Powstała już masa porad na temat tego, jak odpowiednio dobrać do swojego portfela akcje robiąc to, jak Warren Buffett. Jedne są mniej uniwersalne, a inne bardziej, ale to nie to jest według mnie najważniejsze.
Kluczem do długoterminowego inwestowania z sukcesem nie jest zrozumienie, jak legendarny Warren Buffett, wybitny Peter Lynch, czy nietuzinkowy Richard Driehaus dobierali spółki do swojego portfela. Kluczem jest zrozumienie zasad, jakimi się kierowali i jak myślą oni o inwestowaniu oraz o całym rynku. Że by osiągnąć długoterminowy sukces w inwestowaniu musisz zmienić swoje podejście.
To zasady są ponadczasowe, a nie sam proces doboru spółki, bo ten potrafi zmieniać się w czasie. Zwłaszcza w czasach rynkowych obsunięć każdy powinien o tym pamiętać. Niezależnie od tego, na której legendzie inwestowania chcemy się oprzeć, w podejściu większości z nich znajdziemy ten sam mianownik.
Przedziwna ludzka natura próbuje przekonać inwestorów, iż dziś jest już inaczej, iż każdy kryzys jest inny i, iż teraz wszystko, czego można się było od nich nauczyć, jest już nieaktualne. Gdyby tylko więcej osób potrafiło z tym walczyć, to na pewno mielibyśmy więcej rynkowych milionerów.
Tu z góry warto zaznaczyć, iż te prawdy objawione na pewno nie będą miały zastosowania dla krótkoterminowych traderów i spekulantów. Większość z was jednak albo takimi nie jest, albo jest, ale nie powinna nimi być. Nie jest to bowiem zabawa dla 99.9% aktywnych na rynku. Niestety przekonują się oni o tym z reguły już po stracie. Jakie więc należy przyjąć zasady, jeżeli już chcemy osiągnąć długoterminowy sukces inwestycyjny?
Chcesz sukcesów w inwestowaniu? Musisz zmienić podejście!
Myśl o akcjach, jak o inwestycji we własny biznes
Tu z góry warto zaznaczyć, iż te prawdy objawione na pewno nie będą miały zastosowania dla krótkoterminowych traderów i spekulantów. Większość z was jednak albo takimi nie jest albo jest, ale nie powinna nimi być. Nie jest to bowiem zabawa dla 99.9% aktywnych na rynku. Niestety przekonują się oni o tym z reguły już po stracie. Jakie więc należy przyjąć zasady, jeżeli już chcemy osiągnąć długoterminowy sukces inwestycyjny?
Myśl o inwestowaniu w akcje, jak o inwestowaniu w prywatny biznes. Jakbyś raptem zainwestował swoją własną gotówkę w budkę z kebabem. Jedyne co różni inwestycję w akcje spółki cudzej budki z kebabem od twojej własnej budki z kebabem, to fakt, iż w niej naprawdę nie pracujesz (najczęściej). Gdybyś jednak zainwestował w taką budkę, to czy naprawdę oczekiwałbyś, iż za tydzień albo miesiąc będziesz na niej zarabiać? A choćby gdyby jakimś cudem miało to miejsce, to… sprzedałbyś ją sąsiadowi?
Wątpię, a jednak na rynku chcesz to robić ciągle. Tymczasem Peter Lynch jasno powiedział, iż spółki, które dały mu najlepszy zysk w historii były spółkami, które miał w portfelu po 3-5 lat, a nie po 3-5 tygodni.
Jed z cytatów Petera Lyncha
W długim terminie cena akcji ZAWSZE odzwierciedla fundamenty
Głęboko wierzę, iż aktywnym inwestowaniem jest możliwe pobić szeroki rynek. Jest sporo przykładów inwestorów i zarządzających, którym się to udawało. Jednocześnie każdy z nich miał okres, w którym jego portfel zachowywał się gorzej, niż rynek. Jeśli jednak pamiętasz, iż w długim terminie cena akcji ZAWSZE odzwierciedla fundamenty biznesu, który za tym stoi, to osiągniesz sukces.
Rynek w krótkim terminie potrafi wynieść cenę waloru pod niebiosa, a zaraz potem zrzucić ją w otchłań. jeżeli jednak w tym samym czasie firma dalej się rozwija, to inwestora nie powinno to w ogóle obchodzić. Trochę jak wyprowadzanie psa na spacer.
Niech pies w tej analogii będzie ceną, a prowadzący psa fundamentami biznesu. Raz pies będzie szedł przed prowadzącym, a raz za nim. To jednak prowadzący finalnie decyduje, gdzie dojdą. Tak samo jest na rynku akcji. jeżeli dokonuję zakupu spółki do portfela długoterminowego, jej cena rynkowa spada, ale fundamenty biznesu pozostają mocne, to taka spółka nie zostanie przeze mnie z portfela wyrzucona. Dlaczego miałbym pozbywać się udziałów w biznesie, który się rozwija?
Nie chodzi o to, iż nigdy masz nie pozbyć się spółki, której cena spada. jeżeli cena spada, ale w kolejnych kwartałach widzisz pogarszające się perspektywy, wchodzącą na rynek nową konkurencję i realne zagrożenia dla swojego biznesu, to… czas się pożegnać. Sam spadek kursu nie jest jednak żadnym sensownym powodem. Lubię przytaczać tu badanie, które swego czasu przeprowadził Wesley Grey sprawdzając, jakie wyniki osiągałby inwestor potrafiący przewidywać przyszłość.
Zakładając, iż wiedziałby on dokładnie jakie spośród wszystkich spółek na rynku w USA osiągną najlepszą stopę zwrotu za 5 lat od dziś oraz jakie osiągną najgorszą, inwestor ten miałby kupić najlepsze, a do tego grać na spadki tych najgorszych. Do swojego portfela miał wrócić za 5 lat.
Myślę, iż każdy z nas oddałby wszystko za taką wiedzę dziś. Okazuje się jednak, iż choćby taki wszystkowiedzący inwestor, który kupił najlepsze i obstawiał na krótko najgorsze… notował w krótkim terminie okresy gorsze niż cały rynek.
Kroczące jednoroczne wyniki boskiego funduszu w porównaniu z S&P500
To dane, które wyrywają z butów. Wiedząc wszystko, zdarzają się okresy w krótkim terminie, gdzie taki portfel radziłby sobie choćby 50% gorzej od szerokiego rynku. W tym momencie każdy byłby bliski rzucenia ręcznikiem i powiedzenia „koniec”. Każdy powinien mieć to badanie z tyłu głowy i pamiętać o tym, gdy jego spółki osiągają tymczasowo gorsze wyniki na rynku, ale radzą sobie świetnie w biznesie.
Rynkowa zmienność to twoja szansa
Ludzie nie lubią bessy. Wyceny spadają, portfel świeci na czerwono, a każdy liczy straty. Prawda jest jednak taka, iż w bessie zarabiasz najlepiej. O tym był już jeden z odcinków. jeżeli jeszcze nie widziałeś, znajdziesz je tutaj „Najlepiej zarabia się w bessie„
Ludzie nie lubią bessy, bo na o giełdzie panuje błędne przekonanie, iż aby zarobić mógł ktoś, ktoś musi stracić. Giełda nie jest grą o sumie zerowej. O wiele bardziej zaawansowany rynek instrumentów pochodnych jak najbardziej, ale sama w sobie giełda – nie. Nikt nie musi stracić, żebyś Ty zarobił. Giełda jest tak wspaniałym narzędziem do budowy majątku, iż w praktyce wszyscy mogą zarobić bez żadnych strat u nikogo.
Okresy bessy, spadków i związana z nimi zmienność to czas, gdy możesz dobre spółki kupić w niższej cenie. Ma jednak swoją cenę. Musisz ją przetrwać. Wspominany już Lynch nie bez powodu powiedział, iż w inwestowaniu najważniejszy organ to żołądek, a nie głowa.
Mark Sellers z kolei – jeden z zarządzających funduszem hedgingowym wygłosił kiedyś bardzo dobry wykład dla studentów MBA na Harvardzie. Stwierdził w nim, iż najważniejszą cechą inwestora, który chce pobić rynek jest umiejętność poradzenia sobie z okresami zmienności BEZ zmieniania swojego podejścia inwestycyjnego. Ten drugi element jest niezwykle najważniejszy i to na nim polega najwięcej osób. Doświadczając spadków na rynku wytrwanie w swojej strategii inwestycyjnej jest absurdalnie trudne.
Bardzo nieliczni inwestorzy są w stanie poradzić sobie wówczas ze zmiennością niezbędną do osiągnięcia ponadprzeciętnych wyników. To efekt postawienia znaku równości pomiędzy zmiennością, a ryzykiem. Tymczasem zmienność to nie ryzyko, a szansa. Warto o tym pamiętać.
Do zarobienia,
Piotr Cymcyk