"Aplikacja Mateckiego". Donald Tusk mówi co o tym myśli

1 dzień temu
Zdjęcie: INTERIA.PL


Według doniesień w trakcie wyborów prezydenckich niektórzy członkowie obwodowych komisji wyborczych mieli korzystać z tzw. "aplikacji Mateckiego" - przeglądarki do sprawdzania numerów zaświadczeń o prawie do głosowania. Do jej używania namawiał m.in. m.in. Dariusz Matecki. Donald Tusk we wtorek, 10 czerwca oświadczył, iż "być może mówimy o popełnieniu przestępstwa".


Pojawiły się doniesienia, iż w trakcie wyborów prezydenckich - zarówno I, jak i II tury - w niektórych komisjach korzystano z tzw. aplikacji Mateckiego. Jak podkreśla Państwowa Komisja Wyborcza, narzędzie to nie było autoryzowane. Przed posiedzeniem rządu we wtorek, 10 czerwca premier przekazał, iż ABW zawiadomiło w tej sprawie prokuraturę. "Nie mówimy o fałszowaniu wyborów czy złym liczeniu głosów, tylko być może o popełnieniu przestępstwa" - powiedział Donald Tusk. Reklama


"Aplikacja Mateckiego". Co to takiego?


Aplikacja do sprawdzania numerów zaświadczeń o prawie do głosowania była promowaną przez Ruch Kontroli Wyborów. Do korzystania z niej otwarcie zachęcali m.in. politycy Suwerennej Polski i Konfederacji - Dariusz Matecki, Zbigniew Ziobro i Marek Jakubiak. - To nie jest oficjalne narzędzie. KBW nigdy nie autoryzowało tej aplikacji. Nie wydaliśmy żadnych zaleceń, żeby z niej korzystać - mówił Interii po I turze wyborów szef KBW Rafał Tkacz. Jak dodał, "członek komisji nie ma prawa odmówić głosowania tylko dlatego, iż coś się wyświetliło w nieoficjalnej aplikacji". Tymczasem według ustaleń dziennikarzy, w kilku lokalach wyborczych odmawiano wydania karty do głosowania osobom, których dane nie znajdowały się w bazie aplikacji. Zdarzenia te mogą mieć teraz konsekwencje prawne.


Czytaj także: Karol Nawrocki będzie współpracować z rządem. Tę ustawę na pewno podpisze
Jak zaznaczył premier Tusk, zawiadomienie ABW dotyczy podejrzenia popełnienia przestępstwa z art. 249 Kodeksu karnego, czyli zakłócania przebiegu wyborów. Wątkiem zajmuje się również policja - w szczególności kwestią potencjalnego naruszenia danych osobowych. Zawiadomienie do ABW złożył poseł KO Roman Giertych, ale jak podkreślił premier, było ono "efektem wcześniejszych sygnałów od obywateli i działań sprawdzających dokonanych przez ABW".


Aplikacja Mateckiego. Nie wiadomo, kto ją stworzył


Zdaniem dr Anny Frydrych-Depki, prawniczki z UMK i ekspertki prawa wyborczego, sytuacja budzi poważne obawy co do transparentności procesu wyborczego. "Publiczne namawianie członków komisji do korzystania z nieautoryzowanych narzędzi o niewiadomym pochodzeniu to działanie wbrew prawu" - powiedziała "Rzeczpospolitej".
Ekspertka podkreśla, iż nie wiadomo, kto stworzył aplikację, na jakiej podstawie i jakie dane mogła ona zbierać. "Sama ‘wyszukiwarka numerów zaświadczeń’ budzi poważne obawy - nie wiemy, kto ją stworzył, skąd pochodzą dane i czy są one wiarygodne" - ostrzegała.


Na nieprawidłowości związane z aplikacją zwracały uwagę także Centrum NASK i Państwowa Komisja Wyborcza. Mimo ostrzeżeń aplikacja była promowana w mediach społecznościowych tuż przed II turą. Donald Tusk podkreślił, iż sprawa z tzw. "aplikacją Mateckiego" nie jest drobnostką. "To potencjalne naruszenie zasad uczciwych wyborów, których fundamentem jest neutralność i zaufanie do komisji wyborczych" - powiedział szef rządu.
Idź do oryginalnego materiału