Brian Hunter, czyli jak stracić 6,6 miliarda dolarów na rynku gazu ziemnego

2 dni temu

Każdy trader czy inwestor wie jak bardzo ważne jest prawidłowe zarządzanie kapitałem. Stosowanie dużej dźwigni może gwałtownie uczynić z Ciebie milionera jak i doprowadzić do bankructwa. Drogę z nieba do piekła przebył Brian Hunter, który doprowadził fundusz, w którym pracował do zakończenia działalności z powodu straty na poziomu 6,6 mld dolarów. Co ciekawe, fundusz upadł na dwa lata przed Lehman Brothers, więc w spokojnych czasach na giełdzie. Jak było możliwe, aby pojedynczy trader stracił taką dużą kwotę? Gdzie był nadzór w funduszu oraz jak reagował regulator na praktyki na granicy prawa stosowane przez tego kanadyjskiego tradera? Oto historia spektakularnej, rynkowej wtopy!

Droga na szczyt i pierwsza porażka

Brian nie pochodził z rodziny bankierów czy finansistów. Jego ojciec był zwykłym pracownikiem budowlanym. Niemniej rodzina mocno stawiała na rozwój Briana. On, będąc nieprzeciętnie inteligentnym, ukończył matematykę na jednym z kanadyjskich uniwersytetów i spróbował swoich sił na rynku kapitałowym.

Początek lat 90-tych to zafascynowanie w świecie finansów “geekami matematycznymi”. Wiele funduszy wierzyło, iż inwestowanie i spekulowanie na rynku może być proste dzięki wykorzystaniu zaawansowanych algorytmów. Brian Hunter, dzięki dobrym ocenom i wysokiej inteligencji, znalazł zatrudnienie w TransCanada, gdzie pracował w dziale tradingu. Nasz bohater gwałtownie polubił rynek surowców energetycznych i zarobił duże pieniądze dla swojego pracodawcy.

Po kilku latach Brian uznał, iż Kanada to zapyziała prowincja w finansowym świecie. Zdecydował się zatem spróbować swoich sił w Nowym Jorku. Na początku 2001 roku znalazł zatrudnienie w Deutsche Bank, gdzie pracował w zespole odpowiadającym za trading na surowcach energetycznych. Szczególnie pasował mu rynek gazu ziemnego. Dzięki swojej skłonności do ryzykowania, gwałtownie stał się gwiazdą. W ciągu pierwszych dwóch lat zarobił dla banku ponad 60 mln dolarów. Nic dziwnego, iż otrzymał promocję na szefa tradingu natgasu. Jednak krótko po promocji jego zespół stracił około 50 mln dolarów na spekulowaniu. Wbrew oczekiwaniom cena gazu zaczęła spadać, co doprowadziło do milionowych strat. Z tego powodu gwałtownie został przesunięty na pozycję analityka. Nie mogąc znieść degradacji, Brian gwałtownie opuścił firmę i wkroczył na drogę sądową z Deutsche Bank. Uważał, iż pomimo pojedynczych, dużych strat, zarobił dla banku ponad 40 mln dolarów i zażądał swojego bonusu. Jednak ostatecznie sąd mu go nie przyznał.

Druga szansa i druga porażka

Kiedy wydawało się, iż jego przygoda w poważnym tradingu minie, szczęście uśmiechnęło się do kanadyjskiego tradera. Na początku XXI wieku panowało przeświadczenie, iż hossa na rynku surowców jeszcze się nie skończyła i rynek ropy naftowej i gazu ziemnego czekają mocne wzrosty. Oprócz tego klienci szukali sposobu, aby ulokować swoje środki na perspektywicznym rynku surowcowym. Jeden z funduszy o nazwie Amaranth Advisors nie chciał odstawać od konkurencji. Z tego powodu w 2004 roku rozpoczął budowę swojego działu tradingu na rynku surowców. W efekcie zadzwonili do Briana z ofertą pracy. W Kanadzie brakowało specjalistów z tradingu, ponieważ wiele gwiazd gwałtownie przenosiło się na Wall Street. Dla Amaranth Advisors trader z doświadczeniem w Nowym Jorku był na wagę złota. Była to więc klasyczna sytuacja win-win. Fundusz potrzebował “gwiazdy”, a Brian chciał powrotu do handlu na gazie.

Hunter starał się powtórzyć sukces z początku kariery w Deutsche Bank i trzeba powiedzieć, iż dobrze mu szło. Jednak prawdziwy sukces nadszedł niespodziewanie. Kiedy Brian zbudował dużą pozycję na wzrost cen gazu, w najśmielszych snach nie spodziewał się, iż dokona tak dobrej transakcji. W Amerykę Północną uderzył huragan Kathrina, który doprowadził do zaburzeń przy wydobyciu gazu. W efekcie cena tego surowca gwałtownie uległa podwojeniu. Amaranth Advisors, m.in. dzięki tej transakcji, zakończył rok z zyskiem na poziomie 21%. Większość z zysków w 2005 roku pochodziła z działu tradingu surowcami. Profity z działu zarządzanego przez Briana wyniosły 1 mld dolarów, co pozwoliło mu zainkasować 10% bonusu, czyli 100 mln USD. Był to tzw. bonus „eat what you kill”. Tak duży zysk wynikał z przyjętego stylu tradingu. Hunter w dobrych latach przeznaczał część zarobków na zakup luksusowych samochodów. W jego garażu znalazły się takie samochody jak Ferrari F430 Spider i Bentley Arnage. Oprócz tego, lubił wystawne życie i konsumpcyjny styl życia, więc przeznaczał duże kwoty na “drobne przyjemności”.

Jednak branie na siebie dużego ryzyka w końcu obróciło się przeciwko Brianowi. Trader postanowił zawrzeć prostą strategię, która bazowała na sezonowości cen gazu. Z reguły notowania gazu, kiedy nie było sezonu grzewczego, były niższe niż w okresie zimowym. Wynikało to z tego, iż popyt na gaz był z reguły silniejszy w okresach zimy. Hunter założył, iż w okresie wiosna-jesień ceny powinny spadać, natomiast ceny kontraktów zimowych rosnąć. Zatem spread powinien się powiększyć. Wszystkiego, czego potrzebował to solidnej zimy. Na początku strategia działała wyśmienicie. Do końca kwietnia transakcje przyniosły 2 mld USD zysku. Zarząd był zachwycony, a Brian czuł, iż jest większy niż rynek. Jednak już w maju wszystko zaczęło działać wbrew niemu. W maju 2006 roku ceny gazu zaczęły spadać. Finalnie zysk przerodził się w ogromną stratę na poziomie 1 mld USD. Oznaczało to, iż strata 4-krotnie przewyższała dopuszczalny limit. Nasz bohater znalazł się w kropce. Zamknięcie transakcji nie było możliwe, bo większość otwartych pozycji należała do Briana. Uczestnicy rynku wiedzieli, iż Amaranth nie może pozwolić sobie na zamykanie długich pozycji, bo wywoła to jeszcze większy spadek. Nadzieją był sezon huraganów, który mógłby znowu pozwolić na wzrost cen. Jednak nic takiego nie miało miejsca i ostatecznie konieczne było działanie minimalizujące i tak już ogromnej straty.

14 września 2006 roku Amaranth zanotował najgorszy wynik w ciągu dnia w historii, który wynosił 560 mln USD. Spowodowane to było tym, iż fundusz nie miał już środków na utrzymanie depozytu zabezpieczającego. Zamykanie stratnych długich pozycji tylko napędzało dalsze spadki. Rynek to wiedział i starał się wykrwawić kanadyjski fundusz. W efekcie cena spadała, aż w końcu “pomocną dłoń” wyciągnął JP Morgan. Zaproponował on znalezienie chętnego na odkupienie od Amaranth portfela futures po cenie 2,5 mld USD. Oznaczało to pogodzenie się funduszu z około kapitałem rzędu 6,6 mld USD. Nabywcą miał być Citadel. Po dokonaniu tej transakcji, stały się prawdziwe cuda. W ciągu zaledwie kilku miesięcy notowania gazu zaczęły rosnąć. Od wrześniowego dołka cena wzrosła o 80%. Oznaczało to, iż gdyby Amaranth miał więcej kapitału, to transakcja skończyłaby się zyskiem przekraczającym 3 mld dolarów.

Wykres gazu ziemnego z zaznaczoną, pamiętną datą 14 września 2006 roku. Źródło: TradingView.com

W efekcie działań Briana fundusz Amaranth Advisors musiał zakończyć swoją działalność. Z kolei komentatorzy rynkowi wspominali, iż trader brał na fundusz zbyt duże ryzyko. Co więcej, oberwało się osobom nadzorującym ekspozycje rynkowe Amaranth. Przecież trader nie powinien mieć tak dużej swobody.

Jak Hunter manipulował rynkiem?

Jego strategia była stosunkowo prosta. Najczęściej lubił zajmować długie pozycje na kontrakty terminowe na gaz w seriach zimowych oraz krótkie pozycje na kontraktach letnich. Była to zatem klasyczna strategia oparta na sezonowych różnicach cen. Z reguły ceny zimowych kontraktów mają wyższe ceny niż letnie. Była to zatem strategia spreadowa, która zarabiała jeżeli spread się powiększał.

Hunter lubił budować bardzo duże pozycje, które były żyłą złota, kiedy się nie mylił, ale potrafiły doprowadzać do dużych strat, kiedy nie miał racji. Jak widać, lekcja jaką odebrał podczas handlu dla Deutsche Bank nie na wiele się zdała. Na początku 2006 roku według szacunków od 60-70% LOP-u należało do Amaranth. Tak duża liczba kontraktów powodowała, iż niewielki ruch w górę lub dół mógł przewrócić cały fundusz. Brian argumentował, iż stosował strategię spreadu kalendarzowego i duża pozycja nominalna była “bezpieczna”, ponieważ inwestor grał tak naprawdę na spreadzie między poszczególnymi seriami kontraktów.

To, co było problemem to zbyt duża dźwignia finansowa oraz stosowanie praktyki na granicy prawa jaką było tak zwane “banging the close”. Wspomniana strategia polegała na sprzedawaniu lub kupowaniu (w zależności od serii) kontraktów terminowych tuż przed zamknięciem rynku, aby wpływać na cenę zamknięcia, co miało mieć wpływ na nastroje rynkowe. Według specjalistów prawa wspomniana strategia jest manipulacją rynkową, co jest nielegalne. Co ciekawe, Hunter przyznawał się do tej praktyki w rozmowach ze znajomymi.

Zapłata za grzechy

Po upadku Amaranth Advisors, Brian Hunter musiał się mocno tłumaczyć. Nie tylko przed mediami, ale także regulatorami. W czerwcu 2007 roku podczas amerykańskiego śledztwa wyszło na jaw, iż transakcje Huntera zakłócały ceny rynkowe w USA. To, co ułatwiło postawienie zarzutów były zapisy rozmów ze znajomymi podczas przeprowadzania transakcji rynkowych. Później zostały wykorzystane przeciwko niemu jako dowody przez regulatorów rynku, w tym CFTC.

Działalnością tradera zajął się CFTC (Komisja Handlu Towarowymi Kontraktami Terminowymi) oraz FERC (Komisja Federalnej ds. Regulacji Energetyki). Wspomniany regulator oskarżył Briana o manipulację rynkiem gazu ziemnego. Na skutek działalności tradera, cena gazu była sztucznie podnoszona, co pozwalało generować wysokie zyski. W 2010 roku ostatecznie został uznany za winnego i nałożono na niego zakaz handlu kontraktami na gaz ziemny oraz zasądzono karę na poziomie 30 mln USD. Hunter odwołał się i wygrał, argumentując, iż FERC nie ma jurysdykcji nad rynkami kontraktów terminowych, gdzie dokonywał swoich transakcji. Ostatecznie kara została zmniejszona do 750 tys. USD.

Podsumowanie

Historia Briana Huntera pokazuje, jak bardzo ważne jest zarządzanie kapitałem. Ten kanadyjski trader (jak się później okazało) miał rację co do przyszłego wzrostu cen na rynku. Jednak zbyt duża pozycja, jaką zawarł na transakcjach spreadowych spowodowała, iż Amaranth nie miał wystarczających środków, aby ją utrzymać. Co więcej, pozycje były tak duże, iż trudno było w łatwy sposób je później pozamykać. We wrześniu 2006 roku sytuację Briana można było porównać do słonia w składzie porcelany. Każdy ruch dążący do zmniejszenia strat, powodował, iż cena gazu jeszcze bardziej spadała. Ostatecznie cała transakcja zakończyła się ogromną stratą dla klientów Amaranth. Po aferze Brian Hunter powrócił do pracy w świecie finansów. Zajął stanowisko analityka w funduszu Peak Ridge, gdzie radził sobie bardzo dobrze. Można powiedzieć, iż Hunter to przykład świetnego analityka, który okazał się bardzo słabym traderem.

Idź do oryginalnego materiału