Nigeryjski bank centralny wprowadził kolejną serię agresywnych „regulacji” – sprowadzających się do monetarnych represji – a mających utrudnić codzienne korzystanie z gotówki. Wszystko to, ponieważ obywatele Nigerii powszechnie ignorują wprowadzoną dwa lata temu CBDC. Bank tymczasem chce siłą wymusić na nich dostosowanie się do otwarcie głoszonego przez siebie modelu – żadnej gotówki, żadnych kryptowalut, tylko CBCD. Im mocniej jednak stara się złamać wolę Nigeryjczyków, tym mocniej ci ostatni zdają się bojkotować eNairę.
Na początek uwaga na marginecie. Jedną z bardziej irytujących cech współczesnej przestrzeni informacyjnej jest wykrzywianie znaczenia słów w celu sprzedania narracji mówiącego. Do najbardziej nadużywanych i wyświechtanych przykładów należy z pewnością czasownik „zachęcać”. Oryginalnie znaczy on tyle co przekonywać do jakiejś kwestii czy oferować jakąś korzyść w przypadku zdecydowania się na propozycję.
Obecnie natomiast jego pierwotne znacznie zostało niemal odwrócone i wręcz sprostytuowane. Rzecznicy prasowi i działy PR nauczyły się ze sztucznym uśmiechem bełkotać o „zachęcaniu” wtedy, gdy mowa jest bynajmniej nie o pozytywnych korzyściach wynikających z danej propozycji, ale wrednych uprzykrzeniach wobec wszystkich niechętnych do tego, by stręczoną im propozycję przełknąć.
Zawsze, gdy jakiś koncern dzięki szantażu pragnie wepchnąć swoim klientom podwyżkę cen lub obniżkę standardu (względnie jedno i drugie na raz), nie nazywa tego wymuszaniem, ale „zachęcaniem” do skorzystania z nowej oferty. Podobnie gdy jakiś kochany rząd wpadnie na pomysł, by jeszcze mocniej wcisnąć swych poddanych pod swój but – w ten czy inny sposób szykanując ich, by się temu podporządkowali – zawsze twierdzi, iż rzeczone szykany to „zachęty” dla obywateli, nie szczucie w nich wymierzone.
Gdy człowiek słyszy dziś, iż jakaś instytucja chce go do czegokolwiek „zachęcić”, niemal z góry wiadomo, iż chce go zmusić do czegoś dlań niekorzystnego, i iż w tym celu będzie mu w jakiś sposób dokuczać. Gdyby jej cel był bowiem atrakcyjny, nie musiałaby przecież do niczego „zachęcać”.
Czujecie się, Szanowni Czytelnicy, zachęceni?
Dopiec, dogryźć, dokuczyć
Ad rem – Bank Centralny Nigerii (CBN) wydał dyrektywę, w której zakazuje wypłat gotówkowych powyżej pewnego (niewielkiego) limitu. Nieszczęśni obywatele Nigerii – na co dzień męczeni przez korupcję, drożyznę, przestępczość i aktywność terrorystycznej grupy Boko Haram – będą się odtąd zmagać również z niemożnością wypłacenia więcej niż 20 tys. nair jednorazowo oraz 100 tys. nair sumarycznie, w ciągu tygodnia.
Sumy te, stanowiące równowartość odpowiednio 45 i 225 dolarów, mają przy tym obowiązywać w kraju, w którym ceny w większych miastach porównywalne są z tymi w Warszawie. Zakaz dotyczy zarówno osób fizycznych, jak i przedsiębiorstw (niech ktoś teraz usiłuje prowadzić mały biznes, zwłaszcza w określonych branżach…). Powyżej tego limitu indywidualne osoby będą musiały dodatkowo płacić haracz równy 5% nadwyżki ponad limit, zaś dla przedsiębiorców wartość ta ma być dwa razy wyższa.
Wszystko to oczywiście w celu rozwoju gospodarki przyszłości! Bank Centralny Nigerii chce bowiem – jakżeby inaczej – „zachęcić” obywateli do eNairy. Cała ta, zalatująca smrodkiem monetarnego stalinizmu dyrektywa w istocie ma za zadanie wyłącznie utrudnić i zohydzić ludziom życie – do tego stopnia, by dali się w końcu zmusić do użycia szpiegującego chłamu od CBN miejscowej CBDC.
Jaśnie Bank Centralny zdecydował, więc zamknąć buzie, obywatele
Trzeba bowiem wspomnieć, iż dotąd obywatele Nigerii wystrzegali się eNairy jak zarazy (i czynią to do dziś). W ciągu dwóch lat, od kiedy miejscowa CBDC została z pompą wprowadzona do obiegu w październiku 2021 roku, na jej użycie zdecydowało się przytłaczające 0,5% populacji.
A tak być nie może! Nie po to Bank Centralny ogłaszał swoją „politykę Nigerii bezgotówkowej”, żeby jacyś bezczelni impertynenci (którzy, tak się składa, stanowią niemal cały elektorat kraju) śmiali mieć własne zdanie na ten temat, stając Bankowi okoniem i ani myśląc zarzucić gotówkę.
Nieco na podobieństwo smarkacza, któremu odmówiono natychmiastowego kupna żądanej przezeń zabawki – i który w akcie zemsty dostał natychmiastowego napadu histerii, wrzeszcząc, tarzając się po posadzce i wymachując rękoma i nogami – CBN stwierdził, iż wbije Nigeryjczykom do głów miłość do CBDC siłą – wedle zasady „albo eNaira, albo będziecie głodować”. Obrazowo tłumacząc, rzecz jasna.
Jak to „nie słuchają się?”
Jak stwierdzili, tak zrobili. Zadekretowano wymuszone ulgi dla korzystających z eNairy (oczywiście na koszt podmiotów rynkowych, nie państwa). Bank Centralny od miesięcy zmniejszał także ilość banknotów w obiegu, wykorzystując do tego rzekomo konieczną ich wymianę, pragnąć wymóc użycie niechcianej CBDC.
Efekt był łatwy do przewidzenia – masowy rozwój czarnego rynku, eksplozja cen, inflacja, zubożenie społeczeństwa oraz chaos ekonomiczny i finansowy. Doprowadziło to w Nigerii, lutym tego roku, do masowych zamieszek. W ich toku dochodziło do starć ulicznych, blokowano drogi, atakowano bankomaty, zaś dwa banki spłonęły (w tym oddział Banku Centralnego – czuć miłość obywateli).
W lecie, tuż po wyborze nowego prezydenta, który z kolei mianował nowego gubernatora banku (uprzednio aresztując poprzedniego i wymuszając rezygnację tegoż), wydawało się, iż możliwe będą zmiany. Nadzieje te okazały się jednak płonne.
Metody w stylu mafii miewają efekty uboczne…
Próby wymuszenia użycia CBDC przyniosły zasadniczy podział gospodarki Nigerii na część oficjalną i nieoficjalną. Ta druga jest właśnie tą, która zaopatruje na co dzień większość mieszkańców tego kraju. Trudno zresztą, by było inaczej, biorąc pod uwagę dużą różnorodność kraju i częstokroć niewysoki poziom jej rozwoju, szczególnie na terenach wiejskich i szczególnie na północy.
Warto jednak dodać, iż bynajmniej nie oznacza to ogólnego zacofania. Nigeryjska gospodarka jako całość kryje w sobie niemałą dynamikę, zaś zdecentralizowane kryptowaluty cieszą się tam olbrzymią popularnością. Zgodnie z raportem Coin Journal, 47% Nigeryjczyków aktywnie używa krypto, zaś odsetek właścicieli aktywów cybernetycznych od początku dekady wzrósł tam o jedną trzecią.
Co interesujące – popularność krypto cały czas rośnie pomimo agresywnych szykan ze strony Centralnego Banku Nigerii. Pomimo głoszonych przez siebie sloganów o „Nigerii bezgotówkowej”, CBN zwalcza użycie prywatnych kryptowalut z zaciętością równie wielką, z jaką usiłuje zmusić kraj do swojego CBDC. Wywołując tym samym równie wściekłe reakcje i jeszcze większą determinację w niepodporządkowaniu się dyktatowi monetarnych biurokratów.
Przyczyna jest oczywista – Nigeryjczycy po prostu dogłębnie nie ufają władzy, rządowi i Bankowi Centralnemu. eNaira traktowana jest zarówno jako próba ustanowienia aroganckiej kontroli życia mieszkańców, jak i po prostu token w dużej mierze pozbawiony wartości. I tego, naturalnie, żadna dyrektywa Banku Centralnego nie zmieni.