Koniec ery Buffetta. Największy żyjący weteran inwestowania odchodzi na emeryturę i zapowiada odejście na koniec 2025 roku. To zdecydowanie giełdowy news ostatniego tygodnia. Zaskoczenie? Niespecjalnie. Musiało to w końcu nastąpić zwłaszcza po śmierci Cherliego Mungera, ale to nie wszystko, co działo się w ostatnim czasie na rynku!
Wyniki pokazało Apple, Meta czy mój ulubiony Amazon i wszystkie najważniejsze wnioski z nich skrócę dla was w tym wydaniu Finweeka.
Do tego spojrzymy sobie na to, co znowu Trump zmienia w cłach i zerkniemy jak naprawę dtrzyma się amerykańska gospodarka. Gotowi? Zapraszam na materiał!
Buffett idzie na emeryturę | https://dnarynkow.pl/dobry-zagraniczny-broker-dla-kazdego-testujemy-platforme-freedom24-recenzja/ |
Wyniki Amazona – ja dokupuję | https://dnarynkow.pl/inwestycje-ktore-moga-dac-ci-nawet-100-zysku-do-2030-roku/ |
Wyniki Meta i Apple | https://dnarynkow.pl/inwestuj-w-spolki-ktore-realizuja-skup-akcji-wlasnych/ |
Trump wycofuje część ceł | https://dnarynkow.pl/czy-warto-dzis-inwestowac-w-akcje-technologicznych-spolek-analizujemy-apple-amazon-google-i-innych/ |
USA silne gospodarczo | https://dnarynkow.pl/uber-to-dzis-bardzo-ciekawa-okazja-inwestycyjna/ |
Buffett kończy karierę! | Czemu znowu dokupuję Amazona? | USA dalej silne gospodarczo!
Załóż konto na Freedom24 i odbierz od 3 do 20 darmowych akcji o wartości choćby 800 USD każda!
Szczegółowy opis promocji znajdziesz na: https://freedom24.club/dnarynkow_welcome
Buffett odchodzi na emeryturę!
Koniec pewnej epoki w świecie inwestycji. Warren Buffett ustępuje ze stanowiska szefa Berkshire Hathaway po 60 latach. Nowym szefem zostanie Greg Abel związany z firmą od lat.
94-letni Warren Buffett ogłosił podczas dorocznego spotkania akcjonariuszy Berkshire Hathaway, iż zamierza ustąpić ze stanowiska prezesa pod koniec 2025 roku. Jego następcą ma zostać Greg Abel, obecny wiceprezes i członek zarządu, który od 2018 roku odpowiada za działalność operacyjną firmy poza sektorem ubezpieczeniowym. Decyzja wymaga jeszcze formalnej akceptacji rady nadzorczej, ale to tylko formalność.
Buffett zaskoczył samego Abla ogłaszając decyzję publicznie, bez wcześniejszych zapowiedzi. Pomimo niespodziewanego momentu, nie było to całkowicie nieoczekiwane, bo Abel od kilku lat był wskazywany jako naturalny kandydat do objęcia Berkshire.
Buffett nie planuje sprzedaży swoich akcji Berkshire, które są warte ponad 160 miliardów dolarów. Część tego majątku regularnie przekazuje na cele charytatywne. Nie wiadomo też czy pozostanie przewodniczącym w radzie nadzorczej, choć sugerował, iż jego formalna rola w firmie zakończy się wraz z odejściem z funkcji CEO. przez cały czas jednak będzie głównym udziałowcem z 14% udziałem ekonomicznym i 30% prawem głosu.
Abel zapowiedział, iż będzie trzymał się zasad Buffetta, w tym utrzymywania wysokiej rezerwy gotówkowej. Nie ujawnił jednak szczegółowych planów co do alokacji kapitału. Jego styl zarządzania różni się od Buffetta – jest bardziej zaangażowany operacyjnie, co potwierdzają pozytywne opinie szefów spółek zależnych Berkshire.
W skład imperium Berkshire wchodzą nie tylko spółki, w które firma inwestuje, ale też firmy, które w pełni operacyjnie podlegają grupie m.in. ubezpieczyciel Geico, kolej BNSF i energetyczna Berkshire Hathaway Energy. Abel przez wiele lat zarządzał tą ostatnią firmą.
Akcjonariusze od lat naciskają na Buffetta, żeby ten zaczął wypłacać dywidendy. Warren niezmiennie twierdzi, iż dopóki potrafi lepiej reinwestować zyski niż sami inwestorzy, to nie ma powodu, by dzielić się zyskami w formie dywidendy i ma rację.
Decyzja Buffetta rzuca też nowe światło na duże zasoby gotówki zgromadzone przez Berkshire. Media chętnie powtarzają narrację, jakoby Buffett „przewidywał” wielki krach rynkowy i celowo sprzedawał akcje, by zbudować poduszkę finansową.
Tymczasem znacznie bardziej prawdopodobne wydaje się prozaiczne wyjaśnienie, iż gotówka była gromadzona z myślą o sukcesji. Dokładnie o tym wiele razy wam opowiadałem w poprzednich filmach… Gromadzenie gotówki w Berkshire to element planu przekazania firmy i umożliwienie nowemu Prezesowi jak największej autonomii. Media jednak już rozkręciły swoją wersję historii – i to właśnie ona poszła w świat.
Wyniki Amazona na plus
Amazon, mój ulubiony Big Tech opublikował wyniki za pierwszy kwartał 2025 roku. Co w nich zobaczyliśmy? Przychody wzrosły o 9% do poziomu 155,7 miliarda dolarów, jednak mimo tego akcje spółki spadły choćby o 4% po zakończeniu sesji giełdowej, ale cena gwałtownie odrobiła straty i to z nawiązką.
Główny motor zysków firmy – Amazon Web Services (chmura obliczeniowa) – odnotował wzrost przychodów o 17% do 29,3 miliarda dolarów. Solidny wynik i wzrost, zwłaszcza iż to w tej chwili najbardziej przyszłościowy element biznesu Amazona.
Spółka rozwija także nowe projekty związane ze sztuczną inteligencją. W ostatnich miesiącach firma uruchomiła generatywne modele Amazon Nova oraz zaprezentowała nową wersję wirtualnego asystenta Alexa+. Rozszerza też działalność satelitarną w ramach projektu Kuiper, konkurując z siecią Starlink od Elona Muska.
Niepokój wśród inwestorów dalej wywołują cła Trumpa. Amazon przedstawił prognozę całkowitej sprzedaży na drugi kwartał na poziomie 159–164 miliardów dolarów, co oznacza wzrost od 7 do 11% i już tak wielki rozstrzał prognozy własnej pokazuje, iż sam Amazon nie do końca wie, czego się spodziewać.
Cła na towary z Chin, mogą wpłynąć na osłabienie popytu na część biznesu e-commerce Amazona i chociaż dalej największymi stawkami nie objęto nimi elektroniki i części produktów codziennego użytku, niepewność co do dalszych działań rządu pozostaje duża.
Amazon zapewnia, iż jak dotąd nie zaobserwował spadku popytu, a w niektórych kategoriach sprzedaż wręcz wzrosła – konsumenci kupują z wyprzedzeniem, obawiając się wzrostu cen. Jednocześnie większość sprzedawców działających na platformie nie zmieniła jeszcze swoich cen. Firma podkreśla jednak, iż nie jest nadmiernie uzależniona od importu z Chin.
W ostatnich dniach pojawiły się też kontrowersje wokół pomysłu Amazona, by pokazywać klientom dodatkowe koszty wynikające z ceł bezpośrednio na stronie produktu. Pomysł spotkał się z ostrą reakcją Białego Domu i gwałtownie został wycofany po interwencji Jeffa Bezosa, który skontaktował się bezpośrednio z prezydentem.
Kolejnym pozytywnym elementem raportu był rozwój działu reklamowego. Sprzedaż reklam wzrosła o 19% rok do roku, co pokazuje, iż Amazon skutecznie konkuruje na tym rynku z gigantami takimi jak Google i Meta. Kluczem do zrozumienia biznesu Amazona jest pozbycie się myślenia o tym, iż jest to spółka e-commerce. To już nie ten czas. Dziś realne zyski i przyszłość Amazona jest zupełnie gdzie indziej, a te wyniki jedynie to potwierdzają. Amazon staje się maszynką do generowania gotówki, gdzie dźwignia operacyjna robi szaloną robotę, a to dopiero początek
Aktualizacja publicznego portfela Freedom24
Dlatego pozycja Amazona w publicznym portfelu Freedom24, jaki dla was prowadzimy… została powiększona!
Szybkie przypomnienie, iż publiczny portfel Freedom24, to jeden z trzech publicznie prowadzonych dla was portfeli. Jednym z nich jest publiczny portfel kwartalny oparty o funduszach ETF, którego najnowsza aktualizacja była opublikowana 13 kwietnia, który to portfel bije w tej chwili szerokie indeksu o ponad 50% w długim terminie. Mało tego, dał nie tylko lepsze stopy zwrotu od szerokich indeksów, ale również osiągnął to przy o wiele mniejszej zmienności
Portfel Freedom24, to z kolei portfel o wiele bardziej agresywny, oparty o indywidualne spółki zagraniczne, który ma udowadniać, iż da się wygrywać z szerokim rynkiem akcji. Do tego portfela każdego miesiąca wpłacam nowe 600 euro. Uzbierało się tam więc na razie 10 800 euro czystego kapitału, a wraz z początkiem maja pojawiła się kolejna dopłata. W KOŃCU!
Portfel jest w tej chwili na małym 1% minusie w 2025 roku, a od 2024 roku na solidnym już.. prawie 40% plusie i tym samym niezmiennie mocno bije indeksy.
W ostatniej aktualizacji sprzed tygodnia nie dokonałem żadnej zmiany, mimo iż BARDZO CHCIAŁEM. Jednak zasady to zasady i trzeba było poczekać na nową dopłatę do portfela. W przypadku moich prywatnych większych portfeli na szczęście czekać nie musiałem. O realizacji kolejnych zakupów wiele razy pisałem i nagrywałem wam przez cały niemalże kwiecień.
W każdym razie teraz w końcu pojawiły się nowe pieniądze w tym portfelu. Dokładnie 600 euro, za które to automatycznie niemalże po wpłacie za 300 euro dokupiono akcje Amazona, a za kolejne 300…zdecydowałem o zakupie testowego pierwszego pakietu akcji Novo Nordisk do tego portfela. Pozycja, którą chętnie w przyszłości powiększę. Akcje Novo są na solidnej przecenie, podczas gdy realnie w spółce wiele złego się nie dzieje. Zasługuje to na osobny odcinek, który już teraz zapowiadam pojawi się na kanale!
Przestrzegam Was jednak, iż to ogólnie portfel BARDZO ryzykowny i jeżeli ktoś ma niską tolerancję na ryzyko, to absolutnie nie powinno się nim w żadnym stopniu inspirować.
W każdej chwili można portfel podejrzeć w linku i jeżeli jednak czujecie, iż chcielibyście spróbować, to analogiczny portfel można na pewno w całości odzwierciedlić na koncie we Freedom24, a możecie choćby dostać kilka z takich akcji kompletnie bezpłatnie!
Zakładając konto we Freedom24 z linka i po dokonaniu wpłaty depozytu możecie odebrać od 3 do 20 darmowych akcji o wartości do 800 dolarów każda,
Ta promocja trwa do końca czerwca 2025, a żeby z niej skorzystać wystarczy założyć konto z linka, który znajdziecie w opisie nagrania, a następnie dokonać odpowiedniej wpłaty na rachunek i podać kod promocyjny.
Wielki skup akcji Apple
Wróćmy do rynku, bo nie tylko Amazon ogłosił swoje wyniki. Pokazał je również Apple, który ponadto ogłosił skup akcji o wartości 100 miliardów dolarów, co miało być wsparciem dla kursu akcji. Reakcja rynku była negatywna – notowania spadły o ponad 3,5 % w piątek.
Nowy program skupu jest mniejszy niż rekordowy plan z zeszłego roku, który opiewał na 110 miliardów dolarów. Mimo to, Apple pozostaje liderem wśród amerykańskich firm pod względem wartości wykupionych akcji. Według danych firmy Birinyi Associates, siedem największych programów skupu akcji w historii USA należy właśnie do Apple.
W ciągu ostatnich 10 lat Apple skupiło akcje o wartości łącznie prawie 700 miliardów dolarów, czyli więcej niż łączna kapitalizacja 488 spółek z indeksu S&P500. To robi wrażenie. Od momentu rozpoczęcia programu zwrotu kapitału w 2012 roku, Apple przekazało akcjonariuszom ponad 945 miliardów dolarów.
Skup akcji jest jedną z metod, jaką Apple – podobnie jak inne firmy – wykorzystuje do przekazywania nadwyżek gotówki akcjonariuszom. Alternatywą byłyby dywidendy, inwestycje kapitałowe lub przejęcia, jednak z uwagi na otoczenie regulacyjne, Apple ma ograniczone możliwości w zakresie dużych fuzji i przejęć.
Część inwestorów postrzega to jako brak dalszej wizji na przyszłość firmy. Skoro zarząd nie wie, co robić z taką górą pieniędzy i potrafi jedynie skupować akcje, to sygnał, iż spółka znajduje się w ślepej uliczce.
Kiedy firma jest już na tyle duża, iż ma problemy z ekspansją i dalszym wzrostem na wynikach finansowych, to alternatywą może być właśnie skupowanie akcji, które sprawia, iż zysk na jedną akcje rośnie.
Sam zysk być może nie zmienia się wtedy zbyt imponująco, iż dzięki ograniczaniu liczby akcji rozkłada się on na coraz to mniejszą liczbę akcjonariuszy, co powoduje dynamiczny wzrost wskaźnika.
Często daje to lepszy efekt niż wypłacanie dywidend, bo pozwala na wzrost samego kursu przy niezmienionej choćby wycenie. Sam nie jestem fanem posiadanie Apple w portfelu przez brak realnego zauważalnego wzrostu przychodów w ostatnich latach, ale w długim terminie rynek naturalnie będzie takie programy skupów nagradzać.
Trump odpuszcza część ceł na motoryzację
Prezydent Trump podpisał dwa rozporządzenia, które mają złagodzić skutki wprowadzonych przez niego ceł na samochody i przemysł motoryzacyjny. Decyzja ta to efekt intensywnych nacisków ze strony producentów samochodów, dostawców części i dealerów, którzy ostrzegali, iż nadmiar ceł może doprowadzić do wzrostu cen aut, zamykania fabryk i utraty miejsc pracy, czyli w ostatnim przypadku czegoś zgoła innego od oczekiwanych efektów.
Pierwsze rozporządzenie zwalnia importowane samochody z podwójnych opłat celnych – osobno za stal i aluminium oraz za same pojazdy. Chodziło o to, by unikać nakładania kilku rodzajów ceł na te same produkty, co mogłoby doprowadzić do nieproporcjonalnych kosztów.
Drugie rozporządzenie dotyczy 25-procentowego cła na importowane części samochodowe, które wchodzi w życie 3 maja. Przewiduje ono tymczasową ulgę dla firm produkujących i sprzedających samochody w USA. Tacy producenci będą mogli odliczyć do 3,75% wartości pojazdów wytwarzanych w kraju. Po roku ulga zmniejszy się do 2,5%, a po dwóch latach zostanie całkowicie zniesiona. Celem jest zachęcenie firm do przenoszenia produkcji części do USA, ale jednocześnie danie im czasu w odpowiednie inwestycje.
Dzięki tym zmianom producenci samochodów i ich dostawcy – zarówno krajowi, jak i zagraniczni – mogą liczyć na niższe koszty. Niby ok, ale czy to ostateczna propozycja? Wątpię.
Niepewność co do szczegółów nowych przepisów przez cały czas utrudnia życie firmom. Producenci nie wiedzą jeszcze dokładnie, jak liczyć koszty ceł na części, jak długo obowiązywać będą nowe zasady ani jak będą wyglądały dalsze negocjacje handlowe USA z innymi krajami. Niektóre firmy już wstrzymały produkcję i zwolniły część pracowników w oczekiwaniu na więcej informacji.
Przykładem tej niepewności jest General Motors, który wycofał swoją prognozę finansową na cały rok, powołując się na wpływ ceł. Firma odroczyła też spotkanie z inwestorami, by lepiej przeanalizować skutki nowych przepisów.
Na razie producenci nie podnoszą cen samochodów, by nie zniechęcać klientów, choć rosnące koszty sugerują, iż to tylko kwestia czasu. W I kwartale sprzedaż gwałtownie wzrosła, bo klienci chcieli kupić auta, zanim ceny pójdą w górę. Gdy zapasy się skończą, a nowe auta będą już droższe, sprzedaż może wyhamować. Czy na to naprawdę liczy administracja Prezydenta? Ponownie – wątpię, a to znaczy, iż celny taniec jeszcze się nie skończył.
Gospodarka USA dalej silna
Na razie jednak rynek pracy w USA trzyma się dalej bardzo dobrze. Ostatni raport NFP dostarczył znacznie lepszych – i co istotne, bardziej wiarygodnych – danych niż wcześniejszy odczyt z rynku pracy ADP, który obudził na rynku trochę strachu.
Opublikowana liczba nowych miejsc pracy poza rolnictwem wyniosła 177 tys., wyraźnie przebijając rynkowe oczekiwania na poziomie 138 tys. To sygnał, iż amerykański rynek pracy przez cały czas utrzymuje się w dobrej kondycji.
Stopa bezrobocia pozostała na poziomie 4,2%, zgodnie z konsensusem. Ciekawym elementem z perspektywy Rezerwy Federalnej może być jednak spowolnienie wzrostu płac – przeciętne godzinowe wynagrodzenie wzrosło o 3,8% r/r.
Raport NFP (Non-Farm Payrolls) to miesięczny raport publikowany przez amerykański Departament Pracy, który przedstawia dane dotyczące zatrudnienia w Stanach Zjednoczonych, z wyjątkiem sektora rolniczego. Jest jednym z najważniejszych wskaźników kondycji rynku pracy w USA i ma najważniejsze znaczenie dla analizy sytuacji gospodarczej oraz podejmowania decyzji przez Rezerwę Federalną (Fed).
Pomimo trwającego zamieszania, w gospodarce pojawiło się więcej miejsc pracy niż oczekiwali analitycy, bezrobocie nie wzrosło i pozostaje na ekstremalnie niskim poziomie, a spowolnienie wzrostu płac daje nadzieje na trwały spadek inflacji i możliwość obniżki stóp procentowych przez Fed. Jak na razie amerykańska gospodarka wydaje się odporna na wszystko.
Gospodarka USA dalej silna
W mocno wynikowym tygodniu swoje dane pokazała też Meta i mocno zaskoczyła silną sprzedażą reklam i wyższymi inwestycjami w AI.
Meta Platforms, właściciel Facebooka i Instagrama, odnotował w pierwszym kwartale przychody na poziomie 42,3 miliarda dolarów – więcej niż oczekiwano. Dobre wyniki zawdzięczają silnej sprzedaży reklam, które odpowiadają za 98% przychodów firmy. Kurs akcji wzrósł po publikacji wyników choćby o 8%.
Meta zapowiedziała, iż przychody w kolejnym kwartale będą zgodne z rynkowymi prognozami. Jednocześnie firma ostrzega przed rosnącymi kosztami infrastruktury, związanymi m.in. z nowymi cłami wprowadzonymi przez administrację Donalda Trumpa. W odpowiedzi na nie firma planuje zmiany w łańcuchu dostaw.
Wydatki inwestycyjne firmy na 2024 rok mają wynieść od 64 do 72 miliardów dolarów – więcej niż wcześniej planowano (60–65 mld USD). Część tej kwoty zostanie przeznaczona na rozwój infrastruktury pod sztuczną inteligencję, która ma najważniejsze znaczenie dla przyszłości firmy. AI już dziś pomaga w personalizacji treści i dokładniejszym targetowaniu reklam. To pokazuje, iż boom na sztuczną inteligencje pozostaje na razie niezagrożony. Pomimo obaw o recesję Big Techy takie jak Meta jeszcze zwiększają swoje plany inwestycyjne.
Meta stara się dogonić konkurencję – takie firmy jak Google i OpenAI – w wyścigu o dominację na rynku dużych modeli językowych i chatbotów. W tym celu uruchomiono nową aplikację Meta AI, która ma ułatwić dostęp do narzędzi opartych na sztucznej inteligencji bez konieczności korzystania z Facebooka, Instagrama czy WhatsAppa. To odpowiedź na ograniczoną popularność WhatsAppa w USA, który dotąd był głównym kanałem dostępu do Meta AI.
Meta rozwija także własne modele językowe Llama. Podczas konferencji LlamaCon ogłoszono, iż modele Llama zostały pobrane już 1,2 miliarda razy. Firma nie zwalnia tempa – w styczniu Mark Zuckerberg zapowiedział, iż Meta zainwestuje setki miliardów dolarów w rozwój sztucznej inteligencji w kolejnych latach.
W pierwszym kwartale zysk na akcję wyniósł 6,43 USD – o 37% więcej niż rok wcześniej i wyraźnie powyżej oczekiwań analityków (5,25 USD). Big Techy dalej mają się świetnie.
Do zarobienia!
Piotr Cymcyk
Załóż konto na Freedom24 i odbierz od 3 do 20 darmowych akcji o wartości choćby 800 USD każda!
Szczegółowy opis promocji znajdziesz na: https://freedom24.club/dnarynkow_welcome