in. zmniejszenie o 50% stosowania chemicznych pestycydów i ryzyka związanego z ich użyciem do 2030 roku oraz ograniczenie do tego czasu o 50% stosowania najbardziej niebezpiecznych pestycydów. Rolnicy uważają, iż założenia przewidziane w Zielonym Ładzie stanowią dla nich zbyt duże obciążenia i rozpoczęły się liczne protesty. Ich sprzeciw dotyczył m.in. ograniczeń w stosowaniu pestycydów w krajach Unii Europejskiej o 50% do 2030 roku, nawozów o co najmniej 20% i zmniejszenia o 50% sprzedaży środków przeciwdrobnoustrojowych.

W związku z protestami rolników w państwach członkowskich, upadł projekt rozporządzenia w sprawie zrównoważonego stosowania środków ochrony roślin – przypomniała prelegentka. – Jedno z krajowych rolniczych czasopism donosiło w listopadzie 2023 roku, iż na szczęście został odrzucony przez Parlament Europejski. Na szczęście dla kogo (?), bo na pewno nie dla konsumentów, tylko dla producentów chemicznych środków ochrony roślin, a to lobby jest bardzo silne na świecie. Zaznaczam, iż nad odrzuceniem projektu głosowali też polscy europarlamentarzyści. W sytuacji ogólnego sprzeciwu Komisja Europejska, która jest jego autorem, wycofała wniosek i nie wiadomo czy projekt wróci pod obrady po wyborach do Parlamentu Europejskiego.

Strategia „od pola do stołu” zakładała m.in. zwiększenie do 2030 roku o 25% gruntów rolnych pod rolnictwo ekologiczne, które jest alternatywą dla rolnictwa korzystającego z chemicznych środków ochrony roślin. Tylko nieliczne państwa i regiony wypracowały koncepcje i strategie w tym zakresie.

Jako były członek Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Ogrodnictwa, należącego do FSNT NOT, znaczącą część mojego życia zawodowego poświęciłam rolnictwu ekologicznemu – stwierdziła prezes.- Zaangażowałam się w przygotowanie polskiej wersji „Atlasu pestycydów”, który został wcześniej wydanyw języku niemieckim i angielskim, żeby uświadomić polskim konsumentom jak zgubne dla naszego zdrowia i otoczenia jest stosowanie chemicznych środków ochrony roślin. Dla przeciwwagi w tym opracowaniu pokazujemy alternatywne i bezpieczne dla ludzi i środowiska sposoby zwalczania chorób i szkodników roślin, które sprzyjają zachowaniu bioróżnorodności. Służą do tego środki biologiczne, wyciągi roślin oraz preparaty dopuszczone do stosowania w polskim rolnictwie ekologicznym.

Ich wykazy znajdują się m.in. na stronach Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz Instytutu Ochrony Roślin w Poznaniu. Do usuwania chwastów w uprawach ekologicznych zwykle wykorzystuje się metody mechaniczne, a więc przy użyciu maszyn rolniczych. W uprawach ekologicznych stosuje się kwalifikowany materiał nasadzeniowy i siewny, który jest doczyszczony i wolny od nasion chwastów.

Jeżeli wysiejemy materiał wolny od chwastów to będzie ich tylko tyle ile mają zasoby gleby – przekonuje mgr inż. Dorota Medera. – Rolnictwo ekologiczne wymaga stosowania wieloletniego płodozmianu, upraw służących ochronie gleby, w tym ograniczaniu jej erozji i poprawie różnorodności mikrobiologicznej. Ważne jest przestrzeganie terminów agrotechnicznych, a także stosowanie kompostu, obornika czy gnojownicy do nawożenia.Trzeba wrócić do zasad starej, dobrej kultury rolnej, żeby zapobiegać skażeniu wód i gleby, przeciwdziałać jej przesuszeniu i poprawiać żyzność oraz chronić bioróżnorodność.

Oprócz tych zalet, rolnictwo ekologiczne nie naraża rolników, ich rodzin oraz zwierząt na choroby wywołane bezpośrednim kontaktem z pestycydami czy innymi chemicznymi środkami ochrony roślin. Polski sektor rolnictwa ekologicznego na tle całego rolnictwa jest przez cały czas niewielki i rozwija się bardzo powoli. Po 20 latach, które upłynęły od chwili wejścia Polski do Unii Europejskiej najwyższy czas, żeby to zmienić i zadbać o zdrowie ludzi, wolne od pestycydów środowisko i ochronę bioróżnorodności.

Jolanta Czudak

Idź do oryginalnego materiału