Błędne argumenty społecznych darwinistów – Mentzen+Stanowski kontra historia i rzeczywistość.

oszczednymilioner.pl 3 dni temu

Pod tym linkiem https://kobieta.onet.pl/wiadomosci/platne-studia-w-polsce-te-slowa-wywolaly-burze-nie-maja-pojecia/8ze0b83 znajduje się artykuł dotyczący dyskusji o płatnych studiach. Hasło rzucił dr Sławomir Mentzen, swoje dokleił Krzysztof Stanowski, a argumentację podsumował dr Tomasz Markiewka i dziennikarze Onetu.

Zacznijmy od poglądów polityków:

  1. Dr Sławomir Mentzen: w moim idealnym świecie studia są płatne.
  2. Krzysztof Stanowski: Studia już są płatne, tylko przez wszystkich, a nie tylko przez tych, którzy studiują. Moim zdaniem w kwestii studiów ani Mentzen nie ma racji, ani jego oponenci. Ważne dla państwa kierunki powinny być bezpłatne, a jak ktoś chce studiować Aktorstwo Teatru Lalek (pierwszy z brzegu przykład, niech teraz lalkarze się na mnie nie rzucają) to powinien za to płacić. Są studia, które przygotowują do ważnych zawodów, a są i takie, które stanowią fanaberię albo sposób na zabicie nudy. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego wszystko jest wrzucane do jednego wora.
  3. Dr Tomasz Markiewka – problem z takimi wypowiedziami polega na tym, iż ich autorzy nie mają pojęcia, czym w ogóle jest uniwersytet i jaka jest rola humanistyki w społeczeństwie. Studia są laboratoriami idei. Ludzie nie studiują tylko po to, by zdobywać „konkretną” wiedzę. Studiowanie to także „budowanie kapitału kulturowego i społecznego, by użyć terminów innego bezużytecznego humanisty, czyli Pierre’a Bourdieu”.

Kto ma rację? No niestety nie obaj kandydaci z których jeden studiował bezpłatnie i jeszcze gratis zrobił doktorat, a drugi (Stanowski) też, ale dalej ma wykształcenie średnie, tylko dr Markiewka. Temat jest jednak znacznie szerszy.

Problem pierwszy. Są drogie. Dziennikarstwo, którego nie ukończył Krzysztof Stanowski kosztuje w Warszawie 6200 zł za rok. To 31 tys. zł za 5 lat. Ale już finanse biznesu i rachunkowość 9900 zł za rok (49.500 zł za 5 lat). Medycyna 41.2 tys. zł czyli ca. 247 tys. zł za 6 lat. Kogo będzie na to stać? Na pewno nie przeciętniaków i biednych. Nie wierzycie? Poczytajcie o USA. Tam długi za studia są trzecim powodem bankructw, po rachunkach za leczenie i hipotekach. Czyli studiowaliby najbogatsi. Jak przed II WŚ. Na prawo czy medycynę szli wybrańcy. Pamiętam przedwojenne opowieści (mój dziadek i dziadek studenckiej dziewczyny) o egzaminach po 50 zł (równowartość dzisiejszych 3000 zł), o tym iż rolnika nie było stać na wysłanie jedynego syna na studia.

Problem drugi. Kto ma ocenić, które studia są „ważne dla państwa”? I co jeżeli np. jedna partia promuje naukę węgierskiego, a druga niemieckiego? Ma o tym decydować dwuosobowy komitet „Stanowski-Mentzen”? Bez żartów. Nieważne kulturoznawstwo, a cenimy wychowanie fizyczne? Tym bardziej, kto studiuje „dla zabicia nudy”. Melchior Wańkowicz opisywał swojego stryja – absolwenta budowy okrętów, brata lekarza i nikt z nich nie pracował w zawodzie. A studiowali „ważne dla państwa” kierunki.

Problem trzeci. Koszt studiów takich jak gender studies, kulturoznawstwo jest minimalny. Wykładowca, tablica, kreda, pokój i laptop. Natomiast drogie są kierunki oblegane: medycyna, informatyka, chemia, stomatologia itp. Wprowadzając odpłatność od kulturoznawców, za chwilę nie będziemy ich mieć, ponieważ koszt takich studiów nigdy się im nie zwróci. A państwo zaoszczędzi niewiele.

Problem czwarty. Pogląd, iż płacimy za studia wszyscy jest bałamutny. Nie wszyscy płacą podatki (rolnicy, księża, itd.), więc już nieprawda. Co więcej, większość podatków nie ma celu. Taki podatek dochodowy. Idzie do wora. Trudno ustalić, co na kulturoznawcę, co na geotermię Tadeusza Rydzyka, co na leczenie, co na drogę.

Problem piąty. jeżeli już płacić, to i zwracać koszty rzuconych studiów, bo z nich z pewnością nie ma pożytku. Pierwszy w kolejce – Krzysztof Stanowski.

Problem piąty. Argumenty dr Markiewki podzielam, ale nie docierają do większości. Młodzi otumanieni ideą neoliberalizmu w wykonaniu Mentzena i Stanowskiego ich nie zrozumieją. Ponieważ prawda jest jedna – podatki powinny być powszechne i równe – wtedy nie będzie dyskusji. A do tego jeszcze daleka droga. I studia nie są płatne „w idealnym świecie”, ale w krajach z ogromnymi nierównościami, które jeszcze się zwiększają.

Idź do oryginalnego materiału