Umowy handlowe podpisane z USA, jak się okazało, nie chronią przed amerykańskimi cłami sektorowymi. Kiedy prezydent Trump ogłosił nową rundę ceł na produkty farmaceutyczne, leki, samochody ciężarowe oraz meble, w najgorszej sytuacji znalazła się Wlk. Brytania, Szwajcaria oraz Singapur.
25 września Donald Trump ogłosił nowe, na szeroką skalę zakrojone cła importowe, w tym 100% ceł na leki objęte patentami i 25% cła na samochody ciężarowe. Ponadto nowe cła obejmą importowane szafki kuchenne i meble łazienkowe ze stawką 50% oraz meble tapicerowane ze stawką 30%. Ta akcja według Trumpa ma chronić amerykański przemysł wytwórczy i bezpieczeństwo narodowe, ale też jest kolejną tego typu po wielkich cłach na wszystkich partnerów handlowych USA, w niektórych przypadkach sięgających 50%. Rezerwa Federalna oświadczyła, iż polityka ta przyczynia się do wzrostu cen konsumpcyjnych w USA.
Obecne ogłoszenie następuje po okresie względnego spokoju, kiedy analitycy optymistycznie stwierdzali, iż porozumienia handlowe z USA „ostatecznie rozstrzygają sprawę ceł” i uspokajają sytuację tworząc stabilniejszą perspektywę dla firm, które już borykają się z zakłóceniami w łańcuchach dostaw, rosnącymi kosztami i niepewnością konsumentów.
Według ogłoszenia Trumpa na Truth Social, USA nałożą 100% cło „na każdy markowy lub opatentowany produkt farmaceutyczny, chyba iż firma buduje swój zakład produkcyjny w Ameryce”, zdefiniowany jako „rozpoczynający budowę i/lub będący w trakcie budowy”. Trump zapowiedział, iż wejdą one w życie 1 października. Jednak tweet Trumpa nie zawierał żadnych innych szczegółów i w tej chwili nie wiadomo czy umowy z Waszyngtonem przez cały czas obowiązują w odniesieniu do nowych ceł na produkty farmaceutyczne. Ostatnie informacje tym razem przeznaczone dla firm mówią, iż jeżeli firma ogłosi budowę zakładu w USA to jej produkty będą zwolnione z cła, podczas gdy Departament Handlu będzie weryfikował ogłoszenie i przeprowadzał proces zatwierdzania. Jednak znowu – nie jest to informacja oficjalna, a nieoficjalna, którą Bloomberg News uzyskał z Departamentu Handlu.
Inne informacje potwierdzają, iż administracja będzie honorować 15% limity ceł na importowane produkty farmaceutyczne objęte patentami dla krajów, które zawarły umowy handlowe przewidujące takie obniżki.
Jak już poinformowali przedstawiciele administracji Trumpa, oznacza to, iż cła na produkty farmaceutyczne z UE zostaną ograniczone do 15% zgodnie z warunkami umowy ramowej. Japońskie leki również będą obciążone stawką określoną w umowie. Wspólne oświadczenie USA i Japonii podkreśliło, iż amerykańskie stawki celne na japońskie leki i półprzewodniki nie powinny przekraczać stawek stosowanych wobec innych krajów, w tym UE. Nie ma jednak żadnych wyraźnych postanowień w umowach dotyczących limitów ceł na ciężarówki i meble.
W niepewności pozostaje Korea Południowa, dla której nie wydano żadnych dokumentów dotyczących umowy handlowej, w związku z czym jej samochody przez cały czas podlegają 27,5% całkowitej taryfie celnej w USA. Wielka Brytania, która zawarła w maju br. pierwszą umowę handlową z Trumpem zakładającą 10% podstawową stawkę celną, nie miała określonych ceł na produkty farmaceutyczne i leki. W efekcie według Reutersa leki z Wielkiej Brytanii będą objęte pełnym, 100% cłem. Według Financial Times dla skompensowania strat rząd Wlk. Brytanii planuje podniesienie kwoty, jaką brytyjska Narodowa Służba Zdrowia (NHS) płaci za leki w ramach koncesji.
Departament Handlu ogłosił, iż będą prowadzone nowe dochodzenia w ramach sekcji 232 ustawy o bezpieczeństwie narodowym, które obejmą maszyny przemysłowe, robotykę, sprzęt medyczny i środki ochrony osobistej. w tej chwili prowadzone są także dochodzenia, które obejmują szerokie obszary gospodarki USA: półprzewodniki i urządzenia je wykorzystujące, samoloty komercyjne i silniki odrzutowe, bezzałogowe statki powietrzne, turbiny wiatrowe, produkty polikrzemowe i przeznaczone dla OZE oraz przetworzone metale ziem rzadkich. Prawdopodobnie efekty tych dochodzeń doprowadzą do nałożenia następnych ceł sektorowych.
Analitycy twierdzą, iż takie postępowanie mogło zostać wywołane przez działanie sądów, które uchyliły podstawy prawne „ceł wzajemnych” forsowanych przez administrację Trumpa. Ten przekazał sprawę do Sądu Najwyższego, gdzie dzięki mianowanymi ostatnio sędziom jego administracja teoretycznie ma stabilną większość 6:3, ale według ostatnich informacji tym razem niektórzy sędziowie – choćby ci którzy zajęli ostatnio fotele dzięki poparciu tej administracji – mogą podzielić zdanie sądów niższej instancji.
Tymczasem akcje koncernów farmaceutycznych zarówno europejskich, jak i amerykańskich, utrzymały po tym ogłoszeniu stabilny poziom. Mimo mieszanych danych wskazujących na wyższą inflację i wyższe niż oczekiwano wydatki konsumpcyjne, nie były widoczne oznaki zwiększonej sprzedaży.
„Dopóki gospodarka USA nie wykaże większych oznak napięcia związanego z wojną handlową, inwestorzy wydają się być zadowoleni z zachowania spokoju i kontynuowania działalności” – stwierdziło BMO Economics w swojej nocie dodając, iż inwestorzy zdają się w dużej mierze ignorować najnowsze cła Trumpa.
Wychodząc naprzeciw żądaniom Trumpa przeniesienia podstawowej produkcji leków do USA, wielu największych producentów leków zapowiedziało wielomiliardowe inwestycje w Stanach Zjednoczonych, jak np. szwajcarski Roche, który podkreślił, iż jego amerykański oddział niedawno rozpoczął prace nad nowym zakładem. Podobnie zrobiły Novartis, GSK czy Novo Nordisk, które również zobowiązały się do dużych inwestycji w USA.
Według analityków branży farmaceutycznej ponad połowa z wartych 85,6 mld dolarów substancji czynnych dla leków stosowanych w USA jest produkowana w tym kraju, zaś reszta pochodzi z Europy i innych państw – sojuszników USA.
Stosunkowo najbardziej niejasna sytuacja występuje w przypadku ceł na meble wszelkiego typu. Claudio Feltrin, prezes włoskiego stowarzyszenia branży meblarskiej FederlegnoArredo powiedział Bloombergowi, iż jego zdaniem cła te przyniosą Europie wielkie problemy, kiedy dotychczasowi eksporterzy z Azji, zwłaszcza z Chin, będą usiłowali ulokować swoje meble na europejskim rynku nie mogąc ich sprzedać za oceanem. Według branżowego magazynu Furniture Today około 60% z 25,5 mld dolarów importu mebli do USA w 2024 r. pochodziło z Wietnamu i Chin.
„Wielu naszych członków było zszokowanych, gdy usłyszeliśmy tę wiadomość. Uważam, iż decyzja o dodatkowych cłach jest niesprawiedliwa” – powiedziała Nguyen Thi Thu Hoai ze Stowarzyszenia Drewna i Rzemiosła w prowincji Dong Nai, jednego z największych klastrów meblowych w Wietnamie.
Z drugiej strony Trump może podpierać się statystyką, z której wynika, iż od 2000 roku zatrudnienie w przemyśle meblarskim i wyrobów z drewna w Stanach Zjednoczonych spadło o połowę, osiągając obecne 340 tys. i przez cały czas spadając. Tańsze meble z Azji wygrywają konkurencję.
Problemem są też cła na pojazdy użytkowe, bowiem wywrą one presję na koszty transportu, a to już będzie działało proinflacyjnie. Tymczasem Trump powiedział, iż nowe cła na samochody ciężarowe przyniosą korzyści takim firmom, jak Peterbilt, należący do Paccar, oraz Kenworth i Freightliner.
Ogromny problem z ostatnimi amerykańskimi cłami ma Singapur. Premier Lawrence Wong skrytykował amerykańskie cła już po ich pierwszym ogłoszeniu w kwietniu mówiąc posłom, iż „to nie są działania, które robi się przyjacielowi”.
Jak stwierdził jednak wicepremier, minister przemysłu i handlu Gan Kim Yong, nowe amerykańskie cła na produkty farmaceutyczne mogą nie mieć „natychmiastowego wpływu” na singapurskich producentów leków, bowiem większość firm produkujących leki w Singapurze ma już zakłady produkcyjne w USA lub właśnie zaczęła je budować. Istotnie, koncerny farmaceutyczne jak Pfizer, Amgen i Merck posiadają zakłady w Singapurze, których produkty farmaceutyczne odpowiadają za około 13% eksportu do USA. Cała branża farmaceutyczna, według Gana, odpowiada za eksport do USA o wartości ponad 4 mld dolarów singapurskich, czyli 3,1 mld dolarów. W Singapurze swoje blockbustery biologiczne, takie jak Cosentyx i Skyrizi, produkują także posiadające zakłady produkcyjne w USA Novartis i AbbVie. Leki te są co prawda przeznaczone na rynki globalne, ale trafią w dużej części do USA.
Dodał jednak, iż wyspa powinna dążyć do pułapu stawek celnych, jak w umowach innymi krajami i musi to sformalizować „jak najszybciej”. Wicepremier stwierdził ponadto, iż Singapur prowadzi również rozmowy z administracją USA w sprawie półprzewodników, a raczej ceł na nie.
„Model, jaki Stany Zjednoczone mają w relacjach z Koreą, Japonią i UE, stanowi precedens, który można wykorzystać jako punkt odniesienia. To, czy będą one (limity ceł – red.) dokładnie takie same, jest nieodłącznym elementem rozmów i negocjacji między USA a Singapurem” – powiedział Gan w odpowiedzi na pytanie o limity ceł.
Teoretycznie Singapur został potraktowany 10% cłami bazowymi, więc na warunki amerykańskich umów handlowych niewielkimi, podczas gdy niektóre kraje Azji Południowo-Wschodniej borykały się z cłami sięgającymi choćby 40%. Jednak politycy, ekonomiści i analitycy tego kraju zgodnie ostrzegają, iż zawirowania celne i gospodarcze na świecie miały konsekwencje dla gospodarki uzależnionej od handlu jaką posiada Singapur.
„Inwestycje będą z czasem znacznie częściej przedmiotem konkurencji, a Singapur będzie musiał konkurować z wieloma krajami, w tym ze Stanami Zjednoczonymi, o nowe inwestycje. To wyzwanie, z którym mierzyliśmy się od samego początku” – powiedział Gan.
W nocie dla inwestorów ekonomiści z Barclays ostrzegli przed narażeniem Singapuru na negatywne efekty światowej walki celnej ponieważ to miasto-państwo jest narażone zarówno na bezpośredni eksport leków, jak i dostawy towarów pośrednich do innych krajów. Barclays stwierdził, iż efektywna stawka celna Singapuru po jej wprowadzeniu będzie plasować się tuż za 20% Wietnamu.