Budowlanka w Polsce się sypie! Rząd miesza w Enerdze, a Carrefour może wyjść z kraju.

2 godzin temu

Polska budowlanka jest na skraju załamania, a dane z produkcji w tym segmencie dają najgorsze odczyty od miesięcy! Do tego wrócił gorący spór o… Energę. Tak, to ta spółka, którą poprzedni rząd włączył do Orlenu, a nowy rząd chce wyłączyć z Orlenu. Wspaniale byłoby jakbyśmy jednak umieli podejmować strategiczne decyzje na dłużej niż kilka lat.

W tle mamy jeszcze Carrefoura, który planuje wyjście z Polski oraz Allegro, które zaskakuje pozytywnie swoimi wynikami. Na GPW jak zawsze: emocje, sprzeczne sygnały i spółki, które rozjeżdżają się w dwie strony. Co z tego ma sens? Gdzie są realne okazje, a gdzie tylko medialny hałas? O tym właśnie w tym odcinku Gospodarczego Przeglądu Wydarzeń. Zapraszam.

Budowlanka w Polsce się sypie! Rząd miesza w Enerdze, a Carrefour może wyjść z kraju.

Inwestuj z XTB! Podczas rejestracji podaj kod DNARYNKOW i odbierz darmowy kurs inwestowania dla początkujących

Załóż konto na: https://link-pso.xtb.com/pso/kdg44

Budowlany zimny prysznic

Fatalne dane z polskiego sektora budowlanego! Sierpniowe dane z polskiej budowlanki to zimny prysznic. Przy całkiem przyzwoitym wyniku przemysłu, produkcja budowlano-montażowa runęła o 6,9% r/r i aż o 8,9% m/m. Skala rozczarowania jest duża, bo ekonomiści spodziewali się… lekkiego wzrostu rok do roku i ledwie kosmetycznego spadku miesiąc do miesiąca. Jeszcze gorzej wygląda rozbicie na podsekcje: budowa budynków -6,1% r/r, obiekty inżynierii lądowej i wodnej -12,8% r/r.

Co stoi za tą słabością? Po pierwsze, „stare” czynniki: wysoki koszt pieniądza wciąż dławi mieszkaniówkę. Odbicie popytu jest kruche, deweloperzy ostrożni, a finansowanie droższe niż w latach hossy. Po drugie: infrastruktura – teoretycznie w roku startu nowych środków unijnych powinna przyspieszać, a w praktyce stoi w miejscu. Widać to zwłaszcza w inżynierii lądowej i wodnej, gdzie spodziewano się pierwszych impulsów. Tych nie ma. Główny kłopot, to fakt, iż KPO i fundusze strukturalne szybciej materializują się w przemyśle (np. „inne środki transportu”, sektor maszynowy) niż na placach budowy. Umowy o dofinansowanie są, ale przełożenie na realne kontrakty wykonawcze i wbicie łopaty idzie bardzo opornie.

Dlaczego? Tu przyda się szerszy kontekst.

Po pierwsze, niepewność kosztowa. choćby przy niższej inflacji firmy pamiętają lata gwałtownych wzrostów cen materiałów i robocizny, więc wyceny ofert zawierają „bufory bezpieczeństwa”. Oferty często przekraczają budżety, przetargi się przeciągają, bywają unieważniane i rozpisywane od nowa.

Po drugie, nowe prawo zamówień publicznych miało usprawnić procesy, ale wymaga nauczenia się nowych procedur. To trwa, a opóźnienia z pierwszej fazy cyklu teraz wychodzą w danych.

Po trzecie, rynek wykonawczy jest przetrzebiony po covidzie i okresie skokowych kosztów: brakuje ludzi i mocy przerobowych, szczególnie w kompetencjach inżynieryjnych.

Po czwarte, w poprzednim cyklu inwestycyjnym środków z Unii większość pieniędzy realnie wylewała się w beton i asfalt; dziś większy udział mają cyfryzacja i zielone technologie – gdzie komponent stricte budowlany jest mniejszy.

Światełko tunelu jest widoczne, ale dalej niż byśmy chcieli. Teoretycznie w kolejnych kwartałach powinny rozpędzać się projekty publiczne: energetyka odnawialna, program jądrowy, kolej, drogi, sieci, inwestycje militarne i szeroko rozumiana infrastruktura pod przemysł i AI. Kiedy kontrakty wykonawcze przejdą z papieru na place, dane powinny odbić. Jednocześnie jednak sektor będzie się zmieniał: mniej „lania betonu”, więcej robót specjalistycznych – instalacji elektro- i teletechnicznych, automatyki, modernizacji sieci. Innymi słowy, krótkoterminowo statystyki mogą jeszcze rozczarowywać, ale średnioterminowo gra toczy się o zdolność firm do przestawienia się z masowych, „prostych” robót na bardziej złożone realizacje. Na razie jednak sierpień pokazał, iż jest z tym ciężko.

Allegro – lider odporny na kryzys

Ciężko nie jest za to Allegro, które opublikowało wyniki za drugi kwartał 2025 roku i patrząc na najważniejsze wskaźniki, spółka ma za sobą naprawdę udany okres. GMV, czyli łączna wartość sprzedanych towarów, przyspieszyło do +9,0% r/r dla całej grupy i +9,8% w Polsce, co oznacza szybsze tempo niż kwartał wcześniej. Wartość zakupów na jednego aktywnego klienta rośnie, a Take Rate, czyli średnia prowizja pobierana od sprzedawców, wzrosła o 0,48 pkt proc., zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami spółki. To dowód, iż Allegro skutecznie przerzuca część rosnących kosztów dostaw na merchantów, poprawiając przy tym rentowność.

Reklama na platformie przez cały czas rośnie w tempie ponad 30% rocznie, a Allegro Pay zwiększa skalę finansowania klientów. W połączeniu z rozwojem usług logistycznych daje to efekt w postaci skorygowanej EBITDA wyższej o ponad 20% r/r. To najlepsza dynamika od ponad roku.

Za granicą sytuacja również wygląda obiecująco. Liczba zagranicznych użytkowników portalu Allegro sięgnęła 3,9 mln, co stanowi już blisko 19% całej bazy klientów. Przychody w tym segmencie międzynarodowym bez udziału MALL przyspieszyły wzrosły o 111% r/r, a strata EBITDA zmalała o 16%.

Ciekawie wygląda rozwój usług logistycznych i uniezależnianie się od InPostu. Dzięki nowej współpracy z DPD Allegro Delivery zarządza już siecią 33 tys. automatów paczkowych, wyprzedzając InPost, który ma 27 tys. własnych paczkomatów. Same automaty Allegro One Box rosną w imponującym tempie. Jest ich już 6 tys. lokalizacji w Polsce i prawie 800 w Czechach. Udział Allegro Delivery w dostawach na Allegro skoczył do 34% z 20% rok wcześniej. Co istotne, własna logistyka nie tylko obniża koszty, ale i wzmacnia pozycję negocjacyjną wobec InPostu, którego obecna umowa z Allegro wygasa w 2027 roku.

Nie obyło się jednak bez kontrowersji. InPost pozwał Allegro, domagając się 99 mln zł kary za rzekome naruszenie umowy dotyczącej prezentacji metod dostawy. Spór wpisuje się w coraz ostrzejszą rywalizację obu firm, a równolegle pojawiły się plotki o planach InPostu uruchomienia własnego marketplace’u.

Mimo wszystko, Allegro podniosło prognozy na 2025 rok. Zarówno dla Polski, jak i całej grupy. Polska pozostaje stabilnym filarem wzrostu, a segment międzynarodowy powolutku, ale konsekwentnie zbliża się do punktu, w którym inwestycje w marketing przełożą się na trwałą rentowność. Spółka realizuje strategię zgodnie z planem, a w niektórych obszarach choćby szybciej niż zakładała.

Allegro w Q2 2025 dowiozło naprawdę solidny zestaw wyników. Rosną przychody, marże i udział w rynku logistyki. Początkowo po publikacji wyników cena akcji zaczęła rosnąć, ale w trakcie sesji gwałtownie zamieniła się w spadek rzędu 1,5%. Dlaczego? Nie trzeba szukać w tym wielkiego uzasadnienia. Rynek w tak krótkoterminowych reakcjach często nie jest racjonalny.

Takie momenty – kiedy kurs spółki potrafi spadać bez większego uzasadnienia, to często dla inwestorów najlepsze okazje.

Energa – między polityką a strategią

Nieracjonalna jest też obecna zabawa rzędu dookoła Energi. Energa, to jedna z największych grup energetycznych w Polsce. Toczy się dookoła niej coraz głośniejsza batalia polityczno-biznesowa. Na biurku władz Orlenu pojawił się plan, który zakłada całkowite wydzielenie gdańskiej spółki z paliwowego giganta i przekazanie jej aktywów energetycznych wartych ponad 20 mld zł. Zwolennikami tego rozwiązania są politycy z Pomorza, którzy od lat alarmują, iż Energa została zepchnięta na boczny tor w ramach strategii koncernu kontrolowanego z Warszawy.

Energa zatrudnia 9 tys. osób i dostarcza energię do 3,4 mln odbiorców. Do Orlenu została włączona w 2020 r. z inicjatywy Daniela Obajtka, który chciał zbudować multienergetyczny koncern obejmujący paliwa, gaz, ropę i prąd. Teraz jednak coraz częściej mówi się o odwrotnym ruchu, czyli oderwaniu Energi i przywróceniu jej samodzielności.

Scenariusz przygotowany przez gdańską spółkę zakłada przejęcie przez Energę m.in. Polskiej Spółki Gazownictwa, aktywów Orlen Termiki, bloku gazowego we Włocławku czy części farm wiatrowych i słonecznych. W Orlenie pozostałyby bardziej kapitałochłonne projekty, takie jak morskie farmy wiatrowe czy rozwój małych reaktorów jądrowych. W zamian akcjonariusze Orlenu – w tym Skarb Państwa – otrzymaliby udziały w Enerdze. Docelowo Orlen miałby całkowicie wyjść z akcjonariatu gdańskiej spółki, a państwo utrzymać w niej maksymalnie 49,9% udziałów.

Pomysł zyskał poparcie części polityków Koalicji Obywatelskiej z Pomorza, którzy wprost apelują do premiera Donalda Tuska o „odmrożenie” Energi i przywrócenie jej decyzyjności w regionie. Wskazują, iż po fuzji z Orlenem – Gdańsk i Pomorze straciły realny wpływ na swoje strategiczne spółki. Najpierw Lotos, a teraz Energę. Do inicjatywy przyłączyli się też posłowie z innych partii, w tym choćby przedstawiciel PiS, Marcin Horała.

Rząd jednak tonuje nastroje. Minister aktywów państwowych Wojciech Balczun przypomina, iż Energa jest dziś najbardziej zadłużoną z wielkich spółek energetycznych – jej dług sięga 15,4 mld zł, podczas gdy sam Orlen udzielił jej już ponad 11,8 mld zł pożyczek. Resort podkreśla, iż bez wsparcia koncernu, Energa nie byłaby w stanie realizować kluczowych inwestycji, takich jak nowe bloki gazowe w Ostrołęce i Grudziądzu czy ogromnego programu modernizacji sieci dystrybucyjnych o wartości 40 mld zł.

Dyskusja o wydzieleniu Energi dzieli również analityków. Część uważa, iż spółka z powodzeniem mogłaby funkcjonować samodzielnie. Zresztą w przeszłości była notowana osobno na giełdzie, wypłacała dywidendy i miała opinię najbardziej „zielonej” spośród państwowych grup energetycznych. Inni ostrzegają, iż wyjęcie Energi z Orlenu osłabiłoby paliwowy koncern, któremu i tak trudno będzie zbudować odporność na transformację energetyczną bez dywersyfikacji źródeł przychodów.

Naprawdę niesamowite jest to, jak bardzo jako kraj nie potrafimy podejmować strategicznych decyzji biznesowych. Raz chcemy, żeby Orlen był koncernem paliwowym, potem, żeby był multienergetycznym gigantem, a teraz znowu chcemy go wracać do tradycyjnego koncernu paliwowego. Tak, jedno i drugie rozwiązanie ma swoje wady i zalety, ale żonglowanie tym rozwiązaniem co 5 lat ma… same wady.

Dołącz do nas na Twitterze oraz YouTube i bądź na bieżąco!

Answear zaskakuje pozytywnie

Dobrze, iż chociaż prywatne spółki potrafią zachowywać się racjonalnie i rozwijać biznes. Answear pokazał w drugim kwartale 2025 roku wyniki, które mocno zaskoczyły rynek in plus. Spółka nie tylko poprawiła wszystkie główne wskaźniki, ale zrobiła to w sposób, który jasno pokazuje, iż obrana strategia „premiumizacji” produktów zaczyna się opłacać. Cena akcji zareagowała z entuzjazmem i urosła choćby o 10% w trakcie jednej sesji.

Największym wygranym tego kwartału okazała się marka PRM – segment luksusowego streetwearu i mody premium, który Answear przejął i intensywnie integrował w ostatnich latach. Przychody PRM urosły aż o 40% rok do roku, a co ważniejsze, marka po raz pierwszy wypracowała dodatnią EBITDA. To dowód, iż wysokie koszty wejścia – od inwestycji w ofertę po działania integracyjne – zaczynają się spłacać. PRM to produkty z wyższej półki, co automatycznie podnosi marżę brutto całej grupy. W przyszłym roku planowana jest aplikacja mobilna dla tej marki, co może jeszcze mocniej napędzić jej rozwój.

Wyniki Answear jako całości również były powyżej oczekiwań analityków. EBITDA sięgnęła ponad 20 mln zł wobec prognoz na poziomie 14 mln zł, a zysk netto – zamiast oczekiwanej straty – wyniósł prawie 3 mln zł. To pokazuje, iż spółka potrafi łączyć wzrost skali z poprawą rentowności, mimo iż koszty marketingowe przez cały czas pochłaniają około 20% sprzedaży online. Zarząd podkreśla, iż te wydatki są celowe i budują rozpoznawalność marki, a mimo ich utrzymywania udało się poprawić zyski. To daje pewną przestrzeń. Gdyby spółka zdecydowała się w przyszłości ograniczyć marketing – na dalsze zwiększenie rentowności.

Kluczem do narracji jest też konsekwentna transformacja w kierunku segmentu premium. Prezes Krzysztof Bajołek podkreślił, iż spółka jest zadowolona z obecnej struktury oferty, a lojalność klientów rośnie – wskaźnik powracalności zwiększył się o 4,5 punktu procentowego rok do roku. Do portfolio dołączają kolejne prestiżowe brandy – zarówno w ofercie Answear (np. Farm RIO, Ecco, Bimba y Lola), jak i PRM (m.in. Vetements, Palm Angels czy Axel Arigato). To wzmacnia wizerunek firmy jako miejsca, gdzie można kupić nie tylko szeroką ofertę, ale i marki, których nie znajdzie się w każdym sklepie online.

Answear ma za sobą bardzo udany kwartał, w którym widać trzy mocne elementy.

Po pierwsze – marka PRM zaczyna realnie dokładać do wyniku.

Po drugie – transformacja do segmentu premium działa i poprawia lojalność klientów.

Po trzecie – spółka radzi sobie lepiej niż rynek oczekiwał, choćby przy niesprzyjających walutach i wysokich kosztach marketingu.

To daje solidne podstawy, by mówić, iż Answear wszedł w fazę, w której wcześniejsze inwestycje zaczynają przekładać się na trwałą poprawę wyników.

Carrefour – koniec pewnej epoki?

A na sam koniec tego przeglądu mamy plotki o Carrefour, który podobno szuka wyjścia z Polski.

Od lat wracają one jak bumerang, ale tym razem wydają się wyjątkowo poważne. Carrefour – jedna z największych sieci handlowych w Europie – rozważa opuszczenie Polski. Według doniesień francuskiego serwisu „La Lettre” firma uruchomiła proces due diligence i zaprosiła inwestorów do tzw. wirtualnego pokoju danych. Za przygotowania odpowiada bank JP Morgan, a to oznacza, iż Francuzi realnie sprawdzają scenariusz sprzedaży biznesu nad Wisłą.

Dlaczego akurat teraz? Carrefour globalnie notuje wzrosty – w 2024 roku sprzedaż grupy wzrosła o blisko 10%. Problem w tym, iż Polska od lat była słabszym ogniwem. Tutaj wyniki stoją w miejscu, a wręcz spadają. W zeszłym roku obroty wyniosły 2,4 mld euro i były niższe o 3% rok do roku. Sama sieć także się skurczyła – liczba sklepów spadła poniżej 800. W segmencie hipermarketów Carrefour traci do konkurencji, a w dyskontach od lat nie jest w stanie przebić się przez dominację Biedronki i Lidla. Carrefour Express z kolei przegrywa z Żabką.

Wycofanie się Carrefoura z Polski wpisywałoby się w szerszą strategię grupy. Kilka tygodni temu firma ogłosiła sprzedaż biznesu we Włoszech – ponad 1100 sklepów przechodzi w ręce nowego właściciela. Wcześniej podobne decyzje podjęły inne zachodnie sieci: z Polski wyszły już Tesco i Real.

Na rynku pojawiają się spekulacje, kto mógłby przejąć sklepy Carrefoura. Naturalnym kandydatem wydaje się Biedronka – właściciel Jeronimo Martins już sygnalizował, iż chętnie kupiłby część placówek. Ale na przeszkodzie mogą stanąć regulacje antymonopolowe – trudno wyobrazić sobie, by UOKiK zgodził się na pełne przejęcie sieci przez największego gracza w kraju. W grze mogą więc być też fundusze private equity, które mają doświadczenie w rozwijaniu detalistów – jak Mid Europa Partners, który stał za sukcesem Żabki.

Transakcja jednak nie będzie łatwa. Trzeba będzie rozstrzygnąć, czy sprzedaż odbędzie się w modelu przejęcia całej spółki, czy pojedynczych aktywów. Do tego dochodzi kontrola koncentracji i potencjalne wymuszenie sprzedaży części sklepów.

Jedno jest pewne: polski handel detaliczny przechodzi kolejną dużą zmianę. jeżeli Carrefour faktycznie opuści Polskę, rynek gwałtownie zapełnią inni gracze – zarówno krajowi, jak i zagraniczni. Na horyzoncie są mniejsze polskie sieci, ale też dynamicznie wchodzące do kraju podmioty z Ukrainy. W efekcie walka o klienta może być jeszcze ostrzejsza niż dotychczas.

Carrefour, który w latach 90. uchodził za synonim wielkopowierzchniowego handlu w Polsce, dziś balansuje na granicy wyjścia. Historia lubi się powtarzać. Dla jednych to znak końca pewnej epoki, dla innych okazja do zajęcia zwalniającej się przestrzeni.

Inwestuj z XTB! Podczas rejestracji podaj kod DNARYNKOW i odbierz darmowy kurs inwestowania dla początkujących

Załóż konto na:
https://link-pso.xtb.com/pso/kdg44

Do zarobienia!
Piotr Cymcyk

Porcja informacji o rynku prosto na Twoją skrzynkę w każdą niedzielę o 19:00
67
5
Idź do oryginalnego materiału