
Muszka plamoskrzydła (Drosophila suzukii) to jeden z groźniejszych szkodników plantacji owoców miękkich w drugiej połowie lata. Sadownicy od lat szukają skutecznego środka do jej eliminacji. W Niderlandach sięgnięto po azjatyckie osy pasożytnicze. Czy to realny sposób na likwidację szkodnika poprzez biologiczne zwalczanie muszki plamoskrzydłej?
Muszka plamoskrzydła to szkodnik, którego larwy niszczą dojrzewające owoce. W efekcie dochodzi do ogromnych strat gospodarczych trudnych do oszacowania. Sadownicy potrzebują alternatywy dla chemicznych środków ochrony, ze względu na ich karencję. Czy zatem sposób na biologiczne zwalczanie muszki plamoskrzydłej to nie iluzja?
Biologiczne zwalczanie muszki plamoskrzydłej — azjatycka osa
Naukowcy z Wageningen University & Research (WUR) introdukują pasożytnicze osy z gatunku Ganaspis kimorum w różnych lokalizacjach w środkowej Holandii. Ta pasożytnicza osa pochodząca z Azji i jest bowiem głównym naturalnym wrogiem muszki plamoskrzydłej w tamtym regionie.
Pasożytnicze osy są na razie wypuszczane na obszarach obfitujących w dzikie jeżyny i inne dojrzewające owoce, które są głównymi miejscami lęgowymi muszki plamoskrzydłej.
Naukowcy spodziewają się, iż osy pasożytnicze będą się tam rozmnażać na larwach muszki plamoskrzydłej i stopniowo rozprzestrzeniać. Docelowo ma to doprowadzić do zadomowienia się osy, a docelowo — do zmniejszenia populacji szkodnika i ograniczenia jego presji na uprawy. Wprowadzanie będzie kontynuowane do 2026 r.
Inteligentny naturalny wróg muszki plamoskrzydłej
Jak spostrzegli naukowcy badający behawioryzm Ganaspis kimorum samice os potrafią w zaskakująco precyzyjny sposób odnaleźć larwy muszki wewnątrz owocu. Przechodząc po powierzchni, używają czułków, aby zlokalizować larwę. Po jej odnalezieniu przebijają skórkę owocu pokładełkiem i składają jajo do wnętrza larwy. Dzięki temu zamiast w dorosłą muszkę, larwa przekształca się w nową osę pasożytniczą. Proces hamuje żerowanie larwy i powiększanie szkód. Ogranicza też populację Drosophila suzukii.
To czyni Ganaspis kimorum wyjątkowym sprzymierzeńcem. Bowiem jak uważają holenderscy badacze, europejskie gatunki os nie radzą sobie z Drosophilą suzukii. Mianowicie dlatego, iż zapachem je wabiącym są gnijące owoce, w których przebywają larwy Drosophila… ale melanogaster. Natomiast azjatycka osa ma mieć zdolność ominięcia mechanizmów obronnych larwy D. suzukii, co daje jej przewagę nad innymi gatunkami.
Czy biologiczne zwalczanie muszki plamoskrzydłej jest możliwe?
Choć biologiczne zwalczanie muszki plamoskrzydłej w Niderlandach upatrują za nadzieję, wciąż nie będzie to cudownym antidotum. Między innymi dlatego, iż choćby wyspecjalizowany naturalny wróg nie wyeliminuje całkowicie szkodnika.
Tymczasem muszka plamoskrzydła opanowała większość kontynentów i zaadaptowała do różnych warunków. Wrogowie naturalni mogą spowolnić jej rozwój i zmniejszyć presję na plantacje, ale przez cały czas konieczne są dodatkowe — konwencjonalne metody ochrony.
Dr Wojciech Piotrowski z Instytutu Ogrodnictwa w Skierniewicach w rozmowie z naszym portalem dodaje polską perspektywę:
Osy pasożytnicze dla Drosophila suzukii również występują w Polsce w naturalnym środowisku, co pokazały wykładane przez nas pułapki przynętowe z larwami muszki plamoskrzydłej. Jednak nie są one specyficzne. Mianowicie mogą składać jaja do larw różnych gatunków owadów. Poza tym, gdyby dopuścić je do praktyki, pojawiłyby się problemy z niezbędną w pewnych warunkach ochroną chemiczną, bo nie jest wskazane łączenie tych metod. W ekologicznych uprawach azjatycja osa pasożytnicza, czy nasze europejskie mogłyby mieć szansę, ale ich stosowanie jest kosztowne. Przy niestabilnych cenach owoców wielu sadowników może nie być w stanie tego udźwignąć.
Poza tym parazytoid w pewnym momencie musi złożyć jaja (opróżnić się z nich), dlatego zrobi to przy pierwszej nadarzającej się okazji i niekoniecznie do larwy muszki plamoskrzydłej. Ponadto jest owadem uskrzydlonym, więc spokojnie może się przenieść poza obręb plantacji. Między innymi dlatego też konieczne jest ciągłe uzupełnianie jego populacji. A to pociąga za sobą wysokie koszty. Ponadto wciąż nie ma pewności, czy naturalny wróg przystosuje się do naszych warunków środowiskowych i będzie w stanie przetrwać surową zimę.

Biologiczne zwalczanie muszki plamoskrzydłej to podejście, które daje nadzieję na ograniczenie populacji szkodnika, ale nie na jego zwalczenie. Może użycie biologii jest zasadne w uprawach roślin jagodowych pod osłonami, ale na pewno nie w „otwartym” polu
fot. Katarzyna Kupczak
Biologiczne zwalczanie muszki plamoskrzydłej — czy to kosztowna iluzja?
Biologiczne zwalczanie muszki plamoskrzydłej to podejście, które daje nadzieję na ograniczenie populacji tego groźnego szkodnika. Azjatycka osa Ganaspis kimorum udowadnia, iż natura może dostarczać skutecznych narzędzi ochrony roślin. Jednak sceptycyzm części ekspertów, w tym polskich badaczy, przypomina, iż droga do praktycznego wykorzystania tej metody jest długa i kosztowna. Być może w ekologicznych uprawach znajdzie swoje miejsce, ale dla większości konwencjonalnych sadowników pozostanie na razie bardziej ciekawostką niż realnym rozwiązaniem.