Alerty suszy zniknęły, problem nie. Gleba wciąż głodna wody

1 godzina temu

Po wielu tygodniach napięcia i obaw o kolejną odsłonę suszy hydrologicznej pojawiły się w końcu pozytywne sygnały. Stany wód w polskich rzekach wracają do normy, a ostrzeżenia hydrologiczne zniknęły z map IMGW. Większość rzek notuje w tej chwili strefę wód średnich – niebieski kolor na mapach hydrologicznych wreszcie dominuje. Jeszcze niedawno, szczególnie jesienią, przeważały stany niskie, miejscami poniżej minimum okresowego.

Alerty suszy zniknęły, problem nie. Gleba wciąż głodna wody

Warta rośnie – ale powoli

Sytuację dobrze ilustrują dane z poznańskiego odcinka Warty. 1 grudnia poziom wody wyniósł 200 cm, co oznacza wejście w strefę średnich niskich. Na zbiorniku Jeziorsko dopływ wody ukształtował się na poziomie 44,22 mł/s, przy odpływie 47 mł/s. To wynik stabilizujący, choć wciąż wskazujący na deficyt: więcej wody ze zbiornika wypływa, niż wpływa.

Wilgotność gleby – poprawa tylko na powierzchni

Korzystne opady i topniejący śnieg przyniosły wyraźnie lepszą wilgotność wierzchniej warstwy gleby. Jednak rolnicy dobrze wiedzą, iż to tylko wierzchołek problemu. Zapas wody w głębszych warstwach gleby przez cały czas pozostaje niewystarczający. Lokalne mapy wilgotności pokazują mozaikę – od terenów silnie uwilgotnionych, po obszary o wyraźnym niedoborze wody.

W Wielkopolsce najbardziej suche pozostają zachodnie i południowe rejony, a w skali kraju deficyt ciągnie się środkowym pasem od północy po południe. To tereny, które w ostatnich latach najbardziej odczuwały problem suszy – i wygląda na to, iż odbudowa zasobów wodnych będzie tam najtrudniejsza.

Kluczowe wyzwanie: zatrzymać wodę w polu

Grunt potrafi przyjąć i zmagazynować ogromne ilości wody, ale tylko wtedy, gdy ma na to czas. Największym problemem polskiego krajobrazu rolniczego pozostaje szybki spływ powierzchniowy – woda zamiast wsiąkać, spływa rowami i ciekami do rzek i ostatecznie opuszcza zlewnie.

To szczególnie groźne, ponieważ:
odbudowa wód podziemnych trwa bardzo wolno
• ostatnia dekada mocno uszczupliła te zasoby
• gleba w głębszych warstwach przez cały czas pozostaje przesuszona

Każde zatrzymanie deszczu i roztopów w glebie jest inwestycją w stabilność produkcji rolniczej.

Co można zrobić w gospodarstwach?

Nie wszystko zależy od pogody – wiele zależy również od agrotechniki. W zatrzymaniu wody pomagają m.in.:
• ograniczanie orki i uproszczenia uprawowe
• międzyplony i rośliny okrywowe
• mulczowanie i pozostawianie resztek pożniwnych
• zadrzewienia śródpolne i miedze
• niewielkie stawy i zbiorniki retencyjne

Działania mogą być małe i duże – liczy się efekt: wolniejszy odpływ, większa infiltracja, wyższe zasoby wody w glebie.

Woda wraca – ale optymizmu jeszcze za wcześnie

Obecna poprawa to krok w dobrą stronę, ale do pełnej regeneracji gleby jeszcze daleko. Eksperci podkreślają, iż każdy miesiąc z opadami powyżej średniej będzie na wagę złota, szczególnie zimą, gdy rośliny pobierają minimalne ilości wody, a infiltracja jest największa.

Kupno Carrefoura? Rolnicy słyszą to od lat. „To mrzonka” – komentuje Marcin Wroński

Jeśli aura dopisze, a gospodarstwa przez cały czas będą inwestować w rozwiązania zatrzymujące wodę w polu, zima 2025/2026 może być pierwszym realnym momentem odbudowy kapitału wodnego utraconego w ostatnich latach.

Dziś jest lepiej, ale wciąż nie tyle, ile powinno być, by z optymizmem patrzeć na kolejny sezon. Zatrzymanie każdej kropli w gospodarstwach może mieć większe znaczenie, niż jeszcze dekadę temu komukolwiek się wydawało.

Idź do oryginalnego materiału