Cena bitcoina spadała, gdy Donald Trump wprowadzał nowe cła. Dla wielu komentatorów to dowód, iż kryptowaluta nie jest już odseparowana od rynków globalnych i każdy poważniejszy kryzys gospodarczy może mieć na nią negatywny wpływSpora jest grupa analityków, którzy spodziewają się, iż przed końcem tego roku bitcoin będzie kosztował 200 tysięcy dolarów
Dla jednych przychylność prezydenta USA dla kryptowalut to szansa na pozytywny przełom, dla innych to groźba rozpętania manii spekulacyjnej, która może skończyć się krachemReklama
Kryptowaluty miały bardzo udany 2024 rok. W Stanach Zjednoczonych po raz pierwszy zatwierdzono fundusze ETF dla bitcoina i ethereum. W dodatku bitcoin zwieńczył hossą czwarty w swojej historii halving (przepołowienie) i przełamał cenową barierę 100 tysięcy dolarów.
Aktywa cyfrowe bardzo zyskiwały na popularności w czasie ubiegłorocznej kampanii wyborczej w Stanach Zjednoczonych. Kandydat na prezydenta Donald Trump jawił się w niej jako wielki promotor kryptowalut. Obiecał nawet, iż zasób bitcoinów stanie się strategiczną rezerwą państwową w USA. Wiadomo jednak, iż ten postulat nie budzi entuzjazmu niektórych osób z otoczenia prezydenta. Stawiają pytanie, czy skoro Trumpowi tak bardzo zależy na sile dolara, to powinien popierać pomysł gromadzenia rezerwy kryptowalutowej konkurencyjnej dla waluty Amerykanów?
Kryptowaluta prezydenta
Pod koniec styczna bitcoin uczcił zaprzysiężenie Donalda Trumpa na 47. prezydenta Stanów Zjednoczonych ustanowieniem rekordu wszech czasów na poziomie 109,2 tysiąca dolarów. Stało się tak między innymi dlatego, iż jednym z pierwszych dokumentów podpisanych przez nowego prezydenta była deklaracja prowadzenia polityki sprzyjającej rozwojowi rynku kryptowalut.
Ostatnio Donald Trump oświadczył, iż opowiada się za utworzeniem narodowego funduszu majątkowego USA. Przy tej okazji pojawiły się spekulacje, iż skorzysta na tym bitcoin. Republikańska senator Cynthia Lummis, zagorzała zwolenniczka kryptowalut, napisała na platformie X: "To wielka sprawa" i używając symbolu "₿" oznaczającego bitcoina, zasugerowała jego związek z nowym funduszem. Trzeba pamiętać, iż państwo amerykańskie ma pewien zasób bitcoinów, ale jest to tylko około 207 tysięcy sztuk skonfiskowanych przy wykrywaniu przestępstw.
Cła szkodzą bitcoinowi
Jedne deklaracje nowego prezydenta USA pomagają bitcoinowi, inne szkodzą mu. Załamanie na rynku kryptowalut nastąpiło na początku lutego po ogłoszeniu nowych ceł na towary z Kanady, Meksyku i Chin. Bitcoin spadł wtedy na krótko do 92,8 tysiąca dolarów. gwałtownie podrożał o kilka tysięcy, gdy okazało się, iż z Kanadą i Meksykiem Donald Trump może dojść do porozumienia bez wywoływania wojny handlowej.
Kiedy jednak tydzień później w Białym Domu podjęto decyzję o nałożeniu 25-procentowych ceł na cały import stali i aluminium, kryptowaluty znów potaniały. Bitcoin obniżył loty do 94 tysięcy dolarów, a ethereum do niecałych 2 540 dolarów. Jednocześnie kapitalizacja rynku walut wirtualnych zmniejszyła się o 50 miliardów dolarów. Potem bitcoin poprawił swoje notowania o kilka tysięcy dolarów, ale od wielu dni ma problemy z powrotem w okolice 100 tysięcy.
To dlaczego bitcoin tak bardzo reaguje na amerykańskie taryfy celne wyjaśnia Adam Cochran, partner w Cinnaeamhain Ventures. Jego zdaniem, pierwsza kryptowaluta świata nie jest już odseparowana od rynków globalnych. Trzeba ją traktować jako aktywo technologiczne. To oznacza, iż każdy poważniejszy kryzys gospodarczy będzie miał negatywny wpływ także na bitcoina.
Z całą pewnością "coinowi" nie pomaga niedawne oświadczenie Elona Muska. Ekscentryczny multimiliarder, a zrazem bliski współpracownik prezydenta Trumpa nie wykluczył, iż bitcoin osłabnie. Przypomniał, iż wysoka inflacja w USA sprzyja kryptowalutom, gdyż są traktowane jak zabezpieczenie przed spadkiem wartości dolara. Dokładnie z tego samego powodu inwestorzy podbijają także ceny złota.
W jednym z postów na X, Musk oznajmił, iż zduszenie inflacji może wpłynąć negatywnie na notowania bitcoina. Jego zdaniem, gdy inflacja w Stanach Zjednoczonych zostanie opanowana, ceny kryptowalut w przeliczeniu na dolary spadną, przy założeniu, iż inne czynniki pozostaną bez zmian.
W oczekiwaniu na przełom
W środowiskach kryptowalutowych nie gaśnie jednak nadzieja, iż prezydent Donlad Trump pomoże aktywom cyfrowym tworząc bardzo korzystne dla nich regulacje. Analitycy firmy Bernstein zakładają, iż rynek nie zdaje sobie sprawy ze skali regulacyjnego przełomu, który może nastąpić w Stanach Zjednoczonych. "Wszystko dopiero się zaczyna. Inwestorzy dopiero zwracają się w kierunku kryptowalut" - czytamy w raporcie ekspertów.
Optymistów jest więcej. "W nadchodzących tygodniach bitcoin może przetestować ustanowiony w tym cyklu rekord. Spodziewam się wzrostu notowań do przedziału 112-130 tysięcy dolarów w lutym i marcu" - napisał w notatce z 30 stycznia Geoff Kendrick, szef działu badań rynku walutowego i aktywów cyfrowych w brytyjskim banku Standard Chartered.
Kendrick jedną z przyczyn takiego skoku cen widzi w niedawnej decyzji amerykańskiej Komisji Papierów Wartościowych i Giełd (SEC) o zezwoleniu instytucjom finansowym na przechowywanie aktywów cyfrowych. Analityk Standard Chartered podtrzymuje swoją prognozę, iż cena bitcoina osiągnie do końca tego roku poziom 200 tysięcy dolarów.
Z kolei Arthur Hayes, współzałożyciel giełdy BitMEX, zapowiada falę wzrostów, która może wynieść bitcoina choćby do 250 tysięcy dolarów. Najpierw jednak przewiduje osłabienie "monety" i spadek ceny do 70 tysięcy dolarów. Taka miałby być konsekwencja uporczywego utrzymywania się kursu poniżej 100 tysięcy.
To może być hazard
Matt Hougan, dyrektor inwestycyjny w Bitwise, w imieniu swojej firmy potwierdza wcześniejsze prognozy o wzroście ceny bitcoina w 2025 roku do 200 tysięcy dolarów. Analityk jest zdania, iż w dużym stopniu należy brać pod uwagę dotychczasowy rytm historyczny kryptowaluty.
Czteroletni cykl bitcoina prowadzący do kolejnych halvingów (przepołowień) jest dobrze udokumentowany. W przeszłości składał się z trzech lat znaczących wzrostów, po których przychodził rok gwałtownej korekty, czyli "zimy kryptowalutowej". Zgodnie z tym trendem, 2025 rok miałby być czasem wzrostu dla bitcoina, podczas gdy rok 2026 może charakteryzować się znacznym spadkiem ceny.
Matt Hougan twierdzi jednak, iż każdy cykl może być zaburzony. Jego zdaniem, głównymi czynnikami dodatkowo napędzającymi wzrost wartości bitcoina powinny stać się napływy kapitałów instytucjonalnych do funduszy ETF opartych na kryptowalucie oraz zwiększone zakupy "monet" przez korporacje i rządy. Hougan przypuszcza, iż przychylne walutom wirtualnym stanowisko administracji Donalda Trumpa może być przełomem. Jednak na pełne skutki ewentualnych działań Białego Domu trzeba będzie poczekać kilka lat.
Mamy także przeciwny biegun prognoz. Fundusz hedgingowy Elliott Management ostrzega, iż administracja Donalda Trumpa pompuje bańkę na rynku kryptowalut i przyczynia się do rozpętania manii spekulacyjnej, która może spowodować "spustoszenie". W podobny sposób eksperci firmy opisują giełdowy boom sztucznej inteligencji. Ich zdaniem, nigdy wcześniej nie widziano takiego szału spekulacyjnego, a inwestorzy są jak hazardziści obstawiający zakłady sportowe.
Jacek Brzeski