Czy Joe Biden to jednak prezydent, który byłby lepszy dla fanów bitcoina? Nie Donald Trump? Anthony Scaramucci twierdzi, iż tak właśnie jest.
- Czy Joe Biden to lepszy kandydat dla fanów BTC?
- Zdaniem Anthony’ego Scaramucci’ego tak jest, bowiem Trump tak naprawdę nie popiera kryptowalut.
Joe czy Donald?
Powracamy do tematu kampanii wyborczej w USA. O Biały Dom walczą Joe Biden (stawką jest reelekcja) i Donald Trump, który chce wrócić do Waszyngtonu po 4-letniej przerwie.
Oczywiście większość fanów bitcoina popiera w tej walce kandydata Partii Republikanów. Powód? Administracja Bidena dała nam popalić. Prezydent zawetował ustawę, która uchylała przepis. SAB 121, który utrudnia przechowywanie kryptowalut przez banki. Do tego SEC systematycznie uderza w kryptowalutowe firmy. Łamie sobie na tym zęby, ale z pewnością szefostwu Binance przy było przez ostatnie lata siwych włosów. Co wrażliwszym inwestorom też.
Czyli, co? Popieramy Trumpa? Zdaniem Anthony’ego Scaramucci’ego… nie! Założyciel SkyBridge uważał, iż Biden jest lepszym wyborem. W niedawnej rozmowie w podcaście Unchained powiedział, iż to on “jest adekwatnym wyborem dla Ameryki w dłuższej perspektywie”.
Skąd ten sceptycyzm w stosunku do Trumpa? By to pojąć, trzeba wiedzieć jedną rzecz: Scaramucci był współpracownikiem Trumpa-prezydenta. Pełnił w Białym Domu funkcję dyrektora ds. komunikacji. Stracił jednak to stanowisko po… 10 dniach.
Może więc niechęć Scaramucci’ego wynika z tego poniżenia? Stracić robotę po nieco ponad tygodniu? Sam twierdzi, iż chodzi o coś innego.
Pamiętajcie, iż będąc prezydentem, [Trump] był bardzo negatywnie nastawiony do bitcoina i aktywów cyfrowych. Teraz zmienił zdanie o 180 stopni, bo chce waszych głosów
– powiedział w czasie rozmowy.
I am not a fan of Bitcoin and other Cryptocurrencies, which are not money, and whose value is highly volatile and based on thin air. Unregulated Crypto Assets can facilitate unlawful behavior, including drug trade and other illegal activity….
— Donald J. Trump (@realDonaldTrump) July 12, 2019
Dodał, iż „bitcoin wzrósł z 17 tys. USD do 70 tys. USD za czasów administracji Bidena”.
I oczywiście, Trump walczy o elektorat, który wcześniej starał się zagospodarować Ron DeSantis, gubernator Florydy i chyba największy przegrany prekampanii w Partii Republikańskiej (miał rzucić rękawice Trumpowi, a skończył na trzecim miejscu podium). Do tego trwa walka o głosy osób, które mogą chcieć poprzeć niezależnego Roberta F. Kennedy’ego Jr. Ci dwa ostatni politycy są mocno probitcoinowi.
Trump to cynik. Tyle iż nie oznacza to, iż będzie chciał po wygranej zniszczyć bitcoina. Jak wiemy z jego pierwszej kadencji, stara się spełniać obietnice wyborcze. Potwierdzają to choćby jego krytycy.
Czy więc Biden to lepszy wybór dla bitcoina? Śmiem wątpić. Polityka jego administracji atakowała rynek blockchaina. Trump choćby ze względu na swój cynizm zagra “pod kryptowaluty”.
Joe i tak nie ma szans!
Jak pokazują jednak dane jednego z rynków prognostycznych Polymarket, który pozwala badać nastroje społeczne dot. kampanii wyborczej, wiara w sukces Bidena jest w USA mała. Aż 60% użytkowników zagłosowało za scenariuszem, w którym Trump wygra. Sukces Demokraty obstawia tylko 34%.
Potwierdzają to sondaże, w których Trump wygrywa paroma pkt. procentowymi. Z drugiej strony, trzeba pamiętać, iż system wyborczy w USA jest inny niż w Polsce. Wyborcy głosują na elektorów. Ci ostatni deklarują tylko na kogo potem oddadzą głos. Mogą jednak zmienić zdanie i poprzeć kogoś innego.
A jednak Trump może nam zaszkodzić?
Jest i druga strona medalu. Trump może zaszkodzić kryptowalutom tym, iż może zaognić sytuację na linii USA- Chiny. o ile to zrobi, wyceny kryptowalut mogą zacząć spadać. Choć już z trzeciej strony patrząc, wybuch III wojny światowej mógłby wzmocnić bitcoina i ether jako safa haven. No chyba, iż rynek uzna, iż te to jednak niebezpieczne aktywa…
Jak widać, sprawa jest bardzo złożona i zasługuje na osobny artykuł (tu autor puszcza oko do redaktora prowadzącego). Ostateczną odpowiedź na pytanie, jaka będzie przyszłość USA i samego bitcoina, poznamy za kilka miesięcy.