
W ubiegłym tygodniu Tim Cook rozmawiał z sekretarzem handlu USA Howardem Lutnickiem na temat potencjalnych skutków nowych ceł prezydenta Donalda Trumpa dla cen iPhone’ów. Choć szczegóły rozmowy nie zostały ujawnione, a Apple odmówiło komentarza, sprawa gwałtownie stała się kolejnym dowodem na to, jak mocno polityka gospodarcza USA wstrząsa branżą technologiczną.
Trump, znany z twardego podejścia do Chin, niespodziewanie ogłosił tymczasowe zawieszenie części taryf na elektronikę konsumencką – w tym telefony i laptopy – dając takim firmom jak Apple, Dell czy HP chwilę wytchnienia. Jednak atmosfera ulgi jest pozorna. Biały Dom podkreślił, iż zwolnienia z ceł nie są automatyczne i będą zależeć od „zobowiązań” przedsiębiorstw do zwiększenia produkcji w Stanach Zjednoczonych.
W tle rozgrywa się szersza gra: amerykański rząd chce zmusić firmy technologiczne do relokacji łańcuchów dostaw z Azji do USA. To strategia obarczona wysokimi kosztami i ryzykiem, zwłaszcza w sektorze zaawansowanej elektroniki, gdzie Chiny, Tajwan czy Wietnam od lat zapewniają nie tylko tanią, ale i wyspecjalizowaną produkcję.
Dla Apple, którego łańcuch dostaw jest jednym z najbardziej skomplikowanych i wydajnych na świecie, przeniesienie produkcji na dużą skalę oznaczałoby nie tylko potężne inwestycje, ale i ryzyko opóźnień oraz wzrostu cen. Już teraz analitycy ostrzegają, iż nowe taryfy – jeżeli zostaną wprowadzone w pełnym zakresie – mogą podnieść ceny iPhone’ów choćby o kilkanaście procent, co szczególnie mocno uderzyłoby w amerykańskich konsumentów.
W dłuższej perspektywie firmy takie jak Apple, Nvidia czy TSMC są zmuszone do budowania strategii uniezależniania się od ryzyk geopolitycznych. Inwestycje w nowe fabryki w Arizonie (jak w przypadku TSMC) czy plany zwiększenia produkcji chipów w USA pokazują, iż branża przygotowuje się na trwałą zmianę paradygmatu.
Jednak nie można ignorować faktu, iż relokacja produkcji to proces wieloletni. Tymczasem napięcia handlowe, zmieniające się z tygodnia na tydzień decyzje polityczne i brak jasnych regulacji stawiają firmy technologiczne w sytuacji permanentnej niepewności. W takim otoczeniu ci, którzy potrafią gwałtownie adaptować swoje modele operacyjne i budować bardziej elastyczne łańcuchy dostaw, zdobędą przewagę.
W przypadku Apple, rozmowy na szczycie, takie jak ta Tima Cooka z Howardem Lutnickiem, są nie tylko próbą ochrony krótkoterminowych interesów, ale też elementem negocjowania warunków nowej rzeczywistości, w której globalizacja – przynajmniej w technologii – przybiera zupełnie inny kształt.