Jak przyznają rosyjscy bankowcy, krajowi temu grozi systemowy kryzys bankowy w czasie najbliższych 12 miesięcy. Gospodarka Rosji już znajduje się w stagnacji, czemu jednak zaprzecza i rząd i sam Władimir Putin twierdząc, iż winna jest polityka wysokich stóp procentowych, której jednak ze względu na stan gospodarki nie można zmienić.
Rosyjskie banki mają problem z poziomem złych długów w swoich bilansach. Bankowcy są przerażeni liczbą klientów korporacyjnych i detalicznych, którzy nie spłacają kredytów, nie mogą sobie poradzić z wysokimi stopami procentowymi. Oficjalnie zgodnie z danymi banku centralnego rosyjskie banki odnotowały rekordowe zyski w wysokości 3,8 biliona rubli w 2024 r. bijąc wynik z poprzedniego roku o 20%.
Jednak raport banku centralnego z maja b.r. ostrzegał przed „kryzysową podatnością sektora finansowego”, w tym „ryzykiem kredytowym i ryzykiem koncentracji w kredytowaniu korporacyjnym”, a także „pogarszającą się wydolnością kredytową” w przypadku kredytów konsumenckich. Według raportu około 13 z 78 największych rosyjskich firm nie było w stanie obsługiwać swojego długu, co stanowi dwukrotność liczby sprzed roku.
Mimo tych oczywistych oznak nadciągającego kryzysu Bank Rosji stwierdził, iż „sektor bankowy pozostaje ogólnie odporny”, bowiem wskaźnik złych kredytów w kredytach detalicznych był „znacznie niższy” niż w latach 2014–2016, kiedy to Rosja po raz pierwszy dotknięta sankcjami po aneksji Krymu.
W tym samym maju rosyjska agencja ratingowa ACRA ostrzegła w raporcie o „pogorszeniu jakości zadłużenia kredytowego”. Jak stwierdzono, około 20% kapitału całego sektora bankowego przypada na kredytobiorców, których wiarygodność kredytowa jest zagrożona znacznym spadkiem z powodu wysokich stóp procentowych, podała agencja. Z kolei inny dokument autorstwa Centrum Analiz Makroekonomicznych i Prognoz Krótkoterminowych, think tanku mającego bliskie powiązania Kremlem, wykazał „umiarkowane prawdopodobieństwo” systemowego kryzysu bankowego do kwietnia 2026 r. Jednak także w nim ostrzeżono, iż ryzyko może wzrosnąć, jeżeli utrzyma się spadek udzielania nowych pożyczek i dalszy wzrost liczby złych kredytów.
Tymczasem rosyjscy bankowcy uważają, iż sytuacja jest skrajnie niebezpieczna i istnieje duże ryzyko, iż jeżeli sytuacja się nie poprawi, to w ciągu najbliższego roku kryzys zadłużenia rozprzestrzeni się na sektor finansowy kraju. Jednak w raportach dla rządu sytuację w sektorze opisuje się jako „ustabilizowaną”, przy czym w rozmowach prywatnych choćby wyżsi urzędnicy bankowi kpią z oficjalnych twierdzeń nazywając je „ustabilizowaną katastrofą”.
Również w rozmowach prywatnych i na formach finansowych wyrażane są wątpliwości czy przy zacieśnieniu sankcji dla sektora finansowego Rosja będzie mogła kontynuować w obecnym wymiarze trwającą już czwarty rok wojnę w Ukrainie. Tymczasem Unia Europejska omawia nowe sankcje dla większej liczby rosyjskich banków. Europejczycy mają nadzieję, iż po tym, jak Putin odrzucił wezwania do zawieszenia broni w wojnie, aby umożliwić rozmowy pokojowe prezydent Trump w końcu poprze surowe sankcje zarówno dla Rosji, jak i firm państw handlujących z Rosją. Projekt takich sankcji został przedstawiony przez republikańskiego senatora Lindseya Grahama. Jednak choćby po spotkaniu NATO w Hadze nie widać takiego zwrotu w polityce Trumpa.
Oficjalne dane przy tym maskują prawdziwą skalę problemu zadłużenia. Kredytobiorcy odraczają płatności, teoretycznie więc nie widać problemu, ale w rzeczywistości oznacza to, iż większość kredytów ma praktycznie zawieszone spłaty lub jest spłacana nieregularnie i z opóźnieniem. Dokument w tej sprawie miał według Bloomberga zostać przedstawiony jako wewnętrzne memo w jednym z największych rosyjskich banków.
Złe długi w tej chwili sięgają kliku bilionów rubli, zaś banki muszą podejmować działania w celu zarządzania zwiększonym ryzykiem. Mimo tego widać już sporo wczesnych oznak kryzysu kredytowego. Portfel kredytów korporacyjnych rosyjskich banków w pierwszych dwóch miesiącach 2025 r. uległ zmniejszeniu o 1,5 biliona rubli, czyli 19 mld dolarów i dopiero w końcu kwietnia uległ pewnej stabilizacji.
Napięcia w gospodarce, nie tylko w sektorze bankowo-finansowym, widoczne były w trakcie SPIEF – Międzynarodowego Forum Ekonomicznego w Petersburgu, największej rosyjskiej imprezy tego typu.
„Jesteśmy na skraju popadnięcia w recesję” – stwierdził minister gospodarki Maksim Reszetnikow podczas dyskusji panelowej.
Z kolei jasne stanowisko w tej kwestii przedstawił sam Władimir Putin.
„Niektórzy specjaliści, eksperci wskazują na ryzyko stagnacji, a choćby recesji. Oczywiście, nie powinno się na to pozwalać pod żadnym pozorem” – stwierdził.
Jednak gospodarka nie słucha Putina, zaś lata sankcji ze strony USA i państw G7 od czasu inwazji w lutym 2022r. może nie zdołały powalić gospodarki Rosji na kolana, bowiem rząd znacznie zwiększył wydatki na przemysł zbrojeniowy i wsparcie przedsiębiorstw znajdujących się na liście sankcyjnej, ale znacznie ją osłabiły i proces jej niszczenia stał się pełzający.
Dodatkowym problemem jest ciągła „cicha mobilizacja” i drenowanie gospodarki poprzez podpisywanie według danych oficjalnych miesięcznie 30 tys. kontraktów na służbę w armii. choćby jeżeli jest to, jak wykazują dane nieoficjalnie, 15 tys. kontraktów i tak napędza to spiralę płac, która zwiększyła dochody wielu Rosjan, ale przyspieszyła inflację do rekordowego dla Rosji poziomu – także oficjalnego – 10% według Rosstatu. Nieoficjalnie mówi się, iż „inflacja jest taka, jak stopy Banku Rosji”, który podniósł w październiku 2024 r. swoją główną stopę procentową do rekordowo wysokiego poziomu 21%, potem obniżył w czerwcu br. do 20% po zdecydowanym żądaniu Putina.
Chociaż gospodarka wykazała 4,5% wzrost w zeszłym roku, w tej chwili zgodnie z danymi Federalnej Służby Statystycznej ten wzrost gwałtownie zwolnił do 1,4% w pierwszym kwartale 2025 r.
Gospodarka Rosji jest choćby przez rządowych ekonomistów określana mianem dwutorowej, ponieważ jej kompleks militarno-przemysłowy korzysta z ogromnych wydatków państwowych na wojnę, ale firmy spoza kompleksu zarówno państwowe, jak i z sektora prywatnego zmagają się ze spowolnieniem popytu, rosnącymi kosztami i niższymi cenami eksportu.
Według ekonomistów rosyjskich, choćby związanych z rządem, szczególne spowolnienie nastąpiło w sektorze budowlanym i przemysłowym, a choćby pojawiły się pewne oznaki, iż kompleks militarno-przemysłowy może zacząć popadać w stagnację.
Minister gospodarki Maksym Reszetnikow, który na SPIEF w Petersburgu stwierdził, iż gospodarka bliska jest popadnięcia w recesję, wezwał bank centralny do jej wsparcia, zwłaszcza jeżeli chodzi o politykę pieniężną. Kreml, mimo iż sam wymusił redukcję głównej stopy procentowej do poziomu 20% przez cały czas uważa, iż jest to za dużo i iż hamuje to gospodarkę bowiem od miesięcy przedsiębiorstwa narzekają, iż wysokie stopy procentowe tłumią inwestycje.
Bank centralny utrzymał wysokie stopy procentowe, aby ograniczyć inflację w przegrzanej gospodarce, która koncentruje się na potrzebach walczących na Ukrainie żołnierzy.
„Według danych liczbowych następuje ochłodzenie, ale wszystkie nasze dane są już w lusterku wstecznym. Według obecnych nastrojów przedsiębiorstw i wskaźników biznesowych, wydaje mi się, iż jesteśmy już na skraju recesji. Na skraju” – powtórzył Reszetnikow podczas Międzynarodowego Forum Ekonomicznego w Petersburgu.
„Nie przewidziałem recesji. Powiedziałem, iż jesteśmy na skraju. Od tego momentu wszystko będzie zależało od naszych decyzji” – wyjaśnił później na konferencji prasowej dodając, iż nie jest ona nieunikniona i zależy to od decyzji politycznych, przede wszystkim od poziomu stóp procentowych.
Jak zauważył trzeba trzymać się rosyjskiego celu inflacyjnego na poziomie 4% i zwracając się do prezes Banku Centralnego Elwiry Nabiulliny, stwierdził, iż „trzeba dać gospodarce trochę miłości”, ostrzegając przed ryzykiem „hipotermii”. Nawiązał tym samym do Władimira Putina, który w marcu wezwał rząd i bank centralny by nie zamrażali rosyjskiej gospodarki, jakby znajdowała się w „komorze krioterapii” z wysokimi kosztami kredytów. Odpowiadając gubernator banku centralnego Elwira Nabiullina powiedziała, iż obecne spowolnienie wzrostu PKB jest „sposobem na wyjście z przegrzania”, co poparł minister finansów Anton Siluanow przyznający, iż w gospodarce nastąpiło ochłodzenie, ale „lato zawsze następuje po fali zimna”. Z kolei w wypowiedzi dla Reutersa Aleksandr Wiediachin, pierwszy zastępca dyrektora generalnego Sbierbanku, banku o największym portfelu kredytowym w Rosji stwierdził, iż restrykcyjna polityka pieniężna stwarza ryzyko nadmiernego ochłodzenia i dodał, iż aby wznowić kredytowanie inwestycyjne potrzebne są znacznie niższe stopy procentowe na poziomie 12-14%. Jednak, jak zauważają zgodnie analitycy i ekonomiści, w obecnym stanie rosyjskiej gospodarki jest to niemożliwe.