Jabłka droższe od cytrusów. Kto to słyszał?
Od kilku dni w mediach krąży powielana białoruska publikacja o rekordowych cenach polskich jabłek. Białorusini są w szoku, ponieważ jabłka zza miedzy są droższe od cytrusów i „łapią się na portfele”. W przeliczeniu kilogram owoców z Polski kosztuje 7,70 – 8,80 zł. Na średnie zarobki poniżej 3000 zł miesięcznie to dość wysoka cena. Pomimo tego, w czerwcu wyeksportowaliśmy na 9 milionową Białoruś niemal 4000 ton jabłek. Zatem ktoś je jeszcze kupuje.
Klient w Polsce przyzwyczajony do „wiecznej promocji”
Skoro prawie 9,00 zł/kg w detalu jeszcze całkowicie nie odstraszyło konsumentów na Białorusi to w przypadku polskich zarobków absolutnie nie powinniśmy traktować tej ceny jak niewyobrażalnego rekordu. Tyle i więcej kosztują dziś jabłka na targowiskach. Oczywiście w odniesieniu do całego sezonu w marketach będzie to za wysoka cena.
Problem polega na tym, co z jabłkiem zrobiły markety, dzięki swojej przewadze kontraktowej. Jabłko stało się synonimem taniości i dostępności. Stało się obiektem „wiecznej promocji”. Słynne promocje sprzedaży bezpośrednio ze skrzyniopalet dopełniły tego obrazu. To właśnie z tego punktu widzenia i ciągłego 3,49 zł/kg dzisiejsze ceny detaliczne urastają do poziomu drożyzny.
W czerwcu jabłka wyraźnie zdrożały, więc drożej jest także w marketach. Najczęściej widzimy stawki od 6,00 do 7,00 zł/kg. Mimo tego, owoców w ciągu dnia powoli ubywa z kartonów…
Inwestujmy w marketing i reklamę
Sadownicy powinni zwrócić uwagę na fakt, iż gdy ceny jabłek są okresowo wysokie lub bardzo wysokie to w mediach zdecydowanie częściej pojawia się ich temat. Chociaż tytuły dosłownie grzmią o drożyźnie i przysłowiowym „końcu świata” to publikacje tego typu można uznać w pewnym sensie za reklamę. Zwłaszcza, gdy temat trafi do telewizji.
Ponadto, jako konsumenci nie pożądamy rzeczy tanich, zwykłych i powszechnie dostępnych. Pragniemy rzeczy droższych i trudniej osiągalnych. To tłumaczy, dlaczego sprzedaż owoców nie spada, gdy ich ceny rosną oraz dlaczego spożycie nie rośnie, gdy ceny spadają. Najlepszym przykładem są tegoroczne ceny truskawek oraz czerwcowe i lipcowe ceny jabłek. Oczywiście w tym wypadku zawsze istnieje granica, powyżej której konsument zrezygnuje z zakupu.