- Taki podatek (od oprocentowania rezerwy obowiązkowej) jest jak najbardziej zasadny (...). W Polsce rezerwa obowiązkowa oprocentowana jest na 5,25 proc. To polityka NBP, jest prawem NBP taką politykę prowadzić - mówił minister finansów Andrzej Domański na konferencji prasowej podsumowującej polską prezydencję w Radzie Unii Europejskiej.
- Widzimy tu pewną nieefektywność - dodał.
Co to takiego rezerwa obowiązkowa? Banki mają obowiązek deponować w banku centralnym w tej chwili 3,5 proc. od określonych zobowiązań, głównie od depozytów - ich średniego stanu w ciągu miesiąca. To pieniądze, które stale leżą w NBP. Są one rodzajem ubezpieczenia na wypadek, gdyby w bankach doszło do gwałtownego odpływu depozytów.
Ustalając wysokość rezerwy obowiązkowej bank centralny realizuje też inny cel - gdy podwyższa stopę rezerwy zmniejsza możliwość kreowania przez banki kredytów. Może to zrobić w przypadku, kiedy widzi boom kredytowy i chce go przyhamować. Gdy bank centralny obniża rezerwę obowiązkową - zachęca banki, żeby udzielały więcej kredytów. W czasie pandemii stopa rezerwy obowiązkowej została np. obniżona do zaledwie 0,5 proc. Stopę rezerwy obowiązkowej, jak też jej oprocentowanie, wyznacza w Polsce Rada Polityki Pieniężnej.Reklama
Ile banki zarabiają na rezerwie w NBP
Żeby wynagrodzić bankom to, iż nie mogą zdeponowanych pieniędzy zamienić na kredyt i czerpać z tego zysk, bank centralny oprocentowuje odprowadzoną do niego rezerwę. W Polsce oprocentowanie to wynosi 5,25 proc., tyle ile stopa referencyjna NBP. Nie wszędzie na świecie stopa rezerwy obowiązkowej i oprocentowanie rezerw jest takie samo. W strefie euro stopa rezerwy wynosi 1 proc., a oprocentowanie - zero. Słowem - banki muszą tam odprowadzać rezerwę (do swojego krajowego banku Eurosystemu), ale nie dostają za to żadnego wynagrodzenia.
Policzmy z grubsza, jakie to pieniądze. W Polsce depozyty na koniec ubiegłego roku to 2,37 biliona zł, a zobowiązania z tytułu emisji własnych - ponad 345 mld zł. Rezerwa obowiązkowa od tego wynosi ponad 95 mld zł. Oprocentowanie przy stopie 5,25 proc. daje bez mała 5 mld zł w skali roku. Tyle banki dostają od NBP z tytułu odprowadzanej rezerwy. Oczywiście te 5 mld zł pomniejszają zysk banku centralnego lub powiększają jego stratę. A jak wiemy NBP miał ostatnio straty, więc nie wpłacał pieniędzy do budżetu.
- Sektor bankowy nie powinien specjalnie narzekać. Wysokie stopy przynoszą wysokie zyski - mówił Andrzej Domański nie podając bliższych szczegółów.
Ostatnio politycy Polski 2050 zaproponowali obciążenie banków podatkiem od "nadmiarowych" zysków, czyli tzw. windfall tax. Był on wprowadzony w 10 krajach Unii w okresie wzrostu stóp procentowych podążających za rosnąca inflacją, na określony czas. Teraz, gdy trwa cykl łagodzenia polityki monetarnej, "nadmiarowe" zyski banków prawdopodobnie się skończą, a w wielu państwach ten rok ma być ostatnim poboru tego podatku, choć np. w Danii ma on obowiązywać na stałe. Ministerstwo Finansów nie prowadzi prac nad takim podatkiem.
Podatek bankowy zostanie
Podobnie jak nie pracuje nad zmianami w podatku bankowym. Przypomnijmy, iż podatek ten w wysokości 0,44 proc. rocznie wprowadziły w 2016 roku rządy PiS. Banki płacą go od aktywów, ale z wyłączeniami. Z podstawy opodatkowania zostały wyłączone bony pieniężne NBP i obligacje Skarbu Państwa lub gwarantowane przez SP. Za zeszły rok banki zapłaciły blisko 6 mld zł tego podatku oprócz ponad 13 mld zł podatku od osób prawnych CIT. Faktycznie podatek bankowy obciąża kredyty, a tym samym preferuje zakup przez banki obligacji skarbowych lub bonów pieniężnych NBP.
- Projektu zmian nie ma, ale rozumiemy, iż ten podatek może spowalniać akcję kredytową (...). Akcja kredytowa budzi rzeczywiście niepokój, choć widzimy pierwsze sygnały, iż kredyt rośnie - powiedział Andrzej Domański.
Już w najbliższych dniach Ministerstwo Finansów przedstawi natomiast propozycję zmian w podatku od zysków kapitałowych, wynoszącego w tej chwili 19 proc.
- Zależy nam na tym, aby to była propozycja uwzględniająca inne rozwiązania w Unii Europejskiej i nakierowana na tworzenie mechanizmów dla wzrostu gospodarczego - mówił Andrzej Domański nie podając bliższych szczegółów.
Jacek Ramotowski