Ceny węgla runęły. Dobiega końca przełomowy sezon

5 godzin temu
Zdjęcie: Polsat News


Sezon grzewczy 2024/2025 zapisze się jako czas, gdy "ceny węgla runęły" - takie komentarze pojawiają się w branży górniczej i choć miliony polskich rodzin mogły zaoszczędzić niemałe pieniądze, zarządzającym polskimi kopalniami ostatnie miesiące przyniosły kolejne powody do niepokoju. Gdy polskie kopalnie generują miliardy złotych strat, polskie gospodarstwa domowe mogą kupić tonę węgla opałowego w niemal "przedpandemicznej" cenie kilka przekraczającej 1000 zł.


Choć meteorolodzy zapowiadają kilkudniowe ochłodzenie, sezon grzewczy 2024/2025 dobiega końca. W najbardziej obleganych sklepach internetowych oraz na węglowych składach w całej Polsce węgiel kosztuje znacznie mniej niż w poprzednich latach, naznaczonych najpierw pandemią koronawirusa, a później wojną w Ukrainie.


Węgiel tanieje - w 2025 roku płacimy za opał mniej


W marcu 2025 roku tonę węgla opałowego (pamiętajmy, iż mówimy o węglu w grubszych "gatunkach", używanym do ogrzewania domów) możemy kupić, w zależności od rodzaju i sklepu - od ok. 1150 zł (tyle kosztuje tona "orzecha" czy "groszku" w sklepie internetowym Polskiej Grupy Górniczej). Oczywiście mowa o węglu "luzem" - ten workowany bywa nieco droższy. Reklama


Tak czy inaczej, eksperci podsumowują sezon 2024/2025 jako czas, w którym "ceny węgla runęły". Jak informują sprzedawcy, w tej chwili są niższe o ok. 50-100 zł niż kilka miesięcy temu. Wszyscy, którzy ogrzewają swoje domy węglem, prawdopodobnie pamiętają poprzednie lata, gdy - w krytycznym momencie "pandemicznym", za tonę węgla, którego i tak brakowało, trzeba było zapłacić choćby 4 tys. zł. Później ceny spadły do ok. 2,5 tys. zł, a w tej chwili wróciły do normy (choć trudno kupić tonę opału za np. 900 zł jak to bywało przed pandemią, musimy wziąć pod uwagę inflację).


Polskie kopalnie pod kreską - straty liczone w miliardach złotych


Wiedzę o stanie finansów polskiego górnictwa węgla kamiennego możemy czerpać z danych publikowanych przez Agencję Rozwoju Przemysłu (ARP). Jej katowicki oddział publikuje takie wyniki. Okazuje się, iż strata netto sektora górnictwa węgla kamiennego w 2024 r. wyniosła niebagatelne 11,06 mld zł.
Koszty ponoszone przez polskie przedsiębiorstwa górnicze sięgnęły w ubiegłym roku 53,6 mld zł. Wynagrodzenia pochłonęły przeszło 12,2 mld zł, dodatkowe świadczenia pracownicze 1,5 mld zł.
Jak podaje ARP, w ubiegłym roku wydobycie w polskich kopalniach sięgnęło niemal 44 mln ton węgla. Wydobycie węgla energetycznego przekroczyło 32,6 mln ton, a węgla koksowego 11,3 mln ton. Ale uwaga: zapasy węgla w kopalniach przekraczały na koniec ub.r. aż 5 mln ton (od dawna utrzymują się na tym wysokim poziomie, choć mowa przede wszystkim o węglu energetycznym - przeznaczonym dla elektrowni i elektrociepłowni).


Węgiel tanieje na rynkach międzynarodowych


Choć węgiel energetyczny to nie to samo, co węgiel opałowy (zwłaszcza ten przeznaczony dla odbiorców indywidualnych) warto wczytać się w raporty dot. cen surowca na międzynarodowych rynkach.
"Główne rynki spot węgla wysokoenergetycznego straciły na wartości. Jak podały źródła, rynki te poruszały się zgodnie w trendzie spadkowym trzeci miesiąc z rzędu, odzwierciedlając nastroje wciąż dalekie od byczych" - w ten, nieco kolokwialny sposób o sytuacji na rynku węgla informuje ARP.
"Na europejskim rynku węgla wysokoenergetycznego w lutym królowała wyraźna nadpodaż" - czytamy w raporcie. Wśród czynników, które na przestrzeni lutego spychały europejskie notowania spotowe węgla na niższe poziomy, są: wystarczające zapasy użytkowników końcowych, perspektywa wzrostu produkcji energii elektrycznej z OZE w UE oraz spadki cen gazu w Europie (pokłosie wszczęcia rozmów przez USA z Rosją w sprawie zakończenia konfliktu w Ukrainie).
Istotnym światowym czynnikiem wpływającym na ceny węgla są przewidywania dotyczące mniejszego eksportu do Chin (w Państwie Środka rośnie rodzima podaż surowca, a dodatkowo niepewne są przewidywania dotyczące wzrostu gospodarczego).
***
Idź do oryginalnego materiału