Barcelona i Majorka odchodzą od masowej turystyki. Mają inne plany

17 godzin temu
Zdjęcie: Polsat News


Mniej turystów w Barcelonie i Palma de Mallorca, stolicy Balearów - takie jest założenie tamtejszych władz. Plan już jest realizowany. Na przykład poprzez zmniejszenie wydatków na marketing czy ograniczenie liczby statków wycieczkowych cumujących do portów. “Chodzi o dobrze zaplanowaną, dobrze wykonywaną i kontrolowaną turystykę, a nie wykluczenie” - zapewniają przedstawiciele tamtejszych organizacji turystycznych.


Liczącą niespełna 900 tys. mieszkańców Majorkę odwiedza rocznie średnio 12,4 mln turystów. Do zamieszkałej przez 1,7 mln osób Barcelony w 2023 r. przyjechało 26 mln turystów. Wszędzie tam mieszkańcy coraz częściej okazują zniecierpliwienie tłumami i rosnącymi cenami wynajmu mieszkań. Podczas minionych wakacji odbyły się tam wiece i manifestacje. Blokowano wejścia do popularnych plaż i tarasowano główne arterie miast.


Majorka stawia na równowagę


Do osiągnięcia równowagi między turystyką, ochroną środowiska a jakością życia mieszkańców dążą władze Majorki - największej wyspy Balearów. Rozważają wprowadzenie środków mających na celu zmniejszenia napływu przyjezdnych. Na liście możliwych ograniczeń znalazł się zakaz otwierania nowych hoteli i pensjonatów, ograniczenia dotyczące wynajmu samochodów i liczby statków wycieczkowych. „Musimy kontrolować liczbę odwiedzających” - powiedział burmistrz Palma de Mallorca Jaime Martinez.Reklama


Jednym ze sposobów na ograniczenie liczby odwiedzających wyspę była podjęta przed czterema laty decyzja tamtejszej Organizacji Turystycznej (Turismo Palma e Mallorca) o ograniczeniu budżetów marketingowych na turystykę. ”Przepraszamy za to agentów podróży. Mieszkańcy są dziś naszym priorytetem” - uzasadniał przed kilkoma dniami prezes organizacji Pedro Homar. Pod uwagę brana jest też możliwość podniesienia podatku turystycznego. w tej chwili podróżni powyżej 16. roku życia płacą od 2 do 4,5 euro za dobę.


Barcelona woli konferencje


Drastyczne środki podjęła też Barcelona. “Koniec z hotelami, koniec z apartamentami turystycznymi, koniec z rejsami, koniec ze zorganizowanymi wycieczkami” - wyliczał dyrektor generalny ds. turystyki w Barcelonie, Mateu Hernandez. Zwrócił uwagę, iż w 2023 r. miasto odwiedziło 15,6 mln turystów. W minionym roku - 15 milionów. „To nie jest porażka. Do tego dążymy. Nie chcemy, aby odwiedzający czuli się stłoczeni” - argumentował.


Dlatego władze stolicy Katalonii zaostrzyły już przepisy dotyczące wakacyjnego wynajmu prywatnych mieszkań i apartamentów. Teraz zgodę na ich prowadzenie muszą wyrazić wszyscy mieszkańcy kamienicy. Zmniejszono też liczebność grup oprowadzanych przez przewodników po Starym Mieście (Bario Gotico). Zakazano cumowania statkom wycieczkowym przy terminalu położonym blisko centrum miasta. “Mieszkańcy Barcelony chcą tej równowagi” - zapewnił Hernandez.
W zamian za odejście od masowej turystyki, Barcelona zamierza postawić na kulturę, luksus i organizację konferencji. Miasto postanowiło zainwestować 400 milionów euro w infrastrukturę konferencyjną. Wyznaczyło też pułap 12 tys. łóżek w hotelach, z których 95 proc. należy do placówek cztero- i pięciogwiazdkowych. “Nie mamy prawie żadnych hoteli dwu- i trzygwiazdkowych. Pozycjonujemy się jako miasto bardziej luksusowe i kosmopolityczne” - podkreślał Hernandez.
Przedstawiciele branży turystycznej zapewniają, iż nie chodzi o wykluczenie a jedynie dobrze zaplanowaną, wykonywaną i kontrolowaną turystykę, która nie zagraża ani lokalnym mieszkańcom, ani środowisku naturalnemu.
Idź do oryginalnego materiału