Plan B, zwany inaczej awaryjnym, pokazuje nam jak mamy zadziałać, gdy plan podstawowy (A) nie wypali. Wielu z nas, analizujących na maksa, lubi go mieć. Ja także. Czasem choćby plan C i plan D. Teraz czas pokazać, jak to działa w praktyce i omijam temat przeprowadzki na wieś (dzięki, Bartku) – teraz są kamper i Bieszczady.
Planujesz odejść z pracy, żeby zwiedzać świat kamperem.
Ostatnio czytałem taki wpis – ludzie ok. 40-tki, sprzedali dom, firmę, kupili kampera i wyruszyli w świat. Spełniali marzenia. Planowali żyć z odsetek. Co złego może się stać? Wszystko.
Rząd może w czasie pandemii zabronić kamperowania. Plan B – mieć jednak stałą miejscówkę w której się zaszyjemy na jakiś czas.
Niska inflacja (lub przeciwnie wysoka przy kiepskiej lokacie) zje nam realną wartość otrzymywanych środków. Plan B – pójść do pracy dorywczej w sezonie. Plan C (tym razem robię wyjątek) – nauczyć się inwestowania i zerwać z lokatami.
Choroba. Nie wybiera. Trzeba mieć ubezpieczenie zdrowotne i dostęp do szpitala. Plan B – wracamy do kraju i podejmujemy jakieś zajęcie (albo kupujemy hektar przeliczeniowy pola i płacimy KRUS).
Chcesz rzucić żonę, związać się z 20-latką, i zamieszkać w Bieszczadach, prowadząc mikro-stadninę.
Zdziwię Was, wielu facetów głupi plan wprowadza w życie i … pewnemu procentowi udaje się tak żyć. Ale reszcie nie. I oni muszą mieć plan B.
Znudzą nam się Bieszczady. Plan B – sprzedać stadninę, kupić coś bliżej miasta (akurat w Bieszczadach działki drogie, powinno być wykonalne).
20-latka zapragnie gromadki dzieci, a my pięćdziesięciolatkowie – niekoniecznie. Plan B – znaleźć sobie kolejną dwudziestolatkę (nie namawiam, ale niektórym się powiodło, tylko za chwilę druga dwudziestolatka znowu chce mieć dzieci i… tak do emerytury).
Złamiemy nogę (autentyczna historia pewnego właściciela stadniny, w poprzednim życiu męża pięćdziesięciolatki, a dwa życia wstecz – kierownika w korpo). Plan B – zagonić 20-latkę do rąbania drewna (autentyczne i możliwe, bo nikt nie chce marznąć w zimie).
Dom wymaga poważnego remontu. Plan B? Modlić się o śmierć bogatej ciotki (znowu autentyczna historia), albo zacisnąć zęby i zrobić remont samemu albo wrócić na rok na etat.
Całkowita zmiana zawodu – ze stomatologa, właściciel sklepu internetowego.
Znam takich, którzy zawód wybrali według oczekiwań rodziców. Czyli triada: lekarz, prawnik, dentysta. No i nagle okazuje się, iż po 40-tce zaglądanie ludziom w zęby, brzuchy czy umowy frankowe, potwornie nudzi. Dlaczego nie spróbować sklepu internetowego z rękodziełem?
Rząd wprowadza nowe podatki. Plan B – założyć spółkę na CIT.
Społeczeństwo ubożeje i nie kupuje już manualnie robionych zakładek do książek ze skóry krokodyla. Plan B – handlować używaną odzieżą lub sprzedawać chleb.
Weszła mocna zachodnia konkurencja. Plan B – sprzedać jej sklep i … stworzyć coś nowego.
A teraz moje własne plany B, C, D, po odejściu z drugiego etatu.
Cel – zarobić dodatkowo 5 tys. zł netto, pracując jak najmniej.
Plan B – wziąć więcej zleceń w firmie na boku (udało się, dalszych nie wdrażałem).
Plan C – założyć fundację, która stoi po drugiej stronie.
Plan D – pozwać byłego pracodawcę o odszkodowanie i mieć czas na zastanowienie. A co, Ameryka.
Plan E – kupić szambiarkę i ….resztę już znacie.