Analiza ISBiznes.pl: Ukraiński poker surowcami mineralnymi

4 godzin temu

Władimir Putin proponuje Donaldowi Trumpowi poszukiwanie, eksploatację i przerób metali ziem rzadkich przez amerykańskie firmy w Rosji i na zdobytych ziemiach Ukrainy. Z kolei Kijów uzgodnił z Waszyngtonem warunki umowy dotyczącej wspólnej eksploatacji surowców mineralnych na Ukrainie, co jak mają nadzieję ukraińscy politycy, stworzy grunt do zobowiązań USA w zakresie bezpieczeństwa. Podobną umowę dotyczącą eksploatacji ukraińskich surowców mineralnych zaproponowała Unia Europejska i jest bardzo możliwe, iż i ona zostanie zaakceptowana.

Prezydent Rosji zaoferował Stanom Zjednoczonym możliwość założenia spółek joint ventures zajmujących się eksploracją i przerobem metali ziem rzadkich oraz dostawę aluminium z zakładów w Rosji na rynek USA. Miałaby być to podstawa do „szerokiej umowy gospodarczej” pomiędzy tymi krajami. Jak stwierdzili analitycy związani z europejskimi służbami wywiadowczymi, być może propozycja taka już padła wcześniej w czasie spotkań pomiędzy wysłannikami Putina i Trumpa w Szwajcarii, już po wygranych wyborach i została przyjęta pozytywnie. Kilka dni temu bowiem prezydent USA oświadczył, iż nastąpią „duże transakcje z Rosją dotyczące rozwoju gospodarczego”, zaś Putin już po dwóch godzinach od tego oświadczenia przewodniczył spotkaniu ze swoimi ministrami i doradcami ekonomicznymi na temat eksploatacji metali ziem rzadkich.

„My, nawiasem mówiąc, bylibyśmy gotowi zaoferować (współpracę – red.) naszym amerykańskim partnerom, a kiedy mówię „partnerom”, mam na myśli nie tylko struktury administracyjne i rządowe, ale także firmy, jeżeli wykażą zainteresowanie współpracą. Niewątpliwie mamy, chcę podkreślić, znacznie więcej zasobów tego rodzaju niż Ukraina” – powiedział Putin w państwowej telewizji po spotkaniu. Jak stwierdził, umowa ta objęłaby nie tylko Rosję, ale także „tereny Noworosji i Republiki Ługańskiej”, czyli obszar Ukrainy okupowany przez Rosję. Dodał także, iż potencjalna umowa USA-Ukraina obejmująca metale ziem rzadkich, nie jest dla Rosji problemem. Według relacji z narady opublikowanej przez oficjalny serwis prezydenta Rosji miał także stwierdzić, iż metale ziem rzadkich są sektorem priorytetowym dla rozwoju gospodarczego i konkurencyjności Rosji, a rząd dąży do „wzmocnienia potencjału krajowego przemysłu”, od wydobycia do „produkcji gotowych towarów wysokiej technologii”.

Putin zaoferował też dostawy do 2 mln ton aluminium rocznie w postaci surowej, jak i wyrobów na rynek amerykański po ewentualnym zniesieniu sankcji. Przed wprowadzeniem ceł zaporowych w 2023 roku Rosja zaspokajała 15% rocznego zapotrzebowania USA na aluminium w postaci surowej i wyrobach gotowych. Proponowana wielkość oznaczałaby znaczne zwiększenie tego udziału.

„To (rosyjskie dostawy aluminium – red.) nie wpłynie znacząco na kształtowanie cen. Jednak moim zdaniem przez cały czas będzie miało ograniczający wpływ na ceny” – powiedział Putin, dodając, iż „wspólne przedsięwzięcia biznesowe” z amerykańskimi firmami mogłyby przyczynić się do wzrostu produkcji aluminium w rosyjskim regionie Krasnojarskim na Syberii i wytwarzania energii z hydroelektrowni dla tej produkcji. Jest to region, gdzie działa największy rosyjski producent aluminium Rusal.

„Moim zdaniem najważniejsze jest to, iż moglibyśmy rozważyć współpracę z amerykańskimi firmami w tym obszarze. Na podstawie wyników krajowego projektu wolumen produkcji takich towarów powinien wzrosnąć kilkakrotnie” – podsumował Putin.

Tymczasem na Ukrainie zakończyła się kontrowersja wokół umowy zaproponowanej przez administrację Trumpa. Umowa ta dotyczy wydobycia i przerobu ukraińskich metali ziem rzadkich. Miała ona obejmować powołanie specjalnego funduszu, do którego trafiałyby zyski z wydobycia tychże metali aż do osiągnięcia 500 mld dolarów. Miałaby to być rekompensata za pomoc wojenną dla Kijowa, która według administracji Trumpa wyniosła właśnie owe 500 mld dolarów, mimo iż choćby amerykańscy analitycy twierdzili, iż nie przekroczyła ona kwoty 186 mld dolarów. Jak stwierdził prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, propozycja ta nie została zaakceptowana przez niego i rząd Ukrainy.

„Kwestia 500 mld dolarów nie istnieje. Nie podpiszę umowy, którą miałaby spłacać Ukraina do 10 pokolenia” – powiedział, dodając, iż umowa „nie leży już na stole” i oczekuje on prac nad bardziej sprawiedliwym porozumieniem”. Kiedy prezydent Zełenski odrzucił ten początkowy tekst w połowie lutego, Trump nazwał go „dyktatorem” i zaczął obwiniać Ukrainę za rozpoczęcie wojny, co wywołało oburzenie w Kijowie i innych stolicach europejskich oraz w samych USA, choćby wśród wielu senatorów Partii Republikańskiej dotąd popierających Trumpa.

Obecnie Kijów jest gotowy do podpisania umowy o wspólnej eksploatacji tych zasobów. Objęła ona m.in. takie metale jak lit, wykorzystywany w przemyśle lotniczym, obronnym i jądrowym, metale ziem rzadkich, nikiel oraz inne surowce, jak ropę i gaz. Wycofano z niej wszystkie wzmianki o konieczności spłacania 500 mld dolarów. przez cały czas w tekście brakuje wyraźnych gwarancji bezpieczeństwa, ale jest ona bardziej równoprawna i według urzędników biura Prezydenta Ukrainy jest „ważnym środkiem na poszerzenie relacji z USA”, czyli poprzez inwestycje spowodowanie nie tyle papierowych, ile rzeczywistych gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy.

„Umowa dotycząca minerałów to tylko część obrazu. Wielokrotnie słyszeliśmy od administracji USA, iż jest to część większego obrazu” – stwierdziła w wypowiedzi dla Financial Times kierująca negocjacjami Olha Stefanishyna, wicepremier Ukrainy i minister sprawiedliwości.

Jak powiedział w programie CNN State of the Union specjalny wysłannik Trumpa na Bliski Wschód i do Rosji Steve Witkoff, należy spodziewać się „w krótkim czasie” podpisania tego porozumienia, które pozwoli Stanom Zjednoczonym „odegrać większą rolę w eksploatacji ukraińskich zasobów mineralnych”, zaś sekretarz skarbu Scott Bessent powiedział, iż plan administracji dotyczący wydobycia ukraińskich surowców mineralnych polega na stworzeniu partnerstwa USA-Ukraina, nazywając to „win-win”, bowiem „zarabiamy pieniądze, jeżeli zarabia je naród ukraiński”. Z Bessentem i doradcą Trumpa ds. bezpieczeństwa narodowego Mike’em Walzem rozmawiał na ten temat szef sztabu politycznego Zełenskiego, Andrij Jermak, który nazwał tę rozmowę „konstruktywną dyskusją”.

Jak podaje „Financial Times”, ostateczna wersja umowy ma co prawda zawierać pojęcie funduszu, podobnie jak w wersji pierwotnej, ale do tego funduszu ma być wpłacane 50% dochodów z „monetyzacji” wydobywanych surowców, w tym ropy naftowej i gazu. Fundusz ten jednak pozyskane środki w całości będzie inwestował w odbudowę Ukrainy. Umowa przy tym nie obejmuje tych zasobów surowcowych, które już w tej chwili są w posiadaniu ukraińskich firm państwowych oraz spółek zasilających dochody rządu, jak Naftohaz lub Ukrnafta, największych ukraińskich producentów gazu i ropy. Umowa ma też być rodzajem umowy ramowej dla przyszłych umów wykonawczych, w których zostaną rozstrzygnięte takie kwestie jak wielkość udziału USA w całym funduszu oraz warunki tworzenia firm joint venture i wspólnych przedsięwzięć strony amerykańskiej i ukraińskiej. Dokument stwierdza też, iż ​​Stany Zjednoczone będą wspierać rozwój gospodarczy Ukrainy w przyszłości.

Według Biura Prezydenta Ukrainy umowa ta już została zatwierdzona przez odpowiednich ministrów sprawiedliwości, gospodarki i spraw zagranicznych. Prawdopodobnie Wołodymyr Zełenski uda się w nadchodzących tygodniach do Waszyngtonu na ceremonię jej podpisania z Donaldem Trumpem. Ma to być okazja, aby w rozmowach uściślić umowy wykonawcze. Jak dodali przedstawiciele prezydenta Ukrainy, umowa jest tylko ramowa i żadne dochody nie zostaną przekazane do funduszu dopóki nie będą rozwiązane „wszystkie potencjalne niejasności”. Jedną z nich jest kwestia ostatecznej prawnej jurysdykcji wszystkich umów.

Całe porozumienie musi zostać zatwierdzone przez ukraiński parlament, a spora część posłów opozycji zapowiada ostrą debatę i „niewygodne pytania” dla rządu i prezydenta. Podobnie też musi zaaprobować je Kongres USA jednak tu należy spodziewać się dyscypliny partyjnej w obozie zwolenników obecnej administracji, co można wywnioskować ze słów Karoline Leavitt, rzeczniczki prasowej Białego Domu, która stwierdziła, iż „podpisanie tej umowy jest niezwykle ważne”.

Jednak prawdopodobnie nie wszystkie surowce mineralne, które nie są wydobywane przez ukraińskie firmy trafią do Amerykanów. Unia Europejska zaproponowała bowiem Ukrainie porozumienie w sprawie eksploatacji i przerobu surowców mineralnych, tych samych, które chce wydobywać i przetwarzać USA. Komisarz ds. strategii przemysłowej Europy Stéphane Séjourné powiedział, iż przedstawił taką propozycję ukraińskim politykom związanym z rządem i Biurem Prezydenta oraz samemu Wołodymyrowi Zełenskiemu podczas wizyty Komisji Europejskiej z okazji trzeciej rocznicy pełnoskalowej inwazji Rosji.

„Dwadzieścia jeden z trzydziestu kluczowych surowców mineralnych, których potrzebuje Europa, może zostać dostarczonych przez Ukrainę w ramach partnerstwa korzystnego dla obu stron […]. Wartość dodana, jaką oferuje Europa, polega na tym, iż nigdy nie będziemy żądać umowy, która nie jest korzystna dla obu stron” – powiedział agencji AFP komisarz Séjourné, tym samym wyraźnie nawiązując do nierównoprawnej pierwszej wersji umowy z Amerykanami „przywiezionej Ukrainie z Waszyngtonu”. Jak udało się dowiedzieć ISBiznes.pl, ukraińscy politycy przyjęli unijną propozycję pozytywnie, aczkolwiek „mają wielki ból głowy jak podzielić surowce, którymi dysponuje Ukraina, tak by nie wywołać awantury z Europą lub Ameryką”.

Idź do oryginalnego materiału