Prezydent USA Donald Trump ogłosił, iż wprowadzi nowe cła w wysokości 25% na cały import stali i aluminium do USA. Cła te mają być niezależne od już wprowadzonych ceł importowych obejmujących inne metale. Nieznany jest jednak termin ich wprowadzenia.
Trump na pokładzie Air Force One w drodze na NFL Super Bowl w Nowym Orleanie stwierdził także, iż zostaną uruchomione cła wzajemne dotyczące krajów, które nakładają cła na amerykański eksport. Mają być one lustrzanym odbiciem stawek celnych na amerykańskie towary stosowanych przez dany kraj.
„I bardzo prosto, jeżeli oni pobierają od nas opłatę, my pobieramy od nich” – dodał.
Nowa administracja podkreśla przy tym, iż według danych Światowej Organizacji Handlu średnia stawka celna ważona w USA wynosi 2,2%, w Unii Europejskiej 2,7%, w Wietnamie 5,1%, w Brazylii 6,7%, zaś w Indiach 12%.
Jednak głównym „wsparciem dla amerykańskiego przemysłu” mają być nowe cła na import stali i aluminium do USA. Według danych rządowych i American Iron and Steel Institute największymi eksporterami stali do Stanów Zjednoczonych są Kanada, Brazylia i Meksyk, a następnie Korea Południowa i Wietnam. Dane Morgan Stanley wskazują, iż w 2023 roku aż 80% importu netto amerykańskiego aluminium pochodziło z Kanady, Zjednoczonych Emiratów Arabskich i Meksyku. Procent importu w ogólnym zużyciu dla stali jest skromniejszy, ale znowu sporo z nich jest stalami specjalistycznymi a te są niezbędne w takich branżach jak lotnicza, motoryzacyjna, energetyczna, produkcji maszyn i sprzętu specjalistycznego – od deweloperów farm wiatrowych po firmy wyposażenia dla sektora ropy naftowej.
Warto zauważyć, iż dla amerykańskiej produkcji stali rok 2024 był wyjątkowo zły. Znacznie wzrósł import tanich stali niestopowych, a miejscowe huty stali pracowały poniżej wydajności ze względu na tani import i to spoza tradycyjnego kręgu dostawców do USA, głównie z Chin. Po cłach nałożonych na import w 2019 roku wykorzystanie mocy produkcyjnych hut wzrosło do poziomów powyżej 80%, ale później spadło, ponieważ globalna dominacja Chin w tym sektorze obniżyła ceny stali. jeżeli chodzi o produkcję aluminium w USA to, jak stwierdza Morgan Stanley, branża ta „znajduje się w głębokim kryzysie”. Huta aluminium w Missouri, która zaczęła pracować po nałożeniu ceł za pierwszej prezydentury Trumpa w 2024 roku została zamknięta przez Magnitude 7 Metals.
Największym dostawcą aluminium pierwotnego do USA jest Kanada. Odpowiada ona za 79% całkowitego importu w pierwszych 11 miesiącach 2024 r.
„Kanadyjska stal i aluminium wspierają najważniejsze gałęzie przemysłu w USA, takie jak obronność, budownictwo okrętowe i motoryzacja. Będziemy przez cały czas bronić Kanady, naszych pracowników i naszych gałęzi przemysłu” – napisał na Xitterze kanadyjski minister ds. innowacji Francois-Philippe Champagne.
„Quebec eksportuje 2,9 mln ton aluminium do USA, czyli 60% (amerykańskich – red.) potrzeb. Czy wolą otrzymywać dostawy z Chin? Wszystko to pokazuje, iż musimy zacząć renegocjować naszą umowę o wolnym handlu ze Stanami Zjednoczonymi tak szybko, jak to możliwe, a nie czekać na przegląd zaplanowany na 2026 rok. Musimy położyć kres tej niepewności” – stwierdził z kolei Francois Legault, premier Quebecu.
Tymczasem wróciła groźba Trumpa nie tylko nałożenia 25% ceł na stal i aluminium, ale i na cały import pochodzący z Kanady i Meksyku. W wywiadzie dla Fox News Trump powiedział, iż uznaje działania rządów Kanady i Meksyku dla zabezpieczenia granic USA i powstrzymania przepływu narkotyków i migrantów za „niewystarczające”.
Prezydent USA zgodził się na wstrzymanie do 1 marca br. wprowadzenia ceł na cały import z Meksyku i Kanady po tym, jak Meksyk zobowiązał się do dodania 10 000 żołnierzy Gwardii Narodowej na swojej granicy, a Kanada wdrożyła nową technologie zabezpieczenia granic i powołała urzędnika odpowiedzialnego za walkę przemytem fentanylu – narkotyku, który pustoszy miasta w USA. Jednak jak oświadczył Trump, te działania nie były „wystarczająco dobre”.
„Coś musi się stać, to nie jest równowaga i ja to zmienię” – dodał, jednak nie uściślając, co Kanada i Meksyk muszą zrobić, aby uniknąć wprowadzenia ceł 1 marca.
W pierwszej kadencji Trump nałożył co prawda cła w wysokości 25% na stal i 10% na aluminium, ale później przyznał niektórym partnerom handlowym zwolnienia z tych ceł, jak choćby Kanadzie, Brazylii i Meksykowi. Ten ostatni kraj jest głównym dostawcą złomu aluminiowego i stopów aluminium. Z kolei za czasów prezydentury Joe’go Bidena wynegocjowano porozumienia o bezcłowych kwotach importu stali z Wielką Brytanią, Unią Europejską i Japonią. w tej chwili nie wiadomo co stanie się z tymi ustaleniami, zwłaszcza jeżeli chodzi o kwoty wolne od cła. Sprawę dodatkowo pogarsza fakt, iż według śledztwa prowadzonego przez analityków i dziennikarzy branżowych z Francji i Ukrainy, część aluminium sprzedawanego Amerykanom przez firmy ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich w rzeczywistości pochodzi z rosyjskiego koncernu Rusal, obłożonego unijnymi i amerykańskimi sankcjami.
Jak stwierdził Kevin Dempsey, prezes i dyrektor generalny American Iron and Steel Institute (AISI), branża stalowa w USA z zadowoleniem przyjęła zobowiązanie Trumpa do „wspierania i odnowienia amerykańskiego przemysłu stalowego”.
„Nie możemy się doczekać ścisłej współpracy z prezydentem i jego administracją w celu wdrożenia solidnego i ożywionego programu handlowego, aby zająć się wieloma politykami i praktykami zniekształcającymi rynek zagraniczny, które tworzą nierówne warunki gry dla amerykańskich producentów stali” – dodał Dempsey.
Jednak problem ceł nie dotyczy tylko stali i aluminium, ale jest dla nowego prezydenta USA problemem systemowym. Narzeka, iż 10% unijne cła importowe na samochody są kilkukrotnie wyższe niż stawka 2,5% w USA. Często powtarza też, iż „Europa nie bierze naszych samochodów”, mimo iż eksport samochodów z USA na Stary Kontynent jest dość płynny. Trump nie wspomina za to o 25% cle na pickupy, które pozwala opanować rynek wozom General Motors, Forda i pochodzącym z amerykańskich fabryk samochodom Stellantis.
Reakcje rynku na zapowiedzi Trumpa były stosunkowo ograniczone. Kontrakty terminowe na aluminium wzrosły, a ceny referencyjne rudy żelaza, kluczowego składnika produkcji stali, w Singapurze wzrosły o około 1%. Akcje producenta stali ArcelorMittal SA spadły o 1,7%.
„Ta runda 25% ceł na stal jest zdecydowanie niedźwiedzia dla nastrojów rynku w stosunku do surowców metali żelaznych. Rynek może potrzebować dwóch do trzech dni, aby przyswoić spadek cen” – stwierdził w wypowiedzi dla Bloomberg Mengtian Jiang, analityk w firmie konsultingowej Horizon Insights. Jednak analitycy twierdzą, iż ponieważ prezydent USA nie ogłosił dokładnie, kiedy cła zostaną wprowadzone a termin 1 marca jest terminem domyślnym, nie wiadomo czy sprzedającym uda się znaleźć nowe rynki, a kupującym w USA – nowych dostawców.
Spory problem ma Unia Europejska, której spór o amerykańskie cła na metale rozpoczął się w 2018 roku, podczas pierwszej kadencji Trumpa, kiedy to Stany Zjednoczone nałożyły cła na prawie 7 mld dolarów europejskiego eksportu stali i aluminium. Unia zaprzeczyła wtedy, iż eksport ten „może stanowić zagrożenie dla amerykańskiego bezpieczeństwa narodowego”, jak uzasadniono cła w Białym Domu. Odpowiedzią było nałożenie ceł na „ikony amerykańskiego eksportu”, jak motocykle Harley-Davidson i dżinsy Levi Strauss.
Tymczasowy rozejm został zawarty w 2021 roku, kiedy USA wycofały najważniejsze elementy swoich karnych ceł, a Unia zamroziła swoje stawki celne. Jednak w końcu marca zawieszone 3 mld cła na amerykańskie produkty mogą zostać ponownie wprowadzone, zaś kwoty importowe USA, które zastąpiły cła karne wygasną pod koniec obecnego roku.
Na razie Komisja Europejska nie wyraziła stanowiska w sprawie ceł na stal i aluminium stwierdzając, iż „potrzebne są dokładniejsze informacje”, choć wcześniej oświadczono, iż Unia zareaguje stanowczo na każdego partnera handlowego, który niesprawiedliwie lub arbitralnie nałoży cła na towary z UE”. Rzecznik Komisji stwierdził także, iż nałożenie ceł „byłoby niezgodne z prawem i ekonomicznie kontrproduktywne”. Spodziewana jest decyzja o odmrożeniu zamrożonych ceł, które UE nałożyła po wprowadzeniu przez Trumpa ceł na stal w czasie pierwszej kadencji.
Jednak są branże w USA, które obawiają się reakcji Unii. Chris Swonger, dyrektor generalny Distilled Spirits Council of the United States, wyraził obawy, iż nowe cła Trumpa na stal doprowadzą do ponownego nałożenia przez UE ceł retorsyjnych na amerykańską whisky na poziomie 50%.
„Wzywamy Stany Zjednoczone i UE do szybkiego podjęcia działań w celu znalezienia rozwiązania. Nasz wspaniały amerykański przemysł whisky jest zagrożony. 50% cło na rodzimy amerykański trunek będzie miało katastrofalne skutki dla 3000 małych gorzelni w Stanach Zjednoczonych” – stwierdził.
Amerykańskie gorzelnie boją się sytuacji z czasów prezydentury Trumpa, kiedy w odwecie za cła stalowe UE nałożyła cła na amerykańską whisky i bourbona, jednocześnie przyznając szeroki pakiet ulg na eksport spirytualiów borykającej się ze skutkami Brexitu Wielkiej Brytanii, co mocno poróżniło wtedy Brytyjczyków z Amerykanami.
Azjatyccy eksporterzy, jak Korea Południowa, która sprzedaje zarówno aluminium, jak i stal do USA, już szukają innych rynków. Dostawy stali z tego kraju do USA stanowią w tej chwili około 70% średniej rocznej za lata 2015-2017, choć wartościowo USA są największym odbiorcą południowokoreańskiej stali. Z kolei premier Australii Anthony Albanese stwierdził w parlamencie, iż ma zaplanowaną rozmowę z Donaldem Trumpem i będzie starał się o zwolnienie z ceł eksportu stali i aluminium do USA.
Problem mają też Chiny, których eksporterzy taniej stali nie wiedzą czy eksport ten nie będzie objęty podwójnymi cłami biorąc pod uwagę, iż Waszyngton nałożył już 10% cło na towary chińskie. Pekin zresztą zdążył ogłosić środki odwetowe o wartości 14 mld dolarów według danych z 2024 roku, bardziej selektywne i uderzające wyłącznie w towary importowane ze Stanów Zjednoczonych.
„Protekcjonizm nie prowadzi donikąd, a wojny handlowe i taryfowe nie mają zwycięzców” – krótko skwitował wprowadzenie ceł rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych Guo Jiakun. Z drugiej jednak strony Trump daje Chińczykom sprzeczne sygnały, na zmianę ostro krytykując Pekin i oświadczając, iż chce współpracować z prezydentem Chin Xi Jinpingiem „w dążeniu do bardziej zrównoważonego handlu”. Nakazał też przegląd umowy z Chinami podpisanej w 2020 roku, co może znaczyć, iż negocjacje mogą potrwać dłużej.
Część analityków uważa jednak, iż zapowiedzi prezydenta USA to tylko „taktyka negocjacyjna”.
„Jak już dowiedzieliśmy się z pierwszych kilku tygodni urzędowania prezydenta Trumpa, najlepiej nie kwestionować, ani choćby nie zastanawiać się nad jego strategią celną dopóki nie zostanie ona w pełni wdrożona i aktywnie stosowana w handlu” — powiedział Reuters Atilla Widnell, dyrektor zarządzający w Navigate Commodities.
Tymczasem ekonomiści twierdzą, iż nałożenie karnych ceł grozi dużym wzrostem kosztów dla amerykańskich importerów, cen dla konsumentów już zmęczonych inflacją, zmniejszą przepływy handlowe i nie przyniosą dochodów, o których mówi oficjalnie Biały Dom.