Bojkot Dove na horyzoncie. Kolejna marka w ogniu politycznych kontrowersji

1 rok temu

Fala wezwań do bojkotu Dove oraz jej firmy-matki, Unilever, przetoczyła się przez przestrzenie publiczne w USA. Przyczyną złości konsumentów jest zaangażowanie przez firmę do współpracy promocyjnej aktywistki BLM, oskarżonej o kłamliwe donosicielstwo – co uważane nie tylko za głęboko upolitycznione, ale także po prostu nieetyczne.

Dove z impetem wdepnęła w lepką materię kontrowersji w wyniku swojego najnowszego posunięcia „marketingowego”. Zawarła mianowicie umowę o partnerstwie z niejaką Zyahną Bryant, na mocy którego wspomniana zostanie ambasadorem marki (dosł. „fat acceptance ambassador”) w kampanii popularyzującej nadmierną tuszę („fat liberation” – jakkolwiek absurdalnie by owo określenie nie brzmiało).

Jedną z fundamentalnych predyspozycji Bryant, kwalifikujących ją do tej pozycji, była przy tym, jak łatwo się domyślić, jej chorobliwa otyłość. Już samo to wystarczyło, by wywołać ferment pośród opinii szerokich kręgów audytorium – biorąc pod uwagę zagrożenie dla zdrowia, jakie stanowi otyłość, niebezpieczeństwo wiążące się z normalizacją szkodliwego zjawiska oraz dysonans pomiędzy estetyką, którą promować miała kampania Dove, a tą bliższą przeciętnemu klientowi.

Tym niemniej otyłość okazała się jedynie jedną z „kompetencji” Bryant – i to bynajmniej nie tą najbardziej zapalną.

„Gruba” sprawa

Zyahna Bryant dała się bowiem poznać jako aktywistka ruchu BLM, biorąc udział w fali rozruchów, wandalizmu i demonstracji latem 2020 r. Ten fakt sam w sobie wystarczyłby, by zaskarbić jej oraz firmie Dove antypatię znacznego grona odbiorców – na tym jednak nie koniec.

Bryant bowiem, ówczesna studentka Uniwersytetu Wirginii, oskarżyła inną studentkę, Morgan Bettinger, o werbalne groźby śmierci. Oskarżenie okazało się fałszywe, co nie przeszkodziło Bryant zorganizować kampanii prześladowania i szykan wobec Bettinger. Ponieważ „apele” (czyt. groźby) domagające się wyrzucenia Bettinger z uczelni nie przyniosły skutku, Bryant zadenuncjowała ją organom uniwersyteckim, dorzucając bonusowe oskarżenie o „rasizm”.

Oskarżenie opierało się wyłącznie na jej jednoosobowym oświadczeniu, jednak początkowy werdykt komisji uczelnianej uznał, iż inaczej być nie mogło – biorąc pod uwagę fakt, ze Morgan Bettinger jest biała, Bryant zaś czarna (dowodząc tym samym rasizmu, tylko iż skierowanego w drugą stronę). Dopiero dalsze, roczne śledztwo wykazało, iż nie tylko nie ma żadnych dowodów ani świadków na potwierdzenie zarzutów wobec Bettinger, ale choćby sama Bryant okazała się niewiarygodna.

Messed up

— Elon Musk (@elonmusk) September 14, 2023

Pomimo tego, pierwotne orzeczenie komisji wykoleiło karierę oskarżonej. w tej chwili skierowała ona pozew przeciw Uniwersytetowi, zarzucając postaciom z jego kierownictwa jawną stronniczość w postępowaniu. Dla odmiany kariera Bryant kwitnie. Co prawda przyznała ona, iż mogła się „przesłyszeć”, pomimo to nie miała jednak żadnych problemów – ani na uczelni, z tytułu fałszywego oskarżenia, ani też zawodowo.

Ciężar kontrowersji

To, w połączeniu z doniesieniami o lukratywnej umowie z Dove, wzburzyło niektóre kręgi amerykańskiej opinii publicznej do tego stopnia, iż perspektywa bojkotu na szeroką skalę wydaje się zdecydowanie niewykluczona.

Choć sprawa ta jest z gruntu polityczna, nie gospodarcza, to potencjalnie może mieć olbrzymi wpływ na wyniki ekonomiczne. Nie byłby to bynajmniej jedyny przypadek masowego. motywowanego ideowo i politycznie bojkotu, jaki miał miejsce w USA w ostatnim czasie. Od początku roku głośne były przypadki sieci handlowej Target oraz piwa Bud Light.

W przypadku Targetu, sieć wzbudziła furię rodziców, gdy w dziale dziecięcym zaczęła promować dedykowane dla najmłodszych artykuły opatrzone kolorami, symboliką i hasłami politycznymi „LGTB-friendly”. Nieprzychylne, mówiąc eufemistycznie, reakcje klientów sprawiły, iż kwartalne wyniki sprzedaży całej firmy okazały się niższe o 5,6% od zakładanych, ucierpiał także (o ~14%) kurs jej akcji, która w wyniku nacisku „zrewidowała” decyzję o wystawieniu owych artykułów.

Get woke, go broke

Znacznie bardziej widowiskowy był przykład firmy Anheuser-Busch, która na ambasadora piwa Bud Light wytypowała transgenderowego influcencera Dylana Mulvaney’a, z zamiarem uczynienia marki „bardziej inkluzywną” (to wszystko ze świadomością faktu, iż największą grupę odbiorców owego stanowili raczej konserwatywni mieszkańcy stanów południa i zachodu).

Określenie skutków tego posunięcia jako katastrofalnych nie oddawałoby w pełni ich skali. Bojkot na gigantyczną skalę doprowadził do wycofywania piwa z półek sklepowych i zalegania ich miesiącami w magazynach. Wymusiło to na firmie wyprzedaż niektórych innych jej filii, było przyczyną zwolnień w jej kierownictwie, samą zaś markę Bud Light uczyniło toksyczną.

Podobne, choć o mniejszej skali przypadki dotyczyły firm Levi Strauss, Starbucks, Dick’s Sporting Goods, ligę NASCAR, magazyn „Sports Illustrated” i inne. Co istotne, z czasem akcje bojkotów konsumenckich wydają się być coraz szerzej zakrojone i dotkliwe finansowe. A biorąc pod uwagę wzrastająca polaryzację i polityzację społeczną w USA, można przypuszczać, ze zjawisko to będzie się nasilać.

Idź do oryginalnego materiału