Analiza ISBiznes.pl: Polskie drogi do masowej produkcji wojskowych dronów

7 godzin temu

Polska ma duże szanse skorzystać z ewolucji pola walki, jaką spowodowały drony na Ukrainie. Jednak, jak zauważają analitycy i eksperci, konieczne jest jedno – stworzenie całego systemu od projektowania poprzez produkcję do testowania, utrzymania i zadań bojowych. A to wymaga przebudowy systemu myślenia w MON, który zatrzymał się na TB2 Bayraktar.

Eksperci są zgodni – w ciągu ostatnich dwóch lat wojny na Ukrainie ewolucja systemów dronowych przyspieszyła do tego stopnia, iż możemy powiedzieć o „przeskoczeniu 20 lat normalnego rozwoju systemów”. Tomasz Darmoliński, prezes Fundacji „Żelazny” twierdzi nawet, iż w wojnie na Ukrainie w tej chwili mamy do czynienia z „wojną dronową 3.0”. Jego zdaniem na początkowym etapie nazwanym „wojną dronową 1.0” stosowano nad frontem „proste, komercyjne platformy używane do rozpoznania, korekty ognia i dokumentacji. Sterowane manualnie, w zasięgu wzroku, często bez żadnego zabezpieczenia.” Z kolei „wojna dronowa 2.0” polegała na użyciu tanich skalowalnych dronów FPV, kamikadze, improwizowanych nosicieli ładunków wybuchowych. Kluczową rolę w tych działaniach odgrywa operator działający na dużych odległościach, podczas gdy w poprzednim etapie działano w zasięgu wzroku lub praktycznie na kilka kilometrów. W wojnie dronowej 2.0 rozpoznanie i atak należały do operatora. w tej chwili mamy do czynienia z wojną dronową 3.0, gdzie nad frontem pojawiają się drony z autonomią decyzyjną. Zainstalowane w nich moduły sztucznej inteligencji podejmują decyzje same na podstawie obrazu z kamer i danych telemetrycznych.

„Rewolucja dronowa w Polsce? Na papierze tak. W praktyce nie. W Kijowie podpisujemy porozumienia, a na forum technologii brakuje naszych firm. To nie jest przypadek, to skutek braku strategii wdrożeniowej: łańcucha dostaw, szybkich testów i realnych programów szkoleniowych. jeżeli chcemy, by doświadczenie Ukrainy pracowało na nasze bezpieczeństwo, trzeba przejść od oświadczeń do konkretów: prototypy, wspólne ćwiczenia, szybkie ścieżki certyfikacji. Inaczej „rewolucja” nam odjedzie” – przestrzega Darmoliński.

„Kiedy się spojrzy na to, co się dzieje z dronami na wojnie w Ukrainie uderza podobieństwo do tego, co działo się z lotnictwem na Froncie Zachodnim w latach 1914-1918. Najpierw było rozpoznanie, choćby nie samolotami a aparatami latającymi typu Taube, potem weszły maszyny rozpoznawcze, była „groza Fokkerów”, na co Francuzi wymyślili Nieuporty a Brytyjczycy – Pupy, SE-5A i Triplane, jednocześnie pojawiły się rozpoznawcze i bombowe Breguety i LVG, szturmowe Halberstadty, polować zaczęły na nie SPAD-y i Camele, a walczyły nimi Fokkery… W 1918 roku mieliśmy już kilka klas samolotów: rozpoznawcze, bombowe, szturmowe i myśliwskie. I rozwiniętą artylerię przeciwlotniczą, która te maszyny zwalczała. Teraz mamy niemal dokładnie to samo z dronami. W 1918 roku na Froncie Zachodnim po obu stronach były porządnie zorganizowane siły lotnicze, czyli system. I to samo nastąpi w przypadku dronów, choćby już następuje. Jakby tak porównać to do samolotów to jesteśmy na wojnie w Ukrainie tak około 1917 roku, mniej więcej pod niego koniec. Niestety, w naszym MON ledwie zaczął się rok 1916 – ludzie są tam na etapie Bayraktarów i potwornie drogich amerykańskich Guardianów, których siedem Amerykanie stracili w walce z Huti tylko w jednym miesiącu, w kwietniu” – stwierdza analityk wojskowy związany z Siłami Zbrojnymi RP.

Czy jednak jest możliwe, żeby w takiej sytuacji w Polsce powstał system, który obejmuje wszystko – od zaprojektowania drona poprzez jego produkcję aż po utrzymanie, testowanie, ćwiczenie i wykonywanie zadań bojowych? Tomasz Darmoliński twierdzi, iż jest on niezbędny. Andrzej Burgs, prezes zarządu Sygnisa twierdzi, iż jest to możliwe. Sygnis jest liderem Europejskiej Fabryki Dronów, międzynarodowego konsorcjum, w skład którego wchodzą Sygnis, jako lider, oraz firmy QuantumFly, Azimex, AirBorn i Power Technology z Polski oraz fińska firma Viima, niemiecka 3YourMind i amerykańska Deterrence. Konsorcjum zamierza się skupić na wytwarzaniu prostych konstrukcyjnie i tanich w produkcji dronów rozpoznania, uderzeniowych, FPV, logistycznych oraz przeciwdronów opartych na doświadczeniach z frontu wojny na Ukrainie oraz na systemach sztucznej inteligencji, które umożliwiłyby realizację prostych misji bojowych i rozpoznania bez udziału operatora oraz szkoleniach operatorów dronów z bezpośrednim przełożeniem na zmiany i ewolucję systemów dronowych, jaka wciąż zachodzi na froncie wojny ukraińsko-rosyjskiej, a także na przeciwdziałaniu penetracji rosyjskich dronów bojowych w głąb własnego ugrupowania bojowego.

„Jako lider Europejskiej Fabryki Dronów widzimy, iż polski rynek systemów bezzałogowych jeszcze jest w dużym rozproszeniu, w dużym chaosie. Natomiast firmy, które w Polsce tworzą drony są dobre. W Europejskiej Fabryce Dronów oparliśmy się o firmy z sektora MŚP z dużym wiedzą i doświadczeniem. Są to firmy polskie, ukraińskie, amerykańskie, niemieckie, fińskie. Słowem, staramy się, żeby konsorcjum było budowane przez podmioty z całej Europy, a adekwatnie choćby nie tylko z Europy, a bardziej z państw NATO. W zakresie finansowania jesteśmy na etapie rozmów z inwestorami. Jesteśmy już po kilku rundach, a w tej chwili trwa piąta runda rozmów inwestorskich. W mojej ocenie jesteśmy bliżej niż dalej, ale nie jestem w stanie podać jakichś konkretów. Natomiast uważam, iż do końca roku ten temat będzie zamknięty” – stwierdza Andrzej Burgs.

Jednak i on podkreśla ten sam problem, o którym mówią inni eksperci rynku dronowego i jego analitycy – brak wiedzy na najważniejszych szczeblach decyzyjnych.

„Widzimy też jeden zasadniczy problem. Brak dogłębnej wiedzy i zrozumienia czym jest współczesna wojna dronowa, czym są te drony w zakresie zagrożeń zarówno wojennych, wojskowych, jak i czasu pokoju, zagrożeń potencjalnie terrorystycznych. Ta wiedza pozostało ciągle zbyt niska u decydentów i mamy nadzieję, iż tego typu wydarzenia inni też będą organizować tak, żeby ten poziom wiedzy zwiększać i zmieniać czy kształtować na nowo” – stwierdził Burgs podczas pokazu dronów zorganizowanego 8 października w podwarszawskim Emilianowie.

Jednak, co pozytywne, są już gotowe rozwiązania, których wdrożenie stworzy podwaliny całego systemu. Jest to połączenie centrum produkcyjnego, działu badawczo-rozwojowego, działu współpracy z partnerami, nie tylko przemysłowymi, ale i naukowymi, oraz szkoleń. Umożliwi to stosunkowo płynne przejście do autonomizacji dronów bojowych wyposażonych w systemy AI do rozpoznania, oceny i naprowadzania, czyli do tego, co Darmoliński nazwał „wojną dronową 3.0”.

„Ewolucję dronów widzę tak, iż dzięki AI będziemy mieli drony, które są w pełni zautomatyzowane, startują, wykonują misję, lądują, wracają. Czyli coraz mniej będziemy potrzebowali żołnierza czy operatora do sterowania dronem. No i przede wszystkim nie będzie to jeden dron tylko kompleks dronów. Trzech, pięciu, być może różnych, bo będą to dron wywiadowczy, dron uderzeniowy, dron bombardujący i te systemy będą między sobą wymieniać informacje i współdziałać w jednym polu informacyjnym. Tak będzie wyglądała ewolucja dronów, którą spowoduje i ułatwi AI” – stwierdza Ilija Aksonow, założyciel firmy AZ Imex projektującej i tworzącej prototypowe drony do różnego typu zastosowań obronnych oraz szkolącej ich operatorów. Podobnie jak Burgs, także Aksonow uważa, iż zbudowanie systemu produkcji, modernizacji i utrzymania dronów do zastosowań militarnych w Polsce jest jak najbardziej możliwe, ale zwraca uwagę na czynnik czasu – jego zdaniem trzeba te wdrożenia przeprowadzać szybko, by ewolucja jaką przynosi wojna na Ukrainie i doświadczenia z niej wypływające można było nie tyle automatycznie przenieść, ile zaabsorbować w innym, polskim środowisku.

Tu warto zauważyć, iż wojna w Ukrainie spowodowała coś, co wystąpiło właśnie w lotnictwie 100 lat temu – „rozjechanie się” rynku zastosowań militarnych z rynkiem cywilnym, przy czym ten pierwszy służy jako wiodący i tworzący w tej chwili najbardziej zaawansowane i innowacyjne rozwiązania. Według analityków branży rynek dronowy w Europie charakteryzuje się w tej chwili bardzo wysoką dynamiką wzrostu z CAGR na poziomie 9% licząc do 2030 roku. Największe przyrosty charakteryzuje segment FPV, przy czym są to oczywiście drony militarne. Ze względu na ich charakter i jednorazowość prowadzonych przez nie misji potrzebne są nie tysiące a setki tysięcy takich dronów, coraz bardziej zautonomizowanych i odpornych na zakłócenia. Oznacza to również konieczność przejścia z rozproszonych drobnych zakładów produkcyjnych na sieć kooperujących ze sobą zakładów wytwarzających tysiące podzespołów o wysokim stopniu standaryzacji oraz zakładów montażowych, gdzie będzie obywało się ostateczne składanie zgodnie z wymogami produkcji zoptymalizowanej pod względem kosztów, jakości i powtarzalności.

Idź do oryginalnego materiału