Międzygwiezdny obiekt 3I/ATLAS, który kilka dni temu przemknął najbliżej Ziemi, stał się jednym z najbardziej intrygujących obiektów ostatnich lat. Najnowsze obserwacje wykonane przez teleskop Hubble’a znów rozpaliły debatę, która wykracza poza klasyczną astronomię. W centrum zainteresowania znalazło się zjawisko, które nie pasuje do znanych modeli zachowania komet. I od razu przypomina się teoria profesora Harvardu: uważa on, iż ów przybysz napędzany jest energią jądrową i został stworzony przez istoty rozumne.
Hubble, wykorzystując kamerę WFC3 UVIS, zarejestrował w grudniu niezwykle szczegółowe obrazy 3I/ATLAS. Ekspozycje wykonane 12 i 27 grudnia ujawniły obecność dwóch wyraźnych dżetów materii (strumieni cząstek). Największe zaskoczenie wzbudził tzw. antywarkocz – potężna smuga pyłu skierowana nie od Słońca, jak w przypadku typowych komet, ale dokładnie w jego stronę. Taka orientacja jest sprzeczna z intuicyjnym rozumieniem wpływu wiatru i promieniowania słonecznego na materię kometarną.
Nie do pogodzenia z nauką
To nie pierwszy raz, gdy 3I/ATLAS zaskakuje naukowców. Już latem 2025 roku zaobserwowano wąski, wyjątkowo długi dżet wykazujący regularne „chybotanie”, co sugerowało, iż jego źródło znajduje się blisko bieguna obiektu. Problem pojawił się jednak po analizie dalszej ewolucji komety. Po przejściu przez peryhelium 29 października jej orbita została zakrzywiona przez grawitację Słońca zaledwie o 16 stopni, a orientacja dżetów zaczęła zachowywać się w sposób trudny do pogodzenia z prostymi modelami rotacji i ogrzewania jądra.
Szczególną uwagę na te anomalie zwrócił profesor Avi Loeb z Uniwersytetu Harvarda. Zauważył on, iż jeśli oś obrotu komety pozostała niezmieniona, to obszar wcześniej intensywnie ogrzewany przez Słońce powinien znaleźć się po nocnej, chłodnej stronie obiektu. Tymczasem nowe obrazy pokazują silny dżet bijący właśnie w stronę Słońca, gdy kometa oddala się już z Układu Słonecznego. Dodatkowo widoczne są dwie smugi jednocześnie, co rodzi pytanie o ich rzeczywiste pochodzenie.
Może to system napędowy obcego obiektu?
Na portalu Medium, tłumaczy on jedno z możliwych, całkowicie naturalnych wyjaśnień. Dżety wyrzucane są z przeciwnych stron jądra, a energia zgromadzona podczas bliskiego przejścia obok Słońca mogła zostać przetransportowana w głąb obiektu i aktywować emisję materii po jego ciemnej stronie.
Inna hipoteza mówi o różnym składzie cząstek. Większe, kilkunastomikronowe drobiny pyłu mogłyby tworzyć długi antywarkocz skierowany ku Słońcu, podczas gdy mniejsze cząstki lub gaz byłyby gwałtownie odpychane w przeciwnym kierunku przez ciśnienie promieniowania, sprawiając wrażenie drugiego źródła aktywności.
Loeb idzie jednak o krok dalej. Zwraca uwagę, iż parametry antywarkocza – jego długość sięgająca co najmniej 400 tysięcy kilometrów, tempo utraty masy liczone w setkach kilogramów na sekundę oraz wąski zakres rozmiarów cząstek – nie układają się łatwo w spójny obraz znanych procesów kometarnych. W najbardziej kontrowersyjnym scenariuszu sugeruje on, iż strumień materii mógłby pełnić funkcję technologicznej osłony przed wiatrem słonecznym lub choćby być elementem systemu napędowego obiektu o sztucznym pochodzeniu.
„W przypadku obiektu technologicznego strumień skierowany w stronę Słońca mógłby być wykorzystany do ochrony przed wiatrem słonecznym, koronalnymi wyrzutami masy lub światłem słonecznym – zakładając, iż anty-ogon jest nieznacznie nieprzezroczysty. Ponadto strumień wtórny mógłby łagodzić ryzyko związane z przeszkodami znajdującymi się przed nim na jego drodze.” – czytamy wpis naukowca w serwisie Medium.
Wątpliwości rozstrzygną pomiary cząsteczek
Choć takie hipotezy przez większość badaczy odbierane są sceptycznie, nie można ich całkowicie zignorować.
Sprawę rozstrzygną dalsze obserwacje, zwłaszcza pomiary spektroskopowe prowadzone przez największe naziemne teleskopy, takie jak Keck czy Very Large Telescope.
Profil prędkości cząstek w obu dżetach może jednoznacznie wskazać, czy mamy do czynienia z naturalną chemią pyłu i lodu, czy z czymś znacznie bardziej niezwykłym. o ile oba dżety od początku osiągają prędkość powyżej 1 km/s, hipoteza o sztucznym pochodzeniu 3I/Atlas stanie się bardziej prawdopodobna.
Jest u nas od tysiącleci, ale odkryliśmy go w tym roku
3I/ATLAS został zauważony 1 lipca 2025 roku przez teleskop ATLAS w Chile. Od razu wzbudził zainteresowanie astronomów – porusza się po orbicie hiperbolicznej, co oznacza, iż przybył spoza Układu Słonecznego. Takie obiekty są ekstremalnie rzadkie, do tej pory zarejestrowano zaledwie dwa: ‘Oumuamua w 2017 roku i kometę Borysowa w 2019.
Choć obiekt przekroczył granice Układu Słonecznego tysiące lat temu (ocenia się, iż około 6 wieku p.n.e, czyli w czasach, gdy nie było jeszcze – uważanych za najstarsze cywilizacje – Sumerów na Bliskim Wschodzie, ani sformalizowanych struktur ludzkich doliny Indusu na półwyspie Indyjskim ), został wykryty dopiero w tym roku.
Od początku 3I/ATLAS nie wykazywał typowego dla komet warkocza ani śladów emisji gazów. Co więcej, porusza się ruchem przeciwnym do kierunku obrotu planet, co czyni jego analizę i potencjalne przechwycenie niemal niemożliwym przy obecnym poziomie technologii.

10 godzin temu










