Berlin chciał oszczędzić na gazie. Mocno się przeliczył

1 tydzień temu

Niemcy naciskały na Unię Europejską, by ta uelastyczniła wymogi dotyczące magazynowania gazu. Mimo to nie spełniły choćby najniższego wymogu zapełnienia magazynów w 80 procentach. Tym samym mroźna zima może zmusić Niemcy do zakupu LNG. – Niemcy importują LNG głównie z USA, i to tu upatrywałbym zwiększenia wolumenu w przypadku ciężkiego sezonu grzewczego – mówi doktor Tomasz Włodek z AGH, dodając, iż taki zakup podniesie cenę skroplonego gazu zimnego na rynku spotowym.

Niemieckie magazyny gazu pokazują poziom 67,3 procent (dane z 30 listopada), w tym roku nie osiągnęły ani wskazanego unijnego poziomu 90 procent, ani potencjalnie obniżonego 80 procent. Czy to oznacza, iż Niemcy niczym konik polny z bajki Ezopa przejdą przez zimą nieogrzane?

Doktor Tomasz Włodek z Katedry Inżynierii Gazowniczej Akademii Górniczo-Hutniczej w rozmowie z Biznes Alert wyjaśnia sytuację Niemiec w rozpoczynającym się sezonie grzewczym. Zauważa, iż w przypadku ostrej zimy

– Niemieckie magazynu gazu są w tej chwili wypełnione w około 67 procentach (unijna średnia wynosi 75,8 procent – red.). Ze względu na ochłodzenie wyraźnie widać spadek o 0,6-0,7 procent dziennie. Biorąc pod uwagę, iż to dopiero początek sezonu grzewczego jest to szybkie tempo – mówi ekspert.

– Sytuacja jest ciekawa. Poziom napełnienia jest w tej chwili mniej więcej zbliżony do historycznego niemieckiego minimum i zdecydowanie niższy od średniej z ostatnich lat. Ważnym, i ciągle otwartym pytaniem, jest jaki będzie cały sezon zimowy? Faktyczna zima dopiero nadejdzie – dodaje.

Tomasz Włodek wyjaśnia, iż o ile zima będzie łagodna, to mimo niskich zapasów Niemcy nie powinny mieć problemu z zaopatrzeniem w gaz. Jednak w przypadku ostrej zimy, wskaźniki magazynowe mogą spaść do niebezpiecznie niskich wartości, choćby rzędu poniżej 10 procent napełnienia.

Czy LNG uratuje Niemcy przez zimnem?

W przypadku gdy ostra zima rozpocznie drenowanie niemieckich magazynów energii konieczne będzie sprowadzenie gazu. Jak Berlin może to osiągnąć?

– Niemcy w ostatnich latach wyraźnie rozbudowały zdolność regazyfikacji LNG, głównie dzięki pływających terminali FSRU. W kontekście dostaw gazu skroplonego zapewnia to dużą elastyczność. Sumaryczna zdolność regazyfikacyjna niemieckich terminali wynosi około 70 milionów metrów sześciennych dobowo. To trzykrotnie więcej niż polski terminal w Świnoujściu – mówi wykładowca AGH.

Tomasz Włodek zaznacza, iż aktualne wykorzystanie niemieckich terminali LNG jest na poziomie około 40 procent mocy regazyfikacyjnej. Tym samym Niemcy mają możliwość zwiększenia dostaw skroplonego gazu ziemnego. Jednak w przypadku ostrej zimy takie rozwiązanie podniesie cenę LNG na rynku spotowym.

– Niemcy importują LNG głównie z USA, i to tu upatrywałbym zwiększenia wolumenu w przypadku ciężkiego sezonu grzewczego. Osobną kwestią są moce skraplające po amerykańskiej stronie, ale zachowałbym umiarkowany optymizm. Stany Zjednoczone ciągle rozwijają swoje zdolności eksportowe m.in. poprzez rozbudowę terminalu w Calcasieu Pass czy uruchomienie terminalu Plaquemines, oba należą do Venture Global – dodaje Włodek.

Rozmówca Biznes Alert zaznacza, iż są też inni dostawcy LNG, którzy mogą dostarczyć gaz do Niemiec np. Egipt, Nigeria czy Trynidad i Tobago.

Berlin wprowadził wymogi, których nie przestrzega

– W poprzednim sezonie grzewczym obowiązały stare przepisy unijne, które zakładały napełnienie magazynów poszczególnych państw członkowskich na poziomie 90 procent na pierwszy dzień listopada. Pod naciskiem, głównie niemieckim, zmieniono je i w tej chwili ten sam poziom musi zostać osiągnięty między pierwszym dniem października a początkiem grudnia. Unia Europejska może przyznać 10 procent ewentualnych odstępstw na skutek zakłóceń. Niemcy de facto same przyznały sobie ten obniżony poziom 80 procent, argumentując, iż utrzymanie progu 90 procent może być przyczyną spekulacji na cenach gazu. Według Berlina rynek wiedząc iż istnieje konieczność napełnienia magazynów do tak dużego poziomu sztucznie podniósłby cenę – wyjaśnia rozmówca Biznes Alert.

Mimo tego Niemcy w tym roku nie osiągnęły choćby obniżonego progu 80 procent. Maksymalny poziom zapełnienia magazynów wyniósł około 76 procent – dodaje.

Tomasz Włodek zaznacza, iż struktura napełnienia magazynów gazu niemieckiego nie jest równomierna. Przykładowo, o ile na 25 listopada zbiorczo osiągnęły poziom 69 procent to nie jest on równomiernie rozłożony. Obrazuje to przykład operatora SEFE Storage, dawnego Gazprom Germania, w tej chwili znacjonalizowanego, którego magazyny są napełnione w tej chwili na poziomie tylko 33 procent.

– Aktualnie jest to kapitał niemiecki. Niewykluczone jednak, iż te magazyny nie są w pełni napełnione w związku z kwestią ryzyka co do ich przyszłości – komentuje ekspert.

Polak mądry przed szkodą

Mroźna zima nie tylko grozi Niemcom. Polacy stoją wobec niepewności dotyczących cen energii w nadchodzącym roku. Czy jednocześnie nie zabraknie im ciepła?

– Polska jest w dobrej sytuacji. Już od kilku lat Warszawa dba o to by przed zimą zgromadzić bardzo duże zapasy gazu. W tym roku rozpoczęliśmy sezon grzewczy mając magazyny zapełnione nieznacznie ponad 100 procent. w tej chwili jesteśmy na poziomie około 91 procent (dane na 1 grudnia – red.). To dobry wynik – zaznacza rozmówca Biznes Alert.

Zdaniem doktora Włodka, na chwilę obecną nie wydaje się by Polska była zagrożona niedoborami gazu choćby gdyby zima okazała się mroźna.

– Warto jednak wiedzieć, iż w znacznym stopniu wykorzystujemy punkty wejścia do systemu przesyłowego. Terminal LNG w ponad 95 procentach, a Baltic Pipe praktycznie w 100 procentach procentach. Podobnie wykorzystane są punkty wejścia od strony Niemiec i Czech. W rezerwie jest wejście na rewersie gazociągu jamalskiego, które aktualnie jest mało wykorzystywane ze względu na wysoką taryfę, ta jednak zostanie obniżona na początku nowego roku, co może znacznie zwiększyć elastyczność dostaw do Polski – dodaje Tomasz Włodek.

Polska na ratunek Niemcom

Polska chce pełnić rolę hubu gazowego w regionie. Obrazują to umowy z Naftogazem zawarte na dostawy błękitnego paliwa na Ukrainę. W pierwszym kwartale 2026 roku płocki koncern dostarczy w tym kierunku 300 metrów sześciennych LNG z USA. Czy to oznacza, iż w przypadku ostrej zimy Warszawa będzie mogła sprzedać gaz Berlinowi?

– Odpowiedź jest prosta, przepustowości punktów wejścia do polskiego systemu przesyłowego są zarezerwowane dla potrzeb naszego kraju i umów zawieranych przez Orlen. W przypadku mroźnej zimy to prędzej Polska będzie importować dodatkowe wolumeny gazu przez Niemcy – odpowiada doktor Włodek.

Marcin Karwowski

Idź do oryginalnego materiału