To miało być zwyczajne żniwne popołudnie – ciepłe, suche, zboże gotowe do zbioru. Zamiast pracy na kombajnie, była walka z żywiołem. W Białaczowie (pow. opoczyński, woj. łódzkie) w piątek doszło do dramatycznego pożaru na polu jednego z gospodarstw. W ogniu stanęły baloty słomy i jeszcze niekoszona pszenica na ponad 15 hektarach.

19 zastępów walczyło z ogniem
Pożar wybuchł w samo południe i rozprzestrzeniał się błyskawicznie – sucha słoma i dojrzałe zboże nie dały żadnych szans na ratunek. Na miejsce ruszyło aż 19 jednostek straży pożarnej – zarówno zawodowej, jak i ochotniczej. Przez wiele godzin trwała walka z ogniem, którego jęzory sięgały kilku metrów.
– To była jedna z najtrudniejszych akcji tego lata – relacjonuje strażak z KP PSP w Opocznie. – Wiatr nie pomagał, a upał i rozległy teren robiły swoje.
Z dymem poszły miesiące pracy
Straty są potężne. W ogniu zginęły:
- Ponad 15 ha pszenicy na pniu – gotowej do zbioru
- Cztery sterty słomy, a w nich około 2500 sprasowanych balotów
Rolnik, do którego należało pole, nie chce komentować sprawy, ale wiadomo, iż trwa szacowanie strat. Dla wielu gospodarstw taki cios oznacza realne zagrożenie utraty płynności finansowej, szczególnie przy obecnych kosztach produkcji.
Co było przyczyną?
Na ten moment nie wiadomo, co spowodowało pożar. Śledztwo trwa. Nie wyklucza się podpalenia, ale równie prawdopodobne są iskry od maszyn rolniczych, które mogły pojawić się w okolicy. Każdego roku w okresie żniwnym strażacy przypominają: wystarczy chwila nieuwagi, by ogień zabrał całe plony.
Uwaga na żniwach – nie tylko susza jest zagrożeniem
To zdarzenie to kolejny sygnał ostrzegawczy dla rolników. Wysoka temperatura, wysuszone uprawy, maszyny w ruchu – to wszystko tworzy śmiertelnie groźną mieszankę. A kiedy dojdzie do pożaru, choćby najlepsza straż pożarna może nie zdążyć uratować plonów.