W świecie krypto, gdzie wahania cen potrafią zrujnować fortuny w jednej chwili, nie brakuje tych, którzy widzą w spadkach idealny moment na zakupy. Właśnie taki ruch wykonała firma BitMine Immersion Technologies, prowadzona przez Toma Lee, współzałożyciela Fundstrat. Według danych on-chain analizowanych przez Lookonchain, spółka dorzuciła do swojego skarbca 104 336 ETH, co przy aktualnych cenach daje bagatela 417 milionów USD. Transakcja miała miejsce w środę i została rozłożona na siedem operacji, które zasiliły trzy nowe adresy portfeli – pochodzące z giełd Kraken i BitGo. BitMine na razie nie skomentowała oficjalnie tego kroku, ale dane z Arkham nie kłamią.
BREAKING: BITMINE JUST BOUGHT 104,336 $ETH WORTH $418M AS PRICE DROPS 20% FROM AUGUST HIGHS.
BIG MONEY IS ACCUMULATING #ETHEREUM. pic.twitter.com/x2XERePLDk
BitMine nie odpuszcza
Dla tych, którzy śledzą rynek ETH, to nie pierwsza taka akcja BitMine. Firma, specjalizująca się w budowaniu korporacyjnych rezerw kryptowalutowych, już wcześniej dała się poznać jako zagorzały zwolennik Ethereum. Na dzień 13 października ich łączne zasoby wynosiły imponujące 3,03 miliona ETH, wartych około 12,2 miliarda USD. To czyni ich największym prywatnym właścicielem ETH na świecie i drugim co do wielkości skarbem kryptowalutowym ogółem – ustępują tylko Michaelowi Saylorowi i jego Strategy.
Cel? Prosty i ambitny, bo zgarnąć 5% całej podaży Ethereum, czyli jakieś 6 milionów ETH. W dobie, gdy ether notuje spadki – minus 8,7% w ostatnim tygodniu, do poziomu 4028 dolarów, a od szczytu z 4946 dolarów dzieli go jeszcze 18,5% – taki ruch wygląda na klasyczną strategię „kupuj gdy inni się boją”.
Czy Tom Lee wie coś, czego inni nie wiedzą?
Tom Lee, niekwestionowany lider BitMine, od miesięcy powtarza, iż Ethereum to przyszłość. Pamiętacie jego wystąpienie na Korea Blockchain Week we wrześniu? Tam jasno powiedział: „Wall Street i Biały Dom będą faworyzować Ethereum, bo to naprawdę neutralna sieć„. I nie było to puste gadanie – Lee wielokrotnie podkreślał apolityczny charakter ETH, co w dzisiejszych czasach, gdy geopolityka miesza się z blockchainem, brzmi jak magnes dla instytucji i rządów. BitMine nie tylko gromadzi, ale też aktywnie wspiera rozwój ekosystemu, widząc w Ethereum narzędzie do nowych usług finansowych. W końcu, kto nie chciałby mieć pod ręką aktywa, które łączy decentralizację z realną użytecznością?

A propos rynku – kontekst tej transakcji jest równie ciekawy. Weekend przyniósł największe likwidacje w historii krypto, z miliardami wyparowanymi w błyskawicznym tempie. Ci, którzy obstawiali na dźwigni, dostali po uszach, ale jak zauważa Paul Howard, senior director w Wincent, to głównie „ewangeliści krypto” – ludzie, którzy i tak wierzą w tę klasę aktywów na maksa. Oni nie znikną, po prostu poczekają na odbicie. Fundamenty ETH pozostają solidne, rosnąca adopcja, ulepszenia sieci i rosnące zainteresowanie instytucjonalne. Dla BitMine ten dip to nie kryzys, a okazja do umocnienia pozycji.
Co dalej? Firma nie podała szczegółów, ale ich strategia jest jasna. Więcej ETH, więcej wpływu. W świecie, gdzie Bitcoin kradnie show, takie ruchy przypominają, iż Ethereum ma swoich lojalnych fanów, i to tych z grubym portfelem. jeżeli rynek odbije, BitMine może niedługo świętować nie tylko rekordowe zasoby, ale i wizjonerską decyzję. Zobaczymy, czy reszta Wall Street podłapie ten trend. Na razie ether tańczy w dołku, ale z takimi graczami jak Lee za sterami, myślę, iż gwałtownie wrócimy po nowe ATH.

1 tydzień temu







