Analiza ISBiznes.pl: Dla EBC wzrost gospodarczy jest ważniejszy niż inflacja

3 godzin temu

Europejski Bank Centralny obniżył po raz piąty od czerwca stopy procentowe jednocześnie dając do zrozumienia, iż możliwe są dalsze obniżki, jako iż obawy o słaby wzrost gospodarczy przewyższa niepokój z powodu utrzymującej się inflacji.

Europejski Bank Centralny obniżył stopę depozytową o ćwierć punktu do 2,75%. Było to zgodne z przewidywaniami wszystkich analityków ankietowanych przez Bloomberg, Reuters, AFP i DPA. Interesujące przy tym, iż w komunikacie stwierdzono, iż stanowisko EBC jest „nadal restrykcyjne”, mimo iż przygotowywane jest dalsze luzowanie polityki pieniężnej, ale bez określenia, jak będzie wyglądała ścieżka spadku stóp procentowych.

„Znamy kierunek podróży. Dla tych, którzy chcieliby mieć te solidne wskazówki na przyszłość byłoby całkowicie nierealne zrobienie czegokolwiek takiego, po prostu dlatego, iż w tej chwili stoimy w obliczu znacznej i prawdopodobnie rosnącej niepewności” – powiedziała prezydent Christine Lagarde, zauważając, iż decyzja o obniżeniu stóp „była jednomyślna”.

Inwestorzy w dalszym ciągu podtrzymują zakłady na dalsze luzowanie polityki uważając, iż do końca 2025 roku stopy spadną o następne 70 punktów procentowych, co oznaczałoby 2 lub 3 kolejne obniżki w tym roku. Euro jednak nie ma się najlepiej, wzrosły za to nieco obligacje europejskie.

„Zgodnie z oczekiwaniami, EBC dokonał piątej obniżki stóp o 0,25% w cyklu potwierdzając pogląd, iż dezinflacja pozostaje na dobrej drodze. Oczekujemy kolejnych obniżek do czerwca, ponieważ inflacja przez cały czas spada, a ryzyko wzrostu utrzymuje się. EBC może musieć przedłużyć cykl obniżek do drugiej połowy roku, jeżeli perspektywy wzrostu ulegną dalszemu pogorszeniu” – stwierdził Simon Dangoor, szef strategii Fixed Income Macro w Goldman Sachs Asset Management.

„Naszym zdaniem EBC obniży stopy procentowe łącznie o 100 punktów bazowych w tym roku. Uważamy jednak, iż tempo łagodzenia prawdopodobnie zmieni się na kwartalne ruchy po marcu z kolejnych korekt, gdy stopy procentowe wejdą w prawdopodobne okolice neutralne. Istnieje ryzyko, iż wzrost gospodarczy będzie rozczarowujący, co spowoduje, iż EBC będzie obniżał stopy na każdym posiedzeniu aż do 2%” – ocenił David Powell, starszy ekonomista strefy euro z Bloomberg Economics.

Nieco większym optymistą jest Piotr Kuczyński, główny analityk Xelion, zwracający uwagę na stopniowe słabnięcie dolara.

„ECB obniżył stopy w strefie euro o 25 pb, co było oczekiwane i nikogo nie poruszyło. Euro choćby nieco do dolara zyskuje – słabsze wstępne dane o amerykańskim PKB w IV kwartale (annualizowane 2,3% zamiast 2,6%). choćby lepsze dane z rynku pracy (tydzień) dolarowi nie pomagają” – stwierdził w komentarzu.

Ekonomiści zauważyli, iż przy 2,75% stopa depozytowa zbliża się do przedziału 1,75% do 2,50% uważanego za „neutralny”, nie napędzając ani nie tłumiąc aktywności gospodarczej. Tymczasem gospodarka strefy euro słabnie, a zarząd Banku Centralnego, jak stwierdziła Christine Lagarde, jest przekonany, iż „inflacja osiągnie nasz cel w ciągu (2025 r.) …w sposób zrównoważony”. Ten cel to 2% inflacji w strefie euro. Nie jest więc już tak istotna, jak słabnąca gospodarka, która „potrzebuje oddechu”. Temu zaś zagrozić może wojna handlowa z USA, co przyznała prezes EBC zauważając, iż mogłoby to oznaczać powrót inflacji i znaczne obciążenie gospodarki 20 państw strefy euro.

„Ryzyko wzrostu gospodarczego przez cały czas jest przechylone w dół. Większe tarcia w handlu światowym mogą ciążyć na wzroście w strefie euro, tłumiąc eksport i osłabiając gospodarkę światową” – przyznała Lagarde.

Tymczasem wzrost w strefie euro w ostatnim kwartale był wyraźnie w stagnacji z powodu recesji przemysłowej i słabej konsumpcji. EBC przewidywał wzrost o 0,2%, ale ta prognoza się nie sprawdziła. Perspektywy gospodarki Europy na razie nie są najlepsze, choćby państw poza strefą euro – Polska ma jeden z najwyższych wskaźników inflacyjnych na początku roku – i EBC przypuszczalnie będzie trzymał się ścieżki łagodzenia jakakolwiek by ona nie była, choćby po tym, jak Rezerwa Federalna przez cały czas utrzyma stopy procentowe bez zmian. Wskaźnik PMI S&P Global wykazał co prawda pewną poprawę w styczniu, ale Composite Purchasing Managers’ Index dopiero co przekroczył poziom, w którym zaczyna się odbudowa aktywności sektora prywatnego. Ten słaby stan gospodarki eurozony w dużej mierze wynika ze zdecydowanego osłabnięcia gospodarek Niemiec i Francji, czyli dwóch motorów napędowych nie tylko strefy euro, ale i całej europejskiej ekonomiki.

Gospodarki Niemiec i Francji skurczyły się w ostatnim kwartale 2024 r., we Włoszech po dobrym III kwartale w IV nastąpiła stagnacja. W efekcie tylko Hiszpania jako jedyny kraj z czwórki największych państw strefy euro miała w IV kwartale dodatni wskaźnik wzrostu.

Lagarde przyznała, iż gospodarka Europy, czyli strefy euro i państw UE poza nią pozostających, przez cały czas pozostanie słaba, a ryzyko dla poprawy jej pespektyw przez cały czas pozostanie znaczne i to nie tylko ze względu na możliwe tarcia w handlu światowym. Europejscy konsumenci bowiem oszczędzają gotówkę, przemysł walczy ze spadkiem zamówień, rządy mają skromne bufory finansowe do wydania, a eksport – od dawna będący siłą napędową wzrostu – ledwo rośnie.

„Badania wskazują, iż produkcja przez cały czas się kurczy, podczas gdy działalność usługowa się rozwija. Zaufanie konsumentów jest kruche, a gospodarstwa domowe nie otrzymały jeszcze wystarczającej zachęty ze strony rosnących realnych dochodów, aby znacząco zwiększyć swoje wydatki” – powiedziała reporterom we Frankfurcie.

Widoczne jest też spowolnienie na rynku pracy, spadek cen ropy z maksimów na przełomie roku, zaś po zatrzymaniu luzowania polityki pieniężnej przez FED dolar też przestał się umacniać. Analitycy EBC twierdzą, iż mimo iż inflacja w grudniu weszła na poziom 2,4%, to wiosną prawdopodobnie dobije do celu inflacyjnego. Dezinflacja „jest na dobrej drodze” – stwierdził EBC w oświadczeniu.

„Większość miar inflacji bazowej sugeruje, iż inflacja ustabilizuje się na poziomie zbliżonym do celu na trwałe” – zauważono.

Droga do 2% może być wyboista, ale analitycy EBC przypominają, iż tu winne są przede wszystkim ceny energii. Innym z niepokojących zjawisk jest sektor usług, w którym ceny przez cały czas rosną w szybkim tempie. EBC argumentował, iż bardziej umiarkowane wzrosty wynagrodzeń pracowników powinny również pozwolić na zmniejszenie presji inflacyjnej w tym sektorze.

„Wszystkie wskaźniki, które mamy obecnie, zmierzają w dół i potwierdzają nasze przekonanie, iż płace w 2025 r. spadną” – powiedziała Lagarde.

Oczywiście w EBC są jastrzębie, które twierdzą, iż presja na koszty usług pozostaje zbyt wysoka i z luzowaniem „należy jeszcze poczekać”, najlepiej do września br., ale rządy biją na alarm wskazując możliwość wystąpienia recesji w całej strefie euro, która w efekcie może spowodować recesję w Europie.

Takie dane skłoniły niektóre rządy do wezwań, by EBC obniżył stopy do poziomu, w którym przestaną one „w jakikolwiek sposób negatywnie oddziaływać na gospodarkę”. Większość analityków uważa, iż ​​próg ten wynosi od 2% do 2,25%, co sugeruje potrzebę co najmniej dwóch kolejnych szybkich obniżek. Ale poziom neutralny może być różny dla różnych gospodarek i trudno go zaobserwować w czasie rzeczywistym.

„Nie jesteśmy na poziomie neutralnym. To debata całkowicie przedwczesna” – skwitowała te wezwania Lagarde.

Raczej więc w tej sytuacji EBC będzie, według analityków jak Piet Haines Christiansen, ekonomista Danske Bank, „dawkować” luzowanie polityki pieniężnej.

„Myślę, iż EBC jest całkiem zadowolony z cen rynkowych i warunków finansowych, które są wyceniane przez rynki, w ogólnym rozrachunku” – powiedział Christiansen jeszcze przed zakończeniem posiedzenia.

Bankowcy z zarządów banków zrzeszonych w Europejskim Banku Centralnym coraz częściej sygnalizują, iż walka z inflacją dobiega końca. Przemawiając na spotkaniu Światowego Forum Ekonomicznego w Davos, prezes Banku Francji Francois Villeroy de Galhau powiedział, iż jest „czujny, ale nie martwi się” inflacją. Jak podał, oficjalna prognoza przewiduje, iż od drugiego kwartału zbliży się ona do 2%.

„Rynki wyceniają stopę końcową na poziomie około 2%, co pozostaje zasadniczo zgodne z naszymi szacunkami dotyczącymi neutralnej stopy referencyjnej dla strefy euro. Niemniej jednak widzimy dodatkowe ryzyka spadkowe dla wzrostu w strefie euro po wyborach w USA i potencjale niższych stóp końcowych” – powiedział Konstantin Veit z PIMCO.

Coraz częściej bowiem mówi się o niebezpieczeństwie, na które ani rządy, ani EBC nie mają wpływu – to groźba amerykańskich taryf handlowych i możliwej wojny handlowej Unii z USA, coraz bardziej zależna od tego, jak ukształtują się plany polityczne prezydenta Donalda Trumpa. Jego plany finansowe już spowodowały zwolnienie tempa obniżek stóp procentowych przez Rezerwę Federalną. Przewodniczący Rezerwy Federalnej Jerome Powell powiedział 29 stycznia, iż amerykański bank centralny nie spieszy się z dalszym obniżaniem stóp procentowych czekając, aż administracja Trumpa wdroży swoją politykę gospodarczą. Miała to być odpowiedź na żądanie Trumpa, by FED obniżył stopy procentowe. Rezerwa się jednak nie ugięła argumentując, iż inflacja jest przez cały czas wysoka, dając rynkom, jak stwierdzili analitycy zapytywani przez CNN, „jednoznaczny sygnał dłużej pauzy”.

Decydenci i analitycy z EBC nie ukrywają, iż jeżeli Trump podniesie cła na towary europejskie, ruch ten będzie miał fatalny wpływ na aktywność gospodarczą, a dodatkowo będzie proinflacyjny. Na razie rządy Europy i EBC odetchnęły z ulgą po tym, jak administracja Trumpa nie nałożyła zapowiadanych ceł, ale to nie znaczy, iż tego nie zrobi. Prócz stanu europejskiej gospodarki trzeba więc będzie pilnie śledzić informacje z Waszyngtonu.

Idź do oryginalnego materiału