Ceny Ursusa C-360 oszalały. O co tu chodzi?

3 tygodni temu

Niektórzy twierdzą, iż Ursus C360 potęgą jest i basta. Pewnie mają trochę racji, bo to ciągnik bardzo zasłużony dla naszego rolnictwa. Jednak zupełnie nie można zrozumieć tego, iż ceny tych ciągników ostatnio oszalały.

Nie ma co kryć, iż wkład jaki wniósł Ursus modelem C-360 do mechanizacji naszego rolnictwa jest ogromny. Ciągniki te uzytkowane najpierw w PGR-ach i kółkach rolniczych, przeżyły czasy socjalizmu PRL i w końcu trafiły tam, gdzie trafić powinny – w ręce rolników. Odkupywane przez nich nieraz za cenę złomu i remontowane sześćdziesiątki przez lata służyły jako ciągnik podstawowy.

W nowym XXI wieku czasy się jednak zmieniły, a wraz z nim także mechanizacja naszego rolnictwa, a niemłode już i tak sześćdziesiątki, zaczęły się starzeć w przyśpieszonym tempie. Wydawało się, iż ten ciągnik zasłużył już wówczas na emeryturę. Jednak tak się nie stało.

C-360 to stara konstrukcja, ale do emerytury jej daleko

Nie ma co ukrywać faktu, iż Ursus C-360 narodził się w czechosłowackim wówczas Brnie na przełomie lat 50. i 60. niedługo później dzięki umowie licencyjnej nabrał już polskich cech i już jako Ursus 4011 wyjechał na nasze pola. Tak, był wielokrotnie modernizowany i jego kolejne wcielenia (C-355) w końcu nadały mu ostatecznej wersji – C-360.

Ciągnik produkowany był w latach 1976 – 1994 i w tym czasie powstało ponad 280 tysięcy sztuk tego modelu. Nie dziwi więc fakt, iż przez lata był to najpopularniejszy polski ciągnik, a jego legenda trwa do dziś. I jak każda legenda jest mocno podkoloryzowana, bo Ursus C360 nie był pozbawiony wad, a w tej chwili ciągnik ten konstrukcyjnie zasłużył już na zasłużoną emeryturę.

Ceny używanych Ursusów C-360 wciąż rosną, fot. Adam Ładowski

Ile trzeba dać za sześćdziesiątkę?

Jest jednak inaczej, bo jak się okazuje przeglądając portale ogłoszeniowe do emerytury sześćdziesiątce jeszcze bardzo daleko. Ba! można odnieść wrażenie, iż model ten przeżywa jakąś drugą młodość, bo ilość ogłoszeń jego sprzedaży jest spora.

Zadziwiające jest też to, iż ceny sprzedaży Ursusów C-360 trzymały się stabilnie, a w ostatnim okresie mocno poszły do góry. Czym ten zadziwiający stan rzeczy na rynku wtórnym wyjaśnić? Przecież nie tym, iż nagle przesiadamy się na wiekowe już sześćdziesiątki. A może jednak?

Oto szybki przegląd ofert ciągnika Ursus C360 z portali internetowych:

– 1975 rok, stan dobry, zarejestrowany i ubezpieczony – 20 600 zł;

– 1984 rok, stan orginalny, nowe ogumienie, komplet zaczepów – 27 500 zł;

– 1980 rok, stan dobry, garażowany, nowy akumulator – 26 000 zł;

– 1982 rok, stan dobry, nowa blacharka i elektryka – 26 000 zł;

– 1983 rok, po kapitalnym remoncie, przegląd, ubezpieczenie – 28 000 zł;

– 1981 rok, po remoncie sprzęgła, przegląd, ubezpieczenie – 26 700 zł;

– 1982 rok, po generalnym odnowieniu, przegląd, ubezpieczenie, bez kabiny – 29 900 zł;

– 1984 rok, stan dobry, z turem – 32 000 zł;

– 1980 rok, stan dobry z turem, wspomaganie – 39 500 zł;

– 1979 rok, stan po kompleksowym odnowieniu – 29 000 zł;

To tylko część z wielu aktualnych ofert sprzedaży sześćdziesiątki. Wybrane ogłoszenia dotyczą wyłącznie modelu C-360 z oryginalnym silnikiem i w większości z kabiną.

Przeglądając ogłoszenia widać jednak wyraźnie, iż oferowane sześćdziesiątki dzielą się na te do pracy i te na wystawę, co mocno wpływa na ich cenę. Czy Ursus C-360 staje się youngtimerem i jest lokatą kapitału? Prosimy was o ocenę tego stwierdzenia i tego, czy warto inwestować dziś w ten model.

Idź do oryginalnego materiału