Brał zaliczkę i znikał. Kilkanaście osób poszkodowanych w całej Polsce

13 godzin temu
Zdjęcie: INTERIA.PL


Choć wiele osób marzy o własnym domu, to proces realizacji tego marzenia nie jest wcale taki łatwy. Konieczne jest nie tylko zebranie wystarczających środków, ale również m.in. znalezienie adekwatnej firmy budowlanej. O tym, jak ciężkie może być to zadanie, przekonało się kilkanaście osób z całej Polski, które korzystały z usług oferowanych przez pewnego budowlańca z okolic Radomia (woj. mazowieckie). Z relacji poszkodowanych wynika, iż fachowiec rozpoczynał prace, ale ich nie kończył. Wraz z nim znikały pobrane wcześniej zaliczki.


Historię budowlańca z okolic Radomia, z którego usług skorzystały osoby z różnych miejsc na mapie Polski, opisuje "Interwencja". Choć mężczyzna podjął się budowy domu m.in. w Kielcach i Warszawie, to rozpoczętych prac nie skończył. Pozostawieni sami sobie inwestorzy musieli skorzystać z usług innych firm budowlanych, co wiązało się z poniesieniem dodatkowych kosztów. Co na to prokuratura?


Rozpoczynał prace budowlane po czym znikał. Wraz z nim przepadały pieniądze


Program reporterski przedstawił sytuację, w jakiej znaleźli się m.in. Dominika i Bartłomiej Walczyńscy spod Kielc. Choć budowlaniec z okolic Radomia rozpoczął budowę ich domu, to nagle ją porzucił. Razem z nim zniknęło 23 tys. zł pobrane na poczet zaliczek na roboty. Z relacji poszkodowanych wynika, iż fachowiec nie tylko nie wykonał większości zadań, ale również popełnił wiele błędów.


"Wszystko jest w takim stanie, iż rzeczoznawca budowlany nie widział czegoś podobnego. Odchyły w murowaniu, iż na metrze to są 2 centymetry, brak zagęszczenia stropu, słupów, dziury były w słupach. Bardzo dużo poprawek" - powiedział pan Bartłomiej. Reklama
Budowę dokończyła inna firma, jednak to nie był koniec niespodzianek, jakie czekały na państwa Walczyńskich. Komin wentylacyjny znalazł się w innym miejscu niż powinien. Fachowiec nie zrobił też odpływu w pralni. Budowlaniec został również ukarany za kradzież. Kamery zarejestrowały, iż ukradł materiał z placu budowy - bańkę oleju o wartości około 200 zł.


Nie tylko Kielce. Podobna sytuacja spotkała mieszkankę Warszawy


Pani Sandra z Warszawy również zdecydowała się na skorzystanie z usług budowlańca spod Radomia. "Początkowo szło fajnie, przez 3-4 miesiące, a potem zaczął olewać moją budowę" - powiedziała w rozmowie z "Interwencją". Kobieta nie może dokończyć budowy, bo nie ma na to wystarczających środków. Prace nie będą kontynuowane dopóki fachowiec nie odda zaliczki.
Takich przypadków jest więcej. "Miał u nas wybudować dom rodzinny. Zostawił nas na etapie postawienia ścian zewnętrznych, nie zabezpieczył tego szalunkami ani nic. Przyszła wichura, ściany nam się przewróciły" - powiedział rozmówca programu reporterskiego. "Zalega nam 50 tys. zł" - dodał.


Zdarzenia te prokuratura traktuje incydentalnie


Dziennikarze "Interwencji" udali się do miejsca, w którym fachowiec ma zarejestrowaną działalność gospodarczą. Niestety, budowlaniec nie zgodził się na rozmowę przed kamerą. Co na to wszystko prokuratura?


Daniel Prokopowicz z Prokuratury Okręgowej w Kielcach przekazał, iż "w ocenie prokuratora tu nie doszło do znamion przestępstwa oszustwa". Podobnie sprawa wygląda w warszawskim organie.
"Uznaliśmy, iż używanie prawa karnego w tej sprawie nie jest wskazane. Nie mieliśmy informacji o innych przypadkach, gdybyśmy mieli, być może miałoby to inne znaczenie" - stwierdził przedstawiciel Prokuratury Okręgowej w Warszawie Piotr Skiba.
Idź do oryginalnego materiału