Wojna handlowa pomiędzy Chinami a Kanadą a ceny rzepaku. Burza w szklance wody?

2 tygodni temu

Ubiegłotygodniowy spór handlowy między Chinami a Kanadą spowodował poważne zawirowania na rynku rzepaku zarówno na kanadyjskie giełdzie, jak i na paryskim Matifie.

Po tym, jak Kanada podniosła cła na pojazdy elektryczne oraz produkty stalowe i aluminiowe z Chin, rząd w Pekinie zareagował podjęciem działań odwetowych. W zeszłym tygodniu ogłoszono, iż import rzepaku z Kanady będzie objęty wyższymi cłami. W piątek spór handlowy przeszedł na kolejny poziom, gdyż Chiny zwróciły się do Światowej Organizacji Handlu (WTO) o rozpoczęcie konsultacji z Kanadą w sprawie dodatkowych kanadyjskich ceł. Chińczycy oskarżają Kanadę o lekceważenie zasad WTO i naruszenie zobowiązań WTO poprzez próbę nałożenia dodatkowych ceł w wysokości 100% i 25%.

Spowodowało to, iż w piątek kontrakt listopadowy zamknął się ceną 569,20 CAD/t, co oznacza tygodniową stratę na poziomie 7,4%. Dodatkową presję przed weekendem wywierały ceny ropy naftowej, które spadły do najniższego poziomu od prawie trzech lat.

Ten spór handlowy jest niewątpliwie złą wiadomością dla producentów rzepaku w Kanadzie. Czas pokaże jednak, jak bardzo spór wpłynie na ceny. Przede wszystkim nie jest całkowicie jasne, kiedy Chiny podniosą cła. Kiedy Chiny nałożyły cła antydumpingowe na australijski jęczmień w maju 2020 r., nastąpiło to 18 miesięcy po rozpoczęciu wstępnego dochodzenia w listopadzie 2018 r. Oznaczałoby to, iż rzepak mógłby zachowywać się w miarę stabilnie, bez zakłóceń w nadchodzących miesiącach i potencjalnie przez cały sezon 2024/25. w tej chwili nie ma spadku zakupów rzepaku w Chinach.

Chiny są drugim co do wielkości importerem rzepaku na świecie po UE i dlatego mają znacznie mniejszy wpływ na rynek niż w przypadku soi, gdzie Chiny kupują około dwóch trzecich światowego handlu. USDA oczekuje, iż import chińskiego rzepaku w okresie 2024/25 wyniesie 3,9 mln ton, czyli o 300 tys. ton mniej niż w roku poprzednim i o 1,4 mln ton mniej niż dwa lata temu. Unijny import szacuje się na 6,3 mln ton, USDA szacuje całkowity wolumen światowego handlu na 17 mln ton, z czego Chiny kupują prawie jedną czwartą.

Całkowite wstrzymanie importu przez Chiny miałoby oczywiście negatywny wpływ na ceny w Kanadzie. Jednak szkody dla Kanady mogą być mniej dotkliwe, niż mają nadzieję Chiny, ponieważ nie mają oni prawie żadnych alternatyw, które mogłyby pokryć ich zapotrzebowanie na rzepak. Podaż na Ukrainie jest ograniczona i jest potrzebna w UE. Rosja również nie ma potencjału do znaczącego zwiększenia wolumenów, a największy eksporter rzepaku, czyli Australia, została skutecznie wykluczona z chińskiego rynku od 2020 r. i Chiny musiałyby zmienić zasady kwarantanny, aby dopuścić australijski rzepak do importu.

Jeśli chodzi o europejski rynek to wydaje się, iż ceny na razie nie ucierpią w wyniku sporu handlowego pomiędzy Chinami a Kanadą ze względu na niską podaż. Na razie kanadyjski rzepak będzie przez cały czas sprzedawany w Chinach. Konkurencja o dobra deficytowe będzie kontynuowana, co powinno działać wspierająco w nadchodzących miesiącach.

Jednak presja może pochodzić z innych stron. Słaba gospodarka światowa przy spadającym popycie na ropę naftową i oleje roślinne również stanowiłyby obciążenie dla rynku rzepaku. Dalszy wzrost kursu euro w stosunku do dolara amerykańskiego również byłby czynnikiem prospadkowym.

Źródło: Kaack

Idź do oryginalnego materiału