Trudno dziś wiarygodnie oszacować moc instalacji fotowoltaicznych on-site w Polsce, czyli wybudowanych na potrzeby własne przedsiębiorstw, przede wszystkim energochłonnych zakładów przemysłowych, bo nikt nie prowadzi szczegółowych statystyk. Jednak ich popularność w ostatnich latach zdecydowanie rośnie, a liczba podpisywanych umów i zapowiedzi kolejnych inwestycji w tym obszarze wskazują na to, iż ten trend może być tylko kontynuowany.
Według najnowszych dostępnych danych opublikowanych przez Polskie Sieci Elektroenergetyczne (PSE), na koniec lutego 2025 roku całkowita moc instalacji fotowoltaicznych w krajowym systemie elektroenergetycznym przekroczyła 22 GW w porównaniu do 21,3 GW na koniec 2024 roku. Z kolei z raportu „Rynek fotowoltaiki 2024” Instytutu Energetyki Odnawialnej (IEO) wynika, iż około dwóch trzecich łącznych mocy zainstalowanych w fotowoltaice stanowią mikroinstalacje prosumenckie (o mocy do 50 kW), a niespełna jedną czwartą małe instalacje o mocy do 1 MW. To oznacza, iż skumulowana moc farm fotowoltaicznych (o mocy minimum 1 MW) nieznacznie przekroczyła 2 GW. Z tego większość stanowią bez wątpienia wielkopowierzchniowe farmy budowane przez państwowe koncerny energetyczne oraz innych wyspecjalizowanych inwestorów z sektora OZE, oddające energię do sieci. Jednak w ostatnich latach coraz większy jest także udział projektów realizowanych na terenie oraz na potrzeby konkretnych odbiorców przemysłowych (tzw. instalacje on-site).
Co ciekawe, z ustaleń ISBiznes.pl wynika, iż ani żadna z państwowych instytucji (PSE, Urząd Regulacji Energetyki, Agencja Rynku Energii), ani żadne z licznych branżowych stowarzyszeń nie prowadzi statystyk wskazujących jaką konkretnie część zainstalowanej mocy PV stanowią instalacje on-site.
Z najnowszych danych ARE (na koniec lutego 2025 r.) wynika jedynie, iż instalacje PV zawodowe o mocy równej lub większej niż 10 MW stanowiły łącznie 2,63 GW, a pozostałe instalacje PV – 19,17 GW (łącznie to 21,79 GW, czyli nieznacznie mniej niż wynika z danych PSE, z czego instalacje prosumenckie stanowią 12,19 GW). Tu również nie ma jednak wyszczególnienia jaką część tej mocy stanowią instalacje on-site.
Co najmniej kilkaset megawatów
Można jednak oszacować, iż łączna moc instalacji on-site na polskim rynku wynosi w tej chwili co najmniej kilkaset megawatów i dynamicznie rośnie. Jak dowiedział się ISBiznes.pl, sama tylko firma EDP Energia Polska, jeden z najaktywniejszych w tej chwili podmiotów realizujących instalacje PV na potrzeby przedsiębiorstw, zakontraktowała w Polsce niemal 270 MWp w ramach projektów rozproszonej generacji słonecznej realizowanych dla różnych klientów. Dodatkowo firma zrealizowała projekty wielkoskalowych farm fotowoltaicznych na terenie kraju o łącznej mocy ponad 100 MWp.
„Te liczby pokazują równomierne podejście EDP do rozwoju energii słonecznej, obejmujące zarówno rozwiązania rozproszone, jak i wielkoskalowe. Znaczący udział instalacji fotowoltaicznych on-site podkreśla strategiczne ukierunkowanie EDP na zdecentralizowaną produkcję energii, jednocześnie odzwierciedlając szersze zaangażowanie firmy w rozwój technologii odnawialnych w skali użytkowej (utility-scale) w polskim sektorze energetycznym, które obejmują również energię wiatrową oraz magazynowanie energii. Od momentu wejścia na polski rynek EDP rozwinęło i zainstalowało źródła energii o łącznej mocy przekraczającej 1 GW, wykorzystując technologie wiatrowe i słoneczne. W obszarze technologii solarnych EDP angażuje się w rozwój zdecentralizowanych źródeł energii, a więc instalacji fotowoltaicznych on-site, jednocześnie łącząc ją z projektami wielkoskalowymi, aby przyspieszyć transformację energetyczną Polski” – poinformowano nas w EDP Energia Polska.
Od producenta papierosów po kopalnię węgla
Jednym z klientów EDP na polskim rynku jest Japan Tobacco International (JTI), które w kwietniu br. uruchomiło pierwszą własną farmę fotowoltaiczną w Polsce o mocy 14 MWp kosztem ponad 40 mln zł. Farma ma pokrywać ok. 20% zapotrzebowania na energię ze strony kompleksu fabrycznego JTI w Starym Gostkowie.
Stellantis Polska podpisał umowę z firmą Quanta Energy na budowę farm fotowoltaicznych o mocy prawie 58 MW przy czterech swoich zakładach produkcyjnych w Polsce.
„Planujemy sfinalizować projekt we wszystkich fabrykach w okolicach końca 2025 roku” – mówi Agnieszka Brania, kierowniczka ds. komunikacji i rzecznika prasowa fabryk Stellantis w Polsce.
W ramach inwestycji planowane jest uruchomienie farm PV o mocy 23,4 MW na terenie Odlewni Żeliwa w Skoczowie, o mocy 15,25 MW przy Zakładzie Samochodów Osobowych w Tychach, o mocy 11,9 MW przy Zakładzie Samochodów Dostawczych w Gliwicach oraz o mocy 6,9 MW przy Zakładzie Jednostek Napędowych w Tychach.
Ten sam wykonawca realizuje także farmy fotowoltaiczne na potrzeby innego producenta samochodów, firmy Volkswagen. Instalacja o mocy 13,2 MW na terenie zakładu VW we Wrześni została oddana do użytku w 2024 roku, a w kolejnym etapie ma zostać powiększona o kolejne 3,1 MW mocy.
Instalacje fotowoltaiczne przy każdym z trzech swoich zakładów w Polsce planuje również Grupa Recykl.
„W perspektywie 2030 roku chcielibyśmy, żeby przy każdym naszym zakładzie funkcjonowała farma fotowoltaiczna o mocy około 3 MW, dzięki czemu choćby 50-70% zapotrzebowania tych zakładów na energię pochodziłoby z własnych źródeł” – informuje Maciej Jasiewicz, prezes Grupy Recykl.
Producent papieru Arctic Paper już uruchomił przy swojej fabryce w Kostrzynie farmę fotowoltaiczną o mocy 17 MW na własne potrzeby, a do końca czerwca tego roku planuje uruchomić kolejne 10 MW słonecznych mocy. Dodatkowo dysponuje też farmą o mocy 5 MW przy jednej ze swoich celulozowni na terenie Szwecji.
Z kolei Polski Holding Nieruchomości (PHN) pozyskał niedawno finansowanie z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW) na realizację swojej pierwszej wielkoskalowej farmy fotowoltaicznej o mocy 18 MW. Inwestycja ma powstać w miejscowości Owińska (gmina Czerwonak, Wielkopolska) i zgodnie z warunkami finansowania ponad 70% produkowanej energii (ok. 12 GWh rocznie) zostanie przeznaczone na potrzeby
nieruchomości Grupy PHN. Spółka planuje uzyskanie decyzji administracyjnej do końca 2025 r., co umożliwi rozpoczęcie prac budowlanych w 2026 r. Uruchomienie instalacji i rozpoczęcie produkcji energii elektrycznej przewidziane jest na 2027 rok.
Skromną na razie instalację fotowoltaiczną na własne potrzeby posiada również Lubelski Węgiel Bogdanka.
„Mamy już pracujące 3 MW, w trakcie realizacji jest kolejnych 7 MW, które będą gotowe do 2027 roku i w całości będą pracowały na nasze potrzeby. Analizujemy inwestycje w kolejne własne źródła zero- i niskoemisyjne” – mówi Sławomir Krenczyk, zastępca prezesa LW Bogdanka ds. rozwoju.
Instalacje on-site to także panele PV montowane na dachach marketów czy stacji benzynowych. Dla przykładu już w 2024 roku instalacje fotowoltaiczne pracowały na dachach niemal 90% marketów sieci Dino, koszt ich instalacji w ciągu pięciu lat przekroczył 200 mln zł, a ich łączna moc wynosiła blisko 90 MW. Pozwalało to na zaspokojenie ok. 21% zapotrzebowania tych sklepów na energię. Panele na dachach swoich marketów montują także m.in. sieci Biedronka i Kaufland.
Same tylko wymienione wyżej przykłady wskazują na już istniejące lub planowane do realizacji w najbliższych latach instalacje on-site o mocy ok. 500 MW, ale ich faktyczna wielkość na polskim rynku może być znacząco większa.
Zmniejszenie śladu węglowego coraz istotniejsze
Pozostaje pytanie, czy główną motywacją przedsiębiorstw przy budowie własnych odnawialnych źródeł energii jest chęć ograniczenia śladu węglowego, czy uniezależnienia się od zewnętrznych dostawców energii i – w dłuższym horyzoncie – zmniejszenia kosztów energii elektrycznej.
„Obie te rzeczy idą w parze. Pierwszym motywatorem jest dla nas ograniczenie śladu węglowego, bo nasz cel w ramach grupy to osiągnięcie neutralności emisyjnej do 2030 roku. Jednocześnie wpisuje się to w bezpieczeństwo energetyczne, bo do tej pory czasami musieliśmy ograniczać pracę zakładu z powodu ograniczeń mocy w sieci energetycznej. Uboczną korzyścią jest posiadanie własnego źródła energii” – mówi w rozmowie z ISBiznes.pl Tomasz Szelągowski, dyrektor inżynieryjny JTI Polska.
Zastrzega, iż na chwilę obecną firma nie planuje budowy magazynu energii.
„Produkowaną przez instalację energię sami zużywamy, strata z tytułu niewykorzystanej energii jest bardzo niewielka. Na dzisiaj nie rozważamy też rozbudowy instalacji, bo w peaku produkcji nie jesteśmy w stanie zużyć więcej. Z ekonomicznego punktu widzenia taka rozbudowa nic by zatem nie wniosła” – wyjaśnia Szelągowski.
Według niego, technicznie byłaby jeszcze możliwość zainstalowania kolejnych paneli na dachach zakładów produkcyjnych w Starym Gostkowie, ale wiązałoby się to z koniecznością wystąpienia o kolejne przyłącze energetyczne, a wszyscy wiedzą jak długotrwała i uciążliwa jest to procedura.
„Dla nas w pierwszej kolejności decydował jednak ślad węglowy. Droga do gospodarki niskoemisyjnej w Unii Europejskiej pozostaje priorytetowa i również naszym klientom coraz bardziej na tym zależy. Widzę ogólnoeuropejski trend, iż zazielenianie produkcji energii przez zakłady przemysłowe jest po części efektem presji ze strony konsumentów” – przekonuje w rozmowie z ISBiznes.pl Michał Jarczyński, prezes Arctic Paper.
Jak wskazuje, docelowo w Polsce moc własnych źródeł PV w Grupie Arctic Paper wyniesie „pod 30 MW”, co pozwala na zaspokojenie średnio ok. 20% całego zapotrzebowania kostrzyńskiego zakładu na energię elektryczną.
„Wydaje się, iż ceny modułów fotowoltaicznych osiągnęły w tej chwili pewne minimum, choć nie wykluczam, iż w przyszłości będą dalej spadać. jeżeli będą takie możliwości techniczne, to będziemy rozważali dalszą rozbudowę mocy fotowoltaicznych pracujących na rzecz fabryki w Kostrzynie, być może we współpracy z zewnętrznymi partnerami, bo widzimy duże plusy takiego rozwiązania zarówno w odniesieniu do ograniczania śladu węglowego, jak i kosztów energii” – dodaje Jarczyński.
Brakuje regulacji ułatwiających instalacje on-site
Przyznaje jednocześnie, iż problemem jest z jednej strony niedobór terenów pod budowę paneli, a z drugiej fakt, iż już przy w tej chwili zainstalowanych mocach w momentach szczytowych – czyli w trakcie dużego nasłonecznienia – farma może zaspokajać niemal całość zapotrzebowania zakładu, a budowa magazynu energii na chwilę obecną „nie do końca się składa komercyjnie”.
„Planujemy w Kostrzynie budowę średniej wielkości magazynu energii, ale raczej jako buforu, który będzie wypłaszczał zużycie podczas przełączania źródeł energii w peakach” – wyjaśnia.
Szef Arctic Paper zgadza się, iż trend coraz większej popularności instalacji on-site w Polsce jest wyraźnie widoczny i cieszy się, iż polskie firmy w ten obszar inwestują.
Zwraca też uwagę, iż w wielu wypadkach firmy dysponują zbyt małą ilością terenu do budowy instalacji fotowoltaicznych i dobrze by było prawnie ułatwić wykorzystywanie do tego celu terenów zlokalizowanych w okolicy, na przykład w promieniu najbliższych 5 kilometrów.
„Często jest tak, iż firma nie dysponuje wystarczającym terenem pod budowę farmy PV przy samym zakładzie, ale w okolicy są możliwości niedrogiego zakupu czy wynajmu takich nieruchomości. Trzeba by poszukać rozwiązania prawnego, które pozwoliłoby na poprowadzenie np. linii bezpośredniej z zakładu do takiej instalacji zlokalizowanej kilka kilometrów dalej. To byłoby duże ułatwienie dla tworzenia konkurencyjnych cen energii dla przemysłu, szczególnie małego i średniego. Dla wielu firm to mogłoby wręcz gwarantować stabilność biznesu na kolejnych kilka lat” – podkreśla Jarczyński.
W jego ocenie, biorąc pod uwagę to w jakim kierunku rozwija się rynek energii, na przykład w kontekście taryf dynamicznych, nie jest wykluczone, iż niektóre małe firmy będą musiały w przyszłości przestawić swój system produkcji, żeby produkować wtedy, kiedy jest tanio, czyli na przykład głównie wiosną i latem oraz w weekendy.
Plusy przeważają nad minusami
Z kolei Remigiusz Nowakowski, wiceprezes Qair Polska, niezależnego producenta energii odnawialnej z francuskimi korzeniami, przyznaje, iż spodziewał się większego zainteresowania firm własnymi źródłami OZE.
„To nie jest łatwy proces, nie wszyscy chcą brać na siebie ryzyko inwestycyjne” – wyjaśnia.
Korzyści są jednak trudne do podważenia i w ocenie wielu firm, które już się na taki krok zdecydowały – przeważają nad zagrożeniami.
„Niewątpliwym plusem posiadania instalacji on-site jest brak opłat za dystrybucję energii, co sprawia, iż koszty energii „na dzień dobry” mogą spaść choćby o połowę. Z kolei minusem jest konieczność zarządzania instalacją i dostosowywania jej do procesów w firmie, co może odbywać się z korzyścią dla firmy lub niekoniecznie, kiedy wyprodukowanej w peakach energii zakład nie jest w stanie zużyć i trzeba ją „wypychać” do sieci” – tłumaczy w rozmowie z ISBiznes.pl Krzysztof Wojtysiak, prezes Qair Polska.
Wiele wskazuje na to, iż przy tempie rozwoju fotowoltaiki w Polsce, liczącym co najmniej kilka GW rocznie, a jednocześnie w kontekście coraz większego problemu z wyłączaniem części mocy przez operatora w peakach produkcyjnych, co stawia opłacalność inwestycji w wielkoskalowe farmy fotowoltaiczne bez magazynów energii pod coraz większym znakiem zapytania, instalacje produkujące jedynie na własne potrzeby zakładów przemysłowych powinny cieszyć się jeszcze większą popularnością niż dotychczas.