W wodzie, która zalała południowe tereny Polski, mogą być niebezpieczne dla zdrowia a choćby życia bakterie. - Rzeki, które wylały się poza koryto, pociągnęły za sobą z pól chemię i obornik. Pociągnęły też różnego rodzaju śmieci. Mogły wypłukać szamba i uszkodzić oczyszczalnie ścieków - wylicza w rozmowie z "Faktem" prof. Drobnik. Podkreśla, iż wszystkie te substancje mogły osadzić się na grzybach.
Powódź w lasach. Nie tylko grzyby, owoce też mogą grozić zdrowiu
Zdaniem eksperta, w dbałości o zdrowie mieszkańcy terenów dotkniętych kataklizmem powinni poczekać do przyszłego sezonu. - Ze zbiorami na terenach popowodziowych powinniśmy się powstrzymać do następnego roku - zachęca epidemiolog. Zwraca uwagę, iż nie należy tam również zbierać żadnych owoców a choćby roślin.Reklama
Na Dolnym Śląsku pod wodą znalazły się też lasy. Największe straty odnotowano w Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych we Wrocławiu. Tam woda zalała 9115 ha, w tym w 2000 ha w Nadleśnictwie Wołów, a 1200 ha w Nadleśnictwie Legnica. W najtrudniejszej sytuacji znalazły się Leśnictwa: Prawików, Dębno i Tarchalice. W Katowicach wylane rzeki zalały 6000 ha, a w Zielonej Górze - 5100 ha.
Nie wchodzić do lasów
W wydanym komunikacie leśnicy apelują aby nie zbliżać się do zalanych lasów. "Ze względu na wciąż istniejące ryzyko, apelujemy o ostrożność i powstrzymanie się od wchodzenia do lasów w obszarach dotkniętych podtopieniami" – napisała na stronie internetowej Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych we Wrocławiu. Poinformowała, iż w usuwaniu szkód leśnikom z Dolnego Śląska pomagają strażnicy leśni z innych rejonów. W pomoc włączyli się też szeregowi pracownicy.