Amerykańskie cła w górę, złoto też w górę

3 godzin temu

Po groźbach ze strony prezydenta USA Donalda Trumpa, iż wprowadzi nowe, zdecydowanie wyższe cła na towary z Europy, Meksyku i Kanady inwestorzy rzucili się na bezpieczne aktywa. W efekcie złoto osiągnęło rekordowy poziom 2800 dolarów za uncję.

Złoto ustabilizowało się ostatecznie na poziomie 2795,52 dolara za uncję po osiągnięciu rekordowego poziomu 2800,99 dolara w trakcie sesji. Ceny wzrosły o ponad 6% w ciągu miesiąca i o 1% w ciągu tygodnia. Kontrakty terminowe na złoto pozostały przy tym bez zmian na poziomie 2820,10 dolarów. W przypadku innych metali, srebro spot spadło o 0,2% do 31,62 dolara po osiągnięciu ponad miesięcznego maksimum z 30 stycznia, platyna odnotowała wzrost o 1,2% do poziomu 978,55 dolara, podczas gdy pallad spadł o 0,3% do 986,50 dolara.

„Rajd na złoto może się utrzymać tak długo, jak długo na rynku będzie panować niepewność. Duża część dzisiejszej niepewności wynika z braku wiedzy, czy i w jaki sposób zostaną zastosowane taryfy celne” – powiedział Nitesh Shah, strateg ds. towarów w WisdomTree.

Już w tej chwili wiadomo, iż potrwa on dłużej. Sekretarz prasowy Białego Domu Karoline Leavitt poinformowała na konferencji prasowej 31 stycznia, iż od 1 lutego w życie mają wejść 25% cła na cały import z Kanady i Meksyku i 10% cła na import z Chin i zdecydował o tym osobiście prezydent Donald Trump.

Niektórzy analitycy jednak wątpią czy zwyżka cen złota to wyłącznie „rajd inwestorski”.

„Uważamy, iż zakupy banków centralnych są najsilniejszą siłą strukturalną na rynku złota, co stanowi podstawę naszej długoterminowej analizy” – uważa Carsten Menke, analityk w Julius Baer.

Złoto przez cały czas więc będzie korzystało na popycie na bezpieczne inwestycje, ponieważ decyzje Trumpa dotyczące ceł wywołały obawy przed wojnami handlowymi, które mogą osłabić wzrost gospodarczy. Istnieją również obawy, iż jego obietnice obniżek podatków i działania na rzecz zupełnego zahamowania imigracji mogą nadwyrężyć finanse USA i ponownie rozpalić inflację. 29 stycznia szef Rezerwy Federalnej Jerome Powell stwierdził, iż bank centralny USA w tej chwili pozostaje w trybie „poczekamy i zobaczymy” w odniesieniu do potencjalnego wpływu polityki nowej administracji.

Istotnie, Federal Open Market Committee po trzech kolejnych obniżkach na każdym z poprzednich posiedzeń od września tym razem nie zmienił stóp procentowych wskazując, iż trzeba poczekać na ustabilizowanie trendów inflacyjnych. Traderzy skupią się więc teraz na preferowanym przez FED wskaźniku inflacji, indeksie wydatków konsumpcyjnych. Ekonomiści twierdzą, iż tym razem pokaże on niewielkie przyspieszenie podwyżek cen, zaś Powell nie ukrywał, iż dopiero analiza danych dotyczących inflacji i jednocześnie zatrudnienia będą podstawą do decyzji, kiedy adekwatne będzie złagodzenie polityki pieniężnej.

Dane z 30 stycznia pokazały jak na razie, iż w IV kw. 2024 r. wzrost gospodarczy USA spowolnił, ale z drugiej strony wydatki konsumenckie rosły najszybciej od ostatnich dwóch lat. Ricardo Evangelista, starszy analityk w ActivTrades, stwierdził, iż w przypadku powolnego wzrostu, ceł i wysokiej inflacji, poziom 3000 dolarów za uncję „jest coraz bardziej prawdopodobny”.

Największy klient, zwykle składający najwyższe zamówienia na złoto fizyczne, jakim są Indie, ze względu na wysokie ceny utrzymuje swoją aktywność na rynku na niskim poziomie. Traderzy czekają też na to, co stanie się na drugim co do ważności rynku Azji, jakim są Chiny. Ewentualny wzrost zamówień na rynku fizycznym ze strony Indii i Chin bądź państw arabskich na pewno wzmocni trend wznoszący, jeżeli chodzi o notowania złota.

Idź do oryginalnego materiału