Od przyszłego roku Bułgaria stanie się nowym członkiem strefy euro – decyzja ta budzi zarówno entuzjazm, jak i społeczne niepokoje. Co stoi za zgodą Brukseli i dlaczego wielu Bułgarów obawia się tej zmiany?
Z dniem 1 stycznia 2026 roku Bułgaria stanie się 21. członkiem unii walutowej. Decyzja ta została formalnie ogłoszona 4 czerwca przez Komisję Europejską oraz Europejski Bank Centralny, a następnie zatwierdzona przez ministrów finansów państw strefy euro.
To zwieńczenie wieloletnich wysiłków Sofii, która od momentu przystąpienia do Unii Europejskiej w 2007 roku konsekwentnie dążyła do przyjęcia wspólnej waluty.
– Eurogrupa zgodziła się dziś, iż Bułgaria spełnia wszystkie niezbędne warunki, aby przyjąć euro – poinformował Paschal Donohoe, przewodniczący Eurogrupy, na konferencji prasowej.
Rekomendacja Eurogrupy, stanowi jednak jedynie jeden z etapów procedury formalnej. Zgodnie z harmonogramem, wszyscy 27 ministrowie finansów Unii Europejskiej mają zatwierdzić ją oficjalnie podczas wspólnego posiedzenia Rady UE już dzisiaj (20 czerwca).
Kolejny krok to ostateczna zgoda przywódców państw UE, której spodziewamy się podczas szczytu zaplanowanego w przyszłym tygodniu (26 czerwca). Dopiero po tym możliwe będzie ustalenie dokładnego kursu wymiany lewa na euro – co ma nastąpić na początku lipca i co rozpocznie półroczny okres przygotowań przed wejściem Bułgarii do strefy euro.
W cieniu społecznych niepokojów
Choć decyzja Brukseli została przedstawiona jako sukces bułgarskiego rządu, nie spotkała się z jednoznacznym poparciem społecznym. W ostatnich miesiącach przez kraj przetoczyła się fala masowych protestów – m.in. w Sofii, Płowdiwie i Warnie.
Obywatele wyrażali obawy przed inflacją, utratą wartości oszczędności oraz tzw. „eurocenami”, czyli wzrostem kosztów życia po denominacji.
– Euro przyniesie wymierne korzyści bułgarskim obywatelom i przedsiębiorcom: stabilne ceny, niższe koszty transakcyjne, ochronę oszczędności, więcej inwestycji i wzrost handlu. Oczywiście, euro to coś więcej niż tylko waluta – przekonywał Valdis Dombrovskis, wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej ds. gospodarczych, próbując załagodzić społeczne napięcia.
Głównym przeciwnikiem wprowadzenia euro stała się skrajnie prawicowa, prorosyjska partia Odrodzenie, która domagała się przeprowadzenia ogólnokrajowego referendum w tej sprawie. Postulat ten poparł także prezydent Rumen Radew, jednak został on odrzucony zarówno przez bułgarski parlament, jak i sądy.
Spełnione kryteria, ale niepewność społeczna pozostaje
Aby przystąpić do strefy euro, państwo musi spełnić tzw. kryteria konwergencji z Maastricht. Pomimo trudnej sytuacji gospodarczej Bułgaria zdołała wypełnić wszystkie wymagania.
Inflacja w okresie od maja 2024 do kwietnia tego roku wyniosła 2,7 proc., mieszcząc się w referencyjnym limicie 2,8 proc. określonym przez Komisję Europejską. Prognozy KE przewidują dalszy spadek inflacji do poziomu 1,8 proc. w 2026 roku – co ma być efektem wyhamowania wzrostu płac i wygaśnięcia wpływu czynników podatkowych, takich jak przywrócenie VAT na chleb i usługi gastronomiczne.
Bułgaria utrzymuje także stabilne finanse publiczne – w 2024 roku deficyt budżetowy wyniósł 3 proc., a w 2025 ma spaść do 2,8 proc. Dług publiczny oscyluje wokół 24–25 proc. PKB, znacznie poniżej unijnego progu 60 proc.
Co istotne, bułgarski lew od 1999 roku jest powiązany z euro w ramach systemu kasy emisyjnej, co ułatwiło utrzymanie stabilności kursowej oraz wejście do mechanizmu ERM II – niezbędnego etapu przed przyjęciem wspólnej waluty.
Najbiedniejszy kraj Unii wchodzi do klubu bogatszych
Bułgaria wciąż pozostaje najuboższym państwem Unii Europejskiej, z PKB per capita wynoszącym 24 tys. euro – niemal trzykrotnie mniej niż unijna średnia i znacząco poniżej poziomu osiąganego przez Chorwację, która dołączyła do strefy euro w 2023 roku.
Wysoki poziom korupcji, częste zmiany rządów i niskie zaufanie do instytucji państwowych wpływają negatywnie na społeczne postrzeganie integracji walutowej. Wielu obywateli obawia się, iż korzyści z przyjęcia euro dotyczyć będą przede wszystkim elit, natomiast przeciętny obywatel poniesie koszty w postaci wyższych cen i zwiększonych wydatków.
Komisja Europejska uspokaja te niepokoje, powołując się na doświadczenia Chorwacji i państw bałtyckich.
– Ogólny wzrost cen po wprowadzeniu euro jest minimalny, wręcz marginalny – zapewniają przedstawiciele KE, dodając, iż proces konwersji będzie ściśle monitorowany, a próby nadużyć, takie jak sztuczne podnoszenie cen przez sieci handlowe, będą stanowczo zwalczane.
Bułgaria będzie drugim – po Chorwacji – państwem, które dołączy do strefy euro w obecnej dekadzie. Inne kraje UE, takie jak Polska, Węgry, Rumunia czy Szwecja, nie wykazują w tej chwili gotowości ani politycznej woli do przyjęcia wspólnej waluty. Wiele z nich wciąż odczuwa skutki kryzysu strefy euro z 2010 roku, który niemal doprowadził do rozpadu unii walutowej.