Stały zestaw „zagrywek” mających na celu spiętrzenie dostaw jabłek przemysłowych

3 dni temu

Nieco większej podaży jabłek towarzyszy stały zestaw „zagrywek” branży przetwórczej. Po kilku latach obserwacji staje się to bardzo przewidywalne…

Mniej więcej od środy notujemy zwiększony ruch na punktach skupu oraz przed zakładami przetwórczymi. Najpierw była większa podaż, potem korekta ceny, a teraz… sami wiecie najlepiej. Co roku, mniej więcej w tych samych momentach sezonu, obserwujemy identyczne działania. Niestety, sadownicy praktycznie od 30 lat dają się na nie nabierać, często ulegają panice i „owczemu pędowi” na punkty skupu.

Jak sprawić, żeby przemysłu było „więcej”?

Prawda jest taka, iż przetwórcy mają teraz pierwszy i jedyny w tym sezonie moment na kupienie dużych ilości surowca nieco taniej. Widzimy, iż chcą zmaksymalizować efekt zwiększonej podaży poprzez określone działania. Wytłumaczenie nie będzie zaskakujące – chodzi o pieniądze. Dokładnie o wydanie mniejszej ich sumy. Pomaga w tym spiętrzenie dostaw.

  • To naturalne, iż gdy maszyny pracują pod większym obciążeniem, wówczas ryzyko awarii jest większe. Jednak ostatni weekend to dosłownie epidemia awarii w przetwórniach działających w Polsce. Jak nie brak prądu, to młynki, siłowniki, albo wyparki. Dziesiątki elementów linii produkcyjnych w największych zakładach odmówiły posłuszeństwa akurat w tym samym momencie… Niejeden pracownik przetwórni w ciągu ostatnich lat przekazał nam, iż tego typu awarie w szczycie dostaw wcale nie muszą być przypadkowe…
  • Tworzenie sztucznego tłoku w nowy sposób relacjonują nam niezależnie od siebie dwaj przedsiębiorcy. Przykładowo kierowca ma awizację na godzinę 8:00 rano. Kilka minut później jest zważony (pełny), a następnie rozładowany. Jednak na zważenie „na pusto” czeka godzinę lub dwie, podczas gdy waga wcale nie jest używana… Jak wiemy, nie musi czekać na puste opakowania, które wracają z produkcji tak jak w mroźniach. Wystarczy kilka minut na wystawienie dokumentu…

Krótki sezon i jeden szczyt podaży

Szczyt dostaw, który obserwujemy od kilku dni, to skutek nałożenia się dwóch czynników. Po pierwsze, realizowane są zbiory Szampiona i Red Jonaprinca, czyli odmian produkowanych w Polsce na dużą skalę. W tym momencie dostawy zawsze były większe, a cena skupu nieco spadała. zwykle była to połowa października.

Po drugie, w sadach o niższym standardzie, z których wszystkie owoce trafiają do przetwórstwa, realizowane są już zbiory Idareda czy Glostera. W efekcie są już sadownicy, którzy zakończyli tegoroczny sezon. Efekty widzimy na punktach skupu. Sytuację najskuteczniej mogą uspokoić sami sadownicy. Wystarczy wstrzymać się z dostawami kilka dni, żeby produkcja przebiegała na bieżąco.

Idź do oryginalnego materiału