Rentowność 30-letnich brytyjskich obligacji skarbowych wzrosła do 26-letniego maksimum, straty notowań funta i napięte plany podatkowe prawdopodobnie zmuszą brytyjski rząd do cięcia wydatków. Z drugiej strony, także inwestorzy w USA kupują obligacje skarbowe nie bardzo mając zaufanie do stabilności ekonomicznej kraju.
Minister finansów Rachel Reeves według analityków staje po raz pierwszy przed poważnym wyzwaniem w momencie, kiedy rentowność obligacji skarbowych wzrosła do 4,82% – poziomu nie notowanego od 2008 roku. Z drugiej strony funt znajduje się w trendzie spadkowym i jego notowania były najgorsze od ostatnich dwóch lat.
Skarb zawiadomił Westminster, iż utrzyma „żelazną kontrolę” nad finansami publicznymi, ale analitycy zauważyli, iż spadek funta, duża sprzedaż obligacji skarbowych i wzrost ich rentowności stają się dokładnym powtórzeniem sytuacji z 2022 roku, kiedy to kryzys prowizorium budżetowego zmusił byłą premier Liz Truss do opuszczenia Downing Street. Tymczasem w nadchodzącym roku finansowym Wielka Brytania ma wyemitować obligacje rządowe o wartości prawie 300 mld funtów.
Pocieszające przy tym, iż ruchy rynkowe na brytyjskich papierach skarbowych były mniej gwałtowne niż wtedy i nie zmusiły, jak w 2022 roku, Bank of England do zakupu obligacji. Minister Skarbu Darren Jones powiedział w Westminsterze, iż rynki obligacji brytyjskich „nadal funkcjonują w uporządkowany sposób. Podstawowy popyt na brytyjski dług pozostaje silny”, a jak stwierdzili analitycy z BlackRock, rynek, „mimo iż wysoko wycenił brytyjskie papiery skarbowe, to nie uległ panice”.
Istotnie, PIMCO, jeden największych inwestorów w obligacje na świecie zauważył, iż przez cały czas jest pozytywnie nastawiony do brytyjskich papierów skarbowych i dostrzegane ostatnio na tych obligacjach ruchy należy głównie przypisać reakcją na ruchy na rynku obligacji USA spowodowane „niepewnością przed prezydenturą Donalda Trumpa”.
„Chociaż czynniki specyficzne dla Wielkiej Brytanii, takie jak budżet, przyczyniły się do wzrostu (rentowności obligacji – red.), większość tego wzrostu była spowodowana wzrostem rentowności amerykańskich obligacji skarbowych w tym samym okresie” – powiedział Bloombergowi ekonomista PIMCO Peder Beck-Friis.
Nowy rząd brytyjski rzeczywiście uruchomił plan zwiększenia inwestycji w usługi publiczne i infrastrukturę w celu pobudzenia wzrostu gospodarczego i stało się to na kilka dni przed zwycięstwem Trumpa w wyborach 5 listopada. Tymczasem inwestorzy zdają się być zaniepokojeni tym, co widać w planie Reeves, który przyjął premier Keir Starmer: połączeniem wysokiego zadłużenia Wlk. Brytanii, wpływem wyższych podatków dla przedsiębiorstw na gospodarkę i jej stanem wskazującym na stagnację.
Według ostatnio przeprowadzonej wśród rekruterów ankiety liczba wolnych miejsc pracy spadła w grudniu, spadła też sprzedaż detaliczna u największych sprzedawców, jak np. Marks & Spencer; stwierdzono, iż zaufanie konsumentów do polityki rządu „słabnie”. City twierdzi, iż dotychczasowa reakcja rynku na budżet „była spowolniona”, ale w tej chwili brytyjskie obligacje dotknął strach o skalę rządowych planów pożyczkowych, które mogą stać się proinflacyjne i uniemożliwić Bankowi Anglii szybką obniżkę stóp procentowych w celu wsparcia gospodarki.
„Rynek wydaje się kwestionować wiarygodność planów fiskalnych” – stwierdzili analitycy.
Z drugiej strony spora część analityków z funduszy zauważa wprost, iż wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej uczyniło ją bardziej podatną na wahania na rynkach finansowych.
„Brexitowa Wlk. Brytania jest podatna (na wahania rynku – red.), jako mniej podstawowy składnik aktywów w globalnych portfelach inwestorów” – stwierdzili w raporcie Krishna Guha i Marco Casiraghi z firmy konsultingowej Evercore ISI.
Minister Reeves w projekcie budżetu z 30 października 2024 r. zostawiła według opinii ekonomistów niewielki margines błędu próbując zrównoważyć przychody podatkowe do końca dekady z wydatkami na usługi publiczne. Wzrost kosztów pożyczek i stagnacja gospodarcza od wyborów w lipcu oznaczają według nich, iż konieczne jest ogłoszenie nowych środków stymulacji gospodarki przez rząd, by pokazać inwestorom, iż polityka finansowa „może wrócić na adekwatne tory”.
Jak na razie w czasie wizyty w Chinach minister finansów stwierdziła, iż nie jest planowana podwyżka podatków. Jednak stało się to po protestach ze strony przedsiębiorców, zwłaszcza korporacji, po tym, jak rząd od kwietnia podwyższył składki na ubezpieczenie społeczne dla pracodawców. Stwierdzono przy tym, iż „spowolni to zatrudnianie nowych pracowników”.
Jednak minister finansów nie ma za bardzo wyboru, nie może bowiem wbrew swojej partii – i odczuciom społecznym – ogłosić cięć wydatków publicznych na następne lata, bowiem pod hasłem krytyki takiej właśnie polityki konserwatystów Partia Pracy wygrała wybory. 26 marca przy aktualizacji budżetu okaże się jaką politykę wybrała, ale w tej chwili wypowiada się za jednym tylko planem budżetowym oraz podatkowym rocznie, co może świadczyć, iż w marcu nie zostaną ujawnione żadne dodatkowe środki stymulacji gospodarki.
Według Mohameda El-Erian, byłego dyrektora generalnego PIMCO, zarówno Starmer, jak i Reeves zbyt gwałtownie podjęli kilka niepopularnych decyzji, jak cięcia w dotacjach do ogrzewania dla emerytów.
„Jest okazja dla rządu, aby odzyskać kontrolę nad narracją. Ale musi to zrobić w sposób wiarygodny, co oznacza (nowe) środki, szczególnie po stronie produktywności i wzrostu” – dodał w wypowiedzi dla BBC.
Tymczasem nie tylko Brytyjczycy mają problemy z rosnącą rentownością obligacji skarbowych. W Japonii prowadzącej najswobodniejszą politykę finansową, 10-letnia stopa procentowa obligacji rządowych wzrosła o ponad 1% osiągając najwyższy poziom od ponad dekady.
W USA „dziesięciolatki” wzrosły do 4,73% niebezpiecznie zbliżając się do 5% szczytu z października 2023 r. Rentowności gwałtownie wzrosły od czasu, gdy Fed zaczął obniżać stopy procentowe we wrześniu, a 10-letnia stopa wzrosła o ponad pełny punkt procentowy. w tej chwili rentowność referencyjna obligacji przez cały czas utrzymuje się na poziomie najwyższym od kwietnia.
Swoje dołożyły także dość swobodne wypowiedzi prezydenta – elekta Donalda Trumpa o „przejęciu Grenlandii, Kanału Panamskiego, inkorporacji Kanady i przemianowaniu Zatoki Meksykańskiej na Zatokę Amerykańską”, a także obietnice dotyczące wprowadzenia wysokich taryf celnych i uznaniowych obniżek podatków, co spowodowało „niepewność dotyczącą zdolności USA do dalszego refinansowania rosnącego długu”, oraz „przyjęcie możliwości pojawienia się istotnych problemów w światowym handlu”, mimo iż gospodarka USA przez cały czas rozwija się w solidnym tempie. Inwestorzy zwracają też uwagę na możliwość powrotu wysokiej inflacji, co spowodowałoby utrzymanie wysokich stóp procentowych.
„Rynek amerykański ma nieproporcjonalnie duży wpływ, ponieważ inwestorzy zmagają się z wciąż trwającą inflacją, nie do końca określonym wzrostem i hiperniepewnością programu nowego prezydenta Trumpa” – powiedział Reuters James Athey, zarządzający portfelem w Marlborough Investment Management.
Obawy o stabilność zadłużenia rządowego rosły okresowo od czasów pandemii słabnąc, gdy na pierwszy plan wysuwały się inne czynniki, jak choćby dobre dane dotyczące zatrudnienia. w tej chwili ceny obligacji nieznacznie wzrosły po udanej aukcji rządowych „trzydziestolatek”, choć przez cały czas wyższa od zakładanej stopa inflacji, mimo pojawiania się solidnych danych ekonomicznych, rozwiała oczekiwania, iż Rezerwa Federalna obniży stopy procentowe jeszcze przed połową tego roku. w tej chwili według AP traderzy obstawiają, iż FED jest gotowa do powolnych obniżek, a adekwatnie do spowolnienia ich tempa, powołując się przy tym na protokół z grudniowego posiedzenia Rezerwy.