Analiza ISBiznes.pl: Trzecia hossa wszech czasów na uranie

11 miesięcy temu

Surowce nie mogą zaliczyć ostatnich czasów do najbardziej udanych. Z tej konkluzji wymyka się uran, ale także akcje spółek powiązanych z tym metalem. Cena oktatlenku triuranu tylko od początku tego roku poszła w górę o ponad połowę. A to może nie być koniec – przekonują eksperci branżowi.

Wiele się u nas w ostatnim czasie mówiło o energetyce jądrowej. Ba, wygląda na to, iż sporo w tej mierze się ruszyło. Wojewoda pomorski wydał pod koniec października br. decyzję o ustaleniu lokalizacji inwestycji w zakresie budowy Elektrowni Jądrowej Lubiatowo-Kopalino. Poprzedzało to m.in. uzyskanie pozytywnej opinii operatora systemu przesyłowego dotyczącej możliwości podłączenia obiektu do sieci. Teraz do pomysłu ponownie powinien ustosunkować się lokalny wojewoda, który przesądzi o wydaniu pozwolenia na budowę. Osobne postępowanie dotyczy uzyskania zgody na budowę, którą wyda Prezes Państwowej Agencji Atomistyki.

Wcześniej, we wrześniu ogłoszono z przytupem zawarcie umowy, na mocy której amerykańskie Westinghouse i Bechtel we współpracy z Polskimi Elektrowniami Jądrowymi zaprojektują pierwszą polską elektrownię jądrową. Kontrahenci mają stworzyć projekt wykonawczy dla reaktora AP1000, który już działa w Stanach Zjednoczonych. Efekt prac ma się pojawić w ciągu 18 miesięcy i pochłonie 2 mln roboczogodzin projektowych. Wszystko po to, aby pierwszy reaktor elektrowni jądrowej na Pomorzu zaczął wytwarzać energię elektryczną w 2033 roku. O energetyce jądrowej mówiło się w naszym kraju od lat, a sam program w tym zakresie ewoluował – zainteresowanym polecam opis TUTAJ.

Jak to chodzi?

Energetykę jądrową niełatwo sobie wyobrazić bez uranu, a ściślej mówiąc jego pochodnej U3O8. Dalej o tym związku będę pisał mało precyzyjnie chemicznie, nazywając go U3O8, gdyż taki zapis najczęściej można znaleźć w Internecie – zamiennie będzie stosowana nazwa oktatlenek triuranu. Uran pozyskuje się dzięki górnictwa jego rud – najbardziej znana z nich jest smółka uranowa. Zdaniem niektórych ekspertów wydobycie jest ekonomicznie uzasadnione dopiero wtedy, gdy tona rudy zawiera co najmniej kilka kilogramów uranu. Mówimy zatem o minimalnej zawartości cukru w cukrze na poziomie dziesiętnych procenta, choć w przyrodzie występują górnicy o wiele szczodrzej obdarzeni przez matkę naturę. Przykładowo, niektóre kanadyjskie kopalnie charakteryzuje współczynnik na poziomie 20%. Inna sprawa, iż bywają i takie, które operują na wskaźniku rzędu 0,02%.

Rud poszukuje się zakorzenionymi od dekad metodami odkrywkowymi i podziemnymi. Technologia pędzi do przodu – wykorzystywane są jeszcze dwie metody. Mowa o wydobyciu in situ (ISL), co polega na wypompowywaniu rud z wód gruntowych. Do tego dochodzi ługowanie hałd. W tym procesie najczęściej „walczy się” z najuboższymi rudami – do zawartości 0,1%. Według danych WNA w 2022 r. z czołowej dziesiątki światowej 5 kopalń stosowało metodę ISL, 3 odkrywkową, zaś 2 podziemną. Top10 odpowiadał za 57% globalnego wydobycia uranu – czytelników ISBiznes zainteresowanych pogłębieniem tej wiedzy zachęcam do poczytania TUTAJ.

Źródło: WNA

Największym producentem uranu na świecie jest Kazachstan. To państwo odpowiada za 44% światowego wydobycia – według danych za 2022 r. Największą spółką branży pod względem skali wydobycia jest Kazatomprom, zresztą notowany w obrocie na giełdzie londyńskiej i nowojorskiej. W chwili pisania tego materiału miał kapitalizację rynkową ok. 10,8 mld dol.

Źródło: WNA

Uran nie jest nadmiernie często spotykanym pierwiastkiem na naszym globie. Szacuje się, iż jego stężenie w skorupie ziemskiej wynosi 2,8 części na 1 mln. Wygląda to niesamowicie, ale gdyby go porównać z innymi przedstawicielami tablicy Mendelejewa to już bywa różnie. Jest go więcej niż złota, srebra czy rtęci. Występuje mniej więcej tak samo często jak cyna. Jest przy tym rzadszy niż kobalt, ołów czy molibden.

No dobrze, skoro mamy rudę uranu już na powierzchni Ziemi, to co dalej? Trzeba ją przetworzyć. Pozyskaną rudę, która jest uprzednio zmielona, trawi się kwasem siarkowym (metoda kwaśna) lub węglanami (metoda alkaliczna). Po uzyskaniu koncentratu uranowego poddaje się go później kilku reakcjom chemicznym, w wyniku których otrzymuje się w końcu dwutlenek uranu. W związku z tym występuje uran naturalny, czyli taki, który cechuje zawartość 0,714% izotopu 235U. I dopiero takie paliwo może być stosowane w reaktorach ciężkowodnych.

Czy energia jądrowa jest nam potrzebna?

Ludzie różnie zapatrują się na to zagadnienie. Jedni obawiają się powtórki z Czernobyla lub Fukushimy Daiichi. Inni upatrują szansy, iż polska gospodarka dostanie pożywkę do kolejnego milowego kroku. Dobrze skonstruowany obiekt ma minimalne szanse, aby coś się zdarzyło nie tak.

Poniższy wykres pokazuje, iż elektrownie atomowe cieszą się coraz większą akceptacją społeczną. A Polska, wśród państw wymienionych na diagramie, znajduje się w awangardzie. Z sondażu wynika, iż poziom akceptacji dla energii jądrowej najbardziej wzrósł w przypadku Niemców (+54 pp) i Szwedów (+44 pp). My jesteśmy na trzecim miejscu wraz z Finami (+31 pp).

Źródło: TradeTech

IEA prognozuje, iż do 2050 r. dojdzie na świecie do wzrostu zapotrzebowania na energię o 86%. Niemało. Polacy bywają zapobiegliwi, stąd prawdopodobnie takie zainteresowanie OZE, które widać od co najmniej kilku lat. Na koniec czerwca br. mieliśmy 25,4 GW mocy zainstalowanej w tej postaci, na co głównie składała się fotowoltaika (56,3%) i instalacje wiatrowe (35,0%). Woda, biogaz i biomasa mają tak znikome udziały w tym miksie, iż spokojnie można je pominąć.

Źródło: IEA World Energy Outlook 2023

OZE są ciekawym rozwiązaniem, ale nieprzewidywalnym, gdyż wiodące źródła tego typu są uzależnione od warunków meteorologicznych. Co w sytuacji, gdy pogoda nie będzie sprzyjała? No i tutaj do głosu właśnie dochodzi energia jądrowa, która nie jest podatna na kaprysy za oknem. Ona może przyczynić się do zaspokojenia rosnącego popytu. Niektórzy ludzie lubią kreślić scenariusze apokaliptyczne, w ramach których skażenie promieniotwórcze doprowadzi do unicestwienia istnień. Przy czym prawdopodobnie zapominają, iż dym uzyskiwany przykładowo dzięki spalania węgla ma poważne konsekwencje zdrowotne. Być może mieszkańcy Krakowa mieliby sporo do powiedzenia w tej materii. Tego typu wątpliwości nie mieli naukowcy z Berkeley Earth, którzy oszacowali, iż w Chinach z powodu zanieczyszczeń spowodowanych emisją gazów ze spalania węgla umiera codziennie ponad 4 tys. osób. Z treścią ich badania na ten temat zapoznasz się TUTAJ.

A przecież od listopada 2016 r. funkcjonujemy w ramach porozumienia paryskiego, które zakłada ograniczenie emisji gazów cieplarnianych.

Źródło: Global Carbon Project

Aby wypełnić ten cel trzeba się jeszcze bardziej skupić na niskoemisyjnych źródłach. Jednym z nich jest właśnie energia jądrowa. Według obliczeń BloombergNEF daje ona w tej chwili 10% światowej elektryczności. Cechuje ją niespotykanie wysoki współczynnik wydajności (ang. capacity factor), który jest mierzony jako iloraz wielkości wyprodukowanej energii do zainstalowanych mocy wytwórczych. Przekracza on 90%. Kolejne źródła energii są o wiele mniej efektywne – wystarczy napisać, iż druga najbardziej wydajna – biomasa – ma tę wielkość na poziomie ledwie nieco ponad 60%. O ropie naftowej chyba choćby nie ma sensu wspominać, gdyż ona pod tym względem znajduje się na szarym końcu.

Źródło: Sprott za U.S. Energy Information Administration

Energia jądrowa doskonale wpisuje się do tego w porozumienie paryskie, gdyż jest „czysta”. Poza niesłychaną wydajnością charakteryzuje ją niski poziom przyczyniania się do zanieczyszczenia środowiska, podobnie jak energię uzyskiwaną dzięki wiatrowi czy słońcu. Jest ona wielokrotnie mniej uciążliwa w porównaniu z węglem, ropą naftową lub gazem ziemnym.

Źródło: Sprott

Trzecia hossa wszechczasów na uranie

Wśród specjalistów z segmentu commodities, a zwłaszcza tych, którzy koncentrują się na uranie, coraz częściej słychać głosy, iż znajdujemy się w trzeciej hossie wszech czasów. Została ona zapoczątkowana w listopadzie 2016 r. i licząc do końca września 2023 r. wyniosła cenę U3O8 o „skromne” ponad 300%. Poprzednie obfitowały w o wiele większe zwyżki. Matka wszystkich hoss na uranie (grudzień 2000-czerwiec 2007) zakończyła się, gdy cena poszła w górę o ok. 1800%, druga w kolejności (styczeń 1973-maj 1978) o ok. 630%. Gdyby przywiązywać się jedynie do skali wzrostów i szukać analogii, to obecna hossa jest co najwyżej na półmetku. Gorzej, o ile zwróci się uwagę na drugi parametr, czyli czas trwania. Wcześniejsze hossy trwały od 5,3 lat do 6,5 lat – obecna jest najdłuższa, gdyż zbliża się do 7 lat.

Źródło: TradeTech

Na koniec października cena uranu wyniosła 74,48 dol./funt, co okazało się 12-letnim szczytem. Była najwyższa od czasu katastrofy w elektrowni Fukushima Daiichi w 2011 r. Od początku roku (YTD) kurs oktatlenku triuranu powędrował w górę o ponad 54%, zdecydowanie dystansując indeks szerokiego rynku surowcowego – Bloomberg Commodity Index (BCOM) stracił w tym interwale czasowym przeszło 7%. Dobrze radziły sobie również indeksy branżowe. Northshore Global Uranium Mining zyskał prawie 45% – niekiedy określa się go mianem indeksu seniorów górniczych. To miara koniunktury w sektorze ważona kapitalizacją rynkową akcji z całego świata, która skupia spółki: a) górnicze, poszukiwawcze, deweloperskie i producenckie (waga 82,5%), i b) inwestujące w uran, czerpiące opłaty licencyjnej z tytułu eksploatacji kopalń i inne (waga 17,5%).

Jego młodszy brat bliźniak – Nasdaq Sprott Junior Uranium Miners – zwyżkował od początku roku o ok. 33%. Ten ważony kapitalizacją rynkową indeks zawiera „maluchy” – firmy małej i średniej kapitalizacji, które zajmują się produkcją, deweloperką, poszukiwaniami lub czerpią dochody licencyjne związane z uranem, przy czym waga pojedynczego składnika nie może przekroczyć 12%. Niekiedy nazywa się go indeksem juniorów górniczych. Oktatlenek triuranu pozostawił daleko z tyłu inne istotne indeksy. Dolarowy MSCI Poland zwyżkował o niemal 29%, zaś MSCI ACWI (rynki rozwinięte i wschodzące) jedynie ok. 6%.

Źródło: obliczenia własne

To jednak dość krótki interwał czasowy, dlatego może nie być miarodajny. Tak chyba jednak nie jest. W dłuższym okresie – pięcioletnim – U3O8 prezentuje się na tle indeksu szerokiego rynku surowców też o wiele lepiej. Uran poszedł w tym okresie o ok. 162%, zaś BCOM tylko o ok. 26% (datą referencyjną jest 31 października br.). O wiele gorzej zachowywały się podstawowe klasy aktywów – akcje, obligacje, dolar.

Źródło: Bloomberg, SAM

Perspektywy dla uranu

WNA co dwa lata publikuje swój raport na temat paliwa jądrowego. Ostatni ukazał się we wrześniu br. i nie mogło w nim zabraknąć prognoz dla U3O8. Organizacja uważa, iż do 2040 r. zapotrzebowanie na oktatlenek triuranu prawie się podwoi. Popyt roczny wzrośnie ze 171 mln w tej chwili do 338 mln funtów. W perspektywie 2040 r. przedsiębiorstwa użyteczności publicznej mają mieć łączne niepokryte zapotrzebowanie na uran w wysokości 1,5 mld funtów. Poza źródłami pierwotnymi (górnictwo) popyt na uran może być zaspokajany ze źródeł wtórnych, jednak materiały pochodzące z recyklingu, wycofanej broni wojskowej i ponownego wzbogacania zubożonego uranu prawdopodobnie przez cały czas okażą się niewystarczające w stosunku do potrzeb.

Źródło: UxC, WNA

Istnieje kilka czynników stojących za wzrostem popytu na uran. Jednym z nich, który zidentyfikowała WNA są małe modularne reaktory jądrowe (SMR) – zresztą kwestia tego rozwiązania pojawiła się po raz pierwszy w raporcie stowarzyszenia. To technologia, która znajduje się na bardzo wczesnym etapie rozwoju, żeby nie powiedzieć w powijakach. Ma ona być zastosowana w Polsce (KGHM), choć niektórzy znawcy zagadnienia są wobec niej bardzo sceptyczni. Przede wszystkim z powodu tego, iż jest niesprawdzona w praktyce i nieznane są dokładne koszty jej wdrożenia. ISBiznes.pl niejednokrotnie o niej pisał – polecamy m. in. rozmowę z Krzysztofem Rzymowskim, ekspertem MAEA i wiceprzewodniczącym Komitetu Energii Jądrowej SEP:

Rozmowa ISBiznes.pl: Reaktory SMR – zabrakło choćby przygotowania teoretycznego

Przewiduje się, iż wzrost zapotrzebowania na uran na potrzeby reaktorów SMR to melodia schyłku obecnej dekady, a na dobrą sprawę mogą zostać one upowszechnione dopiero w latach trzydziestych. Zgodnie z szacunkami WNA małe modularne reaktory jądrowe do 2040 r. będą stanowić do 5% globalnej mocy jądrowej. W tej mierze funkcjonuje jednak spora rozbieżność, gdyż są więksi optymiści – np. BMO sądzi, iż ten parametr wyniesie 9%. Na bilans popytowo-podażowy uranu będzie też wpływał deficyt pod względem zapasów. Justin Huhn, twórca cenionego w branży Uranium Insider, uważa, iż znajdujemy się na razie jedynie w pierwszej fazie deficytu, który z czasem będzie się poważnie pogłębiał. Z wypowiedziami tego cenionego eksperta od uranu możesz zapoznać się TUTAJ.

To prawdopodobnie przełoży się na wyścig w poszukiwaniu zapasów w kręgach rządowych i przedsiębiorstw, zwłaszcza iż niepokój geopolityczny związany z sytuacją w Nigrze (zamach stanu latem tego roku) będzie to zjawisko potęgować. Nie powinna zatem zupełnie dziwić ostatnia „objazdówka” prezydenta Macrona, który odwiedził Kazachstan (szacowane zasoby w 2021 r. na poziomie 815,2 tys. ton uranu), Mongolię (144,6 tys. ton) i Uzbekistan (131,3 tys. ton). Łącznie kraje, które odwiedziła francuska głowa państwa, posiadają 17% światowych odkrytych złóż uranu.

Stąd istnieje paląca potrzeba budowy nowych kopalń, ale według szacunków Huhna w ciągu najbliższych 5 lat nie zostanie wybudowana żadna duża z nich. W zależności od stosowanej metody wydobycia przeciętny czas od odkrycia złóż do pierwszego urobku oscyluje wokół 8-15 lat. I to jest wąskie gardło, które ogranicza podaż.

Źródło: Uranium Insider

A i w przypadku istniejących już kopalni zdarzają się przypadki losowe, które mają wpływ na poziom podaży. Przed laty w Cigar Lake, największym zakładzie górniczym świata, dwóch pracowników próbowało naprawić przeciek z małej rury w szybie nr 2. Ta przygoda zakończyła się zerwaniem zaworu, tryskającej wody nie udało się powstrzymać, a w efekcie kopalnia została zalana, co wyeliminowało ją z użytku na 4 lata. Zresztą nie pierwszy raz została zalana.

Chęć wypełnienia postanowień porozumienia paryskiego w sprawie emisji gazów cieplarnianych to jedno. Drugie to wojna w Ukrainie. Przyczyniła się ona do rewizji myślenia o bezpieczeństwie energetycznym wśród decydentów. Wiele państw zdało sobie sprawę, jak kłopotliwa była zależność od rosyjskiego gazu ziemnego i z tego, iż energia jądrowa zapewnia większy komfort. Uświadomienie sobie tego doprowadziło m.in. do wzrostu liczby inicjatyw dotyczących nowych reaktorów jądrowych. Według obliczeń WNA na sierpień 2023 r. działały 434 takie instalacje, kolejnych 59 znajdowało się w budowie, zaś 111 było w planach. Gdyby wszystkie zamierzenia się zmaterializowały, to potencjał światowy pod kątem liczebności zwiększyłby się o prawie 40% – naturalnie przy założeniu, iż żaden z działających reaktorów nie zostanie wygaszony.

Źródło: WNA

Poza nowymi inwestycjami nie należy zapominać o kolejnym źródle popytu na uran – zdaje się dość niedocenianym. Typowy czas eksploatacji większości elektrowni jądrowych mieści się w przedziale od 25 do 40 lat, choć okres życia wielu z nich można z powodzeniem przedłużyć do 60 lat, a w skrajnych przypadkach choćby 80 lat. Opracowanie Nuclear Fuel Report dowodzi, iż w perspektywie do 2040 r. przedłużona może zostać eksploatacja choćby 140 reaktorów.

Dodatkowo można zaobserwować, iż dochodzi do ponownego uruchamiania nieczynnych reaktorów jądrowych. Bodaj najlepszym tego przykładem jest Japonia, która zdecydowała się ponownie uruchomić 11 reaktorów, a kolejnych 16 znajduje się na różnych etapach procesu zatwierdzania ponownej eksploatacji.

Idź do oryginalnego materiału