Obecnie cena Bitcoina, podobnie jak innych kryptowalut, wydaje się silnie uzależniona od decyzji Fed w sprawie stóp procentowych, ale także od ogólnej sytuacji gospodarczej w USA — zwłaszcza na rynku pracy, który wpływa na długi koniec krzywej rentowności.
Boom na rynku kryptowalut przypadł na czas, gdy banki centralne, w tym Fed, znacząco zwiększały podaż pieniądza w odpowiedzi na lockdowny i kryzys pandemiczny. Wzrost bazy monetarnej przez QE, zerowe stopy procentowe, rozkręcona akcja kredytowa oraz pomoc fiskalna rządów stworzyły tzw. „hossę wszystkiego”.
W ostatnich latach banki centralne zaczęły ograniczać bazę monetarną poprzez QT, co prowadziło do spadku rezerw i podaży pieniądza M0. W USA jednak nadpłynność z czasów pandemii — sięgająca 2,5 bln USD — schodziła od jesieni 2022 r. aż do lata 2025. Choć nie była to klasyczna forma QE, zdawała się wspierać prywatny rynek repo i łagodziła warunki finansowe, od których cena Bitcoina jest silnie zależna.
Badania statystyczne pokazują, iż w ostatnich trzech latach rozluźnianie warunków finansowych miało w 95% przypadków pozytywny wpływ na cenę BTC. Mimo wysokich stóp procentowych, rat kredytów i rentowności obligacji, warunki finansowe się luzowały — co można uznać za pewien fenomen ostatnich dekad. Przeważnie spadek stóp rozluźniał warunki, a wzrost stóp je zaostrzał.
Dziś jednak nadpłynność niemal całkowicie zniknęła, dlatego uwaga rynku skupia się na stopach procentowych i rentownościach. W prostym ujęciu statystycznym, ich spadek może ponownie poluzować warunki finansowe, co po wygaśnięciu nadpłynności wydaje się być kluczowym kanałem dla dalszych ewentualnych wzrostów na rynku kryptowalut. Skoro nie będzie więcej pieniądza w systemie, musi być on tańszy. A tańszy pieniądz może znów pobudzić rynki — jako „nowy koń pociągowy” hossy.
Co ciekawe, model statystyczny oparty na indeksie Fed FCI-G wskazuje, iż jeżeli warunki finansowe poluzują się do poziomów ostatnio obserwowanych w latach 2011 lub 2024, cena Bitcoina może wzrosnąć choćby do 180 tys. USD. Aby taki scenariusz się zrealizował, konieczne byłoby zdecydowane obniżenie stóp procentowych oraz rentowności obligacji w USA.
Kluczowe będą dane z amerykańskiego rynku pracy, który przeżywa ochłodzenie, dane o inflacji, a przede wszystkim decyzja Fed zaplanowana na 17 września wraz z nowymi projekcjami makroekonomicznymi.