14 listopada ruszyły ogólnopolskie protesty rolników. Blokady i przejazdy ciągników zaplanowano w 52 lokalizacjach w całym kraju, głównie w woj. zachodniopomorskim, ale także na Mazowszu, Pomorzu, Śląsku, Małopolsce, Lubelszczyźnie, Podkarpaciu i w okolicach Łodzi. Akcja potrwa miesiąc, do 14 grudnia.
Dlaczego rolnicy wyszli na drogi?
Głównym powodem jest bardzo niska opłacalność produkcji rolnej. Ceny zbóż i kukurydzy spadły poniżej kosztów wytworzenia, a część skupów ogranicza przyjęcia towaru. Na rynku mięsa i mleka sytuacja również się pogarsza, bo stawki spadają, a koszty paliwa, nawozów, pasz i kredytów pozostają wysokie. Rolnicy wskazują, iż dodatkowym problemem jest duży napływ taniego towaru z zagranicy, który utrudnia sprzedaż krajowej produkcji. Dotyczy to zarówno zbóż, jak i warzyw oraz owoców.
Rolnik ze Żnina: ceny skupu tak niskie, iż nie opłaca się zbierać
Marcin Bereźnicki, który protestuje dziś w Żninie (woj. kujawsko-pomorskie) przyznaje, iż sytuacja rolników jest bardzo trudna. Jak mówi, rolnicy wychodzą na drogi, bo „ceny są tak niskie, iż momentami nie opłaca się zbierać”, a problemy dotyczą praktycznie każdej branży.
– Masło z Ameryki, tanie mleko, zboża za grosze. Trzoda też się załamała. Tylko wołowina jeszcze jakoś trzyma, ale to wyjątek – tłumaczy. W jego gospodarstwie głównym kierunkiem jest mleko, a spadki cen widać wyraźnie. – Nam przez dwa miesiące obcięli w sumie 30 groszy. W mleczarni zjechało to już 2 × 15 groszy, tylko iż my mamy cenę z opóźnieniem, bo liczoną za GUS, więc na razie odczuliśmy 10–12 groszy. Ale wiadomo, iż to do nas też dojdzie – mówi. Poniżej na filmie wypowiedź Marcina Wrońskiego z Samoobrony z protestu w Żninie.
Protest w Żninie, fot. WrońskiBereźnicki podkreśla, iż nastroje rolników pogarsza również polityka unijna. – Bruksela wpuszcza tańszą żywność i nie ma żadnej reakcji na to, co się dzieje na rynku – podkreśla. To, jego zdaniem, dobija producentów bardziej niż same wahania cen.
Choć protestujący domagają się rekompensat, on sam zwraca uwagę, iż to nie jest rozwiązanie, które uzdrowi sytuację. – Państwo powinno pomagać nam przepisami, a nie tylko pieniędzmi. Dopłaty nie premiują tych, którzy pracują i inwestują. To łatwe pieniądze, które nie zmieniają systemu – mówi i dodaje, iż rolnicy potrzebują stabilnych zasad i ochrony rynku, a nie doraźnych działań.
Protest rolników w Pełczycach. “Kto by chciał pracować za darmo?”
W Pełczycach protest prowadzi Damian Rozpędek z Oddolnego Ogólnopolskiego Protestu Rolników. Jak wyjaśnia, na razie akcja ma formę pokojową. – Chcemy pokazać, w jak dramatycznej sytuacji znajduje się rolnictwo. Niczego nie blokujemy, ale musimy być widoczni – mówi. Główne problemy to napływ taniego zboża z Ukrainy, niska opłacalność produkcji i brak realnych działań rządu. – Jesteśmy krajem przygranicznym i to nasz rynek jest zalewany jako pierwszy. Ceny płodów rolnych są tak niskie, iż tracą godność. W sklepach drogo, a nam płaci się grosze – podkreśla.
Rozpędek mówi również o trudności ze sprzedażą tegorocznych zbóż. – Mam podpisaną umowę od miesiąca i codziennie dzwonię, a odbioru nie ma. Porty praktycznie nie funkcjonują – relacjonuje. Podkreśla, iż wielu rolników ma zaciągnięte kredyty i nie ma już zdolności, by brać kolejne. – Nie chcemy się dalej zadłużać. Potrzebujemy rekompensat, żeby chociaż pokryć koszty produkcji.
Protest w Pełczycach, fot. ArabskaChoć protest ma na razie łagodną formę, rolnicy nie wykluczają zaostrzenia działań. – jeżeli nic się nie zmieni, będziemy protestować ostrzej. Na razie czekamy, aż rząd się obudzi – mówi. Rozważany jest także protest w Warszawie 12 grudnia. Rozpędek podkreśla, iż sytuacja jest krytyczna. – jeżeli tak dalej pójdzie, za dwa lata gospodarstwa przejmą konsorcja i to będzie koniec polskiego rolnictwa. Jesteśmy naprawdę zdesperowani. Pracujemy poniżej kosztów. A kto by chciał pracować za darmo? – pyta.
Protest pod Biedronką w Egiertowie
Mocny protest odbył się też w Egiertowie na Kaszubach, gdzie rolnicy zebrali się pod Biedronką. Ich zdaniem to właśnie duże sieci handlowe „żerują na rolnikach”, dyktując ceny, które nie pokrywają choćby kosztów produkcji. Żeby podkreślić dramat sytuacji, przywieźli trumnę, słomę i transparenty.
Rolnicy pod Urzędem Wojewódzki w Rzeszowie
Rolnicy z Podkrapacia nie organizowali dziś blokad, przeszli pod urząd wojewódzki. – Chcemy, żeby wojewoda zainterweniowała u ministra, bo nasze comiesięczne spotkania nic nie dają – wyjaśnia “Tygodnikowi Poradnikowi Rolniczemu” Roman Kondrów, lider Podkarpackiej Oszukanej Wsi. Podkreśla, iż mimo trwających prac polowych trzeba znaleźć czas na udział w akcji. – Sytuacja jest tak zła, iż to już wygląda jak pogrzeb rolniczej rodziny – mówi.
Kondrów wskazuje na bardzo niskie ceny i wysokie potrącenia za wilgotność kukurydzy. – W niektórych miejscach potrącenia są tak wysokie, iż rolnikowi wychodzi 300 zł za kukurydzę. To poniżej kosztów produkcji – mówi. Zwraca też uwagę na napływ produktów zza wschodniej granicy. – Na polski rynek wjeżdża dużo z Ukrainy, także zboża. Niestety, mafie zbożowe znowu działają i rynek jest zalewany tanim towarem – ocenia i dodaje, iż jeżeli teraz nie będzie zdecydowanej reakcji, rolnicy staną pod ścianą. – jeżeli teraz nie zawalczymy, za chwilę nie będzie już czego ratować – zaznacza.
Protest rolników w Sochaczewie. “Jak lis podchodzący pod kurę”
Także w Sochaczewie protestują rolnicy. Kamil Szymański z Oddolnego Ogólnopolskiego Protestu Rolników mówi “Tygodnikowi”, iż największym problemem w regionie jest brak opłacalności produkcji. – Opłacalności w rolnictwie praktycznie nie ma – podkreśla.
Rolnicy domagają się też rekompensat za coraz wyższe opłaty klimatyczne i działań, które obniżyłyby koszty nawozów. – Mocznik już podrożał o 70 zł na tonie, a będą kolejne podwyżki – dodaje. Wskazuje również na niesprawnie działającą aplikację suszową, która zaniża straty „do 1,5–4 proc., mimo iż plony były tragiczne”.
Protest w Sochaczewie, fot. SzymańskiSzymański zwraca uwagę na napływ taniej żywności z Ukrainy i państw Mercosur, który „odbywa się po cichu, bo kontrole praktycznie nie działają”. Jego zdaniem sytuacja rolników przypomina „lisa podchodzącego pod kurę – powoli, po cichu, ale skutecznie”, bo ich branża jest systematycznie osłabiana. W regionie jest też drugi istotny postulat lokalny, czyli redukcja pogłowia dzików, które niszczą uprawy, a rolnicy nie mają jak się bronić.
Protest rolników w Mrowinie pod Poznaniem. “Nie mamy czym spłacić kredytów”
W Mrowinie koło Poznania protestują dziś rolnicy m.in. z gminy Rokietnica. Jest ok. 30 ciągników. Jak mówi Błażej Musiał, rolnicy przyjechali mimo trwających prac polowych, bo sytuacja stała się nie do wytrzymania. – Chcemy, żeby żywność była dobra i zdrowa, ale nasze płody rolne – mleko czy zboże – są dziś poniżej kosztów opłacalności. Mamy kredyty, których nie jesteśmy w stanie spłacać – tłumaczy. Dodaje, iż rolnicy nie widzą już innej drogi. – Przyjeżdżamy, bo w jedności siła. Inaczej nikt nas nie zauważy. Mamy nadzieję, iż coś się w końcu zmieni – podkreśla.
Protest rolników w Lublinie. “Nie ma już czasu w podziały”
W Lublinie pod Urzędem Wojewódzkim protestują dziś rolnicy z Towarzystwa Rolniczego Ziemi Hrubieszowskiej. Jak mówi Marek Gawron, pikieta rozpoczyna się o godz. 12.00 i ma spokojny charakter. – To protest bez sprzętu, bez ciągników. Na razie pokojowo, ale zobaczymy, co będzie dalej – wyjaśnia. Rolnicy rozdają ulotki o żywności sprowadzanej spoza UE i podkreślają, iż ich postulaty są zbieżne z tymi, które zgłasza woj. zachodniopomorskie. – Nie ma już czasu w podziały, solidaryzujemy się wszyscy – dodaje. Delegacja pięciu przedstawicieli została zaproszona do wojewody, a organizacja przekaże mu list do ministra rolnictwa.
Rolnicy z Małopolski na drodze. “Zasługujemy na godność, a nie przeszkody”
W Gminie Radów w powiecie tarnowskim protest organizuje grupa 10–15 rolników, którzy – jak podkreśla Witold Opiła – działają całkowicie oddolnie i apolitycznie. – Nie jedziemy ciągnikami, tylko będziemy co kilka minut wstrzymywać ruch na drodze wojewódzkiej 975 i rozdawać ulotki z naszymi postulatami – wyjaśnia.
Zdaniem organizatorów pojawi się co najmniej 50 osób. Rolnicy sprzeciwiają się obecnej polityce rolnej rządu, unijnemu Zielonemu Ładowi, biurokracji oraz napływowi żywności z Ukrainy i państw Mercosur. – Rolnictwo potrzebuje mądrego zarządzania, a nie politycznych układów. Rolnicy zasługują na godność i wsparcie, a nie kolejne przeszkody – podkreśla Opiła.
Protest rolników w Piotrkowie Trybunalskim. “Nie będzie łatwiej tylko trudniej”
Rolnicy protestują również w woj. łódzkim. O godz. 12.00 przy ul. Kasztelańskiej w Piotrkowie Trybunalskim pojawiło się wiele traktorów wraz z przedstawicielami Solidarności Rolników Piotrków.
– Mówimy o rozwiązaniach systemowych, bo jeżeli sytuacja się nie zmieni, to my za parę lat nie będziemy mieli po co protestować. Wtedy nas – rolników – już nie będzie. Mamy potężny kryzys w całym rolnictwie. Praktycznie każdy ma problem i obawia się o swoją przyszłość – mówi “Tygodnikowi” Janusz Terka, przewodniczący Solidarności Rolników Piotrków.
– Nie przypominam sobie, żeby w rolnictwie była tak trudna sytuacja jak jest teraz. Najgorsze jest to, iż nie widzimy jakiś przesłanek do tego, żeby ta sytuacja się zmieniła. I widać, iż nie będzie łatwiej tylko trudniej – tłumaczy Terka.
– Postawiliśmy wszystko na głowie, a mówimy, iż stoi na nogach. Hodowla zwierząt na futra została przeznaczona do likwidacji, mówi się również o tym, iż zlikwidowana będzie produkcja chmielu i tytoniu. Cena mleka spada, drób staniał przez kilka dni o 20% i w hodowli trzody chlewnej też mamy kryzys. Jedyną branżą, która na razie się trzyma jest produkcja wołowiny, ale to wszystko jest palcem na wodzie pisane. Jedyne na co możemy liczyć to cud – dodaje Terka.
Protest rolników w Reczu. “Domagamy się zwrotu poniesionych strat”
Oddolny Ogólnopolski Protest Rolników odpowiada również za organizację protestu rolników w Reczu w woj. zachodniopomorskim. Nastroje wśród protestujących nie są najlepsze. Domagają się przede wszystkim zwrotu poniesionych strat. Chodzi o iż zarówno polscy, jak i unijni rolnicy przez lata dostosowywali swoje gospodarstwa w taki sposób, by spełniały one normy wyznaczne przez Unię Europejską, a w tej chwili do Polski wjeżdżają towary owych wymagań niespełniające.
Protest w Reczu, fot. Arabska– Dzisiaj przez wojnę na Ukrainie czy wolny handel z Mercosur UE wpuszcza do Polski żywność, z państw, które tych norm nie muszą przestrzegać. Uważamy, iż skoro jest wolny rynek, a my musieliśmy ponieść ogromne koszty na dostosowanie gospodarstw, to powinno nam się to zwrócić, bo inaczej nie przetrwamy. Nie jesteśmy w stanie konkurować z Mercosurem – mówi Łukasz Buchajczyk z OOPR.
Protest rolników w Świętej Annie.
Do ogólnopolskiego protestu przyłączyło się także Stowarzyszenie Rolników Południowej Polski. Zorganizowana przez nich akcja protestacyjna trwa w miejscowośći Święta Anna w woj. śląskim. Na proteście byli obecni producenci mleka, którzy w ostatnich tygodniach odczuli wyraźne spadki cen skupu mleka.
– Widzimy, co się dzieje. Bardzo dużo towarów przyjeżdża z USA i pozostałych państw. Import mleka w proszku i smietany jest bardzo duży. Obserwujemy również niekontrolowany import masła. Mamy obawy, co będzie za chwilę, bo cena mleka już spada po 20; 30; 40 gr. Za chwilę branża, która do tej pory była stabilna i przynosiła jakikolwiek dochód, też będzie zagrożona. Protestujemy, bo widzimy zagrożenia – mówi rolnik Paweł Kwiatkowski.
– Polscy rolnicy są w dalszym ciągu obciążani zakazami, nakazami i wszystkim tym, co jest związane z nami rolnikami, by żywność była zdrowa. A co z tego mamy? Podnosi się nam koszty produkcji i gospodarowania, a w zamian otwiera się granicę na produkty, które zalewają nasz rolniczy rynek – dodaje rolnik Rafał Poloczek.
Postulaty rolników
Główne postulaty to ograniczenie importu z Ukrainy i państw Mercosur oraz wprowadzenie rekompensat za utracone dochody wynikające z niskich cen skupu. Rolnicy oczekują też wsparcia w kosztach paliwa, energii i kredytów, aby utrzymać płynność gospodarstw. Domagają się również poprawy opłacalności produkcji.
Rolnicy planują kolejne protesty
Wiadomo już, iż na tym rolnicy nie poprzestaną. Zapowiadane są kolejne akcje. Rolnicy z okolic Środy Wielkopolskiej planują protest na 27 listopada. Niewykluczony jest też większy protest w Warszawie, prawdopodnie 12 grudnia.
Protest rolników w Brukseli. Szefowa KE się ugnie?
Równolegle realizowane są przygotowania do ogromnej europejskiej demonstracji. 18 grudnia w Brukseli ma pojawić się kilka tysięcy rolników i setki traktorów z całej UE. Polskie organizacje już potwierdziły udział.
– To moment, w którym musimy zawalczyć o swoje. Każdy rolnik wolałby wtedy siedzieć w domu i planować święta, ale nie mamy wyjścia, jedziemy – mówi Tygodnikowi Poradnikowi Rolniczemu Wiktor Szmulewicz, prezes Krajowej Rady Izb Rolniczych.
Organizatorzy nie wykluczają, iż w połowie grudnia dojdzie także do masowych protestów w Polsce. – jeżeli nie będzie reakcji, możemy wyjść na drogi w całym kraju jeszcze przed Świętami. Mamy dość czekania – słyszymy od protestujących.
Kamila Szałaj, Anna Arabska, Maciej Siwiński, Justyna Czupryniak-Paluszkiewicz, Agnieszka Sawicka, Maria Khamiuk

2 godzin temu


![Niskie ceny zbóż duszą rolników. Świnie tanieją, nawozy drożeją [Raport rynkowy 14.11.2025]](https://static.tygodnik-rolniczy.pl/images/2025/11/14/547823.webp)











