Powrót Donalda Trumpa do Białego Domu może wywołać spore zmiany na rynkach, a wielu inwestorów już zastanawia się, które spółki skorzystają na jego polityce. Wybór tych odpowiednich może okazać się kluczem do sukcesu inwestycyjnego w tej kadencji. W tym artykule przedstawiam wam 5 spółek, które mają szansę zyskać na potencjalnych zmianach gospodarczych, podatkowych i regulacyjnych. jeżeli szukasz ciekawych inwestycji na najbliższe lata, to warto spojrzeć na tych, którzy mogą stać się liderami w czasach nowej administracji Prezydenta Trumpa.
Donald Trump ponownie wrócił do Białego Domu. Wywołał tym falę emocji i falę reakcji na rynkach i giełdach. Pierwsze zachowanie się giełd tłumaczyłem już w tym materiale. Długoterminowe poglądy gospodarcze i podejście Trumpa z kolei w tym materiale.
Skoro więc wiemy już, dlaczego rynek zareagował tak jak zareagował i co siedzi w głowie Prezydenta w długim terminie, to czas najwyższy zastanowić się jak można na tej Prezydenturze zarobić.
Jedno jest pewne: nowa administracja obiecuje radykalne przetasowania w polityce gospodarczej i regulacyjnej, a reakcje indywidualnych spółek są pełne kontrastów. Mieliśmy rajd na spółkach zajmujących się… prywatnymi więzieniami i rajd…spółek kopiących kryptowaluty. Mieliśmy też jednak silne spadki w sektorze zielonej energii i motoryzacji.
Czego więc można spodziewać się w najbliższych miesiącach i kto może najbardziej zyskać na probiznesowej, ale protekcjonistycznej polityce Trumpa i jak wy możecie na tym zarobić?
5 Spółek do Inwestowania po Powrocie Trumpa – Najlepsze Inwestycje Tej Kadencji?
Załóż konto na Freedom24 i odbierz od 3 do 20 darmowych akcji o wartości choćby 800 USD każda!
Szczegółowy opis promocji znajdziesz na: https://bit.ly/darmowe-akcje-freedom
Trump i Republikanie mają prosty plan: mniej podatków i więcej swobody dla biznesu. Cel? Więcej pieniędzy w kieszeniach konsumentów i firm, co ma w teorii napędzić inwestycje i kręcić gospodarkę. Do tego planują zdjąć nieco biurokracji z sektora energetycznego, finansowego i technologicznego, co oznacza mniejsze koszty.
Jest jednak haczyk – może to pociągnąć za sobą wyższy deficyt i presję na wzrost inflacji. Trump wraca też z protekcjonistycznym planem: uniwersalne cła na poziomie 10% i dodatkowe 60% na wybrane produkty z Chin. Taki ruch miałby zmniejszyć zależność USA od importu i wspierać rodzimy przemysł, choć konsumenci też mogą odczuć to w portfelach. W tym scenariuszu wygranymi będą amerykańscy producenci, zwłaszcza ci w strategicznych sektorach, chronieni przed zagraniczną konkurencją. Czas więc zastanowić się, jakie spółki są dobrze spozycjonowane, aby na tym wszystkim zyskać i dostać dodatkowego kopa do biznesu?
Tesla – Zaskakujący Wygrany Powrotu Trumpa
Pierwsza spółka? No cóż… tu nie trzeba dużo myśleć. Tesla! Ale chwila, Piotrek, dlaczego? Przecież jeżeli Donald Trump wróci na fotel prezydenta, to może oznaczać kłopoty dla rynku pojazdów elektrycznych (EV) w USA.
Trump przecież od dawna krytykuje auta elektryczne i twierdzi, iż odbierają pracę tradycyjnym fabrykom i osłabiają sektor naftowy! To przecież Harris i Biden mocno wspierają EV, wprowadzali ulgi podatkowe, subsydia na infrastrukturę ładowania i produkcję baterii. Trump może to wszystko cofnąć, a wtedy elektryki mogą znowu stać się towarem luksusowym, zamiast być opcją dla mas!! Co to za głupi pomysł!!
Dodatkowo przecież, jeżeli Trump znów zaostrzy kurs wobec Chin, czyli kluczowego rynku dla Tesli i głównego dostawcy komponentów do elektryków, to sytuacja dla branży może się jeszcze bardziej skomplikować!!!
Kolejne taryfy importowe mogłyby podnieść koszty produkcji i zakłócić łańcuchy dostaw, co odbiłoby się zarówno na amerykańskiej produkcji, jak i na globalnej sprzedaży. W efekcie firmy EV w USA mogą stanąć przed wyższymi kosztami, mniejszym popytem i niepewną przyszłością na rynkach międzynarodowych. A tak w ogóle to przecież elektryki są słabe i do dupy!!!!
Może to wszystko i prawda, ale dotyczy głównie konkurentów Tesli a nie samej Tesli. Dlaczego? Wystarczy spojrzeć na to zdjęcie. Elon Musk niemalże powoli zmienia nazwisko na Elon Trump i dołącza do rodziny. To powinno zapalać pewną lampkę. Dlaczego Wall Street (i ja) myślimy, iż Tesla będzie jednak triumfować za Prezydenta Trumpa?
Tesla w pierwszej powyborczej reakcji wyrosła na jednego z największych wygranych triumfu Trumpa, otwierając sobie szerokie pole do rozwoju. Elon Musk zagrał vabank wspierając kandydature i znów wygrał.
Bliskie relacje Elona Muska z prezydentem sprawiają, iż Tesla przede wszystkim zyskuje dostęp do strategicznych przywilejów, które mogą napędzić jej rozwój i dać mocnego kopa w wyścigu z konkurencją.
Po pierwsze, przyjazne regulacje. Po zwycięstwie Trumpa akcje Tesli wzrosły o 15%, zwiększając wartość spółki o 120 miliardów dolarów. Dlaczego?
Pro-biznesowe podejście administracji, szczególnie w kwestiach regulacji, obiecuje Tesli szybsze zatwierdzanie kluczowych technologii, takich jak autonomiczne robotaxi czy FSD a to w tej chwili stanowi fundament wyceny tesli i jej perspektyw.
Dzięki temu Tesla będzie mieć łatwiej w omijaniu biurokratycznych przeszkód, z którymi się mierzyła i mierzyłaby się z Kamalą Harris. Można spokojnie zakładać, iż obecny rząd będzie faworyzował Teslę nad resztę firm z branży, chociażby Waymo, które jest w bardzo pro-demokratycznym konglomeracie Alphabet. W zasadzie będzie przez rząd ciągle po cichu faworyzowana, rząd będzie robić, co Tesla chce i w konsekwencji spółka efektywnie jeszcze bardziej zwiększy przewagę nad konkurencją.
Teraz Musk ma bezpośredni kontakt z prezydentem, który z pewnością ułatwi mu uzyskanie zgody regulacyjnej na FSD, roboty itp., a usunięcie kredytów na pojazdy elektryczne i „zielonych” zasad zniszczy innych producentów pojazdów elektrycznych, nie Teslę.
Po drugie, tarcza na chińską konkurencję dzięki cłom. Trump planuje solidne cła na importowane elektryki z Chin, co może być dla Tesli jak prezent. Dzięki własnym fabrykom w USA, Tesla nie odczuje aż tak dodatkowych kosztów, które z kolei uderzą w chińskie marki jak BYD czy NIO. Efekt? Tesla zyska przestrzeń do dalszej dominacji na amerykańskim rynku, szczególnie w sektorze autonomicznych elektryków, bez ryzyka, iż konkurencja zza granicy podetnie jej skrzydła.
Po trzecie, więcej rządowych kontraktów dla SpaceX. Nie tylko Tesla skorzysta na tej bliskiej znajomości! Musk może też liczyć na solidne wsparcie dla SpaceX. Trump, który nie raz nazwał Muska „gwiazdą amerykańskiego przemysłu”, może mocno przychylić się do większych kontraktów federalnych również dla SpaceX.
Już teraz firma współpracuje z armią i zdobywa miliardowe kontrakty, a administracja Trumpa, skupiająca się na obronności i technologii kosmicznej, może jeszcze bardziej rozwinąć tę współpracę. Efekt? Musk zyskuje nie tylko finansowo, ale i wizerunkowo.
No i po czwarte, polityczna siła dzięki platformie X. Przejęcie dawnego Twittera (dziś platformy X) daje Muskowi niemały wpływ na debatę publiczną. Platforma X to teraz najważniejsze narzędzie komunikacyjne Trumpa, a Musk, jako jej właściciel, ma potężne narzędzie do kształtowania opinii publicznej. Dzięki temu może nie tylko wspierać narracje rządowe, ale też pomóc Tesli budować popularność i narracje, umiejętnie wykorzystując social media do kreowania swojego imperium. Podsumowując, wygrana Trumpa oznacza dla Tesli nie tylko korzystne przepisy, ale też ogromne możliwości rozwoju dzięki osłonie przed konkurencją, wsparciu politycznemu i dostępowi do wpływowych mediów. Przy takim wsparciu ekonomicznym i politycznym Tesla ma szansę na szybki rozwój, umacniając pozycję lidera na światowym rynku EV. Dlatego też ja Teslę kupuję dziś do portfela – jak szalony.
Znajdziesz tam więcej wartościowych treści o inwestowani, giełdzie i rynkach.
DNA Rynków – merytorycznie o giełdach i gospodarkach
KKR i Sektor Finansowy – Korzyści z Deregulacji
Kolejną branżą która bardzo zyska na prezydenturze Donalda Trumpa jest branża finansowa, a konkretnie banki i firmy zarządzające inwestycjami private equity. KKR to gigant private equity z niesamowicie silnym track recordem, który zaczynał od przejęć lewarowanych, a dziś zarządza blisko 500 miliardami dolarów aktywów – od nieruchomości po inwestycje w kredyty infrastrukturę czy poszczególne spółki. Od momentu powstania w 1976 roku, firma konsekwentnie rozwija swoje portfolio, bazując na długoterminowych, stabilnych inwestycjach, a także na silnym dopasowaniu interesów menedżerów i inwestorów – gdzie spora część udziałów wciąż należy do pracowników, którzy mają sami sporo poinwestowane w funduszach KKR. W reakcji na wygraną Trumpa, kurs KKR urósł o blisko 10%.
Wygrana Trumpa to duża rzecz dla branży zarządzania aktywami – i to dosłownie. Nowa administracja prawdopodobnie zrobi porządek w SEC, co może oznaczać mniej rygorystyczne regulacje i luźniejsze zasady, które pozwolą firmom inwestycyjnym, jak KKR, na swobodniejsze podejście do strategii i inwestycji. Z perspektywy zarządzających aktywami to jak zdjęcie kagańca, bo teraz będą mogli działać odważniej, nie martwiąc się o każdą drobnostkę regulacyjną.
Branża finansowa, a zwłaszcza banki i giganci zarządzania aktywami jak KKR, mogą naprawdę skorzystać na Trumpowej polityce. Obniżki podatków i mniej regulacji to prawdziwy raj dla inwestycji, a rynek fuzji i przejęć (M&A) może w takim otoczeniu dosłownie eksplodować, dając nowe szanse także dla IPO.
W takich warunkach alternatywni zarządzający aktywami mogą ruszyć z odważnymi inwestycjami. Na tym korzystają nie tylko wielkie banki, jak JPMorgan (swóją drogą też uw reakcji na Trumpa urósł o solidne 10%), ale przede wszystkim właśnie tacy gracze jak KKR, którzy działają na szerokim rynku kapitałowym i są obecni w różnych sektorach.
Co więcej, KKR mają solidne karty w ręku dzięki swoim inwestycjom w sektor ubezpieczeniowy, zwłaszcza ubezpieczenia na życie. Z jednej strony znacznie zyskają na niższych stopach, ale z drugiej mają pewien bufor w przypadku wyższych stóp przez swój ekspozycje na właśnie biznes ubezpieczeniowy, który stwarza świetne warunki do zarabiania na spreadach.
Specjaliści od fuzji i przejęć już więc zacierają rączki, bo Trumpa postrzega się jako przychylnego tradycyjnemu podejściu do przepisów antymonopolowych, co mogłoby ułatwić realizację dużych fuzji. Nie ma się co dziwić, iż wygrana Trumpa to dla branży M&A coś w rodzaju zapalenia zielonego światła do realizacji tych planów, które wcześniej mogły wydawać się nierealne z powodu surowszych regulacji.
Firmy takie jak KKR stoją teraz więc przed prawdziwą szansą na zwiększenie swoich wyników, bo luźniejsza polityka regulacyjna i probiznesowe podejście Trumpa sprawiają, iż banki, M&A i giganci inwestycyjni mogą myśleć o bardziej kreatywnych transakcjach. To napędzi wzrost aktywów w KKR i jeszcze łatwiejszy wzrost kursu.
Argentyna – Sojusz Javiera Milei z Trupem
Wybór Donalda Trumpa na prezydenta USA po raz drugi wywołał niemałe emocje nie tylko w Stanach, ale i w Argentynie. Dlaczego? Bo dla argentyńskiego prezydenta Javiera Mileia to jak spełnienie mokrego politycznego snu. Milei, zagorzały zwolennik wolnego rynku i ekonomiczny libertarianin, od dawna patrzy na Trumpa jak na swojego politycznego mentora – podobne style, podobne energie, a i kontrowersji nie brakuje, a co dalej?
Od kiedy Trump zasiadł z powrotem w Białym Domu, na rynku w Argentynie widać ewidentny entuzjazm: obligacje dolarowe kraju skoczyły w górę, a ryzyko kredytowe spadło do najniższego poziomu od pięciu lat. Wygląda na to, iż inwestorzy są całkiem podekscytowani możliwością bliskiej współpracy tych dwóch politycznych ekscentryków.
Dla Mileia, który chce zrobić porządek w argentyńskich finansach, tnąc deficyt inflacje i otwierając gospodarkę, sojusz z Trumpem może okazać się bezcennym wsparciem. Przede wszystkim w kontekście rozmów z Międzynarodowym Funduszem Walutowym, bo wiadomo, iż USA, mając największy głos w IMF, co może wpłynąć na korzystniejsze warunki. Dzięki Trumpowi Milei może uzyskać nieco oddechu w renegocjacji długu, a to dla zadłużonej po uszy Argentyny byłoby ogromnym ułatwieniem.
Ponadto, Ameryka Łacińska ma w zanadrzu ciekawą kartę przetargową wobec nowej gospodarczej linii Trumpa, która stawia na uniezależnianie USA od Chin przez reshoring i nearshoring, czyli sprowadzanie produkcji z powrotem na własne podwórko lub bliżej granicy. Dla regionu to wręcz zaproszenie do gry o zagraniczne inwestycje i ścisłą współpracę gospodarczą z USA.
Mamy tutaj wygodną geografię, surowce, bliższe kulturowe podłoże i, co ważne, pasujące strefy czasowe, które sprawiają, iż Ameryka Łacińska staje się naturalnym partnerem dla USA, który ma tanią siłę roboczą, dobrą demografię, dynamicznie rozwijające się gospodarki i wielki potencjał wzrostu. I to zwłaszcza, gdy koszty pracy w Chinach rosną, a globalne łańcuchy dostaw są coraz bardziej niepewne.
Dodatkowym atutem jest „zielony” profil energetyczny regionu. W czasach, gdy Zachód coraz bardziej stawia na transformację ekologiczną, eksport z Ameryki Łacińskiej nabiera dodatkowej atrakcyjności w porównaniu z bardziej węglową produkcją Azji.
Oczywiście, infrastruktura i brak wykwalifikowanej kadry pozostają wyzwaniami, ale konkretne działania na rzecz rozwijania umiejętności i ulepszania infrastruktury, mogłyby sprawić, iż takie kraje jak Argentyna, Meksyk, Kolumbia, Brazylia staną się nowymi gwiazdami wciągającymi jeszcze więcej kapitału.
Z odpowiednim wsparciem, konflikt USA z Chinami mógłby okazać się dla tych państw zbawienny. Inwestycje mogłyby zdziałać cuda dla wzrostu gospodarczego w regionie, dając solidne fundamenty do wyjścia z gospodarczej stagnacji i większej integracji Ameryki Łacińskiej z globalnymi łańcuchami dostaw. O transformacji, jaką stara się wdrożyć w kraju Javier Milei przygotowałem zresztą osobny materiał.
`Jeśli chcesz zainwestować w Argentynę, to w zasadzie masz dwie opcje: możesz postawić na ETF ARGT – Global X Argentina ETF – albo wybrać jakąś indywidualną spółkę. Jedną z najciekawszych możliwości jest MercadoLibre, o którym już nie raz mówiłem, a szczegółowe omówienie tego biznesu znajdziecie w sekcji premium na DNA Rynków.`Jeśli chcesz zainwestować w Argentynę, to w zasadzie masz dwie opcje: możesz postawić na ETF ARGT – Global X Argentina ETF – albo wybrać jakąś indywidualną spółkę. Jedną z najciekawszych możliwości jest MercadoLibre, o którym już nie raz mówiłem, a szczegółowe omówienie tego biznesu znajdziecie w sekcji premium na DNA Rynków.
MercadoLibre to absolutny gigant e-commerce i fintechu w regionie, z ogromnym udziałem w argentyńskim, meksykańskim i brazylijskim rynku. Warto dodać, iż MercadoLibre waży aż 20% w tym ETF-ie, więc inwestując bezpośrednio, omijasz opłatę za zarządzanie, a przez cały czas korzystasz z pełnej ekspozycji na argentyński rynek!
Przemysł Obrony i TransDigm – Wzmocnienie Geopolityczne
Kolejna spółka to TransDigm. Co to takiego? TransDigm to amerykański producent specjalistycznych komponentów lotniczych i wojskowych, znany z produkcji niszowych, wysokomarżowych produktów. Firma słynie z agresywnej strategii przejęć i jest kluczowym dostawcą dla przemysłu obronnego i komercyjnego.
Gdy Donald Trump znów przejmuje stery w Białym Domu, firmy takie jak TransDigm mogą zacierać ręce z zadowolenia. Zapowiedzi zwiększenia wydatków na obronność, a zwłaszcza modernizacja NATO, są jak miód na uszy dla tej firmy. Wizja budżetów obronnych puchnących pod wpływem Trumpowej polityki to dla TransDigm niemalże zaproszenie do gry o gigantyczne kontrakty.
Kiedy spojrzymy na niszowe, wysokomarżowe produkty firmy to widać, iż TransDigm jest gotowe wycisnąć z tej sytuacji jak najwięcej. Trump ponownie naciska, by kraje sojuszu zwiększyły budżet obronny do 3% PKB, co oznaczałoby wyraźny wzrost zapotrzebowania na zaawansowane technologie wojskowe i specjalistyczne komponenty lotnicze – główne obszary działalności TransDigm. A im więcej kupowanych samolotów, tym większy popyt na części zamienne do nich. Póki co jedynie 5 państw wydaje więcej niż 3% pkb na obronność, a więc pole do wzrostu, zwłaszcza w Europie, jest niemałe.
Dodatkowo, deregulacyjne podejście Trumpa mogłoby ułatwić TransDigm życie, upraszczając procesy produkcyjne i logistyczne, i eliminując biurokratyczne przeszkody, które często spowalniają sektor obronny. Mniejsze koszty operacyjne i większe wsparcie dla przemysłu to dla TransDigm większa efektywność. To oznacza, iż firma mogłaby szybciej reagować na rosnące globalne zapotrzebowanie na specjalistyczne komponenty lotnicze, a w warunkach zaostrzającej się konkurencji geopolitycznej, ich pozycja na rynku tylko by się umocniła.
Ponadto, TransDigm, będąc prawdziwym seryjnym przejmującym inne spółki, może zyskać ogromnie podobnie jak KKR na deregulacjach fuzji i przejęć, które prawdopodobnie powrócą pod rządami Trumpa. Administracja Trumpa już wcześniej rozluźniła zasady w obszarze M&A, co dało dużym graczom, takim jak TransDigm, zielone światło do szybszego przejmowania mniejszych konkurentów i konsolidacji rynku. jeżeli te zasady powrócą, TransDigm zyska możliwość jeszcze szybszego powiększania swojej kolekcji specjalistycznych technologii lotniczych i zdobywania udziałów w rynku bez przedłużających się formalności.
Od lat TransDigm stosuje strategię wzrostu przez akwizycje, skupiając się na przejmowaniu niszowych dostawców, którzy produkują wyjątkowo rentowne komponenty dla przemysłu lotniczego i obronnego. Przyspieszenie przejęć dałoby TransDigm większą elastyczność w dostosowywaniu się do potrzeb rynku oraz w dodawaniu do oferty zaawansowanych technologii, które są rzadkie i praktycznie bezkonkurencyjne. Dzięki temu firma mogłaby jeszcze bardziej ugruntować swoją pozycję lidera w branży
Co więcej, TransDigm może także dobrze odnaleźć się w nowym trendzie onshoringu w USA – przesuwaniu produkcji z powrotem do kraju. Zakłócenia w globalnych łańcuchach dostaw, napięcia geopolityczne i sprzyjająca polityka krajowa skłaniają firmy do zmniejszania zależności od zagranicznych dostawców. Nowe przepisy, takie jak ustawa CHIPS czy Defense Production Act, oferują zachęty do produkcji na terenie USA. W tym materiale przedstawialiśmy pełną i rozbudowaną analizę spółki Transdigm.
DJT – Platforma Trumpa i Musk
Ostatnia na liście – DJT, czyli Trump Media and technology group, czyli wracamy klamrą do duetu Trump-Musk. DJT to spółka odpowiedzialna za platformę Truth Social – to jeden z najbardziej elektryzujących i ryzykownych graczy na giełdzie, dosłownie stworzony do tego, by stać się kolejnym „meme stockiem”. Akcje w tym roku to prawdziwy rollercoaster, potrafiąc wzrosnąć i spaść o 100% na przestrzeni dni. Na czym opiera się ten giełdowy hype? Częściowo na emocjach związanych z powrotem Trumpa do Białego Domu, ale kryje się tu coś więcej.
Pojawiły się plotki, iż Elon Musk rozważa zakup Truth Social, by połączyć go z X, dawnym Twitterem. Wyobraźmy sobie, jak mogłoby to wyglądać: Hipotetycznie Musk przejmuje DJT, tworzy SPAC, a X wraca na giełdę w wielkim stylu. Taki majstersztyk mógłby rozpalić giełdę na nowo.
Czym jest SPAC? SPAC, czyli Special Purpose Acquisition Company, to rodzaj firmy tworzony wyłącznie w celu pozyskania kapitału na giełdzie, by następnie przejąć inną, działającą już spółkę i wprowadzić ją na giełdę poprzez fuzję, omijając tradycyjny proces IPO.
New York Post donosi, iż w kręgach bliskich Trumpowi krążą spekulacje, jakoby Musk rzeczywiście był zainteresowany Truth Social, planując stworzyć z niej integralną część X. Ta realna rynkowa fantazja dała DJT kolejną falę wzrostu. Musk i Trump w jednym projekcie – to mogłoby przyciągnąć gigantyczną uwagę mediów, a przecież wiemy, jak Musk uwielbia spektakularne ruchy, zwłaszcza takie, które łączą duży rozgłos z nietypowym podejściem.
Co więcej, tak jak było w przypadku GameStop, fundamenty dla DJT schodzą na dalszy plan. Ten potencjalny mariaż Musk–Trump działa na wyobraźnię inwestorów, którzy widzą w DJT coś więcej niż tylko liczby. To może być historia, która przyciągnie tłumy inwestorów, gotowych zainwestować dla samej idei – bo przecież, kiedy mowa o akcjach memowych, emocje są kluczem.
DJT staje się więc czymś w rodzaju finansowego manifestu – czymś, co może wywołać efekt domino i rozpocząć kolejną gorączkę na Wall Street. Z pewnością jest to niezwykle ryzykowny i zmienny podmiot, ale absolutnie nie zdziwiłby mnie scenariusz, w którym stanie się drugim gamestop i jeszcze wielokrotnie w przyszłości rósłby o setki procent w kilka dni. A
Nie jest trudno również wyobrazić sobie, iż jeżeli Musk dopnie swego, DJT może przeżyć kolejny szalony rajd w górę, na zasadzie FOMO i „kup, zanim zrobi to reszta”. Przy połączeniu sił dwóch wielkich nazwisk – Trumpa i Muska – DJT mógłby wywołać lawinę na rynku i być może kiedyś dzięki temu moglibyśmy znów inwestować w akcje Twittera, tylko tym razem już pod muskowym szyldem.
Załóż konto na Freedom24 i odbierz od 3 do 20 darmowych akcji o wartości choćby 800 USD każda!
Szczegółowy opis promocji znajdziesz na: https://bit.ly/darmowe-akcje-freedom
Do zarobienia,
Piotr Cymcyk