Właściciele firmy poinformowali dzisiaj (28.11), iż nie są w stanie odzyskać środków ulokowanych na upadłej giełdzie FTX, w związku z czym są zmuszeni do ogłoszenia upadłości. Mark Renzi, doradca finansowy BlockFi podkreślił, iż postępowanie na podstawie słynnego już Rozdziału 11 (rok 2022 rokiem Chapter 11), pomoże „ustabilizować działalność” i zapewnić maksymalną ochronę klientów.
„Od samego początku BlockFi pracowało nad pozytywnym kształtowaniem branży kryptowalut i rozwojem sektora. BlockFi oczekuje przejrzystego procesu, który zapewni najlepsze wyniki dla wszystkich klientów i innych interesariuszy” – powiedział w wywiadzie Renzi.
No i brzmi to naprawdę nieźle. Teraz ochrona klientów jest dla nich priorytetem. Szkoda, iż dbanie o fundusze klientów nie było dla firmy ważne od początku, bo w obecnym momencie nie bardzo jest już o co dbać – wg informacji od Bitcoin Magazine, BlockFi dysponuje w tym momencie gotówką w kwocie 256 mln dolarów, podczas gdy ich pełne zadłużenie wynosi minimum 1 mld dolarów, a jego górna granica może choćby sięgać 10 mld dolarów.
Firma zapewniła także, iż pracownicy „nie mają się o co martwić i przez cały czas będą otrzymywać wynagrodzenie bez zakłóceń” – nie poinformowała jedynie, przez jak długo. Zachęcają też kluczowych pracowników do pozostania na pokładzie… Co więcej właściciele firmy obiecali „znacznie obniżyć wydatki” aby zapewnić, iż BlockFi będzie w przyszłości szczuplejszą firma” – ale w to chyba już nikt nie wątpi.
Recz jasna nie ma powodów, by nie ufać zapewnieniom formy – w końcu jeszcze kilka dni temu właściciele BlockFi zaprzeczali, jakoby większość ich aktywów była przechowywana na FTX. Przyznali jedynie, iż ich ekspozycja na upadłej giełdzie była „znacząca”.