5 spółek z GPW, które mogą wystrzelić na ożywieniu Niemiec! Masz je w portfelu?

2 godzin temu

Gdy kiedyś Niemcy kichnęły, to polska gospodarka łapała grypę. Na szczęście od kilku lat już tak nie jest i wywalczyliśmy w tym sobie sporą autonomie.

Jednak i tak lepiej, jeżeli twój największy partner w biznesie nie ma ciągłych problemów z gotówką prawda?

Niby od jakiegoś czasu są jednym z najbardziej chorych pacjentów Europy. W końcu ma się to zmienić. Co, jeżeli zaczynamy początek prawdziwego gospodarczego odbicia w Niemczech? Jakie spółki z GPW mogą na tym naprawę zarobić?

Dziś pokażę Wam pięć kandydatów na takich potencjalnych wygranych. Nie są to medialne perełki, ale to one robią listwy, uszczelki, meble i naczepy, które niemiecki przemysł zaczyna znowu zamawiać, a gdzie rosną zamówienia – tam rosną zyski. Gotowi? To ruszamy!

5 spółek z GPW, które mogą wystrzelić na ożywieniu Niemiec! Masz je w portfelu?

Inwestuj z XTB! Podczas rejestracji podaj kod DNARYNKOW i odbierz darmowy kurs inwestowania dla początkujących

Załóż konto na:
https://link-pso.xtb.com/pso/kdg44

Dlaczego Niemcy są dla nas kluczowi?

Zacznijmy od tego, dlaczego Niemcy w ogóle mają dla nas tak duże znaczenie?

Dla polskiego eksportu, Niemcy są nie tylko jednym z wielu, ważnych kierunków – są niekwestionowanym numerem jeden! Według najnowszych danych Głównego Urzędu Statystycznego, w pierwszych miesiącach 2025 roku aż 27% całego, całkowitego eksportu z Polski trafiło właśnie za Odrę.

To wprost oznacza, iż co czwarty, zarobiony przez polskie firmy złoty na sprzedaży zagranicznej, pochodzi od niemieckiego odbiorcy. Dla porównania: kraje, które znajdują się na drugim i trzecim miejscu w tym rankingu, odpowiadają za zaledwie nieco ponad 6% naszego eksportu każdy. Skala różnicy jest więc ogromna!

Dekady współpracy i efekt skali

Ta potężna dysproporcja nie jest przypadkiem. Polsko-niemieckie powiązania gospodarcze, były budowane przez dekady – szczególnie w sektorze przemysłowym, motoryzacyjnym, budowlanym i meblarskim. Polskie firmy są bardzo często bezpośrednimi, kluczowymi podwykonawcami dla największych, niemieckich koncernów, a ogromna ilość produktów wytwarzanych w Polsce trafia do Niemiec jako komponenty w ich łańcuchu dostaw.

Nominalnie widać też, jak bardzo, z roku na rok, rośnie znaczenie Niemiec dla polskiego eksportu. Wartość towarów, jakie trafiają z Polski do Niemiec, wzrosła na przestrzeni ostatnich 10 lat niemal dwukrotnie – z około 53 miliardów dolarów do ponad 100 miliardów dolarów rocznie!

Koniunktura w Niemczech = echo w Polsce

Dlatego właśnie każde, choćby najmniejsze tąpnięcie w niemieckiej gospodarce odbija się echem w całym, polskim przemyśle. I odwrotnie – najdrobniejszy sygnał ożywienia za Odrą, może oznaczać dla nas lepszy popyt, znacznie więcej zamówień i realną poprawę wyników finansowych dla wybranych firm z GPW, które działają właśnie na tym kierunku.

Tymczasem od jakiegoś czasu, takie pozytywne sygnały, zaczęły się w końcu z niemieckiej gospodarki pojawiać. Wskaźnik PMI dla niemieckiego przemysłu, choć przez bardzo długi czas utrzymywał się mocno poniżej granicznego poziomu 50 punktów, w końcu, powoli, ale konsekwentnie, zaczął odbijać. W 2025 roku można było już zaobserwować jego dynamiczne odbicie, a w lipcu tego roku, jego odczyt wzrósł do poziomu 49,2. Co prawda, wciąż poniżej poziomu oznaczającego ekspansję, ale jest to jednocześnie wynik najwyższy od bardzo, bardzo dawna.

Publiczny impuls + „Made for Germany”

Jednocześnie, poza tymi prostymi, suchymi danymi makroekonomicznymi, to ożywienie jest także coraz bardziej widoczne w samej, rynkowej narracji. Oprócz rządowego planu inwestycyjnego o wartości 500 miliardów euro, o którym już niejednokrotnie mówiłem, niemiecka gospodarka otrzymuje także dodatkowy, potężny zastrzyk energii ze strony samego sektora prywatnego.

Ponad 60 największych, niemieckich firm – w tym tacy giganci jak Deutsche Bank, Siemens, Volkswagen, SAP, Bayer, Mercedes-Benz czy BASF ogłosiło niedawno wspólną, strategiczną inicjatywę o nazwie „Made for Germany”, której głównym celem jest przywrócenie dynamicznego wzrostu i globalnej konkurencyjności niemieckiej gospodarki.

Do 2028 roku, przedsiębiorstwa te planują zainwestować co najmniej 100 miliardów euro w nowe, innowacyjne projekty na terenie Niemiec! Łącznie, z uwzględnieniem tych środków, które zostały już zadeklarowane wcześniej, całkowita wartość wszystkich, nowych nakładów inwestycyjnych (zarówno tych publicznych, jak i prywatnych) w tym okresie, ma sięgnąć aż 631 miliardów euro! Obejmuje to nie tylko inwestycje typowo kapitałowe, ale również ogromne wydatki na badania i rozwój oraz projekty, które będą współfinansowane przez międzynarodowych inwestorów.

To nie jest tylko jakaś pusta demonstracja siły niemieckiego biznesu. To przede wszystkim niezwykle ważny, symboliczny zwrot po wielu, długich latach stagnacji i systematycznego odpływu kapitału z tego kraju. W projekcie uczestniczą także najwięksi, globalni gracze tacy jak Blackstone, BlackRock, Apollo Global Management czy choćby Nvidia. To doskonale potwierdza, iż niemiecka gospodarka wciąż jest postrzegana przez świat jako stabilna i niezwykle perspektywiczna baza dla długofalowych, strategicznych inwestycji.

Równolegle, niemiecki rząd, pod przewodnictwem Friedricha Merza, zapowiada potężne odchudzanie biurokracji, znaczące uproszczenie procedur administracyjnych i zwiększenie przejrzystości regulacyjnej. Symboliczne znaczenie ma też niedawna, wspólna konferencja prasowa władz państwowych z prezesami największych, niemieckich firm, która pokazuje, iż państwo i biznes w końcu, po latach, próbują mówić jednym, spójnym głosem.

Wszystko to razem potężne, rządowe bodźce, ogromna mobilizacja sektora prywatnego i zapowiedź głębokiej reformy otoczenia regulacyjnego tworzy niezwykle szeroki front działań, które mają realną szansę na to, by w końcu, skutecznie odblokować niemiecki wzrost gospodarczy po trzech, długich latach marazmu.

No dobra. Wiemy więc, iż Niemcy robią naprawdę sporo, żeby w końcu, po latach, było u nich lepiej i są powody do myślenia, iż uda im się osiągnąć cel. Jakie w takim wypadku konkretne spółki z naszej, polskiej giełdy, mogą na tym wszystkim zarobić?

Dołącz do nas na Twitterze oraz YouTube i bądź na bieżąco!

Decora – zaplecze wykończeniówki

Na pierwszy ogień bierzemy spółkę Decora. Czym ona się w ogóle zajmuje? To firma wyspecjalizowana w produkcji różnego rodzaju, nowoczesnych wykończenia wnętrz, takich jak listwy przypodłogowe, podkłady pod panele, akcesoria montażowe, maty izolacyjne czy systemy dylatacyjne. Jej produkty trafiają zarówno do dużych hurtowni budowlanych i popularnych marketów typu DIY (takich jak Obi czy Bauhaus), jak i bezpośrednio do producentów paneli podłogowych oraz do wykonawców instalacji.

To jest klasyczny, podręcznikowy wręcz przykład niezwykle ważnego, technicznego zaplecza dla całej branży budownictwa i remontów — biznesu może nieco niepozornego, ale absolutnie niezbędnego. Najważniejszym i największym segmentem działalności tej spółki są oczywiście podłogi.

To właśnie w tym miejscu firma Decora koncentruje większość swoich działań i to właśnie tam kieruje najwięcej swoich środków inwestycyjnych. Segment „Flooring” odpowiadał za prawie 77% całkowitej sprzedaży tej spółki na koniec 2023 roku.

Pytanie tylko: dlaczego firma od podłóg miałaby w ogóle zarobić na ożywieniu niemieckiej gospodarki? Odpowiedź jest banalnie prosta – ponieważ Niemcy to jej ogromny i niezwykle istotny rynek zbytu.

Eksport odpowiada za ponad 60% wszystkich przychodów tej spółki, a jej największym, pojedynczym kierunkiem sprzedażowym jest właśnie „Europa Zachodnia”, która w pierwszym kwartale 2025 roku generowała aż 41% całkowitych przychodów firmy. W tej, kategorii, to właśnie Niemcy odgrywają kluczową i strategiczną rolę będąc najważniejszym, pojedynczym rynkiem eksportowym dla Decory.

Co więcej, spółka radzi sobie bardzo nieźle choćby teraz, w tym trudnym okresie, gdy cała Europa Zachodnia – jej główny, najważniejszy kierunek sprzedażowy tkwiła w głębokiej stagnacji, a momentami wręcz w technicznej recesji.

Pomyślcie więc, jaki ogromny, niewykorzystany jeszcze potencjał drzemie w firmie. Gdy rynek zachodni i niemiecki na dobre odbije i ruszy z kopyta, to zyski mogą wzrosnąć wykładniczo.

Skoro mimo niesprzyjającego otoczenia przychody spółki utrzymują się w stabilnym wzroście, a marża operacyjna pozostaje na dwucyfrowych poziomach. Po znacznie słabszym 2022 roku, firma bardzo gwałtownie i sprawnie odbudowała swoją rentowność, co dobrze świadczy o sprawności operacyjnej.

Kolejnym atutem są niewykorzystane moce produkcyjne. W razie ewentualnego, gwałtownego skoku popytu, spółka jest w pełni gotowa, by od razu go obsłużyć i to bez jakiejkolwiek potrzeby ponoszenia natychmiastowych, niezwykle kosztownych inwestycji.

Skąd ta pewność? Otóż w latach 2021–2023, firma ta bardzo intensywnie inwestowała w rozbudowę swojego zaplecza produkcyjnego. Wystarczy spojrzeć na wykres jej historycznych nakładów inwestycyjnych, by zobaczyć, jak ogromne środki zostały w tym okresie przeznaczone na ten właśnie cel.

Zresztą, wystarczy też rzut oka na bilans. Wartość aktywów trwałych, które obejmują między innymi zakłady produkcyjne, maszyny i nowoczesne urządzenia, wzrosła niemal trzykrotnie od 2020 roku!

Dla porównania: w tym samym, długim okresie, jej przychody wzrosły „zaledwie” o około 60%. Taka, ogromna dysproporcja bardzo jasno pokazuje, iż firma ta zainwestowała w swoją przyszłość z dużym wyprzedzeniem przygotowując się na znacznie większy, przyszły popyt, który, ze względu na spowolnienie w Europie, jeszcze się w pełni nie zmaterializował.

To doskonały dowód na to, iż to spowolnienie gospodarcze w Europie ma bardzo realny i bezpośredni wpływ na bieżącą działalność firmy. Może nie skutkuje ono jeszcze spadkiem jej przychodów, ale z pewnością przekłada się na znacznie wolniejsze niż zakładano, tempo wzrostu i na niepełne wykorzystanie tych stworzonych wcześniej mocy produkcyjnych.

Mocy, które, teraz gdy cała Europa Zachodnia, a w szczególności Niemcy, w końcu wychodzą z dołka, tylko czekają na swoje uruchomienie.

Grupa Kęty – aluminium od huty po systemy

Drugą spółką na liście będą Kęty. Firma o znacznie większej skali działania i rozpoznawalności niż poprzednia. Jeden z największych producentów profili aluminiowych w Europie Środkowo-Wschodniej, z działalnością rozciągającą się od huty, przez przetwórstwo metalu, aż po gotowe systemy architektoniczne.

Jeśli widzisz aluminiowe ramy okienne, fasady biurowców albo konstrukcje nośne reklam wielkoformatowych — istnieje spora szansa, iż ich komponenty pochodzą właśnie z zakładów Grupy Kęty.

Na działalność tej spółki składają się trzy, główne segmenty:

  • Segment Wyrobów Wyciskanych (EKW) – czyli produkcja profili aluminiowych, które są stosowane w przemyśle, w motoryzacji, w budownictwie i w meblarstwie.
  • Segment Systemów Aluminiowych (SAS) – czyli rozwój i sprzedaż kompletnych, zintegrowanych systemów okienno-drzwiowych, fasadowych i roletowych pod bardzo znaną i cenioną w branży marką Aluprof.
  • Segment Opakowań Giętkich (OPAK) – czyli produkcja zaawansowanych technologicznie opakowań z tworzyw sztucznych i laminatów, , które są wykorzystywane między innymi w branży spożywczej i farmaceutycznej.

To spółka niezwykle zdywersyfikowana. Zarówno pod względem produktowym, jak i geograficznym. Wytwarza komponenty do setek, różnych zastosowań – od przemysłu ciężkiego, po nowoczesne biura, a co dla nas najważniejsze – jest silnie powiązana z bieżącą koniunkturą przemysłową w całej Europie. W szczególności w Niemczech, które są jednym z jej kluczowych, strategicznych rynków eksportowych. Sprzedaż do państw Unii Europejskiej stanowi prawie 39% całkowitych, generowanych przez nią przychodów, a sprzedaż do wszystkich państw Europy łącznie aż 46%!

W segmencie opakowań giętkich, spółka Alupol Films, należąca do grupy, zwiększyła w ostatnim czasie swoją sprzedaż na rynku niemieckim aż o 12% w ujęciu rok do roku. To nie tylko znacząco poprawiło jej udział w tym niezwykle konkurencyjnym rynku, ale także umocniło pozycję całego tego segmentu w Europie. Dla Alupolu, Niemcy to jeden z głównych i najważniejszych odbiorców jego opakowań. Z kolei segment systemów aluminiowych (czyli Aluprof) również niezwykle mocno i aktywnie działa za naszą zachodnią granicą. Firma prowadzi tam swoją sprzedaż i dystrybucję poprzez własną, dedykowaną spółkę Aluprof Deutschland GmbH, co najlepiej pokazuje, jak ogromne znaczenie ma dla niej cały, niemiecki rynek.

Podobnie wygląda to w segmencie wyrobów wyciskanych, gdzie obsługą niemieckich klientów zajmuje się spółka Aluminium Kęty Deutschland – jedno z kilku, zagranicznych biur sprzedaży całej Grupy. Spółka zresztą zupełnie otwarcie mówi o tym, iż rok 2024 był niezwykle trudny dla wszystkich, europejskich producentów stolarki aluminiowej, a fatalna sytuacja w Niemczech miała na to bardzo wyraźny i bezpośredni wpływ.

Jednak abstrahując na chwilę od samego rynku niemieckiego, Grupa Kęty to po prostu bardzo solidna i jakościowa spółka, która od wielu, wielu lat utrzymuje się w silnym, długoterminowym trendzie wzrostowym i jest jednym z prawdziwych, niekwestionowanych Blue Chipów na naszej, polskiej Giełdzie Papierów Wartościowych.

Przychody i zysk EBITDA spółki systematycznie, z roku na rok rosły przez wiele lat, ale, co zrozumiałe, złapały pewną zadyszkę po niezwykle trudnym, 2022 roku. Jednak w ostatnich, kilku kwartałach widać już na szczęście wyraźną poprawę i powrót na ścieżkę dynamicznych wzrostów. Wzrost przychodów spółki był ujemny od pierwszego kwartału 2023 roku, aż do trzeciego kwartału roku 2024, ale w tej chwili firma wyraźnie odzyskuje impet i w pierwszym kwartale 2025 roku jej przychody rosły już o ponad 9% w ujęciu rok do roku! Spodziewane ożywienie w Niemczech może przełożyć się na utrzymanie i dalszą poprawę pozytywnej dynamiki wzrostu całego biznesu.

Forte – eksportowy gigant z problemami

Trzecią spółką, którą dzisiaj bierzemy na tapet, jest Forte – jeden z największych producentów mebli w całej Europie i prawdziwy, eksportowy gigant w swoim segmencie. Fabryki Mebli Forte to jeden z największych, europejskich producentów tak zwanych mebli gotowych do samodzielnego montażu.

Spółka projektuje, produkuje i sprzedaje głównie tak zwane meble skrzyniowe, czyli szafy, komody, regały i łóżka, które trafiają do jej klientów za pośrednictwem dużych, międzynarodowych sieci detalicznych i grup zakupowych.

Forte nie sprzedaje swoich produktów pod własną, rozpoznawalną marką, tylko działa głównie w modelu B2B/OEM, zaopatrując największe sieci meblowe w całej Europie. Produkcja odbywa się w kilku, nowoczesnych zakładach zlokalizowanych w Polsce, a kluczowym, strategicznym rynkiem zbytu dla firmy są Niemcy i inne, niemieckojęzyczne kraje.

Eksport to trzon całej działalności firmy – w ostatnich 12 miesiącach, które zakończyły się w marcu 2025 roku, aż 75% jej całkowitych przychodów pochodziło właśnie z rynków zagranicznych! W tym aż 50% całej, zagranicznej sprzedaży przypadało na kraje niemieckojęzyczne (głównie na Niemcy).

Największym, pojedynczym odbiorcą produktów firmy była niemiecka grupa zakupowa Giga Lutz, której udział w całkowitych przychodach Forte przekroczył 10%. Spółka jest również fizycznie obecna w Niemczech przez specjalne, dedykowane stoiska EasyKlix, które znajdują się w 34 sklepach jednej z największych, niemieckich sieci meblowych.

W skrócie: Niemcy to nie jest tylko główny rynek eksportowy dla firmy Forte. To wręcz centrum całego jej modelu biznesowego. Trzeba jednak zdawać sobie sprawę z tego, iż jest to zdecydowanie mniej jakościowa spółka od dwóch, poprzednich kandydatów. Choć na papierze Forte wygląda na potężnego, europejskiego eksportera, rzeczywistość nie jest aż tak różowa.

To firma, która przez ostatnie lata borykała się z całą serią bardzo poważnych, operacyjnych i finansowych problemów.

Po pierwsze: ogromne uzależnienie od zaledwie kilku, dużych klientów, takich jak wspomniana już, grupa Giga Lutz, co powoduje ogromną koncentrację ryzyka. Wystarczy jeden, zerwany kontrakt lub niekorzystna renegocjacja cen, by przełożyło się to na cały, roczny wynik firmy.

Po drugie – gwałtownie rosnące koszty pracy i energii w Polsce, przy jednoczesnej, ogromnej presji cenowej ze strony dużych, niemieckich sieci zakupowych, spowodowały w ostatnich latach drastyczny spadek rentowności całej firmy.

Po trzecie – sama branża meblarska w Europie przeżywa w tej chwili trudny okres – popyt konsumencki w Niemczech dosłownie załamał się w latach 2022–2023, a magazyny największych sieci handlowych były przepełnione.

Forte odczuła to wszystko bardzo boleśnie – spadły wolumeny sprzedaży, spadły marże, a część jej mocy produkcyjnych nie była w ogóle wykorzystywana. Dodatkowo, firma przez lata intensywnie inwestowała w nowe, nowoczesne zakłady, ale nie zawsze przekładało się to na realny wzrost jej efektywności.

Jak więc wyglądają dane finansowe w tym wypadku? Mówiąc delikatnie – kiepsko. Przez ostatnie, długie 10 lat, przychody tej spółki wzrosły o… zaledwie 1%! I to nie średniorocznie, tylko w ogóle, w ciągu całej dekady! jeżeli zaś chodzi o jej zysk netto, to jest on dzisiaj o ponad połowę mniejszy niż był w 2016 roku.

Pod tym kątem spółka jest realnie w wieloletniej stagnacji, a kurs akcji doskonale to odzwierciedla. Od 2017 roku znajduje się on w długoterminowym trendzie spadkowym. No ale MOŻE to właśnie, spodziewane ożywienie w niemieckiej gospodarce pomoże tej spółce w końcu stanąć na nogi i zacząć odzyskiwać, dawną wartość.

Sanok Rubber Company – głęboko w łańcuchu motoryzacji

Na kolejnym miejscu listy wchodzi Sanok Rubber Company. Producent wszelkiego rodzaju, specjalistycznych wyrobów gumowych i gumowo-metalowych, który od całych dekad dostarcza swoje komponenty do przemysłu motoryzacyjnego, branży AGD, przemysłu maszynowego i budownictwa.

W portfolio spółki znajdują się między innymi uszczelki karoserii i drzwi, tłumiki drgań, węże techniczne, mieszki ochronne i wiele, wiele innych, elastomerowych drobiazgów, bez których żaden, nowoczesny samochód czy pralka nie mogłyby normalnie funkcjonować.

Najważniejsze jest w tym wszystkim jedno: motoryzacja to jest kręgosłup całej działalności Sanok. Segment odpowiada za ponad 50% całkowitych przychodów, a większość całej tej produkcji trafia bezpośrednio do największych, niemieckich producentów samochodów. BMW, Mercedes, Audi, Volkswagen – wszystko to dla Sanok strategiczni partnerzy.

W 2024 roku aż 70,6% całkowitych przychodów całej grupy pochodziło z eksportu, co już samo w sobie mówi bardzo wiele o międzynarodowym charakterze jej działalności. A jeżeli chodzi o same Niemcy? Najważniejszym aktywem firmy za Odrą jest spółka zależna Draftex Automotive GmbH, która odpowiadała za 11,8% całkowitej sprzedaży całej grupy!

Co więcej, jej udział w przychodach samego tylko, kluczowego segmentu motoryzacyjnego wynosił aż 23,8% – to jest prawie co czwarty, motoryzacyjny złoty, który trafia do firmy Sanok właśnie przez Niemcy!

W 2024 roku Sanok dodatkowo przejął także inną, niemiecką spółkę o nazwie Teknikum GmbH, która zajmuje się dystrybucją i obsługą klienta na terenie całej Unii Europejskiej, co jeszcze bardziej wzmocniło jego obecność w tym regionie.

Niestety, operacyjnie firma też nie radzi sobie ostatnio najlepiej. Choć przychody w ostatniej dekadzie wzrosły w sumie o ponad 60%, to jej zyski i marże dosłownie wyparowały. Marża netto tej spółki stopniała z 10,7% do zaledwie 3,7%, na skutek czego jej zysk netto spadł o niemal połowę – z 96,6 miliona złotych do zaledwie 47,2 miliona złotych.

Skąd to dramatyczne pogorszenie rentowności? Rolę odegrało kilka, nakładających się na siebie czynników. Po pierwsze doszło do niezwykle silnej, zewnętrznej presji kosztowej – ceny surowców, energii i niezbędnych komponentów w ostatnich latach dosłownie wystrzeliły w górę.

Po drugie, trzeba wziąć pod uwagę ogromną, niemal nieograniczoną siłę negocjacyjną największych producentów samochodów. Firmy takie jak Volkswagen, BMW czy Mercedes mają gigantyczną przewagę nad swoimi, znacznie mniejszymi dostawcami, a ostatnie lata były dla nich samych wyjątkowo trudne.

Potężne uderzenie ze strony innowacyjnych, chińskich marek samochodów elektrycznych, wymusiło na nich agresywną, bezpardonową walkę o koszty, co wprost oznaczało, iż ich dostawcy byli wyciskani jak cytryna. Sanok siedzi niezwykle głęboko w tym łańcuchu dostaw i oberwali jako jedni z pierwszych.

Do tego dochodzi jeszcze spowolnienie popytu – chińska konkurencja systematycznie odbiera europejskim producentem kolejne udziały w rynku. W rezultacie, europejscy producenci ograniczają swoją produkcję, a ich poddostawcy – jak Sanok – cierpią. W efekcie, mamy do czynienia z klasycznym, podręcznikowym wręcz przypadkiem: rosnący wolumen sprzedaży, ale coraz mniej kasy, które zostają na samym dole rachunku wyników.

Czy Sanok może jeszcze wrócić do gry? jeżeli niemiecka motoryzacja zacznie się w końcu podnosić, a sprzedaż europejskich aut ponownie nabierze tempa, to Sanok ma realną szansę na to, by wrócić do swojej dawnej, dobrej formy. Niemcy to naturalne, biznesowe środowisko dla firmy. Wystarczy więc lekka, cykliczna poprawa popytu i stopniowa odbudowa marż, żeby zyski znów zaczęły wyglądać znacznie lepiej, a inwestorzy znów spojrzeli na spółkę Sanok przychylniej.

Wielton – od ekspansji do ostrego hamowania

Na koniec przyjrzymy się Grupie Wielton – czołowemu, polskiemu producentowi naczep, przyczep i zabudów dla transportu drogowego. Spółka projektuje, produkuje i sprzedaje różnego rodzaju, specjalistyczne pojazdy użytkowo – zarówno pod swoją własną marką, jak i poprzez liczne, zagraniczne spółki zależne. Jej portfolio obejmuje między innymi naczepy kurtynowe, chłodnie, wywrotki, zabudowy specjalistyczne i przyczepy rolnicze. Klientami są głównie duże firmy transportowe, logistyczne, budowlane oraz gospodarstwa rolne.

Wszystko działa w typowym modelu B2B, oferując zarówno produkty standardowe, jak i te szyte na miarę, a jej pojazdy można spotkać na drogach całej Europy – od mroźnej Skandynawii, aż po słoneczne Bałkany.

Wielton to firma typowo eksportowa – w 2024 roku aż 80% jej przychodów pochodziło z rynków zagranicznych. Wśród nich, Niemcy były czwartym, największym rynkiem, odpowiadając za ponad 12% całej sprzedaży, czyli za około 254 miliony złotych.

To sporo, zwłaszcza, iż mówimy o rynku niezwykle konkurencyjnym, który jest zdominowany przez duże, niemieckie koncerny. Spółka ma tam swoje własne aktywa – firmy Langendorf i Wielton GmbH, które razem zdobyły 5. miejsce na całym, niemieckim rynku naczep i przyczep, z udziałem na poziomie 2,6%.

Jednak znaczenie Niemiec dla Wieltonu wykracza daleko poza te, wspomniane 12%. To jest po prostu największa i najważniejsza gospodarka w całej Unii Europejskiej i najważniejszy punkt odniesienia dla całego, europejskiego sektora transportowego. jeżeli niemiecka gospodarka choruje, to kaszle cały, europejski łańcuch dostaw.

Do 2022 roku Wielton był prawdziwym, podręcznikowym wzorcem dynamicznej ekspansji – jego przychody rosły z roku na rok, a firma rozwijała się w imponującym tempie. W szczytowym, 2022 roku, jej przychody przekraczały 3,4 miliarda złotych, a zysk netto sięgał ponad 114 milionów złotych.

Niestety, od 2023 roku coś się w tym pięknym obrazku załamało. Spółka co prawda przez cały czas generuje ponad 2 miliardy złotych sprzedaży rocznie, ale jej wyniki operacyjne dosłownie się posypały, a marże zjechały w okolice zera, a potem choćby na głęboko ujemne terytorium. Zysk netto w 2024 roku zamienił się w dotkliwą stratę rzędu minus 142 milionów złotych, a najnowsze dane pokazują jeszcze głębsze pogorszenie, czyli minus 178 milionów złotych w ujęciu ostatnich 12 miesięcy! Rentowność netto, która w tych złotych czasach sięgała 5%, teraz wynosi minus 11%!

Sytuacja wygląda więc naprawdę nieciekawie, a dynamiczny, wieloletni rozwój firmy zamienił się w równie dynamiczny spadek wyników finansowych. Za tym poszedł też spadek ceny akcji, która w okresie ostatnich dwóch lat straciła 25% swojej wartości, a od historycznego szczytu spadła już o 66%.

Skąd ten gwałtowny zwrot? Odpowiedź tkwi w niefortunnej kombinacji niekorzystnych zjawisk makroekonomicznych i czysto branżowych. Po pierwsze, cała, europejska gospodarka gwałtownie zwolniła, a zwłaszcza jej przemysł – produkcja spadła, wskaźniki PMI przez wiele miesięcy utrzymywały się poniżej poziomu 50 punktów, a firmy masowo ograniczały swoją aktywność inwestycyjną.

To wprost oznaczało mniej towarów i mniej transportu – czyli po prostu mniej pracy dla kluczowych klientów Wieltonu. Po drugie, we wcześniejszych, postpandemicznych latach (2021-2022) mieliśmy do czynienia z potężnym boomem na naczepy – firmy masowo kupowały je na zapas, bo rósł popyt i ceny. Każdy taki boom ma swoją, wysoką cenę.

W 2024 roku popyt się gwałtownie załamał, a rynek okazał się przesycony – nowe zamówienia drastycznie spadły, a wielu klientów po prostu „odcinało kupony” ze swoich wcześniejszych, nadmiarowych inwestycji.

Po trzecie, spadła wymiana handlowa w całej Unii Europejskiej. W 2024 roku, rejestracje nowych naczep spadły o około 15%. Głębsze kurczenie się sektora produkcyjnego i spadające wolumeny drogowego transportu towarowego tylko pogłębiły tę stagnację. Na dodatek, doszła do tego jeszcze agresywna polityka cenowa ze strony konkurencji oraz wysokie stany magazynowe, które wymusiły brutalną walkę o klienta, kosztem marż.

Czy jest w tym wszystkim jakieś światełko w tunelu? Tak – potencjalne odbicie Niemiec. Ożywienie gospodarcze w Niemczech może oznaczać większy ruch w przemyśle, więcej towaru do przetransportowania i, w konsekwencji, więcej zamówień na nowe naczepy, a to dla Wielton oznacza realną szansę na powrót do zysków i odwrócenie obecnego trendu.

Wnioski: ekspozycja to nie wszystko

Pamiętajcie jednak, iż samo cykliczne ożywienie w Niemczech, to nie pozostało żadna, stuprocentowa gwarancja automatycznej poprawy wyników operacyjnych. Te spółki mają co prawda ogromną ekspozycję na gospodarkę Niemiec, ale jeżeli same nie wykażą się odpowiednią, wewnętrzną inicjatywą, to ot tak, z dnia na dzień, nie zaczną bić swoich historycznych rekordów tylko dlatego, iż za zachodnią granicą PKB zaczęło rosnąć nieco szybciej.

W omawianych przykładach mamy zarówno spółki typowo jakościowe, takie jak Decora i Grupa Kęty, mamy też spółki, które od lat zmagają się z poważnymi, wewnętrznymi problemami, takie jak Forte i Sanok, ale mamy też firmę Wielton, która jeszcze kilka lat temu rozwijała się niezwykle dynamicznie, aż nagle, niespodziewanie, wszystko się załamało.

Spowolnienie gospodarcze w Europie sprzed trzech lat uderzyło w każdą z tych spółek, ale każda z nich zupełnie inaczej sobie z nim poradziła. Każda z nich ma zupełnie inny, indywidualny profil ryzyka, ale jednocześnie, każda z nich oferuje zupełnie inny, potencjalny zysk w przypadku realizacji tego pozytywnego, wzrostowego scenariusza.

Inwestuj z XTB! Podczas rejestracji podaj kod DNARYNKOW i odbierz darmowy kurs inwestowania dla początkujących

Załóż konto na: https://link-pso.xtb.com/pso/kdg44

Do zarobienia!
Piotr Cymcyk

Porcja informacji o rynku prosto na Twoją skrzynkę w każdą niedzielę o 19:00
67
5
Idź do oryginalnego materiału